Przed tygodniem po raz pierwszy potraktowałem eBF jako największe teambuildingowe wydarzenie NARu i całego proebizowego mikroświata. Myślałem o tym trochę z dystansem, ale kolejne dni sprawiły, że stało się to rzeczywistością. Wszyscy, którzy mieliśmy możliwość uczestniczyć w eBF, cieszyliśmy się, że stanowimy część tak działającego zespołu. Że możemy z ludźmi wokół nas wymienić i dzielić się 1) wiedzą, 2) umiejętnościami, 3) cieszeniem się 4) radością ze wspólnego spotkania. W momencie, w którym byliśmy RAZEM na wystawie, otwierającej trzynaste eBF we wtorkowy wieczór poprzedzający konferencję poczułem, że to wszystko prawda i niczego sobie nie wymyśliłem. Niewątpliwe było, jak obie strony cieszyły się na siebie i miały radość z tego, że wszystko się udało i znów się spotykamy. A dla zilustrowania dodaję cytat z maila do matadora eBF, w którym ocenił to jeden z uczestników, biorący udział po raz pierwszy (udostępnił maila z chęcią, choć może to wyglądać wyłącznie jak dobry marketing):
„Na tej konferencji byłem z twojego polecenia po raz pierwszy. Sam bym się na nią pewnie nie wybrał (odległość, cena, lekki sceptycyzm po poprzednich konferencjach itd.). Konferencja eBF przerosła jednak wszystkie moje oczekiwania. „Marketingowe” informacje na stronie internetowej, mówiące o wspaniałej atmosferze, radości ze wspólnego spotkania i wyjątkowo pozytywnych ocenach są w tym przypadku prostym opisaniem faktu i w 100% zgadzają się i działają. Naprawdę interesujący ludzie, interesujące wykłady i możliwość dyskusji we dnie i w nocy wraz z domową i komfortową atmosferą, to wszystko dosłownie mnie natchnęło. Bardzo się cieszę, że miałem możliwość odwiedzić tę konferencję.”
Jeszcze pochwały. ZuzKa i jej zespół wykonawczy (Martin Š., Kamila, Malcolm) oraz Hanka i jej zespół zajmujący się designem (Honza Š., Anežka) pracowali ciężko i dobrze. My pozostali przydaliśmy się przy dniach finałowych. Pochwał powinno się rozdać więcej, ale wtedy kiepsko czytałoby się TOBOGAN. Rozwiążę to poprzez podziękowanie wszystkim, przez co rozumiem 444 uczestników i kilkudziesięciu pracowników. My wszyscy również byliśmy BARDZO dobrzy. A teraz będziemy czekać na czternastą edycję. Fotogaleria eBF 2017 >>. I jeszcze - ZuzKa jest fajna. mk
Tobogan - 44. tydzień
06. 11. 2017 09:50 Jan Šlachta
06LIS
Zwiększające się napięcie, coraz większy hałas, ogólna panika i coraz szybciej poruszająca się Zuzka. To wszystko bezkompromisowo świadczy o tym, że zbliża się konferencja eBF. W firmie raczej nie ma człowieka, którego nie dotyczyłaby konferencja. Tylko kilku naszych informatyków nie daje po sobie znać, że się stresują. Być może jeszcze nie wiedzą o tym wydarzeniu. A jeżeli komuś grozi załamanie, podobno ma to sobie z wyprzedzeniem wpisać do kalendarza. Cały tydzień ciągnął się w duchu przygotowań. Hotele, którymi zajmuje się Martin Š., są zarezerwowane, a my byliśmy podobno pierwszymi zapisanymi na liście. Broszury są wydrukowane a wszystkie 500 toreb powinno być już przygotowane, co okazało się być wyzwaniem dla sporej ilości ludzi na całe popołudnie Nawet mimo doskonałego przygotowania zaskakująco często słyszę, że czegoś brakuje. W większości chodzi jedynie o fałszywy alarm. Jednakowoż już liczymy pierwsze straty. Lukášowi Z. zaczęła dokuczać stara rana z Wietnamu. Choć być może to przez środowy badminton. Już naprawdę nie wiem. Wynikiem tego był oczywiście ból w plecach, zwichnięta kostka i droga na parking, która przeciągnęła się z 2 do 15 minut. Ja temu powiedzeniu – sport to zdrowie – nigdy za bardzo nie wierzyłem. Z jakiegoś dziwnego powodu Lukáš często zaczął być potrzebny po drugiej stronie biura. Nie żebyśmy byli złośliwi, po prostu lubimy sobie pożartować. Ale są również dobre wiadomości. Policja wspaniałomyślnie oznajmiła Honzie Š., że znaleźli jego skradziony telefon i