21. tydzień


21. tydzień

26. 05. 2014 08:44 Jan Šlachta
21. tydzień

26MAJ


 W poniedziałek Pan Dyrektor dotarł do pracy chory, odbyły się tylko mniejsze narady, wszyscy obecni musieli siedzieć po drugiej stronie stołu, by nikt się nie zaraził. Popołudniu pojechał leczyć się do domu. W Houston przebiegały testy wodoodporności telefonów komórkowych za pomocą filiżanki kawy (imię fajtłapy jest do tej pory nieznane). Telefony wytrzymały, udało się również stwierdzić, że warto stosować folię ochronną na ekran. Danka poszła do przedszkola świętować Dzień Marki. Po godzinie spędzonej w sali z pięćdziesięcioma krzyczącymi dziećmi łyknęła ibuprom, natomiast w cukierni na rozładowanie stresu zjadła torcik i loda.  We wtorek Peťo pełnił rolę taksówkarza, wiózł Iarkę z Ostrawy do Bratysławy, tam przybrał również Jara Lexę i wspólnie pojechali aż do Koszyc. Lenka z Igorem odbyli prezentację przebiegu aukcji budowlanej dla Dyrektora Finansowego placówki medycznej, która ma podjąć decyzję o współpracy z nami. Omówili zakup testów laboratoryjnych i żywności. Jirka Š już drugi dzień pilnuje dzieci, Ewy nie ma w domu. Po południu starał się negocjować z dostawcami, jak również z dziećmi, by zorganizować sobie trochę czasu na pracę. Honza z Verčą wybrali się do Galerii Industrial na wernisaż słowackiego artysty Erika Šillego. TUTAJ. Podobało im się, posyłają zdjęcia: FOTO  Środę Zuzka spędziła w praskim biurze, nowa Jana była szczęśliwa za przekazanie jej doświadczenia, z czasów, gdy Zuzka sama pracowała w podobnym duchu. Dziś wszystkie te obowiązki należą do traffików. Na chwilę w biurze pojawił się również Jirka Š, który przyjechał do Pragi na spotkania z partnerami, klientami i dostawcami. Miał możliwość wypróbowania Tic Tak Taxi Jančura, był mega zadowolony. Natomiast parkowanie większych aut w praskim hotelu było niespodziewanie trudne, patrz FOTO. Garaże są przystosowane tylko do małych aut. Peťo wybrał sobie zakwaterowanie przy Jeziorze Vinianskim, na wschodzie Słowacji, był zachwycony. Sezon powoli się rozpoczyna, hotel był jednak pusty, natomiast widok przecudny. FOTO   W czwartek rano Peťo szedł na spotkanie. W recepcji siedział pan z kamienną twarzą, który traktował swoją pracę śmiertelnie poważnie. Peťo chciał go rozluźnić, więc na jego słowa "... tutaj nie można jeść, pić ani palić...", zapytał, czy może oddychać. Nie pomogło, jego obecność w sali konferencyjnej była następnie kontrolowana średnio co pół minuty. Jana zaoferowała Igorowi dwa bilety na wciąż wyprzedany spektakl praskiej sceny La Fabrica, ponieważ z braku czasu nie mogła pojechać. Oferty obejrzenia autorskiej klauniady Arte et Marte z Aničką Polívkovą i Martą Issovą nie można odrzucić. Niestety Igor zdradził w domu, jakie bilety udało mu się zdobyć, a tym samym rozpętał wojnę domową. Po zaciętej walce, musiał ulec, na spektakl wybrały się jego prawie osiemnastoletnia "półcórka" Anna z koleżanką. Obie były wprost zachwycone. Po południu firma opustoszała trochę wcześniej, ćwierćfinałowy mecz hokejowy był dla niektórych bardzo ważnym wydarzeniem, z tego względu przyszli do pracy bardzo wcześnie, by móc szybciej wyjść.  W piątek w godzinach dopołudniowych zostaliśmy poinformowani o wizycie Dyrektora eCentre, który przybył przedyskutować kontynuację współpracy i chwalił obrazy w sali obrad oraz obrazy szefa w dużym biurze. Do praskiego biura przyjechał kierownik sprzedaży surowców wtórnych, z którym omawialiśmy ustawienia cyklicznych zapytań sprzedażowych. Do biura dotarły również blaty nowych stołów, na które złożyliśmy reklamację. Niestety tym razem z 30% sukcesem. Odkryliśmy powód po porównaniu poszczególnych opakowań blatów. Danka znów będzie miała coś do załatwiania. Zespół morawski pod koniec dnia roboczego odbył ostatnią naradę przedporodową z Lucką. Już koło południa, pytała się poszczególnych członków przez icq, czy lubią przypalone kołacze truskawkowe. Wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że to właśnie ich ulubione. Panikara. Tak na marginesie, kołacz był naprawdę wyborny! Po południu wszyscy spieszyli się na hokej i na wybory, natomiast Dział Księgowych walczył z VATem.  W sobotę Špalíkowie pojechali na wycieczkę rowerową, Nelinka przejechała swoich pierwszych sześć kilometrów - naprawdę jest, co świętować. Monika zastanawiała się, gdzie mogła zostawić kartę płatniczą. Po dwudziestu minutach zadzwonił do niej znalazca. Ufff. Nataša była na przyjemnej wycieczce u cioci w Luhačovicach, była naprawdę zaskoczona, jak piękny ośrodek sanatoryjny mamy na Morawach. FOTO  W niedzielę Zuzka obudziła Janę, by z radością w głowie oznajmiła jej, że Bernard, jak nazwała roślinę, którą przed laty dostała od Jany, ponownie zakwitł! Niesamowita sprawa, większość hodowców przez całe swoje życie czeka na kwiaty wydane przez zamiokulkasa i większość z nich się tego nie doczeka, okaz Zuzki kwitnie już po raz drugi. :-) FOTO  jam

Back to Top
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