Poniedziałek. Niko nie mógł dojechać do pracy pociągiem, tak jak zwykle, ponieważ spaliła się lokomotywa i (świecie i Czeskie Koleje dziwcie się) dwa zastępcze autobusy nie pomieściły 400 osób. Ci, którzy normalnie jeżdżą do pracy autem, musieli sobie przypominać, gdzie po zimie schowali skrobaczkę Ze smutkiem pożegnaliśmy się z Petrou zaś Trenki oznajmił dziewczynom ze swojego zespołu, że muszą się pożegnać z Petrem, który przechodzi do innej grupy i zaczyna swoją pracę nad katalogiem, kolorami i in. Polski team pojechał popołudniu do Łodzi. Lenka bardzo elegancko nie przestrzegała przepisów drogowych na polskich drogach i śmiała się na myśl zdjęć z kamer. Dojechali na miejsce i była kara, pokój w hotelu na piątym piętrze bez windy. We wtorek nasi koledzy z powodzeniem prezentowali sukcesy jakie odnoszą czeskie i słowackie szpitale w zakresie e-aukcji. Na sali podczas naszego wystąpienia zrobiło się cicho, wszyscy słuchali i przytakiwali. Od organizatorów dostali nawet dodatkowych dwadzieścia minut na pokaz. Cały dzień w NARze przebiegał audyt. Wszyscy się starli nie zapominać o blokowaniu komputera przed odejściem od stołu, żeby na stołach nie leżało to co nie powinno i żeby na wszystkie pytania odpowiadać rozsądnie. Ufff było gorąco. Koniec końców nas pochwalono a pan audytor był zadowolony. Jarda pomagał przy realizacji aukcji na ubezpieczenie majątku dla jednego miasta i ewidentnie byli z wyniku zadowoleni. Po dziesięciu latach znów nas odwiedził pan rektor Szkoły Wyższej z Ostrawy. Wygląda na to, że znowu nas lubi. Danka przygotowuje się na wesele. Wielonarodowościowe. Wieczorem udało się jej kupić dla Adelki sukienkę na takie okazje. Z zachowania wynikało, że jej się spodobała, bo nie chciała jej ściągnąć. Kiedy mama nadal nie rozumiała, dlaczego mała chce w niej spać, ta rzuciła w nią kapciem, żeby ją oświeciło. Na squasku Lukasz po drugie wypróbował swoją strategię przeciwko Michalowi "Uderzyć i po punkt". Co prawda tym razem było blisko ale dodatkowo pękła piłka. Środa. Zespół zajmujący się przygotowaniem na eBF ponownie wybrał się do Imperialu, żeby dogadać kolejne sprawy organizacyjne i wypróbować kolejny obiad. Wydaje się, że w polskich firmach wzbudzamy sympatię. Proponują nam wspaniałą kawę, ciasteczka, czekoladę i inne pyszności. Tego dnia Pani od zakupów poczęstowała nas nawet własnymi owocami z ogrodu. Po południu przyszła na rozmowę Katarzyna, pomoc do słowackiego zespołu, która przejmie niektóre obowiązki Petra. Zaczyna w przyszły wtorek. Jardowi udało się wzbudzić zainteresowanie aukcjami w miejskich urzędnikach. Jana objechała sześć spotkań. Na pierwszym spotkaniu w jednym z urzędów, uczestnicy byli bardzo zdziwieni faktem, że już na wiosnę nie wyprobowali systemu, który tam im się podoba. Lukasz odwiedził hurtownię danych w Ostrawie.Piękny nowy budynek, wszystko nowoczesne, wszędzie kamery. Pierwszym punktem zwiedzania było wypróbowanie agregatu prądotwórczego, który zasila budynek w przypadku wyłączenia prądu. Ziemia się zatrzęsła a zaraz po tym Lukasz ogłuchł. Honzowi nie wystarczy praca i jego własne dzieci. Wraz z czterema kolegami zaczął opiekować się sto trzydziestoma pięcioma dzieciakami w ramach projektu Minisoftbal. Jego żona wyczuła moment do rozpoczęcia przebudowy i remontu mieszkania. Już