Wygląda na to, że najważniejsze wiadomości z tego tygodnia z NARu dotyczą dzieci. Najważniejsza wiadomość to narodziny Adama Szpalka. Zaczynał rozmyślać, że pojawi się na świecie już w nocy z wtorku na środę, ale jednak się rozmyślił. Ewa została jednak w szpitalu a w środę wieczorem Jirka dostał wiadomość, że to już. Podczas dziesięciominutowej tresy na odcinku niecałych trzech kilometrów naruszył dziesięć przepisów ruchu drogowego. Wsparł żonę podczas porodu i o 20.15 było po wszystkim. Szczęśliwy tata z synem TUTAJ. Już sie z Nelinką cieszą aż mama z chłopcem będą w domu. Adelka od Danieli jest ciągle chora. Ta podaje jej syropki i gotuje sosiki z pierogami, żeby mała przytyła. Uważaj mamo ona już się przygotowuje do bycia modelką, patrz FOTO. Melissa Mia zaczęła uczestniczyć w kursie pływania...w domu. W każdą środę napuszczają pełną wannę (tutaj przychodzi ten moment, kiedy tata narzeka na wielką rogową wannę) a instruktorka ich uczy, jak mają małą uczyć pływać. Stwierdzili bowiem, że 4 miesiące życia to dobry czas na naukę nurkowania. Przemyślają też nad innymi lekcjami. Co jest lepsze?Flet, balet, taniec, rugby... Córka już postanowiła, chce jak najszybciej do NARu, patrz FOTO. Kolejną kandydatką do firmy jest Deniska Cirkovska. W 15 miesiącu co prawda chodzenie jej nie interesuje, ale umie już 25 słów a jedno z nich jest ulubione... "logika". Wymawia je bardzo sugestywnie, patrz FOTO. Szarowi w tym tygodniu też sie cos urodziło. We wtorek popołudniu, po czterech godzinach urodziła się Gruszkowica, ma 22 litry i 60%. Tutaj FOTO brakuje. Dalsza część będzie już telegraficzna: Poniedziałek był strasznym dniem. Zasypały nas tysiące odkładanych zadań do wykonania. Jana z Matrinem D. wraz z kolegami ze wsparcia musieli w ciągu pięciu minut zdecydować i załatwić niełatwą sytuację przed rozpoczęciem rundy aukcyjnej wielkiej aukcji na roboty budowlane dla miasta. Adrenalinę było czuć w powietrzu, uruchomiono wszystkie telefony i aukcja na szczęście była uratowana. Hotline codziennie odbiera od 50 do 80 telefonów, nie licząc mailowych żądań. Na razie dają radę, ale będzie trzeba coś wymyślić, żeby sytuacja się polepszyła. Honza się zdenerwował i dał to znać szefowi. Petr oznajmił Lucji, że nie wróci do domu tak jak zwykle o piątej. Nie miał pojęcia, że porady przeciągną się aż do siódmej. W domu zamiast kłótni, czekały go przepyszne naleśniki. Szef chciał się odprężyć i wybrał się do kina na norweską komedię Happy Happy. Z kina wyszedł zadowolony. Poleca. Dominował ostry i czarny humor. Komedie z północny są inne. We wtorek Jirka C. i Petr wypróbowali na sobie test kolorów. Jana spotkała się z Adelą, która mogłaby być nową oporą morawskiego zespołu. W systemie dodaliśmy rumuńskie leu (liczba mnoga od lei). Będziemy robić aukcje także w Rumuni. Za chwilę pojawi się rumuńska wersja. Radek jako pierwszy z zespołu ekonomicznego zmierzył siły w squashu z informatykami Jirą i Lukaszem. Słyszeliśmy, że jak na pierwszy raz nie było tak źle. Z obojgiem osiągnął na sety remis 1:1. Także przeszedł i może zagrać z nimi znów. W środę dziewczyny spotkały w Polsce entuzjastów chcących wypróbować aukcje. Jarda został lektorem seminarium na temat zakupów. Jana spróbowała na spotkaniu wyśmienitą wodę mineralną i była zaskoczona ile jej rodzajów się produkuje, kiedy to w sklepie widzi tylko podstawowe cztery. W czwartek Danka zaplanowała rozmowy kwalifikacyjne na przyszły tydzień na pozycje traffika do SK teamu a później w domu zajęła sie dalszą pracą wszelkiego rodzaju w tym kontrolami umów handlowych. Wspaniale, w Polsce pojawili