Zapaliliśmy ostatnią świecę w wieńcu adwentowym, kończymy świąteczne przygotowania, w domach roznosi się zapach słodkości i wszyscy jesteśmy bardzo, ale to bardzo spokojni !!! :D Jirka donosi, że pracują z Peťą nad PROE4. W środę pojechał na jeden dzień do Pragi – pociągiem i stał się cud, żadnego spóźnienia. Jednak na jarmark świąteczny, którego nie ma, ani na obejrzenie ozdób nie było czasu. Zdążył tylko „skorzystać” z pracy w biurze i wspólnego obiadu oraz spotkać się z panem dyrektorem, gdzieżby indziej niż w Pradze, W czwartek zjadł świąteczne śniadanie z dostawcą, na które dostał wspaniałe, ręcznie robione, bożonarodzeniowe makaroniki. A weekend spędził z rodziną na ozdabianiu pierników, czego nie zdążyli zrobić w tygodniu. W środę Honza Š. na swoje urodziny przygotował „haneskową domową wędzarnię”, po której się tylko „zadymiło” :-D (foto). Wieczorem razem z Violką i wszystkimi „swoimi kobietami” świętował na Pokáčovie w Heligonce (foto). Zdążyli z RadoVanem na przedświąteczny Budapeszt, który przemierzyli wzdłuż i wszerz (foto), zagrali w kości w łaźniach królewskich i tradycyjnie zwiedzili galerię sztuki nowoczesnej oraz z niespodzianką zawitali do Przemka i jego Entreé w Ołomuńcu (foto i foto). Podobno niesamowite doświadczenie kulinarne, oczywiście poleca wszystkim. Pan dyrektor w piątek ogłosił, że był to wspaniały i dziki rok. Dzięki Mikołajowi miał okazję do kreatywnych gier tekstowych, a później godzin kaligrafii i „najeżył” nam wszystkim piękną górę prezentów, co możecie zobaczyć na zdjęciu głównym. Ani jedno życzenie na sześćdziesięciu Mikołajach się nie powtarza, a niektóre da się rozczytać. Przy czym ZuzKa cały tydzień prowokowała go włoskim sztruksem na stoku. To, że rozpadły jej się narty, było marnym plastrem na jego zazdrosną ranę. W czwartek po raz ostatni w tym roku nadawaliśmy naszą Procurement TV. Wracamy w styczniu na Trzech Króli. A nasza słowacka Zuzka, ku wielkiej radości wszystkich, zgłasza odnalezienie zaginionego przed dwoma tygodniami kociaka, którego ogólnonarodowe poszukiwania ogłosili i który ostatecznie znalazł się u sąsiadów, uff. Cieszymy się szalenie, to był dla niej chyba najlepszy prezent świąteczny. A teraz zaśpiewajmy po raz tysięczny i jeszcze jeden: Jingle bells, jingle bells… :D. Życzę Wam od siebie i wszystkich PROEBIZowców wspaniałych Świąt. Vivi