ma stawić się na komisariacie. Hanys jednak nic takiego nie zgłaszał. Zrozumiał o co chodzi dopiero później. Sprawa dotyczyła telefonu, który ukradli mu ponad dziesięć lat temu – FOTO. Lepiej późno niż wcale. Ostatnio wzrosło także zainteresowanie małymi specjalistami. Jirka ma urwanie głowy, więc potomkami Špalkovych zaopiekowała się Sofie – FOTO. Kiedy doszło do sprawy rowerów i pytania, czy jeździ dobrze, odpowiedź była szybka i jasna – „Wszystko co umiem, umiem świetnie”. Lukáš K. także nie ma lekko ze swoimi latoroślami. Chyba najtrudniejszym zadaniem w jego przypadku jest ostrzyżenie syna. Po dwóch nieudanych próbach myślał już, że zrobi to, kiedy malec zaśnie. Każdej nocy miała to być połowa głowy. W końcu wszystko dobrze się skończyło i w czwartek udało się tę rozczochraną fryzurę ujarzmić. Ponieważ warunek był twardy: „tatuś musi siedzieć ze mną”, Lukáš więcej włosów miał na ubraniu niż na głowie. Tym razem miejsce u boku Malcolma zajęła Kamča i pobiegła w angielskich barwach po medal na Hornickou desítku - FOTO. Trzymajcie wszyscy kciuki, niech ten tydzień skończy się dobrze i bez komplikacji. Mam nadzieję, że będziecie świetnie się bawić na eBF. JC
Tobogan / 43. tydzień
30. 10. 2017 08:53 Jan Šlachta
30PAŹ
W poniedziałek rano, jeszcze przed świtem Jirka Cudlín zniszczył rakietę FOTO, jedna ze sportowców z Přívozu zaspała (nie będziemy podawać imienia, pozostanie to tajemnicą), Jana wyciskała z siebie siódme poty na treningu Qigong, Daniela opracowywała plan wakacji a ja biegałem po lekarzach (starość nie radość). W poniedziałek zaczęły się tradycyjne narady. Wszystko w porządku, akurat to mamy przetrenowane - przebiegły szybko i sprawnie. ZuzKa przeliczyła uczestników, którzy zgłosili się na eBF i według niej nikt się nigdzie nie zmieści. Poza tym cały czas powtarza Malcolmowi, że w tym roku z eBF wszystko przebiega spokojnie i nie będzie tak, że o czymś oczywiście zapomnieliśmy. Hanka puściła nam pierwszą wersję nowego motywu muzycznego, a później przez piętnaście minut bohatersko zapisywała nasze komentarze. Wspomniała również, że festiwalowy HANDBOOK jest już gotowy, tak samo jak wystawa. Aby nie czuła się zbyt pewnie odtajniłem informację, że chętnie dokończyłbym jeszcze dwa materiały do publikacji. Kamila potwierdziła, że jedno zgłoszenie na konkurs FSA przyszło aż z Meksyku, co nam zaparło dech w piersiach do tego stopnia, że nikt nie zapytał czy uczestnik również przyleci. Jej wykrztuszonemu półgębkiem “tak” jakoś nie bardzo wierzyliśmy. Z Honzą Šlachtą umówiliśmy się, że skoro ma już prawie gotowe wszystkie przekłady festiwalowych rzeczy, to zajmiemy się dokończeniem nowej strony. Powinniśmy zdążyć do eBF. Myślę, że cieszyło go, że o nim nie zapomniałem. Z terenu spływały niepokojące wieści. Jedla pojechał w czwartek na wydarzenie o nazwie “Pięćdziesiąt twarzy ZP”. Ostrożnie zadawaliśmy mu pytania, czy to na pewno dotyczyło zamówień publicznych. Andrea świętowała z chłopakami na Szumawie. Weszli pod wieżę widokową Bolfánek, aby dowiedzieć się z plakatu, że klucze i bilety dostępne są na dole FOTO. Policzek od rzeczywistości znieśli dzielnie, chłopcy zeszli z góry i ponownie się na nią wspięli. Ja prawdopodobnie zrobiłbym dla Andy to samo. Jirka Š. Tradycyjnie był z rodziną w domku w Tatrach. Spacery wokół Jeziora Szczyrbskiego (zob. zdjęcie główne) i pierwsze spotkanie z automatem z mapami FOTO. Drugi Jirka trenował język polski na nartach w Alpach FOTO, też fajnie. Weekend przebiegł pod znakiem sportu. Honza Jedla sędziował trzy mecze piłki nożnej (czarny mu pasuje, a z gwizdkiem wygląda nieźle), Malcolm biegał i dał wszystkim do zrozumienia, że jest angielskim lwem albo zero zero siódemką FOTO, a my, Kaplanowie pokonywaliśmy kilometry w podziemiach piwnic winnych w Velkich Pavlovicach. Tak widziałem tydzień ja. Wasz “m”.