się kolejni zainteresowani systemem aukcyjnym, Gdzie się tak długo ukrywali. Morawski team zbiera, co zasiał, podpisuje umowy z ciekawymi klientami. Szara prezentował aukcje w małym mieście, ekran miał za sobą i spoglądał do swojego laptopa. Wspomniał o żółtych kolorach, oznaczających zmianę oferty na lepszą, ale zaraz został poprawiony, że kolor jest przecież szary. Nie... żółty. Szary. Odezwało się jeszcze parę głosów. Miał już obawy, że jest daltonistą, odwrócił się i wyszło, że podczas pokazu kolory jakoś zniknęły. W piątek odwiedził nas programator Mirun (i został na cały weekend). Szef zaproponował dwufazową poradę porad-obiad-porada. Rodzi się katalog. Zuzka szaleje nad czystą grafiką Hanki; wierzmy, że zaraz będzie gotowa. Na hotline zadzwoniła pani z Polski. Przez chwilę nie wierzyła, że może z nami porozmawiać po polsku i przez chwilę próbowała mówić po angielsku. Zgłaszają się zainteresowani przetestowaniem kolorów w swoich firmach, na swoich zespołach ds. zakupu. Dobry prezent na Boże Narodzenie. Monika R. i Szara zgodzili sie co do kwestii, że Andrzej to Pan nauczyciel. Przestraszył ich na tyle, że teraz pierwsze co robią przy kontroli aukcji, to sprawdzenie zakończenia rund, czy aby nie wychodzi na weekend czy jakieś święto. Peter myślał, że tylko on tak ma, ale Monika go uspokoiła, że nie jest sam. W niedzielę Sasza posłała pozdrowienia z tańców: "Czwarty sezon rozpoczęty, wszystkie bajeczne wariacje kroków z zeszłego roku zapomniane, także od nowa i kłótnia, która noga najpierw a dlatego, że atak jest najlepszą obroną rozdzielać nas musiał mistrz Chlopczik."
46. tydzień
21. 11. 2011 07:59 Tomáš Hric
21LIS
W poniedziałek rano szef zwołał krótką poradę i pytał o spostrzeżenia co do konferencji, co było dobre, co gorsze i czego nie jesteśmy pewni. Wszystko sobie zapisywał i wygląda na to, że już planuje kolejne eBF. Marketingowy zespół rozesłał wszystkim uczestnikom konferencji podziękowanie za uczestnictwo i zaraz zaczęły przychodzić maile z odpowiedziami. Niektóre nawet ze zdjęciami. FOTO. Nagromadzony w nas stres z ostatnich tygodni powoli zaczyna z nas wychodzić, co widać w szczególności na zdrowotnej kondycji połowy osób z firmy. ZuzKa cały dzień miała chusteczki przy nosie i oznajmiła wszystkim, że umiera. Weronika szkoliła w ZOO, wszystko przebiegło w porządku, tylko pogoda nie dopisała. Nie mogła się doczekać wycieczki,ale musiała się zadowolić tylko lwami morskimi. Mamy (najprawdopodobniej) nowego programistę, na razie jako eksternistą, teraz chwilę się do nas przyzwyczaja. Ma na imię Marcin, także już 3. Będzie zamieszanie. Księgowi nadrobili wszystkie obliczenia, które miały opóźnienia z powodu eBF. Popołudniu Danka odebrała Adelkę z przedszkola i wysłuchała pochwał, jak jej córeczka pięknie pomaga w sprzątaniu (tylko czemu tego nie robi w domu???) i poszły do sklepu kupić kapcie. Wieczorem wróciły z kozaczkami. Przyjemy wieczór Lukasza z dziewczyną zmienił się w koszmar. Złapała go grypa żołądkowa, którą kolejno podzielił się z całą rodziną. We wtorek Jirka Sz, spotkał się poza NARem z eksternistami. Jedynie zdradził, że szykują się nowe projekty. Lukasz ciągle nie czuł się najlepiej, ale przyszedł do pracy i rozdzielił sobie z Nikiem wiele nowych zadań, związanych z instalacjami softwaru, które trzeba zrobić po eBF. Na eBF bardzo się spodobała ticker aukcja, także przygotowaliśmy ją dla kilku zainteresowanych. Lenka twierdzi, że lubi swoją pracę a dowodem na, że dobre stosunki z naszymi klientami są długotrwałe były odwiedziny Mirka Prochazky- strategiczny kupiec z PARS NOVA. Ten, mimo że