W poniedziałek składaliśmy Sofii i Martinowi D. życzenia z okazji urodzin, spróbowaliśmy bułgarskiego Banica i osłodziliśmy sobie dzień Praskim tortem. Point zgłasza pomyślne obniżenie czasu trwania narady z jeden godziny na dwadzieścia minut, a później „niech każdy idzie w swoją stronę”. Milan zwołał nas wszystkich, by podziękować nam za eBF. Kolejne narady trwały aż do końca dnia. Dowiedzieliśmy się, że Nelinka Špalków zaczęła chodzić w przedszkolu na angielski. Wytrzymała jedne zajęcia, na drugich nie pojawiła się z powodu choroby, na trzecie już iść nie chciała. Jirka jest jednak uparty i rozpoczął treningi domowe. We wtorek rano Danka popędzała córkę, by wsiadła do samochodu z obawą, że spóźni się do pracy. Podczas wyjazdu z garażu na podjeździe stało duże czarne auto, Adélka ze strachem w głosie wykrzyknęła "Szef tutaj jest!“. Konferencję mamy za sobą, wszyscy więc chcą nas z wszystkiego rozliczyć. Zalało nas morze faktur. ZuzKa dowiedziała się, że w przyszłym tygodniu czeka ją podróż do Pragi razem z szefem. Poprosiła więc Lenkę o kupno biletów. We wtorek Honza "Jedloš" Jedlička wyciągnął swoją Verčę na koncert Radůzy. Jego siostra w roli niani zaopiekowała się ich malutką Marušką, a jednak Verča 175x skontrolowała telefon, czy aby na pewno wszystko jest w porządku, czy nikt jej nie potrzebuje. Co prawda może to i trochę przygnębiające, ale wygląda na to, że potomek nawet nie zauważył ich nieobecności. Fragment koncertu obejrzeć można tutaj. Środa Jirka Š z Juniorem oraz Cíťou rozpoczęli dzień roboczy od kawy w kawiarni pod nami, na rynku. Przygotowywali się na popołudniową trzygodzinną naradę dot. rozwoju. Finiszujemy z czeską i słowacką Josephine. Zbliżamy się do końca wielkimi krokami! ZuzKa dowiedziała się, że nie pojedzie z szefem do Pragi, ale sama do Bratysławy. Poprosiła więc Lenkę o zwrot biletów i kupno innych. Jirka Cudlín kliknął na jakąś ważną wiadomość e-mail z zagranicy i nagle przestała działać poczta. Jesteśmy bogatsi o jedno doświadczenie. Odbyliśmy wideokonferencję z Mirem, w trakcie, gdy on prowadził samochód i widział nas przez swój ipad. Konferencję przerwano w momencie, gdy Miro poszedł do toalety. Wideokonferencję kontynuowano następnie z Mončą Schutovą, która pracowała w trybie home office. Po naszej stronie ciemność. Monča przyznała się, że zakryła kamerę. My wiemy swoje, (jak zawsze) wyglądała ładnie. W czwartek przyjechali do nas klienci z Polski na szkolenie, do słuchawki mówili, że idą do Piotra, Radek powiedział Lence, że po polsku to chyba winda. Jana otrzymała powiadomienie od Czeskiej poczty prosto z Nigerii, iż nie może jej czegoś doręczyć. Junior poinformował nas, że poczta funkcjonuje już normalnie, ale nie za bardzo mamy, co wysłać, ponieważ koledzy Jany z Nigerii zaszyfrowali nam dokumenty. ZuzKa dowiedziała się, że nie pojedzie w przyszłym tygodniu do Bratysławy, ale z Mirem i Natašą do Zagrzebia. Wyjazd we wtorek, powrót w piątek. Poprosiła Lenkę o zwrot biletów (nie było takiej możliwości) i zapobiegawczo obserwowała szefa, czy przypadkiem jakiś nowy pomysł nie zaświta mu w głowie. Adélka Danki wygrała w przedszkolu konkurs na najlepszego smoka. Mama jest zdesperowana, ponieważ bez kreatywności baci i dziadka, mała z pewnością przegrałaby tą walkę. Jirka Cudlín nie mógł uwierzyć, że ukradziono mu samochód. W piątek rano, Daniela święcie przysięgła pani doktor (po przepisaniu następnego antybiotyku), że będzie leżeć posłusznie w łóżku. Już o godzinie ósmej trzydzieści miała rozpocząć się narada Jirki Cudlína, Juniora i szefa (u niego w stodole na środku łąki). W nocy do Bludovic dotarła informacja, iż Jirka nie ma samochodu i w tym dniu czeka go najprawdopodobniej mały romans z policją. Spotkanie odwołano. Romans Jirki z policją okazał się bardzo poważny. I niezwykle emocjonujący. Zadzwonili do niego, że samochód znaleziono. Następnie śledczy wpadli na pomysł, że może w tym wszystkim chodziło o oszustwo ubezpieczeniowe. Jirka nie tylko nie zdążyła na poranną naradę u Kaplanów, ale obawiał się również, że nie będzie obecny na kilku następnych. Nasza poczta zaczęła w końcu działaś, wielkie uf. Do szefa przyszli przedstawiciele handlowi z jakimiś specyfikami. Oczekiwaliśmy, iż skończy się to ostro podwyższonym ciśnieniem, ale na szczęście było OK. Chyba czeka nas testowanie jakiegoś naturalnego leku-cudu. Jana podejrzliwie zmierzyła szefa surowym wzrokiem. W pracy pojawił się Jirka C... bez kajdanków, kolejne wielkie uf. Jego reportaż publikujemy TUTAJ. Honza Jedlička w weekend po raz ostatni wystroił się w swój czarny strój sędziego i zakończył swoją piłkarską jesień. Według jego słów, nastał czas zasłużonego zimnego odpoczynku FOTO. U Kaplanów w sobotę odbyły się gody na św. Marcina. Gęś serwowano we wtorek, w sobotę wołowinę po Burgundzku. Do sosu, z wielkim żalem Pana Gospodarza zużyto aż dwie butelki dobrego francuskiego wina. Na sam widok serce bolało. jam