Tobogan / 42. tydzień
23. 10. 2017 08:57 Jan Šlachta
23PAŹ
TAK, to prawda. Wybory się skończyły i mimo to, że wielu myślało o końcu świata, żadnej apokalipsy nie było. Poza moim ulubionym filmem o tym samym tytule, który oglądałem już po raz któryś, mimo że trwa ponad trzy godziny. Po Wielkim Poniedziałku tym razem nie czekała na nas żadna aktywność sportowa ani film i wszyscy w spokoju rozeszli się do domów. Tzn. wszyscy poza naszym fanem piłki nożnej Radkiem, który wybrał się do Heligonky na przedstawienie „Sędziowie, świat piłki nożnej“. Mamy nadzieję, że nie dostał żadnej kartki za niesportowe zachowanie. Cały wtorek Jirka Š. cieszył się na umówiony z kolegami squash. Cieszył się tak bardzo, że zapomniał zarezerwować kort i zamiast tego pojechał z dziećmi do sklepu zoologicznego. Nie trwało długo zanim Špalkovie podjęli decyzję - na święta chcą akwarium. Jirka nie był jedynym, któremu we wtorek nie wyszedł misterny plan. Radek poszedł z kolegą do trzynieckiego kina na słowacki dokument o koreańskim aktywiście w języku angielskim z czeskimi napisami. Niestety pojawiły się problemy techniczne, mimo wszelkich starań nie udało się zsynchronizować obrazu z napisami. Podobno słychać było jakieś anonimowe protesty, ale z tego co wiem, w całym kinie byli tylko we dwójkę. Czyli nie były aż tak anonimowe. Po trzecim włączeniu filmu, kiedy wszystkie starania obracały się w niwecz, oboje ze smutnym wyrazem twarzy opuścili kino. Wtorek był całkiem płodny również dla dyrektora, Jedloša i Zuzki w Štramberskim hotelu Gong. Kiedy szef zdobywał doświadczenia, Zuzka zgłodniała. Mało kto by pomyślał, że Zuzka może zjeść aż tyle. Myślę także, że zaskoczyło to samych organizatorów. Na szczęście Zuza wie, w którym momencie przestać. W tym przypadku była to chwila, gdy na stole nie zostało nic do jedzenia. To prawda, że mogła zostawić coś naszemu dyrektorowi. Musiał być naprawdę głodny, w innym wypadku nie wiem, dlaczego po kilka norymberskich parówek wyruszył aż na praski Vaclavak. Głód może zdziałać cuda. Przynajmniej przy tej okazji przejrzał nowości związane z NENem. Andy i Kamča pojechały do Warszawy na konferencję zakupową - FOTO i FOTO. Podobno śpiewał tam Fredie Mercury. Nie wiem, co mieli do picia. Jedyna alternatywa, która przychodzi mi do głowy, to że przyleciał z powrotem. Janča z Lukášem pojechali na umówione spotkanie z potencjalnym klientem. Potencjalny był do momentu, w którym w międzyczasie w okolicach firmy wyzbierali mu wszystkie grzyby. I to mimo to, że Janča była w szpilkach i sukience. Na szczęście jej instynkt zbieracki, doskonały węch i bezbłędna orientacja w zalesionej przestrzeni, której pozazdrościć może sam Rambo, były silniejsze, niż obawy o obuwie. Wystarczyło tylko wytrzeć błoto, omieść pajęczyny i wytrząść z włosów igły i mogli iść na kolejne spotkanie. Tymczasem Kamča bawiła się na urodzinach. Nie swoich. Razem z koleżankami zrobiły jednej z nich najlepszy prezent, jaki może taka grupka pań zaoferować – porządną babską imprezę - FOTO. W niedzielę odpoczywała już jednak razem z córką. Drążyły razem dynie w halloweenowskim stylu - FOTO a FOTO. W piątek dostałem mail od „niejakiej” Hanki Hladišovéj. Ze wstydem musiałem dopytać Radka, kim jest pani Hladišová i dlaczego pisze do mnie tak, jak byśmy się znali. Po prostu wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tego, że nasza Hanička zmieniła nazwisko. Wybacz Hani. Na razie się z wami żegnam i znów życzę udanego przyszłego tygodnia. JC
