Tobogan / blog


Tobogan / 25. tydzień 2018

25. 06. 2018 08:51 Jan Šlachta
Tobogan / 25. tydzień 2018

25CZE


 Poniedziałek: Rodzina Kaplanów dalej zasłużenie opala się nad Adriatykiem. Ta kusząca nieobecność nie spowolniła jednak starań mniej szczęśliwych, pracujących kolegów w realizacji strategicznych i operacyjnych zadań, aby i oni mogli postarać się o przyszły urlop. Dowodem na to niech będzie zakończenie wszystkich tradycyjnych poniedziałkowych narad już przed południem, co umożliwiło Jirce i Martinowi wyruszenie na dwudniową słowacką trasę zaraz po obiedzie. W Bratysławie zdążyli jeszcze na dwugodzinne spotkanie z partnerem handlowym, w trakcie którego analizowali grafy i zastanawiali się nad sposobami sprawienia, że klienci są jeszcze bardziej zadowoleni, a także debatowali nad innymi interesującymi tematami.  Wtorek: upływał na pracy, ale nie będziecie mogli się nadziwić, co wydarzyło się w środę. Jirka kontynuował podróż po Słowacji. Na wielką prezentację u dużego potencjalnego klienta dołączył do niego Tomáš. Zasilił prezentację elementem humorystycznym, jak to tylko on potrafi, a w nagrodę po południu spotkali się z Jirką na kolejnych wspólnych „rokowaniach”. W Ostrawie również nie leniuchowali i wynikiem tego było uruchomienie kolejnego Sprintu. Dla nieuświadomionych jest to zbiór nowych ulepszeń i optymalizacji funkcjonalności JOSEPHINE, która z sukcesem znajduje drogę do ogłaszających przetargi.  Środa: Tempo pracy się utrzymuje, ale po szychcie widać wyraźnie, że rozerwał się worek ze sposobami spędzania wolnego czasu. Przedtem jednak Peter z Karlem i Davidem byli w Libercu administratorami dużej eAukcji o dużej wartości finansowej u dużego klienta publicznoprawnego. Jirka natomiast wyjątkowo już w środę wrócił do biura i wykorzystał okazję na dokończenie wielu rozpoczętych zadań. A po fajrancie przychodzi ładunek kultury, sportu i zabawy. Danka i Adelka poszły na zakończenie sezonu baletowego w Morawsko-śląskim Teatrze Narodowym. Jirka chwilami łapał się za brzuch ze śmiechu na zamkowym przedstawieniu pod gołym niebem sławnej Partičky i ewidentnie nie był sam – foto. Radek słuchał na spotkaniu zapierającej dech w piersiach historii legendarnego trenera hokejowego Vl. Vůjtka st. – foto. Lukáš wybrał się z synkiem na wystawę Czech raildays, pełną nowych pociągów, tramwajów i innych środków transportu publicznego. Utalentowany Matúš od razu zrobił tam prawo jazdy na autobus – foto. Młodzi i gniewni pracownicy NARu wybiegli na plażę przed firmą i w zachodzącym słońcu rozegrali dramatyczny mecz w siatkówkę plażową – foto.  Czwartek: Igor otrzymał niemiłą wiadomość, że nawet renomowany praski serwis samochodowy nie da rady naprawić całkiem banalnego uszkodzenia przodu jego Rapida, które zrobili bezimienny kolega i okropny krawężnik, nie wcześniej niż za trzy tygodnie. Zaczął dumać czym pojedzie w przyszłym tygodniu z firmową ekipą na słoweńskie rafty. Bezimienny kolega i uczestnik wycieczki w jednym także zaczął dumać. Światowy puchar w siatkówce plażowej przyciągnął uwagę Lukáša i Radka. W unikatowej przestrzeni wygasłych wysokich pieców obszaru przemysłowego Vítkovice Lukáša interesował głównie sport – foto.  Piątek: Peter kolejnym oddawaniem krwi przybliżył się do złotego medalu Jana Jánského. U Danki pod samymi oknami rozstawiło się wesołe miasteczko. Okazało się, że Adelka chce od niej tylko środków finansowych na wstępy, a nie współuczestniczenia w zmienianych atrakcjach. Nad Morawę przyszedł zimny front, co wykorzystali Špalkowie do świętowania urodzin Neli w kręgu jej najbliższych przyjaciółek. David po raz pierwszy w historii dotarł pospiesznym z Pragi do Opawy na czas i przewoźnik państwowy popadł na razie w łaskę.  Weekend: U Jirki odbyło się kolejne, tym razem w gronie rodzinnym, świętowanie urodzin Neli. Rodzice odetchnęli z ulgą, że mają na pół roku spokój. Davidowi deszcz przeszkodził w ukochanym grillowaniu, więc tylko odpoczywał. W niedzielę w drodze do Pragi kontynuował relaks i laptop otworzył tylko po nową porcję lubianego popu – foto. Tomáš został w Pradze i jak przystało na lokalnego patriotę w ramach festiwalu muzycznego United Islands wybrał koncert zespołu Buty. Niestety nie bardzo mógł ich poznać – foto. Igor z synem wzięli udział w prestiżowym meczu tenisowym z niemieckimi przyjaciółmi i oprócz trzech singli tego mini Pucharu Davisa zwyciężyli także w końcowym deblu – foto. Danka i Adelka po szoku temperaturowym trochę zmarzły jako widzowie na święcie rzeki Ostravicy, ale ci, którzy niedobrowolnie brali kąpiel, mieli podobno jeszcze gorzej. Igor

