Poniedziałek. Mamy wszystkie dobrodziejstwa tropików. Jedni korzystali z magii klimatyzacji i wentylatorów, inni wachlowali się manualnie wszystkim, co było pod ręką, a Igor M. miał na sobie sweter. Brak snu robi swoje. Lukáš K. zaczął tydzień od „zaproszenia” od straży miejskiej, które po kilku dniach znalazł wyblakłe za wycieraczką samochodu. Przyszła do nas, znów w ciąży, Beata z małą Mają – FOTO. Wtorek. Najcieplejszy dzień tygodnia (i najprawdopodobniej również roku), pani nauczycielka odwołała lekcję polskiego, a my w biurze staraliśmy się po prostu przeżyć. Pan dyrektor pojechał do Blavy do ministerstwa. Jedloš miał małe perypetie w delegacji. Miejsce: recepcja hotelu, fabuła: – Jedloš: A jak to wygląda z internetem? – Recepcjonistka: Można się podłączyć w pokoju, tylko uwaga, nie mamy WI-FI, można tylko przez kabel. – Jedloš: Aha, super. A ten kabelek jest w pokoju czy mam go wziąć na recepcji? – Recepcjonistka ze śmiechem: Proszę pana, musi pan mieć swój! Jirka Š. zdążył przed urlopem 2 dni jeździć na spotkania. Radek jechał Rapidem do warsztatu samochodowego. Po 10 minutach stwierdził, że aż tak gorąco nie jest na zewnątrz, żeby mu płonęły plecy… miał włączone ogrzewanie fotela. Środa. Jedloš pojechał Rapidem na myjnię. Do domu wrócił czyściutkim samochodem, ale po zaparkowaniu zauważył, że nie ma przedniej tablicy rejestracyjnej. Wszystko skończyło się dobrze, znalazła się w myjni. Martin Š. cały czas ma problem z kodem do wejścia. Jeszcze go po zadzwonieniu grzecznie wpuszczamy do środka. Czwartek. ZuzKa przygotowywała dla niektórych kolegów lodowe frappe. Najpierw poszła do tych, którzy mieli ze sobą słomkę - FOTO. Piątek. Jirka Š. spędził piątkowy poranek w pracy ze swoimi dziećmi. Wyzwały na pojedynek fidget spinnerów Juraja i Lukáša Z. Nela ułożyła z lego kotka, a Ádik kleszcza. Mały Matúš Karcol pomagał już w ręcznej myjni – FOTO. Weekend. Anežka pojechała z partnerem na weekend w Beskidy. Z piątku na sobotę dołączył do nich Juraj. W nocy weszli na Smrk, gdzie spali pod gołym niebem. W sobotę zamówili ogromną pizzę na Ostrawicy, którą gorąco polecają. Później wejście na Łysą z zachodem słońca, nocowaniem i czekaniem na niedzielny wschód. Po pobudce o 4:30 Anežkę zaskoczył lis, który siedział u niej w nogach. Bajeczny weekend Juraj ocenił słowami, że nawet my mamy tutaj jakieś góry – FOTO i FOTO. W sobotę były urodziny Tomáška Ivči, dostał piękny tort i mnóstwo prezentów – FOTO, wszyscy przepłynęli się po Odrze, wykąpali i skończyli wszystko ogniskiem – FOTO. Radek z chłopakami pojechał na ołomuniecki LétoFest – FOTO. Bez cienia nie dało się długo wytrzymać, więc przenieśli się do NC Šantovka, a później do miejscowego parku linowego. Tam szczególną radość sprawiła im ekstremalna huśtawka – FOTO. Honza Š. w weekend znów sprzedawał ubrania na festiwalowym straganie, aż zaczął przez to zamieniać się w kobietę :-) FOTO. Danka G. z Adélką wróciły z nad morza z Bułgarii. Było świetnie, dużo jedzenia i słońca. Odwiedziły delfinarium oraz poznały miejscowy folklor – FOTO. Jana i Milan poszli do zamku Čachtickiego zatańczyć na koncercie znajomej kapeli Slniečko. Po drodze odkryli źródło ropy, bijące po słowackiej stronie Beskid między pasącymi się owieczkami – FOTO. W niedzielę Jirka Š. i Kamča pojechali z załadowanymi samochodami i rodzinami do Chorwacji – FOTO. Myślimy, że każde gdzieś indziej. Niedzielny wieczór Radek, Lukáš K., Jedloš i Franta spędzili na trybunach witkowickiego stadionu, gdzie kibicowaniem pomogli Branikowi Ostrawa w cennym remisie z mistrzowską Slavią Praga – FOTO. Co jeszcze wydarzyło się w tym tygodniu… Andrea Š. wyprawiła swoich mężczyzn na czołowy turniej piłki nożnej Audi Cup do Monachium. Spełnił się sen Tobika, na żywo widział miejscowy, słynny Bayern – FOTO. Niestety, jak tylko wrócił doznał na treningu kontuzji śródstopia, więc ma nogę w szynie i 14 dni bez piłki nożnej. Iva G. z koleżanką powierzyły pilnowanie dzieci ojcom – ci cały tydzień spełniali wszystkie ich życzenia, objeżdżali aquaparki i baseny w okolicy, w środę zmienili plany i pojechali do Dinoparku – FOTO. Dzieci były zachwycone, ojcowie trochę mniej, szczególnie gdy spoglądali na pustkę ziejącą z portfeli. Mamy musiały dlatego potwierdzić, że wszystko to było przeznaczone dla dzieci i spełniło swój cel. Igor H. z żoną uciekli na chwilę ze środkowoeuropejskich upałów i wędrowali po Szkocji i jej wyspach. Po drodze widzieli piękną przyrodę i nieruchomość należącą do glasgowskiej gałęzi rodziny Kaplanów – FOTO. Mogli również porównać straszny romantyzm zamku Eilean Donan z majestatycznością Karlsztejna, do którego Igor ruszył po powrocie do domu – FOTO i FOTO. Radek