już dwa lata jest na emeryturze, od czasu do czasu się do nas odezwie, aby się dowiedzieć, jak się wiedzie aukcjom. Przyjechał, zjedli razem obiad, porozmawiali o eBF, prezentacjach w Parlamencie i powspominali pierwsze aukcje a także omówili jego hobby- polowania. Jana zapytała się ZuzKi, czy ma jakieś leki na ten katar i zaczynający się kaszel. Brak odpowiedzi. Adelka się uczy angielskiego. Po dwóch miesiącach umiała Bye a teraz do swojego słownika dodała Hello. Także jedno słowo za 70 zł...czy to się opłaca?! Lukasz stwierdził wieczorem, że czuje się lepiej, także zdecydował, że pójdzie na ostatnią lekcję tańca. Dobra decyzja. Chyba bakterie dodały mu energii, bo wraz z partnerką znalazł się między szóstką najlepszych par w walcu. Sam nie wie, jak to możliwe W środę popołudniu zarejestrowaliśmy przeprowadzkę w pomieszczeniu IT. Zaczęły się powtarzać narzekania na dziwną woń w ich biurze i po dokładnym rozważaniu jako przyczynę wskazali dywan. Chłopaki przenieśli wszystkie meble do sąsiedniej sali szkoleniowej, dywan oddadzą do czyszczenia. Potem już tylko trzymać kciuki, że dobrze zdecydowali i że to pomoże. Jirka wymienił przeprowadzkę biura na tour de Slovakia. Bratysława, Żilina, klienci z sektora energetycznego i przejechanych około 600km. Lukasz z bakteriami został raczej w domu (walc to też była harówka) i dał radę dwóm instalacjom sw. W domowym zaciszu poszło gładko. ZuzKa z Jirkou C. spisywali referencje dla hotelu Imperial, który gościł eBF. Danka ich słyszała i zaznaczyła, że nie powinno się kłamać. No może troszkę nasłodzili. Lenka z Beatą doszły do wniosku, że kalendarza Lenki nie trzeba oszczędzać i spokojnie można zapełnić przyszły tydzień na okolice Katowic. Radek obchodził urodziny i mogliśmy się poczęstować słonymi i słodkimi smakołykami. Niestety niektórzy byli poza firmom. Po obiedzie przyjechała do nas Pendolinem z Pragi nasza była koleżanka Renata, zatrzymała się u nas na chwilę i mogliśmy podziwiać jej Grega. W czwartek było spokojniej, ponieważ w Czechach było święto W piątek było nas w firmie niewielu. Wielu z nas przedłużyło sobie weekend. W Polsce jednak praca wrzała, więc dziewczyny z polskiego zespołu miały co robić. Maruszka też miała wolne, ale załatwiła na poczcie kolejny podpis elektroniczny, na który Petio czekał z niecierpliwością; jest mu potrzebny do nowego projektu. Do biura IT z powrotem wniesiono wszystkie meble, nawet przeorganizowali niektóre półki. Już ogłosili, że są po bożonarodzeniowych porządkach. Jana poszła na obiad z Zuzką. Prawie zostały wyrzucone z restauracji, bo ZuzKa dostała strasznego ataku kaszlu. Jednak się zlitowali, po paru łyżkach ciepłej zupy kaszel troszkę odpuścił. Po obiedzie Jana wepchnęła ZuzKę do apteki i wybrała dla niej odpowiednie leki i witaminy. ZuzKa z wdzięczności kopiła jej pudełko chusteczek, ponieważ w ostatnim czasie zniknęły wszystkie, które był w jej zasięgu. U Szpalków znów składali dziecięce łóżeczko, długo w piwnicy nie postało. FOTO. Można powiedzieć, że są przygotowani na kolejnego Szpalika. W weekend Danka chciała wyleczyć ciągle zakatarzoną Adelkę. Skończyło się to troszeczkę inaczej. Danka dostała kataru i spędziły weekend pod kocem z gorącą herbatą i bajkami. Jirka C. z żoną Basią byli w Niskich Tatrach. Zaskoczył ich fakt, że nawet tam dotarł smog. Widoczność wyniosła około trzech metrów. Lukasz wyzdrowiał, w sobotę zrobił sobie Kinect Party a w niedzielę wraz z Michalem i Jirkou Sz. badminton. Trzeba tutaj zaznaczyć, że Michalowi się nie wiodło a Jirka wygrał z Lukaszem 4:0 . No cóż, przecież był osłabiony przez chorobę.