wspominaliśmy, że Lukasz chodzi na kurs tańca. Już ma za sobą półukłon. Na trzeźwo. W czwartek Szara odwiedził firmę swych marzeń z dzieciństwa. Te konstrukcje, pociągi... tyle o nich marzył, ale rodzice zdecydowali się na lego. Żegnając się z następnym klientem poprosił o typy atrakcji miasta i tak odkrył niedawno odnowioną synagogę. Jirka Sz. z Lukaszem odwiedzili QQ studio. Na początku chcieli tylko wypożyczyć mikrofony na eBF, ale przeszli się po całym studio. Dowiedzieli się, że czterominutowy animowany film z plastelinowymi figurkami robi przez dwa miesiące pięcioro ludzi przy pomocy aparatu. Chłopaki od razu wiedzieli, że to nie dla nich. Honza przeżył niejasne turne po południowych Czechach. Sukces czy porażka w małym szpitalu, zachwyceni radni z pierwszej przeprowadzonej aukcji w malowniczym mieście, z drugiej strony skargi uczestników, gdzie indziej pochwała systemu, ale przyszłość niejasna. Szef o czwartej posmutniał. Nie przyszedł dziennikarz, dla którego zarezerwował całą godzinę na koniec pracy. Media to już nie to co kiedyś. Zareagował ostrym mailem. (W niedzielę po otrzymaniu odpowiedzi, uświadomił sobie, że nie poinformował go o terminie i miejscu spotkania, w sumie o całym spotkaniu. Znów był smutny.) Danka miała ostatnią szansę kupić coś dla siebie. Rodzina ją poinformowała, że nie ma mowy o niepójściu i że sklepy są czynne do dziewiątej. O dziewiątej była w domu z sukienką i marynarką. Wieczorem Lukasz grał w piłkę nożną, gdzie udało mu się wspaniałym posunięciem obronić bramkę, tylko, że naciągnął sobie mięsień. Jego uczestnictwo w kolejnym squashu jest poważnie zagrożone. Piątek. Rano odbyła się kolejna lekcja polskiego, co dla Danki było idealne. Młoda para pochodzi z Czeskiego Cieszyna, więc miała wspaniałą okazję poćwiczyć rozmówki. Koniec dobry, Honza miał dobre spotkanie w instytucie rehabilitacyjnym, które zakończyło się grupowymi komentarzami: przecież aukcje można robić na wszystko. W tym tygodniu największym wydarzeniem dla Kristiny były rozmowy z bankiem i biurem nieruchomości na temat zakupu mieszkania. Nie uwierzylibyście ile to papierów, potwierdzeń, telefonów, e-mailów i nerwów. Ale o ile wszystko dobrze pójdzie już w niedzielę podpisze rezerwację. Cel jest jasny. Boże Narodzenie i choinka w nowym mieszkaniu. Szef powiedział, że przez trzy tygodnie będzie siedział przy komputerze, pracując nad zaległościami do konferencji, że nie ruszy się z krzesła i zaraz zniknął na dwie godziny w kawiarni naprzeciwko. W sobotę Niko myślał, że Szara potrzebuje pomocy przy podłączeniu internetu w domu. Szara zaś myślał, że Niko ma go za pierdołę. Niepewność była tylko chwilowa, zaraz to wyjaśnili. Sasza zakończyła golfowy sezon turniejem, gdzie warunkiem uczestnictwa był stylowy "dress code" FOTO. Pierwsze wrażenie było zabawne, ale jak się okazało, nie da się w tym ruszać. Wiatr porwał kapelusz, marynarka i boa przeszkadzały w grze. Niektórzy panowie docenili turniej i zdobyli bardzo stylowe kawałki FOTO. Zmarznięty reportaż Danki ze ślubu: Rano przyjemnych minus pięć stopni, w Cieszynie przeze mnie grzali na całego już od czwartej, tylko w kościele proboszcz się nie przygotował. Półtorej godziny przy dziesięciostopniowej temperaturze. Najedzona jestem na cały tydzień a następny ślub może być tak za dziesięć lat.
