45. tydzień


45. tydzień

10. 11. 2014 10:02 Jan Šlachta
45. tydzień

10LIS


Ten tydzień już tradycyjnie należy do konferencji eBF. Przygotowania trwają dziewięć miesięcy, jest to nasze wspólne dzieło. W wyrazie "wspólnie" największy udział ma przede wszystkim ZuzKa.  Poniedziałek przed eBF jest zawsze bardzo krótki. Stres wzrasta, a koło ZuzKi nie powinno się chodzić powoli i z rękami w kieszeni. Zlecamy ostatnie wydruki materiałów. Dopracowujemy nawigację od Hotelu Imperial do NAR. Szef argumentując zdrowiem zniknął do domu (tuż przed naradą, którą miał prowadzić).  We wtorek Bea świętowała okrągły jubileusz. Dostała od nas kwiaty i wiele buziaków. Później zjedliśmy słodkości. FOTO, FOTO, FOTKA. Szef zamilkł na widok fryzury Zuzki, a ona definitywnie zrozumiała, że kierownictwo nie zna się na modzie. Goście zaczęli się zjeżdżać już po obiedzie. Tym razem noclegów nie zabrakło dla nikogo. To się udało. Ulga. Wesoła Nigeryjka Ama, która przyleciała z Londynu, gdzie zajmuje się angielskimi zamówieniami publicznymi, miała problemy na lotnisku w Mošnovie. Na szczęście personel w końcu stwierdził, że nie ma eboli i mogliśmy ją odebrać. Historie z podróży innych gości w porównaniu z tym Amy były nudne. O godzinie w pół do dziewiątej dwa tramwaje zawiozły naszych gości i wybranych przedstawicieli NAR na zwiedzanie Dolní oblasti Vítkovic. Trzy grupy, w tym jedna angielska. Mam wrażenie, że mogliśmy ostrzec Panie, iż wysokie obcasy nie są wskazane. Następnym razem. Dolní oblast była jak z horroru - mało światła, dużo ciemności. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Mamy przynajmniej pretekst by przyjechać tam za rok i zapalić światło wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. FOTO, FOTO, FOTO, FOTO, FOTO, FOTO.  W środowej mowie inauguracyjnej szef pozdrowił między innymi kilku konkurentów i partnerów, życząc im, by konferencja im się podobała. A później w końcu się zaczęło. Wraz z pracownikami NARu zebrało nas się ponad czterystu z dwunastu krajów. Komuś udało się parkować przez czterdzieści pięć minut i musieliśmy przełożyć kolejność programów autorskich, ale to akurat tylko drobny problem. Wszystko odbywało się zgodnie z planem, w sali PRAGA uczestnicy nawet stali pod ścianami - atmosfera była wspaniała. W innych salach sytuacja wyglądała podobnie. W NAR szef miał "ciężkie wagi" i potwierdził to samo. W drugiej połowie wieczornego Europejskiego ePRO Meeting szef chwycił się za głowę i stwierdził, że nie ma pojęcia, dlaczego uczestnicy nie mają już zdolności do utrzymania uwagi i otwartych oczu przez dziesięć godzin. Za jego czasu ponoć wyglądało to inaczej. Wieczorem po raz pierwszy odwiedziliśmy francuską restaurację na Stodolní. Puste ściany spowodowały, iż wewnątrz panował hałas, jak w hali przemysłowej podczas ciężkiej pracy. Pan grał na pianinie, grał bardzo głośno - chyba dlatego, by było go słyszeć. Kiedy on grał głośniej, my też rozmawialiśmy głośniej. Jirka budował wraz z partnerami w Bernies developerską road mapę, a później dołączył do pozostałych.  Czwartek. Jirka Špalek przyszedł do hotelu o siódmej i od razu dostało mu się, że tak wczesną porę. Pracownicy służby zdrowia są niezłomni. Z powodu Katki Koláčkovej byliśmy zmuszeni do przesunięcia początku seminarium dla szpitala, ponieważ wszyscy chcieli iść na jej wykład. Kilka godzin później mieliśmy problem z zakończeniem jej workshopu - nie omówiono wszystkich tematów. Wszyscy, którzy w tym dniu dali Zuzce buziaka zostali obsypani drobnym, złotym brokatem, który nosiła na włosach. Szef stwierdził, że jej fryzjerka chyba się na niej mści. Wieczorem odbyło się FSA - uroczyste wręczenie nagród Fair Sourcing Awards'. Po raz pierwszy było bardzo nieformalne. Zobaczymy. Kategoria Start należała do OK Koksovny, pierwszą nagrodę w kategorii Trend wygrała Dalkia ČR, a kategoria MASTR należą do Holger Plein z RWE Service. Nagrodę specjalną organizatorów konferencji otrzymał Marco Tardioli.  Piątek. Po tych dwóch (trzech) wyczerpujących dniach pełnych wrażeń stwierdziliśmy, że plany na piątek powinny zostać lekko zmodyfikowane, co udało nam się zrealizować na ostatnią chwilę. Dziewczyny z naszej konkurencji stwierdziły, że piątek podobał im się najbardziej. Więc sami już nie wiemy. Pożegnaliśmy się zapraszając uczestników na następną edycję konferencji. Wśród burzliwego aplauzu można było usłyszeć "Huraa, koniec." To, że ładna pogoda była częścią opłaty uczestnika potwierdził deszcz, który zaczął padać dokładnie o dwunastej trzydzieści po ogłoszeniu końca eBF. jam

Back to Top
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