Jak dwie krople wody. Poniedziałek spędziliśmy pod znakiem urodzin. Jana i dyrektor dostali w prezencie swoje doskonałe podobizny – zob foto, może tylko Jana w rzeczywistości ma trochę większą fryzurę. Sława zwycięzcom i cześć zwyciężonym. Nie obowiązuje to przy grze w Activity. Wieczorny turniej był bezlitosny i pełen strategicznego planowania. Czasami dawała o sobie znać bariera językowa, np. kiedy trzeba było odgadnąć hasło „věc na cti“ (punkt honoru), Zuzka zaczęła „čest jinak“ (honor inaczej), natychmiast zareagowała Marta z Polski: „ahoj”. Goździk od Andrzeja we wtorek sprawił radość każdej kobiecie w firmie (w związku z tym, że zostało to wymienione w każdej damskiej notce do Toboganu, była to naprawdę wspaniałe). Andrzeju, międzynarodowy dzień mężczyzn jest 19.11, wystarczy wino albo kiełbasa. Dzięki. Oczyszczanie a la Jedloš. Jedloš od niedzieli utrzymywał 60-godzinny post. W środę rano zjadł buraki zmiksowane z jabłkiem. Trochę się obawiam, że nikogo to nie zaskoczy. Dla takich przypadków mamy nawet specjalny termin, są to tzw. Jedlošoviny. Bardzo interesująca podróż. Oskar pojechał w środę na urlop do Polski. Nocleg nie był za specjalny i o tyle gorsze było jedzenie. Przyjaciele. Jirka C. w środę i czwartek podróżował po Słowacji z zachodu na wschód i z powrotem. Chwalił, ile to przybyło nowych odcinków autostrad w krótkim czasie. Czesi są trochę bardziej wynalazczy. Odcinków autostrady również sporo przybyło, do tego bez pracy. Wystarczyła zmiana terminologii prawnej i kilka nowych marek. Pierwsze pieczenie. Dance w środę oznajmili w serwisie, że na silniku jej samochodu ogrzewała się kuna, która na szczęście niczego nie pogryzła. Nie była zawodowcem i dała się usmażyć bez porządnego efektu. Dało się też bez niej. W czwartek pan dyrektor po kilku miesiącach znalazł kartę do parkowania. Wiedzieliśmy, że kiedyś się to stanie. To sztuka czy pośladki? Lenny na prośbę o notkę do Toboganu przysłał mi to zdjęcie. Nie wiem dokładnie, jak mam je zinterpretować. Nie pływa, ale potrafi skakać. Tak, chodzi o iPhone 6 Lenkiego, który ma dopiero dwa tygodnie. Opowieść jest o tym, jak wpadł mu do toalety i już się z tego nie otrząsnął. Podobno był w tylnej kieszeni tylko mikrosekundę i wyskoczył sam. W czwartek wieczorem na wielką skalę pieczony był boczek. Monča S. musiała odwiedzić Sofię, żeby jej boczek miał jak najlepsze warunki. W piątek po kilku tygodniach pojawił się w firmie Radek, ale tylko na chwilkę. Ruchy trochę powolniejsze, w zasadzie tylko przykuśtykał, a później odkuśtykał. Odbyła się również testowa eAukcja na sprzedaż pojemności magazynowej gazu. „Kolejny Gałuszka w drodze. Nigdy bym nie pomyślała, że znajdę w NARze przyjaciół i męża.” Tymi słowami pożegnała się w piątek Beata przed pójściem na urlop macierzyński. W piątek znowu było świętowanie. BOCZEK OPEN (zob foto i foto, ale uwaga, powoduje to niebezpiecznie wielki apetyt). W piątek był wielki dzień. W pracy prowadziliśmy rozmowy o tym, jak kto piekł, albo będzie piec boczek. Wieczorem o siódmej w szonowskiej gospodzie Na Lapačce odbyła się czwarta edycja BOCZEK OPEN. Kaplanowie organizowali go z ZuzKą. Bardzo im się to udało. Uśmiechali się nawet ostatni uczestnicy, którzy opuszczali lokal o trzeciej rano. ZuzKa wzięła udział również jako zawodnik. Po raz pierwszy piekła boczek, z pomocą bardziej doświadczonej koleżanki. Z nowicjuszowskiej nieznajomości, którą było krojenie mięsa przed pieczeniem w dwucentymetrową kostkę, zrobiła zaletę. Jej boczek można było łatwo rozpoznać i dzięki temu lobbować. W konkursie BOCZEK OPEN wzięło udział trzydzieści próbek. Łącznie z reprezentacją domowej kuchni Na Lapačce. Była to wielka bitwa. Wiele dyskusji. Wiele kucharskich emocji. Pierwszą nagrodę jury przyznało Radimowi Pláčekowi, hotelarzowi z Kopřivnicy. Największym zaskoczeniem była ZuzKa. Otrzymała jedną drugą (jury) i jedną pierwszą nagrodę (publiczność) - FOTO. Szef tańczył oszczędnie, ponieważ wciąż jeszcze kuleje. jc