11. tydzień


11. tydzień

16. 03. 2015 10:58 Jan Šlachta
11. tydzień

16MAR


 Poniedziałek był słodki, tym razem swoje święto obchodził Karel, a my posmakowaliśmy tortów. Można powiedzieć, że w godzinach popołudniowych staraliśmy się pracować z nadstandardowym zapałem, który jednak schłodzi długi brak prądu spowodowany spaloną stacją tranformatorową w centrum. Zajęliśmy się więc archiwiacją, zjedliśmy spokojny obiad i prowadziliśmy różne ciekawe dyskusje. Dokładnie w momencie, gdy ktoś zaproponował, żeby pozostałą cześć dnia pracować w trybie home office, prąd w magiczny sposób powrócił. Przygotowujemy przedłużenie certyfikacji środowiska oprogramowania CZ Government. Świat zaskoczyła informacja o tym, że w kwietniu Apple zacznie sprzedawać zegarki, które będzie można połączyć z telefonem komórkowym. Jak na razie nikt z nas nie przejawił zainteresowania. Adam Kristinki przyszedł do NAR z ich małym synkiem. Danny miał długą szramę na czole, jednak Adam twierdził, że to tak samo wyskoczyło. Za pięć minut rozpoczęła ich wspólna zabawa - Danny głową w dół, kołyszący się w prawo i w lewo - TO TAK SAMO zaczęło nabierać realnych kształtów :-). Kilku z nas spotkało się wieczorem z Fredym Pod skaczącym konikiem. Monča zamówiła ciepłe piwo. Najpierw kelner zaoferował podgrzanie w kuchence mikrofalowej, jednak za chwilę przyniósł coś lepszego. FOTO  Dział Marketingu po pracy uczestniczył w quizie wiedzy i ponownie pokazał na co go stać - zajął drugie miejsce. Uczestnicy wygrali bilety do teatru i dobre imię doświadczonych zawodników.  We wtorek przybył do nas na spotkanie partner oprogramowania, ale rozmowy dotychczas nie przyniosły żadnych wniosków. Administracja miała w planie przedyskutować z Mončą kilka kwestii księgowych, dotarła jednak wiadomość: „... nasz skład znacznie się osłabił i mamy tego zbyt wiele na głowie...”, a więc spotkanie odłożono na okres nieokreślony. Po poniedziałkowym braku prądu nie działał nam domofon. Doszło do naprawdę śmiesznych sytuacji zanim zrozumieliśmy, że przychodzący do nas goście, stojący przy drzwiach wejściowych nie słyszą naszych odpowiedzi. Musieliśmy ściągnąć elektryka, by to wszystko naprawił. W godzinach popołudniowych nasi koledzy doznali sportowego szoku na squahu - ZuzKa pokonała zupełnie wszystkich. Walczyli do ostatniej chwili, ale bez większego rezultatu. ZuzKa stwierdziła, że ci dzisiejsi mężczyźni, to już nie to samo, co kiedyś.  W środę Jirka odbył całodzienny meeting z programatorem z firmy zewnętrznej, konsultowali treść zlecenia dla nowej aplikacji. Coraz częściej stosujemy urządzenie do wideokonferencji, tym razem w celach szkoleniowych naszego długoletniego klienta, u którego doszło do kilku zmian personalnych w dziale ds. zakupów. Najpierw uczestnicy szkolenia musieli przejść przez część teoretyczną, a następnie przeszkoliliśmy ich pod względem praktycznym. ZuzKa pojechała z Panem Dyrektorem do Pragi. W przedziale z nimi siedzieli dwaj panowanie, którzy nawiązali z Panem Dyrektorem dyskusję towarzyską. Wszystko rozpoczęło się aukcjami, następnie ZuzKę zmógł sen, a gdy po trzech godzinach obudziła się, dyskusja toczyła się wokół Rosji i Afryki. Zdążyli podjąć naprawdę szeroki zakres tematyczny. W Pradze, w Opletalce przebiegało walne zgromadzenie APUeN. Rozpoczęło się o pierwszej, przybyło mało osób, więc nie stworzono kworum, uczestnicy rozeszli się. Dwie godziny po zakończeniu dotarł ostatni z członków, który pomylił sobie 3 z 13.  