Czasem wygląda to tak, że czas w NARze liczy się w rocznych cyklach i według czerwcowego zeznania podatkowego (od podatku do podatku), ale również od jednej listopadowej konferencji eBF do drugiej. Zaczęliśmy wernisażem we wtorkowy wieczór. Gospodarz wynajął nam na cztery dni wolny sklep na ulicy Długiej. Swoje prace dostarczyło 18 osób z szeregów handlowców (i ich blizkich) oraz ludzi z NARu, wraz ze współpracownikami FOTO. Nikt z nas nie był pewien, jak przyjmą to uczestnicy konferencji, ale mieliśmy wiarę. Ekspozycją zajmowała się Hanka i z pomocą braci Cudlinów zrobiła z tego wspaniałą wystawę. Pozytywna odpowiedź przeszła nasze oczekiwania. Tak niejak, plus minus, równolegle z wernisażem Josef Z organizował u Kellera na Stodolni przyjemne spędzenie czasu nad i z pieczoną gęsią. Podobno to również dobrze się skończyło nad ranem. Ze świata przyjechali „wykładowcy dyrektyw“ z wielu uniwersytetów oraz istniejący lub potencjalni użytkownicy elektronizacji, do tego ośmiu konkurencyjnych usługodawców i pracownicy Komisji Europejskiej. Razem z NARem było nas ponad 420 z około dziesięciu państw UE. Na dokładne obliczenia (być może ktoś nie dojechał) będzie czas w tym tygodniu. Oficjalne rozpoczęcie (słodkie słowo gospodarza) odbyło się w środę, kilka minut po dziewiątej. Opowiadał, że w Ostrawie niektórzy żyją już 23 tys. lat, co udowadniał wiekiem szczupłej Landeckiej (Petřkovickiej) Wenus. Nudne musi być tak długie życie. Trzy sale wykładowe w Imperialu i jedna Arena praktyczna na placu w NARze. W odróżnieniu do poprzedniego roku, wzrosło zainteresowanie praktycznymi przykładami pomocniczymi. Szczególnie w środę arena była pełna. Pierwszy dzień zamykało uroczyste wręczanie nagród FSA. Śpiewali na nim Keep Smilling Gospel z kościoła orlowskiego i świetnie im się to udało. W tym roku mieliśmy najwięcej zgłoszeń ze wszystkich lat trwania akcji. Nadzwyczajnie zabłysnęła pani Zuzana Bučeková i Wschodniosłowacki instytut chorób sercowych. Na scenę wchodziła dwukrotnie. Zwyciężyli w dwóch kategoriach – trend i master. Dzięki niej i innym nagrodzonym wieczór pełen był emocji. „Naszej“ Marceli trzęsła się ręka przy czytaniu wyników, innym drżał głos. Honza Zahálka otrzymał GP organizatorów konferencji, czyli granitową kostkę jako kamień węgielny tytułowego pomnika jeździeckiego. W tym roku częściej niż w poprzednich latach ludzie migrowali między salami i domagali się przestrzegania czasu poszczególnych programów. Aż do eksperymentu Lenki z przesunięciem o godzinę przerwy w sali kongresowej (mała tarcza zegarka), który z planów czasowych w małych salach zrobił wielką przygodę. Programy, które przesunęły się z powodu eksperymentu, zostały powtórzone, więc nic się nie stało, a wręcz przeciwnie. Martin Zelinka, którego to konkretnie dotyczyło, rozumiał sytuację, był dobry, a publiczność oceniła go oklaskami. Ze współpracy ze sponsorami i partnerami marketingowymi nie korzystamy w nadmiarze. Nie chcemy, aby ich własne pokazy naruszały przyjazną atmosferę, ale BENQ z technologiami prezentacji był świetny. Dzięki niemu wydarzenie było dużo lepsze pod względem wizualnym. Być może za rok będziemy musieli przy konferencji zorganizować kącik dziecięcy. W tym roku przyjechali dwaj mali odwiedzający. Jeden ze Słowacji i jeden krajowy. Młody Mills robił sobie zdjęcia z Amą FOTO. Uczestnikom z Chorwacji bardzo się podobało – chwalili zarówno wykłady, jak i towarzyską część konferencji. Nie byli sami, nam również się podobało. mk