41. tydzień
17. 10. 2011 08:02 Tomáš Hric
17PAŹ
W poniedziałek Honza ze Standą musieli rozwiązać sytuację, kiedy to uporczywemu uczuciu chłodu nie pomogły nawet ciepłe słowa proboszcza, ba nawet bardzo ciepłe a w piwnicznym biurze parafii można było wytrzymać maksymalnie dwie godziny. Maruszka wróciła z Włoch (FOTO) i ze zdziwieniem odkryła, że jej wzmocniony zespół ekonomiczno-administracyjny sumiennie spełnił wszystkie zadania, więc chyba następnym razem pozwoli sobie na dłuższy urlop. Wiadomość ze słowackiego teamu: Krista przy wyjeździe z Austrii złapała gumę. Kiedy szukała w bagażniku koła zapasowego znalazła butlę z gazem, ale znalazła też spray. Niestety nie zadziałał z powodu niskiej temperatury i na zalepienie takiej dziury nie było szans. Chcąc nie chcąc musiała wezwać pomoc drogową, aby odwieźli ją 80 km do najbliższego serwisu. Przynajmniej udało się jej wynegocjować nieco starsze opony (jedynie) za 10 Euro. Jirka Sz. z Juniorem przeprowadzili wideokonferencję z klientem na temat edycji oprogramowania. Użyli nowego wideokonferencyjnego software, który od razu polubili. Danka od razu w poniedziałek zyskała tytuł Twardej matki tygodnia. Kiedy wbiegła do przedszkola po Adelkę, pilnowała ją już pani sprzątaczka. We wtorek Lenka miała ambitny plan i poświeciła sen (niektórzy nie rozumieją), aby przyjść wcześniej do pracy. Jej notebook jednak nie był przygotowany na takie zmiany, strajkował. Weronika wzięła z sobą Saszę do Jiczina. Dziewczyny były zadowolone z ploteczek w aucie. Sasza zazdrości Weronice jej sexy głosu. Później Sasza dołączyła do Honzy i razem pojechali do klientów. Chwilę jednak obserwowali Weronikę podczas prowadzenia szkolenia. Z laserowym wskaźnikiem wyglądała jak księżniczka Leila z Gwiezdnych Wojen. Trenki wstawał przed piątą, żeby pojechać do klienta i jechać ponad dwieście km tylko po to, żeby się dowiedzieć, że ten nie jest zainteresowany współpracą. Petio sprawdzał dla swoich znajomych ceny i odjazdy pociągów. Operator się tak pogubił, że za chwilę nie wiedział, kto, gdzie właściwie chce jechać. Najlepszą obroną jest atak, dlatego momentalnie wyrzucił Petrowi, że to jego wina, bo nie robi notatek z rozmowy. Chłopaki chwalili squash. Po chwili sportu przesunęli się na Stodolni. Lukasz poszedł z kumplem Osą na pieczone golonko, na które wykupił kupon a Jirka z Juniorem na ogromnego burgera. Nie dogadywali się a i tak znaleźli się w tej samej knajpie. Już ostatnio pisaliśmy o pechu Lukasza do knajp. Podobno ma to po tacie. Tym razem też zamiast oczekiwanego golonka dostał hamburgera, bo kelner nie wierzył, że ma zakupiony kupon. Akurat nie miał do dyspozycji pc, gdzie ten mógłby to sprawdzić. Naprawdę pech. Cały wtorek mogliśmy wymawiać życzenia. Spadły wszystkie gwiazdy słowackiego rządu. W środę __polska grupa przygotowywała się na Ogólnopolską Konferencję E-Szpitale w Łodzi. Beata przygotowywała profile naszych moderatorów. Brakowało jedynie zdjęć, więc Beata rozpoczęła poszukiwania na internecie. Trafiła na bujną przeszłość Andrzeja. Ten gdy się dowiedział, zaczął wspominać stare rockowe czasy w czeskiej kapeli (Nick: Jamick) FOTO a później wojskową karierę w Jugosławii FOTO. Odwiedził nas polski profesor