45. tydzień
14. 11. 2011 08:51 Tomáš Hric
14LIS
W poniedziałek rano było dla nas jasne, że rozpoczyna się ten ważny tydzień, do którego się tak długo przygotowywaliśmy, tydzień eBF. Wszystkie zespoły starały się dokończyć, co było trzeba, ponieważ wiedziały, że do normalnej codziennej pracy powrócą dopiero w przyszły poniedziałek. Ostatnio pisaliśmy, że ZuzKa przyśpieszyła kroku, teraz zaczęły się już biegi z biura do biura. Wszędzie jej było pełno. We wtorek tempo jeszcze bardziej wzrosło. Szef już przed południem zwołał poradę na temat organizacji konferencji i wybrał osoby zajmujące się poszczególnymi salami. Po obiedzie odbyła się porada szefów poszczególnych teamów a na kolejną obiecaną poradę organizacyjna już nie było czasu. Trzeba było złożyć ileś stosów wydrukowanych materiałów dla uczestników konferencji. Każdy się przyłączył po wykonaniu swojej pracy. O dziewiątej wieczorem, kiedy jedna część z nas szła przywitać pierwszych uczestników konferencji, chłopaki pod kierownictwem Jirky Sz. i ZuzKy z Jirkou przygotowywali salę w Imperialu. Pilnowali rozłożenia stołów i krzeseł. Ostatnia kontrola techniczna i oczywiście jak na złość pojawiły się małe problemy. Wielokrotnie wypróbowane mikrofony nie chciały działać. W końcu się udało, ale wszyscy wracali do domu dopiero o wpół do pierwszej rano. Gdzieś na Stodolni zgubił się szef z pierwszymi uczestnikami konferencji. W środę team Jirky był w hotelu już o 5:50, pierwsi uczestnicy zaczęli się pojawiać troszkę po ósmej, szef przyjechał po wpół do dziewiątej a o dziewiątej rozpoczęło się eBF w obecności prezydenta Ostrawy, pana Petra Kajnara. W dużej sali odbywał się workshop dla instytucji zaś w dwóch mniejszych salkach seminaria dla firm. Program miał rozmach, organizacja działała, dobra kawa, jabłecznik i bagietki, podobno te ciemne były lepsze. Po obiedzie w dużej Sali wykładali pani Romana Derkova i Jarda Lexa, którzy w niepowtarzalny sposób zapoznali nas z problemem zamówień publicznych zgodnych z ustawą versus aukcje elektroniczne. Wieczorem po raz pierwszy w inny sposób rozdaliśmy nagrody Fair Sourcing Awards (FSA), (wcześniej „nagrody e-biz forum”)- inaczej bo uroczyście. Konkurs tym razem organizowaliśmy z APUeN (Stowarzyszeniem oferentów i użytkowników narzędzi elektronicznych). Wyniki znajdziecie Państwo w aktualnościach na naszej stronie internetowej. Program FSA pomogli nam dopracować goście z Morawsko-Śląskiego Teatru Narodowego. Szef się troszkę wzdrygnął, kiedy usłyszał pierwszy operowy głos, ale później z usłyszanych rozmów, które odbywały się przy poczęstunku, po prawie dwugodzinnym staniu, wywnioskował że się podobało. Około dziesiątej godziny gratulując zdobywcom nagród, zaczęliśmy się rozchodzić. Nagroda FSA Master Karlowi Otysowi bardzo pasuje. Każdy może sam sprawdzić, że droga z Imperialu na Stodolni trwa około dziesięciu minut. Niko ma mały problem z orientacją i jemu to zabrało godzinę. Z drugiej strony w końcu poznał centrum miasta, gdzie pracuje. W czwartek wcześnie rano znowu byliśmy gotowi. Kolejny udany dzień. Może troszkę spokojniejszy, bo przecież już wiedzieliśmy, że pierwszy dobry dzień już jest za nami. Program był tym razem inny, w dużej sali odbywały się workshopy dla firm a w małych autorskie seminaria dla instytucji i sektora służby zdrowia. Nasi sponsorzy BenQ i ASUS wystawili w holu swoje produkty. Dzięki BenQ mogliśmy wypróbować światową nowość w świecie sportu- KINECT. Przez całą konferencję mogliśmy być świadkami różnych zawodów w Bowlingu, pink