Tobogan / 23. tydzień 2018

11. 06. 2018 10:03 Jan Šlachta
Tobogan / 23. tydzień 2018

11CZE


Cały początek tygodnia upływał w duchu wstępnych przygotowań do praskiego NAFu na Novotného lávce, które zaczynało się w środę rano. Honza Š. wyruszył na pierwsze w tym tygodniu wejście na Javorový. Zaczęła pracę nowa graficzka. Nasza druga graficzka Šárka zdała egzaminy i obroniła pracę dyplomową, gratulujemy :). Jirka Š. pojechał do serwisu umówić się na naprawę samochodu… po drodze wypadło na niego coś z ciężarówki – straszne przeżycie. Iva też jechała do serwisu, po auto firmowe. Po raz pierwszy wykorzystała różowy re-rower. Honza C. złapał gumę, kiedy spieszył się na pociąg do Pragi na NAF. Widok tego, jak zmienia koło w białej koszuli na poboczu byłby bezcenny. Niestety nie mamy fotki :-). Honza Š. wyruszył na drugie wejście na Javorový – tym razem był na szczycie całe 5 minut wcześniej – FOTO. Andrzej i Piotrek pojechali szkolić polskiego producenta drinków. Trudno im było skupić się na szkoleniu, kiedy za plecami mieli to: FOTO, ale kontrola przy wyjściu była większa, niż na lotnisku – dmuchanie, kontrola płynów, detektor metali, rentgen… Odbył się NAF i jak zwykle świętował sukces. Już teraz cieszymy się na kolejne wydarzenie :-). FOTO, FOTO, FOTO. Jirka Š. NAF opuścił wcześniej i pojechał na kolejne spotkanie z dostawcą, tym razem na Południowej Morawie. Dla rozrywki dołączam papierowo-serwetkowy szkic planu, który pan dyrektor narysował Zuzce, żeby pokazać jej, gdzie w Pradze zostawił zaparkowany samochód - FOTO. Chwilę po wyjeździe wszystkich z pensjonatu zadzwoniła recepcjonistka, że ktoś nie oddał kluczy… Zuza oczywiście pytała, KTO mógł to zrobić… jakie było jej zaskoczenie, gdy okazało się, że to ona sama. Na drogę do domu koledzy wybrali pociąg EC: Euro city, który okazał się być LV: Local village i jechali pociągiem z czasów króla Bolesława. Martin na marne szukał klimatyzacji, Vláďa gniazdka, dzięki któremu mógłby naładować telefon, a Zuzka u pana z wózkiem chciała zamówić spaghetti. Honza Jedlička wyglądał tak, jakby za chwilę miał stracić przytomność, a Sofii w międzyczasie spływał makijaż. Później Martinowi udało się (przypadkiem) ze spróchniałych drzwi od toalety wyłamać zamek, dlatego Lukáš Karcol musiał pełnić Zuzce toaletową straż, żeby nikt jej tam nie wszedł :-D. W czwartek chyba pożegnaliśmy się z nową graficzką, więc dostałam dobrą radę od szefa, że raczej powinnam mój poród przełożyć. W sobotę było świętowanie urodzin Adelki. Rodzina sprawiła jej radość prezentem, a Dance dodała sporo pracy: FOTO. No Danko, my mamy co robić w domu z psem, czapki z głów :-D . U Kaplanów pod gruszą ćwiczono Qigong – FOTO. Szef się nie przyłączył. Właśnie w tej chwili miał inną pracę. U Špalków mieli plan grillować, ale pogoda nie dała się zamówić i mięso nie skończyło na grillu, ale w piekarniku :-). Pięknego tygodnia, Hana