Adam Drab z jednej polskiej uczelni.Przyprowadziła go nam Martina Steinova, ponieważ oferował współpracę swoich studentów przy projekcie PROe.biz w Polsce. Nasze serca zyskał od razu a na kontrolne pytanie, powtórzone parokrotnie odpowiedział, że Ostrawę bardzo lubi. Jirka Sz. pojechał na Uniwersytet do Brna wykładać dla studentów wydziału inżynieryjnego. Troszkę się obawiał frekwencji, ponieważ był to wykład nieobowiązkowy, ale przyszło około czterdziestu studentów, którzy na koniec klaskali Szara pojechał do Mittalu przygotować aukcję. Dzięki GPS miał możliwość poznania Mittalu ze wszystkich stron. Nie chcieli go wpuścić przez żadną bramę, na tę właściwą trafił dopiero po pół godzinie. A teraz proszę czytać uważnie, syn Honzy Samik przyszedł ze szkoły i mama się go pyta, czy ma już innych kolegów w klasie, poza tymi, których zna z przedszkola. Np dziewczynki a konkretnie Wietnamkę Zdenkę? Tak, właśnie dziś dostał od niej w twarz. Dlaczego? Niewinnie się jej zapytał, czy też się cieszy na dzisiejszy ryż. __W czwartek w Bratysławie znalazły się trzy NARowskie załogi: (Napisał Petio) Załoga 1= Tomasz przyjeżdżający ze wschodu, Załoga 2= Sasza przyjeżdżająca z Ostrawy a w końcu załoga 3= Lenka i ZuzKa przyjeżdżające z Ostrawy, dla których Bratysława była tylko przystaniem i jechały dalej do Pragi. Jana i Karel odwiedzili klientów sektora medycznego. Omówiono rentowność niektórych szpitali i ceny różnych zabiegów chirurgicznych. Weronika miała dobre szkolenie we wspaniałym praskim hotelu. Niestety podróż z Ostrawy nie wymagała przenocowania w hotelu, ale pracownicy ds.zakupów wynagrodzili jej to, zapraszając ją na obiad. Monika z Andrzejem byli u klientów. Wrócili wcześniej niż zwykle, więc mogła zrobić niespodziankę swojemu synkowi Tadeuszkowi odbierając go z przedszkola wcześniej niż inne dzieci. Cały piątek finiszowały przygotowania do certyfikacji ISO. ZuzKa zrozumiała, że jest źle i nawet zabrała się za sprzątanie swojego stołu. Rano odbyła się kolejna lekcja polskiego. Pan lektor chwalił swoich uczniów i przez przypadek nauczył ich kolejnych przekleństw. Niestety nie zdradzili nam, o co chodziło. Teraz wszyscy, którzy nie znają u nas języka polskiego, mają potrzebę wgłębiać się w zakamarki tego języka. Wszyscy byliśmy przekonani, że nie można mieć większego rachunku za telefon niż ZuzKa. Myliliśmy się. Przyszły rachunki. Wygrał Gracjan. Dzięki sześciu godzinom rozmów ze swoją dziewczyną dostał nominację na gwiazdę NARu. Sasza spędziła parę godzin na hotline i posłała wiadomość: „Moi drodzy po paru godzinach spędzonych u ich boku, już wiem, czego życzyłabym wszystkim życiowym nieszczęśnikom. Aby dzwoniąc na telefon zaufania mogli słuchać takich ratujących, uspokajających i radzących osobistości i głosów, jakie można usłyszeć na gorącej linii NARu. W sobotę Lukasz po pracy z NARowskim serwerem udał się na imprezę kinect. Chodzi o to, że poruszacie się przed ekranem TV, ten odczytuje wasze ruchy. Można grać w kręgle, piłkę nożną, biegać, rzucać oszczepem, boksować z rywalem i in. Lukasz stwierdził, że było super i że rano czuł wszystkie mięśnie. Jana dołącza się do rekomendacji, box jest wspaniały, tak samo jak bieg z przeszkodami.
