Po letniej przerwie przychodzą pierwsze poranne przymrozki, a wraz z nimi rozpoczyna się zdrapywanie cienkiej warstwy lodu z przednich szyb. Można powiedzieć, że najpiękniejsza pod względem kolorystyki pora roku nie oszczędza nas, jeśli chodzi o pogodę. Początek tygodnia upłynął pod znakiem małych katastrof. Jirce Š. przestała działać domowa winoteka. W poniedziałek zawiózł ją do serwisu, a w piątek zadzwonili ze sklepu, że nic nie mogą zrobić i można zabrać ją gdzieś indziej. Kolejny tydzień bez niej, dobrze, że przedłużyli gwarancję. We wtorek pojechał z Marcinem do Bratysławy, gdzie mieli pójść razem na kolację z partnerem handlowym, który jednak odwołał spotkanie, więc chłopaki wyskoczyli na jedno. Igor M. w podróży służbowej z Wiednia do Ostrawy śpiewał: „Jedzie, jedzie maszynka, dymi jej się z kominka” – niestety dosłownie, tym razem był to gorący wagon FOTO. Nauczył się, że odholowanie zepsutego wagonu i podłączenie z powrotem lokomotywy zajmuje 2 godziny, potrzeba też 15 strażaków i jednego kelnera, który rozdaje piwo. Morawska Eva, jak przystało na osobę, która świętuje, zdecydowała się na wycieczkę po Czechach. Zaczęli w ołomunieckim ZOO porządnym stekiem, skoczyli do Pardubic na piernik i skończyli w Litomyślu FOTO i FOTO. Lukáš V. w zeszłym tygodniu był tymczasową pomocą Marketingu i rozpoczął swoją walkę o miejsce w zespole wylaniem kawy. Ale do Barčy ma jeszcze daleko. W biurze zaczyna się robić gorąco od eBF, dlatego Zuzka wyrzuciła szefowi, że jest dystrybutorem stresu. U nas bez zmian. Moje dzieci cały czas starają się stworzyć w domu muzeum – zrobią wszystko dla szczeniaczka. W weekend wywiozłam je w góry, gdzie czasem padało, więc spędziliśmy czas na malowaniu, grach i kartach, jak przystało na chatkę FOTO i FOTO. W piątek Ráďa pojechał na uroczyste otwarcie Outdoorowego Festiwalu Filmowego. Poza bogatym programem kulturalnym zdążył obejrzeć kilka krótkich filmów FOTO. Witamy gorącą herbatę i jesień. Janka