Poniedziałek Wielkanocny: Jirka Š. z rodziną wracał w poniedziałek z wycieczki w Pradze, objechali rodzinkę, wyzbierali jajka i zaczęli przygotowania do kolejnego tygodnia w pracy. U Vyskočilów malowali jajka FOTO, pomagali Kubik i tata, który wolała malować rękami. Syn poszedł w ślady ojca i w końcu jajkami zajęła się mama Ivča. Pomalowane jajka trzeba było szybko chować przed Kubą, ponieważ bardzo lubi zdejmować z nich skorupkę. Kiedy później chodził z rózgą wielkanocną po rodzinie, najpierw bił sam siebie, ale za chwilę wszystko zrozumiał i zaczął celować w dziewczyny. Ivanka podzieliła się z nami emocjonującą historią z Wielkiego Poniedziałki: „Zaczęło się już w niedzielę przed snem, kiedy pod moim adresem zaczęły padać groźby, że dostanie mi się za cały rok. Więc nie próżnowałam i od razu jak tylko moja druga połówka zasnęła, poszłam dobrze ukryć rózgę. Rano obudziły mnie ciche, ale wściekłe przekleństwa i poruszanie się po mieszkaniu. Następnie usłyszałam grzebanie w szufladzie z łyżkami i zrozumiałam, co się dzieje. Szybko zamknęłam się w sypialni, czym podniosłam mu poziom adrenaliny, ale po wszystkich barwnych groźbach pokornie otworzyłam drzwi. To, co się później stało, na szczęście nie ma dokumentacji fotograficznej. Jednakowoż nie ma się co dziwić, że człowiek po świętach zaczyna chorować :-D.” Dobrze, że Wielkanoc jest raz w roku. Danka G. z Adelką również zamknęły się w domu i nigdzie nie wychodziły, zanim powietrze nie zrobiło się czyste. Po południu zachciało im się czegoś słodkiego, więc poszły z koleżanką do cukierni. Chorwacki Igor nie chodził z rózgą, ale zrobił sobie wycieczkę do Ołomuńca, gdzie spotkał się ze swoją koleżanką z Francji i poszedł z nią do indyjskiej restauracji, w której Igor zamówił Laal Maas. To, co stało się później, Igor barwnie nam opisał: „Wystarczy tylko powiedzieć, że kelner dwa razy wracał i pytał, czy jestem pewny swojego zamówienia. Pierwsza sekunda po spróbowaniu była OK, ale później zaczęło się FIRE SHOW. Zaczęło palić mnie całe gardło, a po wypiciu wody było jeszcze sto razy gorzej. Opanowała mnie dwuminutowa panika. Wierzcie temu, że taki posiłek pali trzy razy. W ustach podczas jedzenia, żołądek piecze jeszcze kilka dni później, a tego trzeciego sami dowiecie się, gdy spróbujecie. Ale Sweet lassi (indyjski napój) był świetny!” FOTO. Dzięki Igor, ale my nie musimy próbować wszystkiego ;). Trenki również nie chodził z rózgą, ale za to z sukcesem pozbawili go w szpitalu kamienia w nerce, który dokuczał mu od piątku. Radek z rodziną wykorzystał dzień wolny na wycieczkę na Prašivą FOTO. Pogoda im sprzyjała, nawet nie zmokli. Hance odwrotnie, pogoda nie sprzyjała. Weszła z partnerem na Praděd, na dole było pięknie, ale im byli bliżej nadajnika, tym robiło się gorzej FOTO. A aby nikomu nie było szkoda, we wtorek przywieźli pogodę z Jeseników ze sobą do domu :). Wtorek: Szef, Danka i Jirka Š. zaczęli dzień wspólnym śniadaniem. Zespół słowacki miał później naradę o NAFku, możemy być spokojni, są na finiszu. Sofia skończyła post przedwielkanocny, więc pierwszego dnia w pracy po świętach porcjowała baranka na Houstonie FOTO, co prawda ostrzem w drugą stronę, ale i tak jej się udało. Zuzka przedstawiła nam swoją nową prawą rękę Kamčę. My ją witamy i wierzymy, że będzie jej się między nami w firmie podobać. Honza C. na Houstonie próbował rozwiązać trudny problem. Pisał mail do człowieka, u którego nie było jasne, które to imię a które to nazwisko. W końcu podjął salomonową decyzję i zaczął mail słowami: Szanowny Panie Inżynierze. Po długim czasie znalazło się kilku entuzjastów sportu, którzy poszli po pracy na squash Juraj, Jirka Š. i Zuzka dobrze się bawili. Zuzce nie za bardzo szło, była zła na siebie, aż strach było patrzeć. Przy czym wygrała 6:0 z Jurajem. Zuzi, nie bądź dla siebie taka ostra. Środa: W środę obudziliśmy się w śniegu i wszyscy byliśmy tym niezmiernie zachwyceni :P. Zwłaszcza nasi handlowcy, którzy jeżdżą już na letnich oponach. Jirka Š. trochę się przez to stresował, ponieważ musiał jechać na Słowację przez Bílą. Na szczęście przejechał w porządku, po południu jednak usłyszał w radiu, że droga została zamknięta z powodu śniegu FOTO. Po drugiej stronie gór było sucho i pięknie, a po śniegu ani śladu. Trenkiemu leczenie w szpitalu przyniosło zapalenie żył, więc w środę, dzień po wypuszczeniu, był tam z powrotem. Zaczęto leczenie ręki, które nie bardzo pomagało i puchła coraz bardziej. Dlatego dzień później znów musiał pojawić się na pogotowiu, tam zmienili mu leki i zapalenie w końcu przestało się rozszerzać. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Lukáš V. pojechał odebrać Kubika ze szkoły, po raz pierwszy został tam aż do 16:15. Zuch z niego, dał radę i witał tatę z uśmiechem. Lukáš V. nie wziął wózka, dlatego drogę z przedszkola Kuba musiał pokonać na piechotę. Cały czas rzucali się śnieżkami, Kubik rzucał w tatę, który musiał mu najpierw kulkę ulepić. W normalnych okolicznościach pewnie nie doszedł by sam do domu, a w taki sposób dobiegł do niego. Jak mówi Lukáš, do dzieci trzeba mieć podejście. Czwartek: Jirka Š. prowadził wykład na VŠ w Bratysławie, który skończył się oklaskami. Radek pożytecznie i przyjemnie spędził wieczór. Wziął udział w spotkaniu w bibliotece o nazwie „Stanislav Motl oraz sława i przekleństwo Lídy Baarovéj”. Pod koniec był czas na bardziej aktualne tematy. Piątek: Do Lukáša V. przyszły skarpetki do biegania. Jego wyposażenie pomału się rozszerza. Czasy, kiedy biegał w dresie i bluzie, dobiegają końca. Jedne skarpetki za 500 koron to sporo, na szczęście kupił je ze zniżką w promocji i na koniec kosztowały tylko 250 koron za parę. Podobno są super! Po pracy żegnaliśmy się z Ondrą Ž. z zespołu morawskiego w barze Dwa promile. Jak na to, że to pożegnanie, było bardzo wesoło. Zamknięcie, które według godzin otwarcia miało być o 22:00 Danka G., Zuzka i Andrea przeciągnęły do drugiej rano. Ondra od kolegów z zespołu dostał na pamiątkę kolaż z nowych zdjęć profilowych nas wszystkich FOTO. Ondrze życzymy powodzenia w nowej pracy i mamy nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Weekend: W sobotę wieczorem odbywał się w Ostrawie Nightrun. Z NARu biegł Lukáš V. i Malcolm FOTO. Malcolm skończył na 3 miejscu w swojej kategorii, co jest super wynikiem. Lukáš V. postawił sobie za cel biegać aż do 70-tki, utrzymać formę i również kiedyś stanąć na podium. Teraz jeszcze czas 47:57 nie wystarczył, ale zajęcie 50-ego miejsca to również sukces. Jesteśmy z was dumni chłopaki. Wyścig miał Start i Metę na placu Masaryka. Lukášovi wszyscy mogli pozazdrościć, ponieważ miał największą szatnię ze wszystkich – całe piętro NARu. Posłusznie zgłasza, że wszędzie za sobą zamknął i zgasił światło :). Trenki z rodziną wyruszył w sobotę do miasta na Street food festiwal, gdzie spróbował świetnych słodkich i słonych przekąsek FOTO produkcji tzw. „autek z jedzeniem” – foodtracks. Lucka K. podróżowała w sobotę z mężem na przyjęcie z okazji 30-stki kolegi. Tort przewozili z domu w bagażniku i kończyli go już na miejscu FOTO. Mimo trudnej i wyboistej drogi do górskiego domku, przekazali tort bez żadnych problemów solenizantowi. Peťa D. był z rodzinką na tradycyjnym grillowaniu kurczaków na wsetyńsku. Pogoda wciąż nie sprzyjała, było tak zimno, że kurczaki nad ogniem miały z tego powodu gęsią skórkę FOTO. W niedzielę rano Danka G. pojechała z Adelką jeździć na łyżwach, później były na obiedzie w Landek Parku i patrząc przez okno, gdzie raz było słońce a raz śnieg, zastanawiały się, czy pójdą się przejść, czy skorzystają z toru bobslejowego. Pod koniec znalazły się przypadkiem 600 m pod ziemią i obejrzały havířską łańcuszkową szatnię FOTO. Ja razem z dziewczyną Káťą odwiedziłem w sobotę w Výškovicach restaurację Stračena PUB, gdzie gotują dania z produktów ze swojej własnej biofarmy. Wszystkim mogę ten lokal polecić, jedzenie i napoje (piwo jagodowe) były wyśmienite FOTO, a obsługa bardzo miła. W niedzielę poszliśmy z Jurajem do kina FOTO na film „Masaryk”, który był naprawdę świetny oraz na film „Zaginione miasto Z”, tego z kolei na pewno nie możemy polecić :D. Wszystkim bardzo dziękuję za to, że nie zostawiliście mnie i wysłaliście mi mnóstwo historii. Życzę wam pięknego tygodnia. František S.