jam
__
__
40. tydzień
10. 10. 2011 07:43 Tomáš Hric
10PAŹ
W poniedziałek rozpoczęła u nas pracę Sasza, będzie szefową polskiego zespołu. Już ma za sobą swój pierwszy wielki poniedziałek. Powiedziała, że była oczarowana ilością nowych informacji, nowych twarzy i ciągle tą samą atmosferą pracy, którą pamięta z czasów, kiedy siedem lat temu pracowała w naszej firmie. Jej pierwszy dzień zakończył się o wpół do dziewiątej. Weronikę troszkę poniosło podczas jej wystąpienia na temat trendów i prawie zaczęła nas namawiać do aukcji w formie outsourcingu. Przyjechał do nas Karel O., który wżył się w rolę administratora biblioteki szablonów. Wieczorem miał wykład na temat sprawdzania jakości dostaw bez znajomości jakości i zdolności dostawcy. Był dobry. W południe Danka, ZuzKa i Jirka byli w Imperialu przetestować obiadowe menu, które mogliby dostać uczestnicy eBF. Wszystkim smakowało, ale przepisy są tajemnicą. Zaczynają się jesienne bolączki naszych aut. Jirka załatwił to przez serwis i nieznośny hałas wymienił na nowy tłumik. Auto od Standy przestało słuchać już w nd, wraz z płynem pobierało benzynę i nie umiało sobie z tym poradzić. Zaś Jarek rano znalazł auto z wgnieciona maską i bez bocznych migaczy. ZuzKa cały dzień musiała słuchać dowcipów na temat jej martwego notebooka. Po piątkowym chrzcie jaki mu urządziła (przewróciła szklankę z wodą) biedak się poddał.Minutą ciszy go uczciliśmy. Mamy też nowego koordynatora ds. administracji i upgradów softwaru- Daniela. Lukasz starannie wprowadza go w zasady firmy. We wtorek __stale śledzimy jak rozwija się rekonstrukcja mieszkania Beaty. Niestety bez większych zmian. Coś wisiało w powietrzu i trafiicom nie udawało się umawiać spotkań. Na terenie Czech było to zrozumiałe. Co drugi był na targach w Brnie lub się tam wybierał. Ale Petio miał podobny problem ze słowackimi klientami. Spotkania przesuwano lub całkiem odwoływano prawie przy każdym wykonanym telefonie. Danka z Jirkou Sz. spisali długą listę zadań w celu zyskania certyfikatu ISO. Odwiedziła nas była koleżanka z firmy Monika Kozielová, która już parę lat mieszka w Szkocji i ma się tam dobrze. Jarkowi udało się wprowadzić aukcje do wielkiego praskiego hotelu. Trzymamy kciuki. Danka z Radkiem śledzili gołębia przechadzającego się po dachowym oknie. Podejrzewali go o próby przeczytania tajnych danych z ich monitorów. Wieczorem Monika z Danką niespodziewanie spotkały się w sklepie z dziecięcym obuwiem, gdzie wraz ze swoimi dziećmi przeglądały kolekcję jesienną. Nie udało się jednak nic wybrać, wybór lodów był o wiele łatwiejszy. __W środę Monika z Andrzejem szkolili polskiego klienta. Tym razem Andrzej się powstrzymywał i zabrał tylko dwie godziny z całego szkolenia. Beata się stała bardzo skutecznym poszukiwaczem polskich dostawców cukru i herbaty. Lenka była w Pradze w Ministerstwie, gdzie wraz z Honzą m.in. poznała istotę ekotrendów. Dowiedzieli się, że nie trzeba oszczędzać pieniędzy publicznych, dlatego, że jakiekolwiek działania sprzyjające oszczędnościom, np wypróbowanie aukcyjnego softwaru, oznaczałoby dla biednych urzędników tylko dodatkową pracę, więc wystarczy metoda kopertowa, gdzie przecież także jakimś cudem dochodzi do oszczędności. Na szczęście kolejne spotkanie w Coca Coli odbyło się w duchu odnowienia zainteresowania aukcjami, co poprawiło im humory. Jana zabrała z sobą Saszę na spotkania. Pojechały aż do Brna, po drodze poznały się ze starostą, który wymienił ich czas na obiad, później porozmawiały z klientem o pięknie Vestinska i na koniec wzbudziły w nim zainteresowanie aukcyjnym systemem. Podczas wsiadania do auta Sasza zauważyła dziwne wybrzuszenie na przednim kole Yetiho od Jany. Zdecydowały się jednak powoli i ostrożnie ruszyć w drogę, ale szef kazał im zaraz znaleźć jakiś warsztat samochodowy. Posłuchały i były uratowane, bo w międzyczasie strzeliło też tylne koło. Wyobrażenie, że