Tobogan / 41. tjedan
16. 10. 2017 09:10 Jan Šlachta
16PAŹ
Samochody mają już zmienione opony, kurtki wyciągnięte, a lato bezpowrotnie się skończyło. Babie lato w tym roku nas ominęło. Podobno z powodu wyborów nie było na nie budżetu. Niektórzy jednak nawet mimo to przyszli w poniedziałek do pracy z ogromną dawką energii. Jednym z nich był Radek pełen przeżyć z niedzielnego koncertu Jarka Nohavicy. Tomáš T. i Andy spędzili dwa dni w Warszawie. Z powodu eBF biegali po ministerstwach i prezentowali Josephinę gdzie się tylko dało. Po powrocie do domu czekało na Trenkiego przyjemne zaskoczenie w postaci ojca zamkniętego w jego salonie, ponieważ dla odmiany miał dwudniową konferencję w Ostrawie. W czwartek pojechali razem na rodzinną Słowację. Można przypuszczać, że większości nie ominął ostrawski Oktoberfest FOTO i FOTO. Nas również. Wybrała się na niego duża część firmy ze swoimi rodzinami i domowymi pupilami. Podczas gdy wszyscy próbowali niemożliwej do policzenia ilości rodzajów piwa, Danka wypiła cały cydr, jaki można było znaleźć. Nie każdy jednak zachwycał się Oktoberfestem. Kaplanowie pojechali do znajomych w Pradze, aby zażyć trochę kultury. Przez tłumy turystów na Moście Karola FOTO dostali się do Sovových mlýnów, gdzie zaskoczyły ich buty z brylantami od Blahnika - FOTO. To znaczy Jančę zaskoczyły buty, Milana bez wątpienia cena. Już z samego rana w sobotę Radek był przygotowany na ostatní tegoroczny mecz tenisowy na zewnątrz. Podobno przegrał, ale po piątku nikt nie może mieć mu tego za złe. Lukáš Z. Pojechał z dziewczyną za granicę na Slovenské Súľovské skály. Jest tam pięknie a jesień gra wszystkimi barwami FOTO i FOTO. W niedzielę Radek wypróbował nową luksusową ścieżkę rowerową na Třinecku - FOTO. Widocznie jest tylko chwilowa. Godne podziwu jest, ile ludzi wyszło w niedzielę na grzyby. Niektórym, jak mojemu bratu Jirce i jego córkom, wskakiwały do kosza same, jedynie z małą pomocą początkującej zbieraczki grzybów - FOTO. Danka, Jirka Š. i Honza Š. również zgłaszają wysyp grzybów. Może dlatego Lukášowi Z. i jego drugiej połówce zostały na Visalajích tylko muchomory - FOTO i FOTO. Anežka z Frantą i Jurajem mieli teambuilding w postaci gotowania haluszek - FOTO i FOTO. Udały im się świetnie, a niektórym nawet podobno odlatywały guziki. Miejmy nadzieję, że nie było rannych. Jako przedostatniego pragnę wspomnieć naszego ostrawskiego Bolta Malcolma. W niedzielę na Pastýřovské desítce v Třebovicach zajął pierwsze miejsce - FOTO. Malcolmowi gratuluję a pozostałym życzę spokojnego początku kolejnego tygodnia. JC
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