sk-raj_tobogan.png Poniedziałek przebiegał tradycyjnie w duchu pośpiechu, telefonów i e-mailów. Jakby wszyscy klienci, prawie-klienci i dostawcy nie mogli doczekać się kontaktu telefonicznego i e-mailowego z nami. Jesteśmy z tego powodu jednak bardzo szczęśliwi. Danka przechadzała się po siedzibie NAR z głównym producentem naszych mebli i zamawiała nowe stoły. Poszerzamy nasze szeregi, więc potrzebujemy więcej miejsc na obecnie zajmowanej przez nas powierzchni. Wielki Poniedziałek był naprawdę Wielki. Dwumiesięczne podsumowanie to naprawdę bardzo dużo informacji. Z uwagi na fakt, że mieliśmy zarezerwowane stoły w Parníku, wszystko odbywało się w bardzo szybkim tempie, tak szybkim, że podczas prezentacji zapomnieliśmy na zespół naszych księgowych. Danka jednak z pewnością już szefowi wybaczyła. :-) W godzinach wieczornych w klubie Parník graliśmy w troszkę zmodyfikowaną wersję gry Activity - Lukáš V. określił go mianem "Kufrodity". Powstały dwie drużyny po 10 osób, konkurowaliśmy w dyscyplinach Pantomima i Rysunek. Współzawodnictwo zaostrzyło się po tym, jak Panu Dyrektorowi zrobiło się żal drużyny, która pozostawała o kilka kroków w tyle i starał się im pomóc w zdobyciu kilku dodatkowych punktów, co znów nie podobało się wygrywającemu zespołowi. Wszystko jednak skończyło się dobrze i rozstaliśmy się w zgodzie. We wtorek rano przebiegło szkolenie IT, podczas którego ZuzKa wszystkich zaskoczyła wyznaniem, że większość skrótów do wiersza polecenia zna na pamięć z czasów, gdy po raz pierwszy włączyła komputer. W godzinach dopołudniowych Pan Dyrektor pochwalił Lenkę Pavlíkovą, która dba o poprawne funkcjonowanie naszego biura, jednak zaraz potem mu podpadła... Zamówił u niej Colę, przyniosła mu więc jedną z napisem "Maruda". Słowacki Peťo był na spotkaniu, które wg odgórnych zaleceń klienta miało trwać dokładnie 15 minut. Po 35 minutach przeprosił go oznajmiając, że naprawdę musi już uciekać, pomimo, że klient najchętniej jeszcze by go zatrzymał. Šára pojechał do Pragi i widział, jakie szkody pozostawiła po sobie powódź, jednak piękno natury potrafiło je częściowo zakryć. (patrz foto) W środę Pan Dyrektor uspokoił nas mówiąc o wizjach NAR na następne lata. Peťo był z Kristą na pięciu spotkaniach, w przerwie Krista wyjaśniła mu jak działa połączenie pomiędzy podmiotami - firmy mają matki, córki, siostry, czasami nawet braci. Peťa kontynuował swoje dochodzenie dotyczące źle wycenionego towaru (patrz poprzedni numer Toboganu). Odpowiedź na jego pytanie dotyczące sprzedaży 130g zwyczajnego sera za 329 Kč brzmiała następująco: "Chodziło o cenę za kg a klienci mieli przeliczyć ją podobnie jak u warzyw i owoców". Peťo kontratakował: 1) Cena za kilogram została podana poniżej, ale sprzedaż 130g odbywa się za tą samą cenę jak za kg, 2) wszystkie pozostałe sery z regału zostały wycenione normalnie, 3) przepraszam, z matematyki miałem 4, a nie potrafię w głowie szybko przeliczyć tej ceny, 4) oczekiwałem, że przyznacie się Państwo do błędu, 5) doceniam szybką, ale troszkę głupią odpowiedź Państwa infolinii. Šára wracał do domu przez Obrataň. Wiedział, że małe przedłużenie trasy i przerwa w miejscowym Fast Foodzie i kawiarni się opłaci. No i opłaciła się, Jana, której pochwalił się tą wizytą, a która dobrze zna owo miejsce, umierała z zazdrości. (patrz foto) Dobrze wie, że miejscowy megahamburger przygotowywany na zamówienie nie ma sobie równych. Skromny szef owego miejsca zgodził się na fotografię, jednak ujęcie nie wyszło. W każdym razie widać, że jego wysiłek przynosi rezultaty - ma coraz więcej klientów. W czwartek