W tym tygodniu zaszczyt przypadł w udziale mi, więc zaczynajmy nasz TOBOGAN. W poniedziałek zaczęło się od akcji. Jirka Špalek bał się, że będzie musiał zamówić jeszcze dodatkowy wózek do samochodu, ponieważ wyszło tak, że pomagał w przeprowadzce do innego miasta naszej Lucce, ale na szczęście tylko częściowo, a ona będzie nas dalej odwiedzać w Ostrawie. Ponieważ Jirka podróżował, z małym Adikiem na warsztaty musiał iść dziadek – robili papierowe koszyczki na wielkanocne jajka. Gdybyście przypadkiem potrzebowali pomysłu na prezent dla Honzy J., kupcie my atlas. Najpierw przez trzy godziny myślał nad tym, jak jedzie się do Bratysławy, a później zapytał, jakie państwo znajduje się na południe od Słowacji. Dobrze, że pan Google i nawigacja działają. We wtorek Jirka miał spotkanie ze słowacką rzeczywistością naszych poczt. Poszedł tylko odebrać jakieś papiery, pusta poczta, nigdzie nikt nie czekał, żadnej kolejki, a i tak zajęło im to 25 minut. A ja brałem udział w karnawale, który był na ostrawskim rynku i zrozumiałem, że nie zawsze można wierzyć cenom za gramy, ponieważ później miska haluszek wychodzi bardzo drogo :D FOTO, FOTO. We wtorek Ljilji i ZuzKa pojechały na konferencję do Budapesztu. Według Ljilji atmosfera była bardzo business, więc zgaduję, że zrealizowały wszystko, co chciały i przynajmniej trochę bawiły się w Budapeszcie FOTO. Ja osobiście bardziej zazdroszczę tego, że po konferencji pojechała na wycieczkę do Serbii odpocząć od tego pośpiechu w Ostrawie. Jirka w środę śpieszył ze Słowacji do domu, żeby skończyć pakowanie rzeczy, ponieważ miał zaplanowaną wycieczkę z rodzinką. Pojechali do Podiebradów, zwiedzili Karlsztejn i skończyli w Pradze. A ponieważ w Pradze jest super, zrobili tam aż 60 tysięcy kroków (nie wiem, kto z nich to liczył) i zdążyli pójść do kina, obejrzeć przedpremierowo „Dzieciak rządzi” – rodzice zachwyceni, dzieci dały radę, albo może odwrotnie. Zdążyli nawet obejrzeć wystawę lego, skydive arenę – może dzieci zostaną spadochroniarzami i patrzyli w lustra na Petrzinie FOTO i FOTO. Ponieważ ten tydzień był skrócony, już w czwartek czuć było piątkową atmosferę. Po niektórych było to widać bardziej, niż po innych, na przykład Danka zawołała mnie, żebym rozwiązał bardzo techniczny problem – nad „t” cięgle wyskakuje jej zmiękczenie/znak diakrytyczny – po dokładniejszym badaniu okazało się, że to tylko plamka na monitorze. I w ten sposób przechodzimy do długiego weekendu, a ponieważ był zielony czwartek, to wypiłem w piątek zielone piwo, jeden dzień do góry nogami :D FOTO. Rodzina Kaplanów pojechała na długi weekend do Włoch. Chwilę zostali w Lago di Garda, a później na dwa dni do Wenecji. Podczas wycieczki podziwiali szklarzy z Murano, smakowali dobrą kawę i sztukę w galeriach. Głównie korzystali ze słońca, którego u nas było mało FOTO, FOTO, FOTO, FOTO i FOTO. František z dziewczyną zdecydowali, że weekend spędzą na Słowacji i uprzyjemnili go sobie wejściem na miejsce pielgrzymek – Živčáková FOTO. Tomáš też zdecydował się spędzić święta na Słowacji, ale niestety w szpitalu. Znaleźli u niego kamień – miejmy nadzieję, że to diament, aby przynajmniej do czegoś te odwiedziny w szpitalu się przydały. Według Tomáša ten kamień to drań, ponieważ nie bardzo chce mu się wyjść. Poza tym szpital ok, ale po tej wizycie długo nie będzie chciał na niego patrzeć. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia FOTO. Coś weselszego. Ivana spędziła weekend z rodziną i wcale się nie nudzili. Obejrzeli stoły – 4 nogi i deska, albo może miały to być štoly (słowackie sztolnie), tutaj widać, że diakrytyka jest ważna. Później zbudowali podstawy domku i podziwiali piękno krajobrazu oraz starych zatopionych kamieniołomów FOTO, FOTO i FOTO. Nasz miły Hanesko jest bardzo wielkanocnym stworzeniem. Najpierw z rodzinką robili nietradycyjne zajączki wielkanocne, później bardziej tradycyjne wielkanocne ozdoby, a na koniec bawili się najbardziej tradycyjnymi wielkanocnymi zwyczajami w Rožnovskim skansenie FOTO. A w przedostatnim wpisie Hanka ma wiadomość dla Honzy Š.: „poszliśmy zobaczyć tę twoją kochankę :-)„ i znaleźli tam „Miejsce do pogłaskania” :-) FOTO. Juraj