pongu lub w boxie. Wielu osobom się to spodobało i co do prezentu bożonarodzeniowego nie mają wątpliwości. Gościem popołudniowego programu eBF był Milosz Olejnik, który podzielił się z nami spostrzeżeniami na temat przejścia od tradycyjnej metody zakupów w przetargach publicznych przy zachowaniu nacisku na transparentność. Wszyscy z zaciekawieniem słuchali i dziękowali brawami za ostatni bonus pod koniec seminaria, a mianowicie za pomysł rozdzielenia typów pracowników na cztery kategorie, od chce do nie chce oraz umie i nie umie. Od razu wszystko było jasne. Później szef zamknął workshopową część konferencji trafnym i długim wystąpieniem (cytujemy): Cieszymy się, że przyjechaliście, za rok znowu przyjedzcie. Chwilę potem wygrał na Stodolni trzy zawieszki do kluczy z Tulamore Dew. Piątek, ostatni dzień konferencji, dzień o nas, PROe.biz OPEN. Zostali tylko Ci, którzy chcieli poznać nowości PROe.biz na przyszły rok. Obecni mogli po raz pierwszy zobaczyć ticker aukcję na żywo, którą przygotował i administrował w holu Jiri Novotny ze Szpitala w Kroměřížu. Nowość od razu wzbudziła zainteresowanie, zgłaszali się pierwsi chcący wypróbować aukcję. Jirka Sz, zapisywał wszystkie uwagi, które można wykorzystać przy doskonaleniu systemu. W południe już się żegnaliśmy, były uściski dłoni i podziękowania. Szef poprosił nas o zapisanie krótkich spostrzeżeń o organizacji, programie i przebiegu całego wydarzenia. To co wiemy na pewno, to fakt, że będziemy musieli się bardzo starać, aby kolejny eBF był jeszcze lepszy. Uwagi. Spostrzeżenie kolegów z firmy do toboganu były krótkie i za bardzo się od siebie nie różniły. Każdy pisał i eBF. O tym, że się podobało i że był to dla nas zastrzyk energii, że głosy z hotlinu ujawniły swoje twarze, udało się kilka przyjemnych spotkań, że podobała im się przyjazna atmosfera i liczna frekwencja uczestników. Weekend. Długi sen i przyjemny relaks. W niedzielę przygotowania do kolejnego pracowitego tygodnia.
jam
44. tydzień
07. 11. 2011 08:55 Tomáš Hric
07LIS
W poniedziałek rozpoczęliśmy dzień z Pepą przy kieliszku szampana a później następował klasyczny poniedziałek pełen porad. W Hotelu Imperial odbywały się kolejne próby techniczne na eBF. Rozprysła się radość z powodu trzydziestometrowego kabla, jaka towarzyszyła chłopakom w zeszłym tygodniu. Był tak długi, że tracił się w nim obraz. Chłopaki się jednak nie załamali. Wymyślą coś innego. Kiedy wracali z Hotelu, Lukasz namówił Jirkę na 50% zniżki w sklepie z garniturami. Ten kupił od razu dwa i żeby jego dziewczynom nie było smutno, wziął je wieczorem na zakupy. Nelinka musi trenować od małego. Dotarły do nas paski na nadgarstki dla uczestników eBF. Jak tylko otworzyliśmy pudełka, czekała nas niespodzianka. Paski były szare a nie białe, tak jak zamówiliśmy. ZuzKa się nam troszkę rozwścieczyła i padło nawet parę ostrzejszych słów. Tylko, że sekundę przed tym wystukała numer do dostawcy pasków. Zaraz sobie o tym przypomniała, więc jest możliwe, że ten usłyszał tylko koniec zdania. Jak to sobie uświadomiła, zaraz zmieniła ton. „yyy Dzień dobry, nie ma pan pojęcie, co się przytrafiło...”, chyba już wiedział. Petio nareszcie odebrał klucze od nowego mieszkania. Wieczorem Adelka od Danki spotkała się ze swoją kuzynką i nawzajem dzieliły się różnymi życiowymi doświadczeniami. Adelka dokładnie pokazała i opisała kuzynce Michalce, jak się smarka. Michalka zaś uczyła Adelkę jak się na komputerze robi zwierzątka „Nie Adelko, to nie jest świnka.” We wtorek rano zablokowała się