odkrywają problem na D1 i próbują dojść do tego jak działa koło zapasowe w sprayu, było całkiem zabawne. Popołudniu salę szkoleniową zajęła grupa studentów z Uniwersytetu Technicznego w Ostrawie. Zdecydowana większość to były studentki, dlatego nikogo nie dziwiło, dlaczego Lukasz tak często chodzi po kawę albo po herbatę do kuchni, sąsiadującej z tą salą. W czwartek Andrzej po dłuższym czasie znowu szkolił „proebizową młodzież“. Już powinni potrafić nastawić aukcję. W przyszłym tygodniu sprawdzi. Peter uczcił 365 dni w NARze. Zleciało. Krista wyjechała na urlop a Peter kolejny raz mógł się stać jej GPSem. Tym razem chciała znaleźć w Austrii stację LPG. Sama bezskutecznie próbowała to zrobić przez 500km. Zaraz dostała smsa gdzie się znajdują dwie najbliższe stacje. Honza i Standa mieli wystapienie w Izbie Przemysłowo- Handlowej w Dreźnie. Atmosfera była dobra, ludzi uważnie słuchali, zadawali inteligentne pytania, chłopaki zrobili wrażenie. W prezentacji pomógł im pan Linda, zastępca burmistrza miasta Cheb, który zaprezentował siebie jako człowieka na odpowiednim miejscu wraz z 6 mln CZK oszczędności, które uzyskał dzięki PROe.biz. ZuzKa dała Szarowi krótką lekcję z diagnozowania depresji. Podobno dowie się, co to jest, jeśli w ciągu dwóch lat nie znajdzie sobie kobiety. Szara jest znów mądrzejszy. Aukcje wywołały zainteresowanie w pierwszym praskim urzędzie. Wspaniały sukces po paru latach starań. Zobaczymy, jak im się będzie powodzić. Niko uratował szkolenie. Udało się mu zaostrzyć projektor, z poświęceniem szybko i celowo wyciągnął plastikową osłonę z obiektywu. W piątek rano odbyła się pierwsza lekcja polskiego, pan nauczyciel uczy się wstawać i jakoś funkcjonować o ósmej godzinie a my uczymy się nowych liter, najlepiej radzi sobie Sasza i Radek. Po lekcji polskiego Sasza dołączyła do klientów morawskiego teamu, szkolonych przez Bronię. Po wspaniałej prezentacji była pełna upojenia wiedzą, podobnie jak pozostali uczestnicy. W porównaniu z przestarzałymi czasami outsourcingu stwierdzili, że jest to w sumie proste. Beacie udało się zdobyć na wydziale Policji d/s cudzoziemców pozwolenie na czasowy pobyt. Ulżyło jej a my się cieszymy (i też nam ulżyło). Jana z Szarą przekonywali kierowniczkę wydziałów jednego z większych miast, że naprawdę nie ma powodów do obaw przed aukcjami. Było trudno. Po spotkaniu poszli na kawę do kawiarni za rogiem naładować akumulatory. Po południu Andrzej szkolił naszych zaawansowanych. Nie mamy pojęcia co tam robili, dlatego, że wg jednych wymyślali wyliczenia liczb losowania, inni, że pracowali nad pomocniczymi wyliczeniami wyliczeń pomocniczych. Aukcję zobaczymy na następnym wielkim poniedziałku. Na szczęście będzie ją opisywał Szara, który prawie dobrowolnie się do tego zgłosił. Krista posłała smsa z urlopu. Są tam 4 stopnie i ma nowych niemieckich przyjaciół. Od wtorku do piątku Bronia prawidłowo szkoliła, w sumie 24 godzinny monologu, z tego połowa po angielsku. A co plany na weekend? MILCZENIE! Lukasz już się nie mógł doczekać kolacji z dziewczyną. Kupił kupon na stek z kurczaka z pomidorami i mozzarellą. Przyszli tam głodni, zamówili i czekali około dwudziestu minut, za chwilę przyszła inna para z tym samym zamówieniem. Za trzy minuty dostali danie. Nie Lukasz, ta druga para. Lukasz musiał czekać kolejne dwadzieścia minut. Tłumaczenia kelnerki ani cola nie powstrzymały burczenia w brzuchu. Weekend- Lukasz postawił ogrodowy domek dla młodszej siostry i siostrzenicy (patrz foto), u Szpalków Nelinka przeprowadziła kontrolę wszystkich zabawek (patrz foto), szef po raz piąty powiesił lustro, ściana za lustrem wygląda jak ementaler (zdjęcia nie ma, fotograf mógłby pożałować) a chłopaki zapomnieli wziąć ZuzKę na badminton, ale już się to nigdy nie powtórzy. A na koniec konkurs. KTO TO JEST? FOTO Podpowiedź: pracuje w NARze.
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