klient z Brukseli, z którym rozmawiamy po angielsku zaskoczył nas powitaniem "Życzę Wam dużych zysków!". Numer telefonu technologa pewnej firmy w Rzymie, dokąd mamy zamiar wyruszyć pod koniec miesiąca, zdobyliśmy po przeprowadzeniu dochodzenia. Ten, który otrzymaliśmy od jego współpracownika wydawał się być poprawny, ale po kilku dniach bez odpowiedzi z jego strony znaleźliśmy inny na stronie internetowej. Numer telefonu należał jednak do mężczyzny, który nie znał ani technologa, ani firmy. Pomógł nam portal społecznościowy, gdzie znaleźliśmy profil o tym samym imieniu i nazwisku i wybraliśmy domowy numer telefonu. Odebrał mały syn pana technologa. Pan Dyrektor pojechał na urlop nad morze, po drodze zdążył wraz z Janą wziąć udział w degustacjach dwóch piwnic winnych renomowanych sommelierów. Pięć samochodów przepełnionych pracownikami NAR wyruszyło do Słowackiego Raju. Lukáš V. z powodu zmiany terminu nie mógł jechać i czuł się jak męczennik. Troszkę poprawił sobie humor w restauracji wegetariańskiej, po czym ponownie go sobie zepsuł z powodu długo trwającej naprawie dwóch laptopów, podczas której Hotline producenta zaleciło mu, by płatną aplikację raczej ściągnął sobie z internetu za darmo. Adélka Danki w czwartek obchodziła urodziny. Dostała ogrom "konikowych" prezentów i obiecała, że z okazji urodzin Danki kupi jej cukierki dla dużych dzieci. Luky Maruški z Hotline rozegrał pierwszy mecz za Vítkovice, udało mi się nawet strzelić kilka goli, jeden do własnej bramki. W piątek firma opustoszała a Lukiemu spodobała się niższa liczba wiadomości e-mail, dzięki którym zdążył nadrobić zaległości i wykonać 2 instalacje. Piotr chce spróbować wszystkich funkcji w zespole, w związku z czym dzisiaj zapytał, czy nie mógłby załatwić kilka spotkań w Polsce. Wydaje nam się, że najlepiej radzi sobie z kobietami. Pan Dyrektor w piątek pod koniec swojego urlopu zachwycał się Muzeum Sztuki Naiwnej w Zagrzebiu, a polecenia służbowe wysłał o 2:24 rano. Maruška pojechała z małym Lukášem do Pragi na konkurs geograficzny, na który dostał się z rundy wojewódzkiej. W weekend Lukáš Vyskočil grillował, Maruška zwiedziła z synem najpiękniejsze miejsca w Pradze, a zespół NAR stwierdził, że Słowacki Raj naprawdę zasługuje na taką nazwę. Widzieli lasy, potoki, góry, baseny termalne, jaskinie lodowe i spróbowali domowego jedzenia. Marian twierdzi, że paradoksalnie bez kierownictwa zachowują się lepiej niż pod jego kontrolą. No... przynajmniej wieczorem. Zaraz po powrocie do domu, wypakował się i ponownie spakował na wyjazd do Brukseli, gdzie odbędzie się szkolenie nowego klienta. Šára
24. tydzień
10. 06. 2013 07:41 Tomáš Hric
10CZE
lávka.jpg W poniedziałek rano spotkaliśmy się i wspólnie zadecydowaliśmy, że nie ma sensu, by organizować dwudniową konferencję na terenie dotkniętym powodzią. Było nam, co prawda żal, że wszystko było zapięte na ostatni guzik - zaplanowane i przygotowane, a zainteresowanie dniami było wielkie, jednak Novotného lávka została ewakuowana, połączenia komunikacji miejskiej zostały odwołane, a dodatkowo istniało prawdopodobieństwo, że wielu zarejestrowanych uczestników pochodzących z zalanych terenów nie mogłoby przyjechać. Wszystkich przeprosiliśmy i zaprosiliśmy na listopadowe eBF do Ostrawy. Wielu z nas, dzięki kontaktom telefonicznym z zarejestrowanymi uświadomiło sobie, że to, co było przez nas śledzone w wiadomościach TV, oni odczuli na własnej skórze. Bára przybyła do pracy z uśmiechem na twarzy - w niedzielę - po raz pierwszy, odkąd zdała prawo jazdy, odbyła jazdę na swoim motorze. Stwierdziła, że