Tydzień prześlizgnął się aż do niedzieli, więc czas na kolejny Tobogan. Koreański pop zniknął z rynku i zamieniła go rosyjska zima. Rozgrzewało nas tylko wspomnienie o medalach i obietnica szybkiego ocieplenia. Nie patrząc na mróz Jirka Š. i Juraj K. wyruszyli na południe do Piešťanskich lázni, gdzie pomagali realizować przetarg na renowację tutejszego hotelu. Z nieznanych bliżej powodów Juraj był później deportowany z Trnawy z powrotem do Czech, a Jirka kontynuował swoją słowacką podróż aż do środy. W czwartek słowacki zespół szczęśliwie się spotkał, wszyscy się objęli i zaczęli pracować nad szkoleniem do JOSEPHINE, które w ten wtorek będzie w Bańskiej Bystrzycy. Życzymy powodzenia! W środę kontynuowaliśmy witanie nowego kolegi Łukasza T. Nalotami marketingowymi na nic nieprzeczuwających pracowników, które zazwyczaj reżyseruje Zuzka, tym razem dyrygowała Kamila. Wpadła na pomysł, aby Łukaszowi, zaraz po słowach: – Jestem Kamila, miło mi – wcisnąć do ręki telefon z trwającą rozmową. Zadanie terapia szokowa, które mimo wszystko skończyło się sukcesem. Łukasz odwdzięczył się Kamili pięciogodzinną jazdą do Warszawy na spotkanie z panią, której imienia nikt nie zanotował. Jak na pierwszy raz poszło mu wyśmienicie. Witamy Łukasza w zespole i życzymy mu żywotności dłuższej niż musujący Celaskon (koleżeńska rada: nie piecz strudla). Z rozszerzeniem polskiego zespołu był problem. Andrea Š. wróciła z ostatniego spotkania tak rozgrzana, że wszechobecne bakterie i wirusy zdecydowały się rozłożyć ją wspólnymi siłami na prawie trzy tygodnie. Swoje może powiedzieć również Adela P., która łykała antybiotyki jak lentilki, albo Eva J., która zdecydowała się podzielić swoim krztuścem ze wszystkimi wyrażającymi zainteresowanie. W czwartek Jirka Š. i Danka G. starannie przygotowywali wszystko, co potrzebne przed wyjazdem szefa do Włoch. Szefowi i Janie V. życzymy temperatury wyższej niż 10°C, jasnego słońca i bogatego programu, odpowiedniego do świętowania podwójnych urodzin. Wszystkiego najlepszego dla obojga! Jeśli nasza prognoza się nie sprawdzi, pana dyrektora może rozweselić zainteresowanie dziełami sztuki. W sobotę Danka G. razem z córką Adelką poszła na „dernisaż” wystawy pana dyrektora i jego siostry. Adelka wzięła szturmem stoły bufetowe i na koniec osłodziła sobie życie dwoma obrazami, których cenę negocjowała jak profesjonalistka. Kolejne cenne trofeum Gaborowie zdobyli w sobotę, kiedy poszli na konkurs taneczny do konserwatorium Janáčka. Przejście do kolejnej rundy mają murowane, więc będą pląsać dalej. Talentem ruchowym i sportowym duchem obdarzony jest też Artur, syn Tomáša T., który z sukcesem wziął udział w tygodniowym obozie narciarskim. Spełnił się mały sen Tomáša i w weekend pojechał z synem na narty. Wstali rano, pogoda dopisała, więc dzień był udany (FOTO a FOTO). Tymczasem Iva G. razem z rodziną, jak prawdziwy mors, poszła na spacer na Štěrkovnę. Całej czwórce szybko zrobiło się zimno, więc zdecydowali się rozgrzać pływackim wyczynem. Czy poskutkowało możemy się tylko domyślać (video). Honza Š. odpoczywał w weekend po swojemu – 60 km na nartach w pięknych jesenickich górach. Długie zjazdy i noc na nadajniku na górze Praděd były magiczne! (FOTO) Końcówka nie była już tak zgodna z planem, ponieważ kolega Karel w trakcie ekstremalnego zjazdu z Jeleníej studánky wykręcił kolano tak, że wrócił na skuterze ratowników górskich. Ja natomiast pociłem się przy przeprowadzce: noszenie paczek z poczt i punktów sprzedaży wysyłkowej, toreb z nowymi i starymi rzeczami, montowaniem, demontowaniem, a wynik tych wysiłków możecie ocenić sami (FOTO). Ręce mam jak poduszka na szpilki, ale wynagradza to uczucie samozadowolenia. Mądrość dnia: nie dawajcie swojej matce kluczy, ponieważ mogłaby wejść przez niewłaściwe drzwi, a wy, trzymając meble pod pachą, razem z nią. A Kamili zepsuła się lodówka, więc gdyby przypadkiem przyszła do was z ofertą taniego jedzenia, to proście jeszcze o proszki przeciwko salmonelli. Udanego tygodnia wszystkim! Martin „Cukřík” Šugra