W poniedziałek po naradach Jirka Š. z Lukášem Z. wyruszyli w kierunku Tatr, przenocowali u Jirki w domku letniskowym, a we wtorek zaczęli pilnie odwiedzać klientów. Na jednym ze spotkań dowiedzieli się, że w Kieżmarku stoi meczet, podobno jedyny na Słowacji. Po spotkaniach wrócili do domku, skąd wyskoczyli na piwo do tutejszego baru. W środę kontynuowali spotkania, które skończyły się w Bytčy. Pod koniec dnia zdążyli jeszcze odbyć rozmowę o pracę z potencjalnym kandydatem. W czwartek Jirka Š. i Honza J. przeprowadzili szkolenie dotyczące elektronizacji ZP w Bratysławie. Po ciężkim tygodniu w pracy Jirka odreagował z dziećmi i lepili bałwany… jak żywe – FOTO. Andy Š. cały tydzień leży złożona grypą, niestety w kraju morawsko-śląskim panuje epidemia, ale przynajmniej jej chłopcy pojechali na Festiwal Olimpijski do Ostrawy FOTO a FOTO. W piątkowy poranek firma zamieniła się w zagłębie fanów i wszyscy kibicowaliśmy naszym hokeistom, niestety chyba za słabo FOTO. Niektórzy podeszli do sprawy z prawdziwą werwą i być może uronili nawet jakąś łezkę. Na moment wszyscy wczuli się w rolę profesjonalnych trenerów. Po pierwszym golu, który nam strzelili, Honza J. stwierdził: „Ale przecież on musi złapać ten krążek…”. No tak, szkoda że go tam nie było. Może wynik byłby inny. Natomiast Lukáš V. czuł się pewniej w teorii curlingu i wyjaśniał taktykę Matějowi, który nie mógł się temu nadziwić FOTO. Życzę pełnego sukcesów, mroźnego tygodnia, jedzcie dużo witamin. Jana Vaš.