nam niszczarka papieru. Nikt jej nic nie zrobił a co więcej nikt akurat nic nie niszczył. Usłyszeliśmy tylko dziwny dźwięk i zaczęła się palić. FOTO No cóż, na pożegnanie nie zostaje nic innego jak tylko powiedzieć, że bardzo ją lubiliśmy i naprawdę jesteśmy bardzo szczęśliwi, że stało się to już po wizycie Panów z ISO (możliwe, że właśnie dlatego się to stało). Dyrektor się nas zapytał, że zauważyliśmy, że czym bliżej do eBF, tym ZuzKa szybciej chodzi (raczej biega) po biurze. Bronia szkoliła klienta, który przez ponad pięć lat bronił się przed kontaktem z aukcjami. Spisaliśmy listę przysmaków na eBF, aby wszystkim smakowało i było ich pod dostatkiem. Honza odwiedził wielką firmę, gdzie prezes wraz ze swoim zespołem powitali go stwierdzeniem, że aukcje ich nie interesują. Po półgodzinnej przyjaznej konwersacji, kiedy to Honza nie dał się sprowokować do perswazji i namawiania za każdą cenę, pierwsi z firmy zaczęli się rozluźniać i zadawać pytania. Po ponad godzinie postanowili się ponownie spotkać. Jirka Sz. był na obiedzie z eksternistycznym programistą Zdenkiem i Juniorem, na którym debatowali nad rozwojem nowej wersji PROe.biz. Wieczorem był squash. Szef zafundował Zuzce poradę, więc nie mogła przyjść. Grał tylko Jirja Sz. i Lukasz. W środę o szóstej rano Petra obudziła firma przeprowadzkowa, która przywiozła mu tapczan i meblościankę. Zamiast oczekiwanych czterech kartonów, było ich sześć. Tylko pięć weszło do windy, także szóstą Petio musiał wnieść o własnych siłach. Ale nie żałuje, że mieszka na dziesiątym pietrze. Szara miał jakiegoś pecha. Wykonywał jeden telefon za drugim, ale nikt nie chciał z nim rozmawiać. To może być naprawdę deprymujące. Jeśli chcemy znaleźć kogoś, kto rozwiązuje sprawy na ostatni moment, to na pewno jest to szef. Tym bardziej zszokowało Zuzkę, kiedy ten się jej zapytał, jeśli już zamówiła łódź na majową rocznicę NARu. Trzeba zaznaczyć, że zostaje tydzień do konferencji. Stres się roznosi jak lawina. Powoli daje się we znaki naszym partnerom i dostawcom. Lukas musiał sobie wziąć urlop, Karel O. trząsł się z gorączki a pozostali nie mają się lepiej. Honza ma dobrą lekarkę. Poradziła mu mniej stresów, mniej podróżowania, więcej wolnego, więcej snu i odpoczynku, zmianę pracy i zaleciła dalsze badania. Danka z Adelką wybrały się na na groby z okazji wszystkich zmarłych. Adelka jednak żadnych zmarłych nie widziała, więc po co by miała zostawiać tam kwiatki. Petr czekał w swoim nowym mieszkaniu na instalatora UPC. Ten miał przyjść między 16:30 a 20:00. O 19:30 zadzwonił i został pouczony, że przecież zostaje jeszcze pół godziny. Zadzwonił znowu o 20:04. Odezwał się automat, który mu wytłumaczył, że pracują tylko do 20:00. W czwartek Monika z Saszą były na bardzo udanych spotkaniach w Polsce. Poza tym przeprowadziły świetną prezentację. ZuzKa nie miała zbyt dobrego dnia. Andrzej jej powiedział, że wygląda jak kobieta z czasów prehistorycznych (za bardzo nie rozumiemy, przecież w tamtych czasach by nie miała telefonów ani konferencji). Radek to poprawił stwierdzając, że można się do niej przyzwyczaić. Kiedy przepraszała Szarę, że nie może jechać z morawskim teamem na dzień sportu do ich klienta do aqua centrum, ten jej odpowiedział, że może śmiało jechać i wziąć z sobą laptopa, bo przecież ten jest już przyzwyczajony do wody Honza w ciągu jednego dnia przeżył dobre i złe strony swojej pracy. Najpierw miłe spotkanie z dobrze przygotowanym panem z ministerstwa, który jest zainteresowany aukcjami a za chwilę spotkanie