Pozdrawiam wszystkich czytelników naszego brukowca. Poprzedni tydzień z jakiegoś tajemniczego powodu (widocznie zły układ gwiazd) upływał pod znakiem spadania ze schodów. Zanim stopniowo przejdę do weselszych wiadomości, zacznę od wypadku ze szczęśliwym zakończeniem dla obojga uczestników. Nie wiem, czy było to spowodowane niezgrabnością, brakiem sił z powodu postu czy zwykłym przypadkiem, jednak nasz morawski kolega Lukáš V. na początku tygodnia kaskaderskim młynkiem spadł ze schodów. Nie wiem, ile pięter w dół leciał. Co jednak wiem z pewnością, to o jego poświęceniu, z którym, bez względu na swoje zdrowie, przez cały czas spadania trzymał nad głową tablet, jaki szef dał mu do wyczyszczenia. Tablet przetrwał bez jednej rysy. Lukáš podobno też, nawet jeśli wydało mi się dziwne jego stwierdzenie, że do pracy przyszedł na piechotę, ponieważ bał się, że przejedzie jednego z tych różowych jednorożców, które zaczęły się wszędzie panoszyć. W związku ze sporą ilością śniegu w górach wiele osób ruszyło na różne wycieczki. Lukáš Z. pojechał do partnerki do Veřovic na Velký Javorník i zaraz na początku 13-kilometrowej trasy nie mogli się nachwalić pogody. Po raz pierwszy podczas wycieczki w góry świeciło słońce i nie było ani jednej chmurki – FOTO, FOTO i FOTO. Było za to strasznie ślisko i w trakcie schodzenia z wieży widokowej zdarzył się kolejny upadek ze schodów, tym razem z lekkim urazem kości ogonowej. Nasz drugi Lukáš, ten z przydomkiem K., po raz pierwszy wziął swojego syna Matúša na narty na Opálenou - FOTO. Narty nie bardzo zafascynowały, tym bardziej podobały się późniejsze śnieżki i zabawa na śniegu. Żeby wymienić inne imię niż Lukáš, Hanys Š. zdecydował się na narty biegowe i pojechał szczytami cieszyńskich Beskidów. Z Komorní Lhotky na Prašivą, przez Kotař i Ropičkę aż na Javorový i z powrotem – FOTO, FOTO i FOTO. Ja nie dałbym rady nawet na pierwszym etapie drogi. Zuzka i Ráďa jak prawdziwi sportowcy też wybrali się na wycieczkę, a konkretnie na Ostrý – FOTO. Tutaj nie mam niestety więcej informacji ani o upadkach ze schodów, ani o samej wycieczce. Pod koniec tygodnia Radek wziął swojego starszego potomka na dzień otwartych drzwi w liceum rolniczym w Hranicích. Maty przez cały czas udawał, że go to wcale nie dotyczy. W kwietniu będzie miał egzaminy wstępne i między innymi testy sprawności fizycznej. Wszystkie są oczywiście punktowane za poszczególne dyscypliny: bieg, skok w dal, przysiady i skłony. W każdej z nich obowiązuje minimalna ilość i czas, za które można uzyskać jakieś punkty. Z moich informacji wynika, że podobno Matyáš może osiągnąć maksymalną ilość zera punktów z wszystkich dyscyplin. W związku z tym, że ma jeszcze trzy miesiące na przygotowania, życzę mu wiele szczęścia i dostatku sił na treningi, Radkovi stalowych nerwów, a wszystkim pozostałym przyjemnego początku nowego tygodnia. JC