Zaraz w poniedziałkowy poranek do okrągłego stołu zasiedli przedstawiciele Houstonu, DEVu i Obchodu. Temat certyfikacja CZ GOV i modyfikacje w oprogramowaniu. Tym razem 3 godziny przedpołudnia, później wc, obiad, dezodorant i kontynuacja trzema godzinami po południu. Jeśli nie umarli, pewnie naradzają się do dzisiaj. Jana odwiedziła kręgarza z powodu problemów z ramieniem. Poczekalnia była przyjemna, a później Jana ma już tylko chaotyczny obraz kontroli. Chrzęst kości, powtarzająca się utrata oddechu. Zalecenie używania piwa już za bardzo tego obrazu nie poprawiło. No Jani, ja również mogłabym ci przepisać piwo i to bez łamania kości. Lukáš Z. przygotował sobie obiad z pozostałości ze świętowania. 2 porcje mielonego mięsa, 7 kotletów. Chodziło tylko o resztki, normalnie zjada więcej :-). Špalíci byli z Nelą na treningu. Nelinka będzie drugim Michaelem Jordanem. W tamtym roku chciała podbijać świat z basenu, ale każdy wie, że teraz panuje kosz. Zobaczymy, co będzie za rok. Po przeprowadzce i przebudowie w końcu otworzyli Burfi w pomieszczeniach dawnego McDonalda (jak charakterystycznie). Maruška z Malcolmem bardzo się cieszyli. Co prawda ocena wielkiej nieprzytulnej jadalni nie budzi we mnie euforii na tyle, że zaraz jutro musiałbym tam iść. Maruška jednak wierzy, że z czasem będzie lepiej. Zuzka zgłosiła, że pracuje jeden dzień z domu, albo jest chora. We wtorek rano Zuzka zgłosiła, że przyjdzie jutro. O2 miało awarię sieci GSM. Danka G. zauważyła, że w biurze jest trochę spokojniej. Przy podłączaniu sprzętu pod stołem Andrea złożyła mi pokłon, my z IT musimy być naprawdę elastyczni. Bez komentarza :-). Sofi zjadła na obiad mięsne knedliki z kawałkiem wieprzowiny i sosem grzybowym, który był tam trochę przypadkiem :-). A jako bonus zobaczcie minibanan Moničky – tutaj. Z Lukášem Z. zrobiliśmy sobie w środę wycieczkę do Imperialu. Mają przebudowane KS. Muszę powiedzieć, że zmiana wyszła im na dobre i wszyscy uczestnicy mają się z czego cieszyć. Jirka Š. we wtorek i środę brał udział w seminarium Stanislava Hausera v Petřvaldzie. Program był naładowany. Wieczorną dyskusję, wzbogaconą przez człowieka z praktyką, ocenił jaką świetną. Start następnego dnia o 8 rano już taki fajny nie był. NARowa Angelina nas bardzo lubi. Przygotowała dla nas wiele łakoci. Tym razem słowo „wiele” jest na miejscu. Kilka rodzajów słonego i słodkiego. Według jej słów piekła to tylko jedną noc, czyli NARowy standard. Najlepszy prezent Linda dostała od Zuzki. Wycieczka last minute na dwa dni do Chorwacji. Na bilecie było: osobisty kierowca (Tomáš T.), zakwaterowanie, udział w konferencji, śniadanie. Nie można było odmówić. Zuzka wciąż pracuje z domu. Żeby nie był to dla Lindy taki szok, przygotowała im prowiant. Tom skomentował go słowami, że był pyszny, tylko nie jest przyzwyczajony, żeby plaster szynki miał większą grubość niż chleb. Czwartek przebiegał pod znakiem szukania nowego, mówiącego po niemiecku kolegi, przynajmniej dla Danki G. Narada zespołu technicznego w związku z eBF była bardzo płodna. Z nową sceną w naszym budynku będzie więcej pracy, niż pierwotnie zakładaliśmy. Ale na eBF wszystko będzie perfekcyjne. Tom i Linda wzięli udział w owej konferencji LEADERSHIP U NABAVI, gdzie headhunterzyli mówców już na przyszły eBF. Konferencję ocenili pozytywnie, a „obiad” najpozytywniej. eBF 2017 ma się na co cieszyć. W drodze powrotnej Linda wytrzymała i nie spała prawie do przyjazdu do Ostrawy, Tom to ocenił jako dobry wynik. ZuzKa wciąż nie przyszła do pracy. Milan prowadził na obrzeżach Pragi dyskusję o tym, że funkcjonowanie państwowych oprogramowań narzędzi do elektronizacji procesów zamówień publicznych ma być płatne, na pewno nie za darmo i ma działać na rynku razem z innymi, podobnymi, płatnymi, prywatnymi narzędziami – tutaj pozostawiłem cytat pana dyrektora. Ciągle nie wpadłem na to, jak napisać to własnymi słowami . :-) Jirka Š siedział z Juniorem, który zaszczycił nas swoją wizytą. Rozmawiali o planie migracyjnym dla przeprowadzenia zmian na serwerach. Znacie lepszy sposób, żeby sprawić swojej ukochanej radość? Popatrzcie tutaj. Sweetbar mogę wszystkim gorąco polecić. Choco-cheesecake był fenomenalny. W piątek pan dyrektor polecił Zuzce, żeby lepiej jeszcze została w domu. Przy wyjściu z pracy zaskoczył mnie pies. Tak, był przywiązany na schodach. Zobaczyć go możecie tutaj. Chęć pójścia do domu była silniejsza niż strach. Tym razem się udało. Danča G zaczęła weekend już w piątek wieczorem, po tym jak uczciwie zagłosowała. Bawiła się na koncercie Trzech sióstr. Radek zaplanował spacer po rynku w Cieszynie, gdzie odbywało się wydarzenie Rynek smaków. Pogoda była okropna. Dopiero po mega porcji belgijskich frytek nie zostało miejsca na nic więcej. Mój tata popilnował Kubika, żebym mógł pójść na targi rolnicze. Żegnałem się słowami: „Gdybyś nie wiedział, co robić, puść mu Krecika, lubi go”. Kiedy przyszedłem do domu przy drzwiach witał mnie Kubik, a dziadek oglądał w salonie Krecika :-D. Špalíci przeżyli wspaniałe popołudnie z Dančą G. na Octoberfeście. Dzieci rzucały rzutkami, jeździły samochodzikami, a dorośli poświęcali uwagę straganom z piwnym napojem. Nikt z uczestników nie ucierpiał na zdrowiu. Dowody tutaj i tutaj. Dzięki Marušce mamy jeden unikat. Wysłał mi tobogan bezpośrednio z transmisji z opery. Mówiąc dokładniej, cytuję: „W niedzielę poszłam na kulturę, byłam (wciąż jeszcze jestem :-)) na 5-cio godzinnej transmisji z Metropolitan Opera, Tristan i Izolda Wagnera, długie, ale wspaniałe”. W jednym się zgadzamy – 5 godzin to strasznie długo. I najważniejsza wiadomość na koniec. Mam nowe kapcie. Są strasznie fajne, lubię je. Wierzę, że będą służyć tak samo dobrze. Jeśli jesteście zainteresowani, napiszcie, wyślę zdjęcie. I z powrotem truchtamy do pracy, Maratonec.