Wielki poniedziałek. Spotkaliśmy się znowu, żeby podzielić się tym, co i komu udało się w minionym miesiącu. Popołudniową prezentację obejrzeliśmy w rekordowym czasie, szczęśliwcy z naszych szeregów otrzymali dyplomy za pomyślne ukończenie kursu elearningowego, a później śpieszyliśmy się na kręgle. Lukáš V z pełną werwą wcielił się w rolę organizatora i przygotował wiele nagród, np. za pierwszy strike (Jirka Š), pierwsze „G” lub inaczej dwa rowki (Trenki), jak również za pierwsze „poroże”. Danka G. swoją wygraną w postaci cukierków uczciwie oddała w domu Adelce, ale za co ta wygrana była, nie dało się za bardzo wyjaśnić. Za najlepsze wyniki otrzymywało się czekolady, a drużyna zwycięska dostała magiczne, blaszane pudełeczko, pełne słodkich niespodzianek. FOTO, FOTO. Przez dyplom do choroby. Ondra Ž pomyślnie skończył studia, a ponieważ na wszystkich listach bywa na samym końcu, zawsze musi poczekać. Wykładowcy byli już zmęczeni całą uroczystością. Chyba zmęczyło to również jego samego, poniważ przyszedł do pracy w niezbyt świeżym stanie, więc wygoniliśmy go do domu do łózka. Bardziej szczegółowo już się chyba nie da. Poprosiliśmy naszą nową tłumaczkę na polski, żeby przysłała nam informacje o ilości przetłumaczonego tekstu. Wiedzcie, że 44716 znaków daje razem 24,84 strony. Chyba nie moglibyśmy już poprosić o bardziej szczegółową informację. Konsultujemy się. W poniedziałek Jirka Š brał udział w poradzie klient servisu – żartowali z niego, że może również zostanie przedsiębiorcą. Nie zostanie. We wtorek rano, dla odmiany, spotkał się z Juniorem i Szefem, żeby trochę posunąć do przodu ich rozwojowe porady. Odbyła się również miniporada odnośnie dalszego rozwoju pierwszej wersji nowego produktu – aplikacji Workflow. Jesienna pogoda nam nie sprzyja, więc szybko zmieniamy opony w autach. Lenka, w czasie wieczornej podróży po D1 w deszczu, mgle i temperaturze bliskiej zeru, na pewno to doceniła. Kawałek po kawałku do eBF. Ściągamy od klientów ich dzieła artystyczne, żebyśmy mogli przygotować wernisaż w przedwieczór konferencji. Wszystko jest bezpiecznie schowane pod kluczem. Dyskutowało się o programie konferencji i rewidowane były prezentacje, które są już prawie gotowe. Jak wiemy, prawa Murphiego działają nieubłaganie, więc nikogo już nie dziwi stale rozkopana ulica wokół hotelu Imperial, gdzie tradycyjnie odbywa się konferencja. W związku z tym Zuzka z kolegami zdecydowała, że odpowiednimi słowami pobudzi naszych romskich współobywateli do większego zaangażowania w pracy. Ci widocznie potraktowali to jako żart, ponieważ kontynuowali swoją niekończącą się przerwę. Z królestwa ptaków. Juraj od środy ma w domu nowy przybytek – papużki Johnego i Maruškę, ale według Iarki są to raczej Herkules i Afrodyta. Biuro w czwartek łasuchowało – Radek przywiózł z Polski kultowe krówki. Na przyszłość musi pomyśleć o rodzinnym opakowaniu, jedna torebka nie wytrzymała zbyt długo. Juraj wieczorem pomyślnie brał udział w turnieju piłkarzyków. Ten sport podobno także wzbudza pragnienie, więc piwo smakowało. Magia sekretarek. ZuzKa dzwoniła do jednego z niemieckich użytkowników. Telefon odebrała pani sekretarka, więc poprosiła o przełączenie do Filipa. – Nie znam. – Więc dyrektora zakupów. – Nie znam. – Więc do pana X. – Aha, ma pani na myśli naszego dyrektora Filipa, który zarządza zakupami! Iva z recepcji spędziła popołudnie na ranczu w Hulczynie, gdzie jej dzieci jeździły konno FOTO, FOTO. Zbierajcie papier! Jirka Š wiózł w czwartek rano z Nelinką do szkoły zbiór – odbywała się tradycyjna akcja, w której szkoła przystawia kontener, a rodzice zasypują go tonami papieru. Konkurs we wspinaczce czy zjeżdżaniu na linie? Niee, to tylko ekipa sprzątająca myła okna, a właściwie to ściany, olbrzymiej biurowej szklarni na przeciwko NC Karolína FOTO. Student Andrzej. Nie tylko Zuzce zaczęła się szkoła. W czwartek i piątek doczekał się również Andrzej. Na wykładach o zakupach. Przyszła kolej na eAukcje, upłynęło ledwie 10 minut i Andrzejowi zaczęło skakać ciśnienie, mroczki przed oczami, nóż otwierał się w kieszeni. Rozchodził to, w nikogo niczym nie rzucił, nikogo nie zadusił, a na koniec nawet, mimo chwilowego dramatu, był bardzo zadowolony i już nie może doczekać się kolejnych zajęć. Obraz działa! Jirka Š i Junior mieli wideokonferencję z klientem, którego szczęśliwie przekonali, żeby używał w tym celu obrazu. Tematem było, jak uruchomić oprogramowanie eAukcyjne na jego serwerach. Lenka debatowała wieczorem z Peťą o eAukcjach na Teplicku. Dzień dobry! Hanka w piątek rano w żaden sposób nie mogła włączyć komputera. Przyszedł Niko z IT, popatrzył i zwyciężył – włączył Hance monitor. Kilka kilometrów dalej Danka spędzała swój poranek w pełnej poczekalni u lekarza z Adelką. Później przyszła kolej na bieganie po lekarzach i szukanie leków. Po obiedzie pospieszyła do szkoły, żeby dowiedzieć się, ile Adelka opuściła i czego trzeba się douczyć. Pani nauczycielka 10 minut zaznaczała prace domowe i na koniec życzyła jej „miłego weekendu, matko.” Na houstonie wyjątkową ciszę przerwał Martin D podstępnym pytaniem: Ile minut właśnie minęło od północy? Zanim ktokolwiek zorientował się, że jest równo 10:00, Nataša odpowiedziała. Ukrytym zamiarem było najprawdopodobniej oderwać myśli obecnych od ponurego humoru, wywołanego brzydką pogodą. To się Martinowi oczywiście udało. A jak weekend? Ondra, na przekór swojemu kiepskiemu stanowi zdrowia, kończył nową elektrykę i ogrzewanie. Przede wszystkim elektrykę, skoro elektrykom udało się odciąć już całą jedną fazę w domu. Jirka Š spędzał czas z rodziną u babci na świeżym powietrzu. A Radek ostatniego dnia wybierał się na czekoladowy festiwal w sąsiednim mieście. Ciekła mu już ślinka, jednak pociąg miał coraz większe opóźnienie. Poddał się już na peronie i poszedł ukoić swoją czekoladową fantazję do Lidla. Radek