Drodzy i mili entuzjaści oraz czytelnicy naszego regularnego proebizowego pisma pod tytułem Tobogan. Z pewnością od poniedziałkowego rana niecierpliwie odświeżaliście tobo-okno i wyglądaliście tych wersów. Ja jako quaterback zespołu marketingu chętnie zaskoczę i złożę szefowi życzenia, niech szybko wraca do formy, żeby mógł pisać i pisać, wymyślać i wymyślać. Tak się jakoś stało, że siedzę wieczorem i łowię dla was w pamięci to, co wydarzyło się w zeszłym tygodniu. Usiądźcie wygodnie, zaczynamy! Poniedziałek był czerwony, wielkanocny, wszyscy spędzali czas z rodzinką przy świątecznych tradycjach, dlatego w biurze spotkaliśmy się dopiero we wtorek, ciesząc się na spotkanie z kolegami. U nas w biurze piątego zespołu podkręcamy obroty. Tak jest, festiwal eBF tuż za rogiem i możemy zacząć się cieszyć rosnącą temperaturą. A że jest z czego, to Zuzka ze swoim zespołem i całym PROCUREMENT BOARDEM zebrali profesjonalny teambuildingowy pakiet. W ten sposób zespoły zakupowe i zamówieniowe w majowej Ostrawie czeka wspaniały, profesjonalny program, sieć networkingową, w którą się schwytacie oraz rozrywkowy program towarzyszący – zerknijcie na mapę programu, gdzie opisane są wszystkie szczegóły. Kamery i klapsy filmowe naszych streamów PROCUREMENT BOARD TV również się nie zatrzymują. W naszej dziedzinie ciągle coś się dzieje, więc studia cały czas są pełne i zajęte. A dla odmiany Bara ze swoim zespołem ułożyła program na czerwiec. W środę przyjechała do nas nasza polsko-chorwacka para – Iza i Igor. Dobrze było ich zobaczyć po przerwie i usłyszeć przyjemne nowiny. Wielu z nas poszło jeszcze poświętować w minikinie przy piwie. O mało się nie zmieściliśmy. Zawsze mówiłem, że lubię śluby… jako gość i nie bardzo umiałem sobie wyobrazić siebie w którejś z głównych ról. Udawało mi się to, aż do soboty. Zostałem zaproszony przez mojego dobrego kolegę na jego japońsko-wegański ślub w przyjemnym otoczeniu Wysoczyny. Wszystko było wspaniale do czasu, aż świadkowa napisała, że leży w szpitalu… A udział skrzydłowych jest taki, że bronią tyłów. Zawsze. Zostać świadkami na ślubie w ostatniej chwili albo napisać tobogan o dziesiątej wieczorem – nie będę się nad tym rozwodził. Przybyłem, zobaczyłem, wyświadkowałem. Powiedzieli sobie tak :-) FOTO. Wam również życzę samych przyjemnych zaskoczeń i pełnego sukcesów tygodnia! Honza :-)