podczas jazdy bawiła się wspaniale i już nie może się doczekać następnej. W Hotline pracę rozpoczęły dwie nowe osoby. Iaroslava - Słowaczka pochodząca z Rumunii i Sofie, która wychowała się i mieszkała w Bułgarii. Poszerzamy nasze horyzonty językowe. Lukáš V. miał urlop, ponieważ z urodzinowej imprezy rodzinnej wrócił z zapaleniem dróg oddechowych. Herbata i hallsy nie za bardzo podziałały na wysoką temperaturę, więc nie obyło się bez wizyty u lekarza. Lukáš zmuszony był do pracy z domu. Zamówiliśmy dwa bilety do Brukseli, gdzie odbędzie się szkolenie dla klienta. Szkolenie zostanie przeprowadzone w języku angielskim i francuskim. W godzinach wieczornych część zespołu premierowo spróbowała swoich sił w badmintonie. Podobało się i z pewnością dojdzie do powtórki. Na kontrolę wpadł Jirka Š z córką, której gra tak bardzo się spodobała, że nie chciała wrócić do domu. We wtorek Peťo był na wyjeździe, przed spotkaniem zaparkował w bardzo dobrym miejscu. Została mu jeszcze chwilka, więc spokojnie otworzył laptop i wysyłał e-maile. Nagle pojawił się pracownik techniczny z kosiarką żyłową i zaczął kosić trawę. Peťo niestety nie zdążył zareagować w odpowiednim tempie i nie udało mu się ochronić swojego umytego auta. Pan był szybszy. A po nim pozostał pięknie zielony cały bok auta. Telefon Danki poinformował ją o 100 nieprzeczytanych wiadomościach, dlatego od razu poszła do siebie, w piątek wiadomości było już tylko 95. Poszukiwaliśmy plastikowego pojemnika. Uciekł lub został porwany do lodówki. Otrzymaliśmy wszyscy apel, który nie brzmiał zbyt optymistycznie (FOTO) W środę Jarek, chyba w trochę nostalgicznym humorze, był skontrolować stan na Wełtawie i Novotného lávkę, gdzie miało odbyć się Narodowe Forum E-aukcyjne. Nie udało mu się dotrzeć zbyt blisko, ale załącza fotografię (FOTO). Jirka Š był na śniadaniu z przedstawicielem GTS i zastanawiał się, jak rozwiążemy problem jednego centralnego numeru telefonicznego dla europejskiego Houston. Radek rano powiedział, że Šára ma ładną niebieską bluzę. Spojrzeliśmy wszyscy na siebie nie mogąc uwierzyć i zastanawiając się, czy z Radkiem wszystko w porządku, ponieważ Šára miał na sobie biały T-shirt. Vítek nie dojechał z Mostu do Pragi, po jednogodzinnym czekaniu na D8 poddał się i pracował z domu. Wieczorem szef spotkał się z Jirką Š i Lenką - narad przecież nigdy mało. Między innymi planowali poszerzenie zespołu Jirki. Czwartek Chyba znów będę wredna - ruszać się! Danka z Jirką chodzili po firmie z metrem i meblowym formularzem zamówieniowym w ręce. Dwie osoby z zespołu marketingowego zaszyli się w dużej sali konferencyjnej i tworzyli nową wersję cenniku, do czego sprowokowali ich zagraniczni koledzy. Radek już drugi dzień z rzędu musiał zwolnić się wcześniej z pracy, by w domu zaopiekować się dwiema małymi panienkami. Z obawą śledziliśmy jego poczynania. Daniela wyszła zamówić swojej córce tort urodzinowy. Wszędzie pełno różnych smakołyków, a ona zapomniała kupić czegoś dla siebie. Ona, które bez cukru ani rusz. Już po chwili tego żałowała. Kiedy nam o tym opowiadała, odczuwaliśmy wszyscy tak głęboki smutek, że nawet Ci, którzy z reguły są uszczypliwi, postanowili, że tym razem to sprawa najwyższej wagi. W piątek potwierdziło się. Radek się przyznał - jest chory. Musi urwać się wcześniej i leczyć się. ZuzKa ze smutkiem w sercu poinformowała nas, że paintballowa rzeź, która miała odbyć się po Wielkim Poniedziałku niestety została odwołana. Tak bardzo to przeżywała, że Šára będąc w kuchence dowiedział się, że nie chce jej się żyć. :) Słowacki Peťo podczas wizyty w sklepie