Moje pierwsze pięć dni trzydziestego dziewiątego tygodnia. W poniedziałek cud – pochwaliłem Jedlę i Andrzeja za program tv Sonda na czwartek. Skoro już jestem przy chwaleniu, dodam ZuzKę i jej team za pierwszy podwójny dzień kursu Cyfrowy zespół zakupów. Naprawdę świetnie. Dzień później w świętowacławskie wolne ta sama Zuza wyciągnęła Janę na Javorový. Słyszałem, jak mówiła, że to nie będzie żaden wyścig, a tylko rekreacyjny spacer i przeszły mnie ciarki. Największym wydarzeniem kolejnego dnia było przyjazne staranie mojego wspaniałego kardiologa, aby przekonać mnie, że wino raczej nie. Uciekałem wzrokiem, jak tylko mogłem, ponieważ następnego dnia miałem jechać do pełnych winnic Bořetic na zamówieniowy PROCUREMENT BOARD. Przed wyruszeniem w czwartek na południe mieliśmy w samochodzie trochę zamieszania, ponieważ ostrzyżony Honza Jedlička, bez afgańskiego wąsa był nie do poznania – foto. Gdyby sam nie zgłosił się do auta, zostawilibyśmy go na chodniku. Nawet Karcimu, który czekał po drugiej stronie drogi, nie przyszło do głowy, kim jest i nie podszedł do niego. Board jak zwykle się udał i czuć było, że cieszyliśmy się ze wspólnego spotkania i branżowych pogawędek. Zresztą świadczy o tym fakt, że osiem tematów zajęło nam prawie osiem godzin. W piątek pełen optymizmu wypróbowałem serię narad on-line z nietradycyjnych miejsc – recepcji pensjonatu, samochodu, ławki przed szpitalem (morawska Jana miała tam spotkanie) i stacji benzynowej. Wszystko dobre. W Ostrawie Jirka przeprowadził firmę przez ISO, Daniela przyjęła do pracy nową koleżankę, a Bára pojechała nad morze. mk