tak krótkie, że zanim upił troszeczkę kawy, którą mu zaproponowano, był z powrotem na recepcji. Jana wraz z Karlem miała spotkanie z panią dyrektor jednego ze szpitali, gdzie w przeszłości korzystano z aukcji a później zrobiono w tym zakresie pauzę. Udało im się wzbudzić nowe zainteresowanie ponownym wypróbowaniem systemu. Jana wspomniała jeszcze o mieście, które jest założycielem niniejszego szpitala. Weronika wracała po dwóch dniach spotkań z klientami do Ostrawy. Za Brnie postanowiła zrobić sobie przerwę na tankowanie, toaletę, kawę i jakiś smakołyk. Cała szczęśliwa, że już wraca do domu ruszyła w drogę, z tym, ze zapomniała o tankowaniu. Zauważyła to za Ołomuńcem, gdzie miała benzynę jeszcze na dziesięć km. Do następnej stacji dojechała praktycznie na oparach. I znowu ZuzKa. Źle zrozumiała pana dyrektora i na czwartkowe przedstawienie w teatrze zamówiła nie dziesięć, ale dwadzieścia biletów. Sporo ludzi przekonała, że nie widzieć takiej premiery to grzech i udało jej się sprzedać wszystkie bilety. Kiedy biegła cała szczęśliwa do teatru okazało się, że swój dwudziesty bilet zgubiła. Pełna emocji wytłumaczyła Pani z teatru, że dzięki niej sala jest pełna i dlatego ma prawo też tam być bez biletu. W takich sytuacjach nikt jej nie odmówi. Podczas przerwy była świadkiem masowego opuszczania nieudanego przedstawienia. Jak się powodzi to na całego. W piątek Beata zakończyła drugi tydzień na Hotline. Przez ten czas udało jej się parę razy pomóc klientom z ustawieniem aukcji. Tego dnia miała też urodziny i dostała zapas herbat na dwa lata. Wszystkim bardzo dziękuje. Andrzej powiedział, że na Hotline spełniają się marzenia. Beata potwierdza a tym, co nie wierzą radzi spędzić dwa tygodnie w tym czarodziejskim pokoju. Dla Andrzeja ten tydzień był jak jeden bardzo długi dzień. W ciągu pierwszych czterech dni miesiąca hotline odebrał już 230 telefonów, kontrolowali również aukcję na 207 pozycji, 56 warunków zmiennych, 35 obliczeń pomocniczych i 26 uczestników. Jana ze swoim zespołem pojechała na dzień sportu, organizowany przez jednego z klientów dla sąsiedzkich miast. Klient stwierdził, że mogą być potrzebni, kiedy uczestnicy zaczną się interesować aukcjami. Wzięli więc z sobą materiały, ale na miejscu się okazało, że mogliby prowadzić rozmowy jedynie w basenie, w saunie lub na lodzie. FOTO. Miasto Valašské Meziříčí wygłosiło aukcję na znalezione rowery. Także jeśli ktoś byłby zainteresowany może się zgłosić na muvalmez.proe.biz. Popołudniu przebiegła generalna próba techniczna na eBF. Wyglądało to tak, że chłopaki rozpakowali wszystkie sprzęty, podłączyli je i wypróbowali, jeśli wszystko działa, następnie odłączyli i zapakowali z powrotem. Wszystko działało wspaniale (Lukasz chciał początkowo napisać „dobrze”, ale niektórzy z nas mówią, że dobrze jest na 3, więc poprawił się na „wspaniale”). Pod koniec roboczego dnia, kiedy kolejno rozchodziliśmy się do domów, postawiliśmy sobie cel, porządnie się w weekend wyspać, żeby nadrobić nieprzespane noce, które czekają nas po niedzieli. Także oby się to wszystkim powiodło nabrać sił, bo następny tydzień będzie salony. W sobotę Jirka Sz. z rodziną był nad jistebnickim stawem, gdzie wyławiano ryby na dzielny obiad. Jeszcze znaleźli chwilkę na kawę Martina Klimszy. W niedzielę Honza odrabiał zadanie domowe ze Samikem. Opowiadanie o rodzinie. Samik to widzi następująco: „Tatuś jeździ do pracy, Kasia chodzi do przedszkola (nie, do Biedronek, poprawiła go Kasia), Samik chodzi do szkoły a mama do urzędu pracy.
