5. tydzien


5. tydzien

02. 02. 2015 08:54 Jan Šlachta
5. tydzien

02LUT


 W poniedziałek męczyły nas cyfry. Maruška wyjęła orzechy włoskie, tłumacząc, że dobrze działają na ludzką psychikę - od razu passa się odwróciła i cyfry wyglądały lepiej. Mali Špalíkowie po dłuższej nieobecności znów poszli do przedszkola. Nie cieszyć się! Nie klaskać! Bo jeszcze im się odmieni! Kolejna grupa międzynarodowa, która w Czechach i na Słowacji korzysta z aukcji już od wielu lat, zadecydowała o ich wdrożeniu w ramach całej grupy. Przebiegają konsultacje, prezentacje, szkolenia i instrukcje prosto ze Szwajcarii. Pan Dyrektor oświadczył nam, że nowe opony, które mu załatwiliśmy są bardzo ciche. Nie byliśmy pewni, czy to pochwała, czy pretensja.  We wtorek rano w radiu zapowiedzieli prawie koniec świata, całe zamieszanie skończyło się na godzinnej awarii facebooka, co w sumie niektórzy przeżywali jak swój mały koniec świata. Miłośnicy squasha zmienili popołudniowy termin treningu na wczesne rano. Pobudka po ciemku nie była chyba zbyt przyjemna. Jana przez cały tydzień dziękowała swoim stróżom za to, że jej kolana są całe po akrobacji, którą wywinęła idąc z parkingu na lodzie, spadając bezpośrednio na nich. Co prawda pojawiła się opuchlizna, mała dziura, ale olana są całe... Jako prawdziwa gospodyni z zadowoleniem stwierdziła również, że pończochy są również całe. Nawet nowe opony nie pomogły - Pan Dyrektor we wtorek (zamiast w Bratysławie na spotkaniu), pojawił się w firmie. Stwierdził za Ołomuńcem, że opady śniegu są zbyt obfite, zatrzymał również Kristę i słowacką Danką - po kawie na stacji benzynowej również one wróciły do bazy. Monika, pracująca z domu jadła pyszny obiad, który sama ugotowała, komentując to głośno. Małżonek pochwalił ją i stwierdził, że w tej dziedzinie jej wyniki są bardzo stabilne. Lenka była na obiedzie służbowym w Pradze, gdzie dyskutowała między innymi o aukcjach z oddzielną oceną oferty technicznej i handlowej. W biurze następnie rozmawiano o aukcyjnej wyprzedaży niepotrzebnego majątku. Dział Księgowości skończył pracę o godzinę wcześniej, ponieważ przebiegał upgrade oprogramowania ekonomicznego. Lukáš K. w godzinach popołudniowych chciał wyjechać z parkingu Rapidem, którym przez kilka dni nikt nie jeździł. Przez dwadzieścia minut zrzucał z niego lód i śnieg. W połowie złamała mu się łopatka, więc drugą połowę zmuszony był odśnieżyć rękoma. Wieczorem z ust Adélki padło w stronę Danki zasadnicze pytanie: „Mamuś, a co Ty właściwie robisz, odkrywasz świat?” Narady w kawiarni spodobały się BASEowcom na tyle, iż w środę rano odbyła się powtórka z rozrywki. Pokryły się dwa terminy szkoleń, do jednego z klientów pojechał Ondra, drugi klient przyjechał do NAR. Szkolenie przeprowadzała Sofie, która zwierzyła się Monice, że dusi się próbując wykonać telefon, więc ma obawy, czy da radę ze szkoleniem. Monča dała jej dobrą radę, by nie mówiła tak szybko i czasami zrobiła sobie przerwę na oddech. Do naszych referencji dodajemy kolejne wizyty w szpitalu. Nasz Pan Gospodarz odśnieżał dach, przez cały dzień słyszeliśmy potem nagłe obsuwy śniegu. Było nam żal przechodniów. W godzinach popołudniowych do zespołu księgowości dotarł spóźniony prezent mikołajkowy - dostaliśmy drukarkę do druku w trybie tajnym. Zbyt długo się nią nie nacieszyliśmy, zablokowała się już w piątek. Wieczorem kolegom udało się zamknąć uczestników szkolenia w sali, po godzinie piątej starali się marnie z niej wydostać. Na szczęście skaczących zobaczyli przez szklane drzwi koledzy wychodzący do domu i udało im się uratować.  W czwartek rano mali Špalíkowie znów zostali w domu. W przedszkolu wytrzymali zaledwie trzy dni. Nie rozumiemy, co im tam robią. Lenka uzgodniła z Węgrami przez telefon kolejne kroki wdrożeniowe aukcji w ramach grupy firm koncernu spożywczego. Monika zgubiła obrączkę. Była zbyt luźna, więc myślała, że może spadła jej, kiedy trzepała pościel z okna lub myła WC. Już powoli traciła nadzieję, gdy znalazła ją na tubce kremu. Maruška wyruszyła na wycieczkę urzędową do Čadcy, zespół słowacki podrzucił ją na miejsce, uprzyjemniając podróż. Radek zgłosił dzień wolny, który połączył z piątkiem i weekendem, by spędzić czas ze swoimi synami.  W piątek Jirka Š miał dyżur przy dzieciach, natomiast wieczorem spotkał się z Martinem Klimšą na balu. Śledziliśmy informacje o burzy śnieżnej na Słowacji, gdy Monika przesłała nam pięknie zaśnieżony widok z okna. FOTO   ZuzKę czeka ostatni egzamin w semestrze. Większość z nich zdała na "A", tylko dwa niezbyt jej się udały i dostała "B". W jej grupie studenckiej przezywają ją kujonka. Adélka chyba zazdrościła uczniom piątkowego dnia wolnego i w nocy rozpoczęła protest gorączkowy. Rano Pani Doktor ze zgrozą stwierdziła szkarlatynę, po zbadaniu podejrzewała rumień, by później starać się uspokoić nas diagnozą wirusa (z dziwnymi objawami). Na szczęście na początku weekendu, ku radości Danki mała była zdrowa. Pan Dyrektor zdarł podeszwy na wiejskim „Balu Sąsiedzkim”. Lukáš K był w sobotę na Światowej Uniwersjadzie Zimowej w Štrbskim Plesie. Pogoda dopisała, spadł metr śniegu i było -8°C. FOTO i FOTO   Pogoda wreszcie sprzyja również Honzie, który jest w swoim żywiole i spędził weekend na nartach biegowych w zimowym królestwie beskidzkich kopców. W drodze na Travný udało mu się uchwycić piękną panoramę doliny Slavíča. FOTO   jam

Back to Top
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