W czwartek rano Jirka, Ondra, Lukáš i Radek byli na badmintonie i oceniając na podstawie ich zapału, chyba powstanie nowa poranna tradycja sportowa. Danka musiała załatwić adres pocztowy NAR w Polsce, więc porównywała warunki z różnych miast. Cieszyn, Katowice czy Kraków? Jana spotkała się z klientem, który z ogromnym zapałem wykorzystuje zapytania PROebiz i ma różne pomysły, jak można by udoskonalić nasz produkt. Niektóre z nich skrupulatnie zapisała i przekaże je kolegom w celu przeanalizowania. Odbyła się prezentacja różnych typów aukcji w formie wideokonferencji z austriackim klientem. Prezentację prowadziły Lenka i Iva z Pragi. Otrzymaliśmy kolejne rejestracje na eBF, w tym roku świętujemy już pierwsze rekordy. Wszyscy, którzy chcą jeszcze skorzystać z „rannych ptaszków”, mają możliwość do końca marca. Monča już czuje wiosnę, przyłapała się na tym, jak wynosi ze sklepu spożywczego cały koszyk z zakupami. Miała szczęście, że ochrona jej nie zastrzeliła.  W piątek rano do domu Jirki Š przyjechał Karel w sprawie dyskusji o nowej aplikacji. Z zaplanowanych dwóch godzin spotkanie przedłużyło się dwukrotnie. Szef nie zdobył odpowiedniej liczby pomarańczowych kamizelek odblaskowych i wózków dla brygady sprzątającej Rynek Masaryka, więc sobota robocza zostaje przesunięta o jeden miesiąc. Był to klasyczny piątek 13. - wszystko spadało nam na głowę z wszystkich możliwych stron. Po południu mile zaskoczyła nas wizyta byłych kolegów z pracy Radka i Nikol, którzy przyjechali do nas z Boleslavi, sześciotygodniową córeczką zostawili pod opieką dziadka. Hanka K będzie miała zespół współpracowników - grafików z firmy zewnętrznej, by mogła w spokoju zająć się wyglądem powstającego oprogramowania. W piątek szef zatwierdził pierwszego współpracownika. Pan Dyrektor bardzo krytycznie podchodzi do wszelakich prezentów, czasami przekazuje je do loterii, czasami patrzy na nie nie mogąc zrozumieć, rzadko uda się go czymś zafascynować. W tym roku z okazji urodzin dostał od Działu Marketingu i ZuzKi z PR i przyjaciół z biura „roboczą sobotę” i był w niebo wzięty. Dzisiaj uzgodniliśmy, że to nie w tym tygodniu odbędzie się sobota. Poczekamy miesiąc na cieplejszą pogodę i słońce. Wygląda na to, że będziemy pracować u Kaplanów w ogródku. Obiecali nam napoje i obiad, więc wszyscy bardzo się cieszymy. Jak co roku organizujemy w klubie Parník Małą Ostravę - wieczór pieśniarzy. Pan Dyrektor jest wobec nas bardzo hojny i oferuje wszystkim pracownikom i ich partnerom darmowe wejściówki. Program znaleźć można tutaj - http://www.klub-parnik.cz/program-klubu/mala-ostrava-2015.aspx  W weekend dziewczyny Špalków uczyły się malować wielkanocne pisanki, Jana chodziła na kolanach po kuchni z małym Dannym, Maruška była na operze Rossiniego Dziewica z Jeziora w ramach transmisji z Metropolitan Opery, ZuzKa natomiast zajmowała się pisaniem pracy seminaryjnej, a szef pokonał długą trasę niedzielną. jam

Back to Top
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