jam
43. tydzień
01. 11. 2011 07:50 Tomáš Hric
01LIS
W poniedziałek Łukasz biegał po Sali konferencyjnej w Hotelu Imperial z metrem i doszedł do wniosku, że kabel do projektora powinien mierzyć trzydzieści metrów. Przyjechał do NARu doświadczony audytor Pan Maciej z Warszawy, który jest zainteresowany szerzeniem PROe.biz na północy Polski. Pierwsze kroki zaplanujemy w przyszłym tygodniu, w ramach konferencji eBF. Danka była miło zaskoczona faktem, że porady zarządu też mogą przebiegać w szybkim tempie. Czas pokaże, czy był to tylko pojedynczy i wyjątkowy przypadek. We wtorek rano Lenka z Saszą odwiedziły polską hutę, żeby się przekonać, czy będą w stanie się dogadać swoją łamaną polszczyzną, bez pomocy tłumacza. Podobno wszystko się powiodło, a nawet nasza dyrektor ds. handlu podkreśla, że były naprawdę niezłe i że wszyscy je zrozumieli a nawet liczą na dalszą współpracę. Popołudniu z Moniką spotkały się z jednym klientem i podpisały dobrą umowę. Jana wyjechała do klientów na Vysoczinę i zaraz za Ostrawą złapała ją ulewa, która towarzyszyła jej przez cały dzień. Podróżowanie nie należało więc do najprzyjemniejszych, ale klienci rekompensowali jej to miłym przejęciem i ciepłym kubkiem kawy. Przekazaliśmy projekt Biblioteka szablonów Karlowi O. Ten zajął się tym z werwą prawdziwego szablonisty a co więcej pogania programistę Lukasza, któremu godziny pracy zmieniły się na dzienno-nocne. Beata przeniosła się na trzy tygodnie na Hotline, żeby weszły jej w krew usługi oferowane klientom podczas przygotowywania aukcji. Weronika po dłuższym czasie szkoliła w NARze. Znajome środowisko bardzo jej odpowiadało. Chłopaki od Jirky prawdopodobnie nareszcie odkryli przyczynę problemów z laptopem Danki. Połowa pokruszonej tabliczki czekolady. Z podniesionymi brwiami, ale bez komentarza oddali jej czysty komputer Lukasz uważa, że wszyscy uczestnicy kursu tańca, na który uczęszcza, to stado koni, które bezmyślnie do wszystkich dobija. Jest stary, gdyby też miał 17 lat, jak pozostali, którzy tam chodzą, też by go to bawiło. W środę zaraz z rana odbyła się porada eBF. Zuzka pozwoliła sobie zaspać, co Jirka źle zniósł. Maruszka wyruszyła autobusem do Czadcy do słowackiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w celu załatwienia dostępów do komunikacji elektronicznej. Spotkanie było szybkie i w południe wróciła. Honza przeżył "alkoholowy dzień", kiedy to odwołał urlop i ruszył w drogę do Browaru Prazdroj po drodze przez producentów alkoholi aż do producenta win musujących. Popołudniu sprzedaliśmy naszą starą Octavię. W czwartek Lenka z Andrzejem wyruszyli do Polski do klienta FFT, aby wsparł korzystanie z aukcji elektronicznych także w innych działach firmy. Teraz zachodzą u nich zmiany organizacyjne, także trzeba poczekać na decyzje, kiedy to wygasną umowy z dostawcami usług i inwestycji a następnie odbędzie się szkolenie dla nowych administratorów. Przyszła do nas studentka VŠB na konsultację w sprawie pracy licencjackiej. Nie było zbyt dużo czasu, także niechcący szybko się z nią pożegnaliśmy. Biedna nie zdążyła nawet wypić szklanki wody. Weronika ma za sobą smutne historie z pociągu. Jedna to taka, że zapomniała słuchawek do laptopa, więc w drodze do Pragi nie mogła słuchać muzyki ani obejrzeć sobie filmu. Druga zaś rozpoczęła się, kiedy po szkoleniu odkryła, że podczas szkolenia nie działała ładowarka, także nie ma do dyspozycji nawet komputera a niedokończoną pracę, będzie musiała zrobić po powrocie do domu. Lukasz wziął sobie urlop, aby w spokoju wybrać dla siebie nowy garnitur. Udało się za pierwszym podejściem w jednym z salonów. Miła pani, dobrany garnitur i zniżka 50%. W piątek było w Czechach święto, ale słowacki zespół pracował. Kristina korzystała z cichego i pustego NARu. Poza tym ciągle nie może się nadziwić, co są lub nie są w stanie zrobić biura nieruchomości. Troszkę pech, że jest pierwszą klientką młodej agentki, także wszystko posuwa się do przodu na zasadzie prób i błędów. Szef odwiedzał Londyn, Danka próbowała wyleczyć Adelkę z kataru a Junior zaplanował weekend pełny bieganiny po szumawskich górkach. Na planach się skończyło, ponieważ zamiast tego wcielił się w rolę auto-mechanika. Rozebrał a następnie złożył połowę swojego auta i wynikiem tego drzwi znowu można zamknąć. Pomagał mu tata, który jest ekspertem w dziedzinie klejenia, nawet napisał o tym swoją pracę.
jam
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