Tobogan / 22. tydzień 2018

04. 06. 2018 08:44 Jan Šlachta
Tobogan / 22. tydzień 2018

04CZE


Ten tydzień upływał pod znakiem pożegnań. Odeszły od nas dwie wspaniałe koleżanki Adél i Kamča. Na pożegnanie Martin Š. upiekł im w niedzielę Goodbye-torty, żeby zaraz w poniedziałek je zjeść – FOTO. Środa, czwartek a później już tylko przytulanie, spuchnięte oczy i pożegnanie. W poniedziałek Jirka Š. i Krista pojechali do Bratysławy, gdzie we wtorek czekała ich wielka prezentacja. Jeszcze tego samego dnia Jirka pojechał do Żyliny a Krista do Trnavy. A gdyby tego było mało, w środę spotkali się w Żylinie i mieli kolejną wspólną prezentację, którą skończyli po południu. Jirka znalazł nowego trenera Martina - jak mówią kierowcy - i ruszyli w kierunku środkowej Słowacji. Do biura Jirka wrócił dopiero w piątek i to tylko na przedpołudnie, ponieważ po południu odebrał dzieci i chodził po sklepach. Chcieli grillować, ale przeszkodziła im w końcu pogoda. Ja we wtorek pojechałem na szkolenie do szpitala Česká Lípa, gdzie przedstawiłem naszą Josephinę i PROEBIZ. Wyruszyłem dostatecznie wcześnie i dotarłem na miejsce 40 minut wcześniej. Po przyjeździe od razu się nagrodziłem - FOTO. Chorwacki Igor długi weekend spędzał w Polsce, gdzie uprawiał sport. W ramach relaksu był też na Zumbie - FOTO. Ja zostałem na weekend w Pradze. W sobotę po całodniowym leniuchowaniu poszedłem wieczorem popływać. Z kolegami zakotwiczyliśmy na łodzi Capitana Morgana, gdzie zamówiliśmy 1,5 l kubełek. W bonusie dostaliśmy kapelusz - FOTO. Ponieważ pogoda w weekend sprzyjała, poszedłem z partnerką na Petřín. W jednym z małych petrzyńskich ogródków - Różowym Sadzie, zrobiliśmy sobie pamiątkowe selfie. Życzę wszystkim pełnego sukcesów tygodnia i mam nadzieję, że spotkamy się na NAFku. David S.

Tobogan / 21. tydzień 2018

28. 05. 2018 08:39 Jan Šlachta
Tobogan / 21. tydzień 2018

28MAJ


Za wielkie wydarzenie tego tygodnia uważam nerwy i kłótnie wokół RODO. Znalazło się w każdym notebooku poprzez coraz to nowe, inspirujące maile. Kolejnym wielkim wydarzeniem było tegoroczne słowackie Narodowe eForum z gościem z Komisji Europejskiej. Zespół słowacki i ZuzKa wrócili zadowoleni, więc również ich pochwaliliśmy. Nie mniej ważnym momentem tygodnia była łza w moim oku, gdy Iva oznajmiła, kiedy naprawią mi samochód i ile będzie kosztować skrzynia biegów. Na Boga, z czego oni produkują te auta? Zawsze muszą w nich być kamienie szlachetne? A we wtorek z praskim Peťą siedziałem w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego i prognozowaliśmy możliwe warianty przyszłego NENu. Dyskusja z obu stron była otwarta i dzięki temu gorąca. Z umówionego pół godziny maksimum z trzema wykrzyknikami przeciągnęliśmy to na godzinę, a później prascy koledzy pomogli mi kulawo, minutę przed odjazdem zdążyć na pociąg RegioJet. Ważny jest też bez wątpienia fakt, że polskiemu koledze Łukaszowi po dwóch synach urodziła się córka Jagoda (Jahoda = po czesku Truskawka). Tylko trochę mniej ważny jest egzamin Jedloša. Napisał, że zdał i zaznaczył, że nas kocha. Za to ZuzKa w czwartek dowiedziała się, że w piątek ma egzamin i nie dało się z nią rozmawiać, w biurze zapadła niezwyczajna cisza. Po raz pierwszy mieliśmy prezentację na Węgrzech. Tom pisze, że poszło dobrze, na początku za bardzo nie wierzyli, ale ostatecznie szkolenie zostało umówione. W drugiej połowie tygodnia kolejne wielkie wydarzenie – przyspieszony update JOSEPHINE. Wygląda to dobrze. Jeszcze jednym dużym wydarzeniem wartym wspomnienia jest rozłam w grupie artystycznej TRÓJCA, ponieważ na wystawie we Františkových lázních Jana sprzedała prawie połowę wystawionych prac, a Milan nic. Mógł, ale wzdragał się przed zmianą nazw obrazów na niemiecki. A teraz te mniejsze, miłe historie. Jana musiała się operacyjnie przystosować do zmiany sytuacji i z klientem rozmawiała w poczekalni przychodni chirurgicznej. Wszystko musi mieć swój pierwszy raz. Jirka Špalek poszedł z ciocią i dziećmi do Zoo Lešná - FOTO, był zachwycony pawilonem płaszczek, których można dotknąć ręką. Donaci byli na ślubnym afterparty na Mikulůvce. Tego na rożnie wołali Mašík – więcej FOTO. Całkiem spokojny tydzień. Milan

