7. tydzień


7. tydzień

16. 02. 2015 09:05 Jan Šlachta
7. tydzień

16LUT


 W poniedziałek Maruškę z Działu Administracji porządnie wymęczyło szukanie dokumentów sprzed 25 lat, których domagał się urząd. Musiała nawet odkurzyć maszynę do pisania z tego okresu, by wypełnić jeden z formularzy. Lenka z recepcji ze zdziwieniem spoglądała na maszynę i zapytała, czy Maruška ma w planie podłączyć go do komputera, czym rozśmieszyła cały zespół. Jej kolegę Radka rozśmieszyły natomiast dokumenty Lenki K, gdy na jednym z rachunku od zmiotki do samochodu widniało „Bielizny nie wymieniamy. Gotówki nie zwracamy.”. Jirka C jest bohaterem. Squash tym razem odbył się w poniedziałek. Jirka dostał rakietą w kolano. Oczywiście nieumyślnie. Powiedział, że wszystko OK, że nic a nic go nie boli, jednak kolano było bardzo czerwone i podlane krwią. Był naprawdę dzielny. Część NARu w godzinach wieczornych odbyła mały teambuilding w kinie. Birdman nie jest zły, ale nic powalającego, czego jednak oczekuje widz od filmu z 9 nominacjami do Oskara.  We wtorek Radek dostał nowy, szybki komputer. Bardzo sobie go chwali, co z pewnością wpłynie na podwyższenie jego tempa pracy. ZuzKa z Kristinką odbyły spotkania służbowe w Bratysławie. Ostatnie ze spotkań miało trwać godzinę, Krista jednak chciała go skrócić. Gdy po dwóch godzinach dyskusja nie chyliła się ku końcowi, ZuzKa zaczęła zastanawiać się nad wykupieniem noclegu w Bratysławie. Spotkanie trzech gaduł to po prostu katastrofa. Zajmowaliśmy się ubezpieczeniami samochodów, po porównaniu ofert i wartości samochodów przecieraliśmy oczy ze zdumienia. sep} Syn Márie z Houston - Lukáš reprezentował szkołę w siatkówce. Jego drużyna wygrała wśród zespołów z Poruby i przeszła do rundy miejskiej. Jedloš z Verčą byli w teatrze Aréna posmakować sztuki „Rosyjskie przetwory”. Pomimo, iż w tle rozpoznawalna była tradycyjna nutka Czechova, sztuka z dodatkiem nowych przypraw była bardzo smakowita, a cały wieczór niezwykle pożywny.  W środę koledzy Jedloša zaprosili go na poranny squash. Zapomnieli powiadomić go o zmianie miejsca, więc pomimo, iż dotarł na czas, nie brał udziału w walce na kortach. Był w złym i ponurym nastroju. Polski Piotr z Houston doczekał się pochwały słowackiego dostawcy, który docenił jego wysoki poziom czeskiego. Piotr był zadowolony, natomiast Czesi zaskoczeni. Odbyła się pierwsza aukcja łączona praskiego partnera, któremu udało się swoim klientom wygenerować oszczędności z kosztów za paliwo. Jirka Š kupił dzieciom budzik, by nie wściekały się na rodziców, że budzą ich wcześnie rano do przedszkola. Teraz już nie ponoszą za nic odpowiedzialności.  W czwartek marketingowy Jiřík zawitał w wegetariańskim Burfi, by skosztować znanego specjału Happyburger. Pomimo, iż sam jest miłośnikiem potraw niewarzywnych, stwierdził, że lepszego dania jeszcze w tym roku nie jadł. Beata zabrała z sobą do Polski ZuzKę. W tym dniu obchodzono tzw. Tłusty Czwartek. Jest to ostatni dzień poprzedzający post wielkanocny, w którym w dużych ilościach konsumowane są pączki. Są do kupienia zupełnie wszędzie - na stacjach benzynowych, uniwersytetach i w firmach. Powstają pączki, o których ZuzKa nawet nie śniła i nie wierzyła, że mogą istnieć. Pączek z adwokatem czy skórką pomarańczy. ZuzKa jest na diecie, pączków marchewkowych nie ma, więc był to dzień pełen poświęceń i wyrzeczeń. Jirka Š jechał rano pociągiem do Pragi, gdzie zrealizował kilka zadań IT, odbył parę spotkań, a wieczorem poszedł na tor saneczkowy. Monika otrzymała dwie podejrzane wiadomości e-mail, zastanawiała się, czy to nie wirus. Po dokładnych oględzinach i pobraniu załącznika, zorientowała się, że to tylko Malcolm posłał skan zadania domowego na język angielski. Lukáš K w końcu dotarł do swoich kluczy, które w zeszłym tygodniu wpadły do szybu windowego. Usługa wyciągnięcia kluczy miała oficjalnie kosztować 500 CZK, ale w ostateczności 200 CZK na piwo wystarczyło. Nawet otrzymał pochwałę, że jest jednym z niewielu, którzy wiedzą ile to „na piwo”. Monika znalazła w końcu sposób na swój samochód, który w okresie mrozów jest twierdzą nie do zdobycia. Wsiada do niego od strony pasażera.  W piątek czeski zespół wykorzystał Jirką Š, który jeszcze stacjonował w Pradze, by przeprowadził szkolenie kolejnej sieci handlowej w zastępstwie za Ivę, która się rozchorowała. Tomáš powoli aklimatyzuje się w Pradze, czeski zespół cieszy się, że biuro jest znów pełne. Naszym klientem został kolejny z praskich szpitali. Piotr zachwycał się różnorodnością języka czeskiego, ponieważ dowiedział się, że hlemýžď to słowo określające ślimaka z budką, natomiast slimák to ślimak bez budki. Brzmienie słowa hlemýžď przez kilka następnych minut wyraźnie poprawiło mu humor. ZuzKę w drodze na obiad zatrzymał brat Harikrishna i powiedział: „Droga Pani, Pani pali papierosy. Zapraszam więc do siebie, z moją pomocą porzuci Pani nałóg. Pozwolę Pani u nas w gospodarstwie doić krowy. Będzie to Pani nawet pasowało”. W tym tygodniu odnotowano większą liczbę telefonów z Chorwacji, ze strony uczestników, jak również klientów. Co więcej, chorwackie firmy pojawiły się nawet w aukcjach wygłaszających z innych krajów. Nataša była szczęśliwa, że może porozmawiać z kimś po chorwacku. Dzięki klientom międzynarodowym o PROebiz słyszano również w Azerbejdżanie. jam

Back to Top
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