Europa żyje piłką nożną, a ponieważ mamy wspaniałego pana dyrektora, dostaliśmy pozwolenie na spędzenie dnia porad w gospodzie przed ekranem, żebyśmy mogli, jak prawdziwi Czesi, kibicować w trakcie naszego pierwszego meczu z Hiszpanami - FOTO. Potwierdziło się przysłowie, że co Czech to trener reprezentacji, więc mecz odbywał się w towarzystwie burzliwych komentarzy. Byłoby grzechem nie podzielić się najlepszymi tekstami. Przyszłam na mecz później, więc trwał już kilka minut. Jedloš mnie poinformował, że do tej pory jeszcze nie dotknęliśmy piłki, ale „moment, moment, teraz prawie“. Pierwszą połowę nasi eksperci z NARu ocenili jako bardzo dobrą. Wreszcie wywalczyliśmy piłkę i mieliśmy jedną okazję do strzału. Do przerwy przetrwaliśmy bez strat, a na małą krytykę zasługiwał jedynie fakt, że bronimy w dziewięciu graczy na jednego. W drugiej połowie spotkania śpiewano wyłącznie pieśni pochwalne. W pewnym momencie padło nawet, że w ostatnich 30 sekundach jesteśmy jednoznacznie lepsi. Ostatecznie i tak przegraliśmy, ale z honorem. Po południu zwiedzaliśmy centrum z przewodnikiem Vláďou - FOTO. Dowiedzieliśmy się, dlaczego o Ostrawie mówiono, że jest miastem górników i prostytutek. W XVIII w. mieszkało tutaj 1900 kobiet na 1000 mężczyzn. Kobiety miały z czego wybierać, a mężczyźni musieli płacić. Związany jest z tym znany dowcip: Dyrektor chwali swojego pracownika i mówi: ¬- Panie Nowak, ma pan wspaniały zmysł obserwacji i czas reakcji, skąd pan jest? – Nowak mówi – Jestem z Ostrawy, zna pan to miasto, pełne górników i prostytutek. – Dyrektor mu odpowiada – Hmm... Moja żona jest z Ostrawy. – A Nowak na to – No co pan powiesz, a przy którym szybie pracowała? :) We wtorek po południu mieliśmy prezentację na konferencji w Katowicach. Zostaliśmy zaproszeni jako specjaliści od eAukcji, więc zaskoczyło nas, kiedy przed samą prezentacją poproszono, żebyśmy nie mówili o eAukcjach. Andrzej jest naszą gwiazdą i sytuację pełną adrenaliny rozwiązał profesjonalnie. FOTO. Po południu odbyło się wewnętrzne szkolenie z Honzą Vaškiem. Wyjaśniał nam, w jaki sposób można wykryć, że w firmie panuje kryzys. Na przykład kiedy ta wypuści na rynek nowość, która nie ma żadnego związku z portfolio produktu. W ubiegłym roku zdarzyło się to pewnej luksusowej marce torebek, która nagle wypuściła na rynek perfumy. Honza pytał, czy wiemy o jakiej marce mowa. Jestem przekonana, że był przygotowany na wiele błędnych odpowiedzi, ale perfumy marki TESCO zamiast Louis Vuitton go zaskoczyły. W środę na rynku zaczęli nam budować strefę relaksu z boiskiem do piłki plażowej. Niedługo postawią tam też RIO bar i jestem ciekawa, jak duży wpływ będzie to miało na frekwencję w naszej firmie. Czwartek upływał w duchu agrestu. Hanička przyniosła do biura na spróbowanie owoce swoich prac ogrodniczych. Zapomniała nas ostrzec, że zerwała agrest, zanim zdążył dojrzeć. Stopniowo wszyscy daliśmy się skusić i spróbowaliśmy smaku, o którym nie da się zapomnieć. Nawet określenie „obrzydliwie kwaśne świństwo“ nie oddaje sytuacji dostatecznie dobrze. Zaczęliśmy się prześcigać w tym, kto najlepiej opisze to doświadczenie i wygrał Jiřík. Delikatnie cierpki smak zrównoważonego pod względem kolorystycznym agrestu z charakterystycznym dźwiękiem chrupnięcia, który oznajmia łagodną niedojrzałość owocu. W piątek każdy czekał już na sobotę i weekendowe słońce :-) Życzę wam bajecznego tygodnia. Następny razem reportaż będzie miała dla was Hanyse. ZuzKa