Tobogan / 20. tydzień 2018

21. 05. 2018 09:07 Jan Šlachta
Tobogan / 20. tydzień 2018

21MAJ


Mówi się, że najpierw praca – później zabawa. Serce nie sługa i w tym tygodniu zaczęliśmy od drugiego końca świętując już w poniedziałek. Porządnie uczciliśmy urodziny naszej firmy. Są przecież raz w roku i jedno piwo więcej zostanie wybaczone – FOTO. Tydzień zaczął się więc pięknie, ale do końca jeszcze daleko. Jirka Š. na drugi dzień, po kilku naradach, pojechał w kierunku Słowacji. Spotkania miał wprawdzie umówione na środę, ale zaczynały się wcześnie rano i komu by się chciało wstawać, gdy jest jeszcze ciemno i zaspanym jechać setki kilometrów. Mi też nie. Środa była dla Jirki kolejnym trudnym dniem, cały dzień miał spotkania i powoli przedostał się z Trnavy do Bratysławy. Wieczorem odreagował przez chwilę z kolegami przy squashu i dobrej kolacji, ale wieczór się dla niego jeszcze nie skończył – spędził go na przygotowaniach do kolejnego dnia. W czwartek mieli z Kristą wielką wspólną prezentację JOSEPHINE, która zakończyła się sukcesem i wierzą w zyskanie następnego zadowolonego klienta. Marek M., Jedloš i Lukáš A. cały czas wkuwają, albo przynajmniej tak twierdzą, ponieważ za chwilę mają egzaminy a po nich kolejny powód do świętowania. Sukcesami na uczelni cieszył się też Honza Š., który zaraz na początku sesji dostał dwie piątki (kujon :D). Taki wyczyn trzeba przecież uczcić, właściwie cały tydzień można by nazwać tygodniem fetowania, pojechał na Majales, gdzie spotkał Františka S. Honzie najbardziej podobał się koncert Muchy, a František cieszył się z Resta – FOTO. Weekend Františka pełen był ruchu. W sobotę pojechał do Katowic, niestety prawie cały dzień spędził w sklepach. W nagrodę razem z partnerką poszli wieczorem na porządnego burgera do Bistropenu – FOTO. W niedzielę traumę zakupową wynagrodził sobie wycieczką na łono natury – spacer po górach z Kunčic pod Ondřejníkem na Pustevny, która to trasa liczy imponujące 21 km – FOTO a FOTO. Jirka Š. pojechał z dziećmi do cyrku i wszystko przebiegło zgodnie z planem. Dzieciom cyrk podobał się tak bardzo, że Jirka nie miał wyboru i musiał klaskać. W zasadzie, gdy widzicie małpę jadąco konno, nie ma innego wyjścia - FOTO. I jeszcze jedne zwierzątka na koniec: Jana codziennie w drodze do pracy śmieje się z tego znaku – FOTO. W sąsiedztwie hoduje się dużo pięknych jagniątek :-). Pięknego tygodnia, LA.

Back to Top
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