stwierdził, że albo ktoś się pomylił, albo w Czechach jest produkowany jeden z najdroższych serów na świecie. "Jezu, dziś za 130g sera płaci się 329 koron!" (FOTO) Lukáš Vyskočil wrócił do pracy po kilku dniach choroby. Wszyscy witali go tak, jakby nie było go, co najmniej rok. Do takiej długiej rozłąki z nim nie jesteśmy przyzwyczajeni. Po otrzymaniu kilku tekstów marketingowych do kontroli, Daniela proponuje, żebyśmy oprócz lektora angielskiego, niemieckiego i polskiego zatrudnili również nauczyciela języka czeskiego. Jana po południu widziała fotografa i podróżnika Jirkę Kolbabę. Nie poznała go. Wyobrażała go sobie na podstawie przyjemnego głosu w radiu i wspaniałych przygód, o których opowiadał w zupełnie inny sposób. Raczej mu o tym nie powiedziała. Weekend W sobotę rano w kawiarni na Kuřím Rynku podczas dyskusji dotyczącej kształcenia, MAW i Milan znaleźli wspólną myśl dotyczącą sportu. Według nich piłka nożna stwarza ciekawe sytuacje - tysiące biednych na trybunach stadionu krzyczy na dwudziestu bardzo bogatych na boisku, jak mają się zachowywać, żeby osiągnąć sukces. Špalkowie pojechali do Pragi na musical Pomáda. Było wspaniale. Później udało im się zapomnieć oba telefony w ČNB, ale tam ponoć się nie kradnie, po 30 minutach telefony zostały im bez problemu oddane. Luky V. był na Targach Farmerskich jeszcze przed południem i zadowoliła go mała ilość ludzi. Mária informuje o kontuzji nogi młodego piłkarza. Morawski Lukáš był na pożegnaniu Marka Jankulovkiego i aktywnie brał udział w choreografii, (patrz FOTO). Jedloš z Verčą zdecydowali się na weekendowy kurs angielskiego. Sestra Lukáša Karcola posłała aktualne zdjęcie, które z pewnością niektórym czytelnikom podniesie ciśnienie. (patrz FOTO). jam
23. tydzień
03. 06. 2013 07:52 Tomáš Hric
03CZE
zatopena-lavka.jpg W poniedziałek Jirka Špalek po dłuższej nieobecności zawitał na lekcji angielskiego, której program został ostatnio zmieniony i dotyczy terminologii typowej dla e-aukcji. Jirka był pod wrażeniem. Słowacki Peťa proponował pewnemu klientowi kilka rozwiązań dotyczących określonych przypadków z e-aukcji. Wszystkie pomysły nanosił na papier. Rysował, bazgrał i pisał tak długo, że w końcu sam się w tym pogubił (patrz foto). Jarda C. otrzymał odpowiedź na e-mail od pewnej osoby. Wiadomość tą wysyłał 01.04 w roku 2011!!! To jest dopiero zawrotna szybkość! :-) Maruška Staníková i Mirka Horáková ogłaszają wszem i wobec, że udało im się zdać egzamin państwowy. Gratulujemy! Milan w końcu zrozumiał, dlaczego kwiat Język teściowej, który mają w domu, tak dziwnie się nazywa. Roślina zakwitła długim i szpiczastym kwiatem w kolorze czerwonym jak język (patrz foto). We wtorek na pierwszym spotkaniu Jany pojawił się specjalista ds. zakupów mierzący 204 cm. Najpierw porozmawiali sobie o koszykówce, zdążyli jednak omówić również tematy służbowe. Jarda Cirkovský wyruszył w dwudniową podróż na Morawy. W Brnie i Ołomuńcu organizował szkolenia dla pracowników ds. zakupów. Jirka Špalek cieszył się, że po pracy wybierze się na regularny wtorkowy squash. Plany jednak pokrzyżował mu Pan Dyrektor, który w tych godzinach zaplanował firmową wizytę. Jirka wybaczył mu to tylko dzięki dobremu śniadaniu, na które razem z Danką zostali przez niego rano zaproszeni. Rozmawiali podczas posiłku o ograniczonych możliwościach rozwoju firmy z powodu małej powierzchni lokalu. Padło nawet pytanie, czy mamy zacząć zastanawiać się nad następną przeprowadzką. W środę Jana musiała wyruszyć na spotkanie wcześnie rano. Po południu, podczas rozmowy telefonicznej z klientem dotyczącej aukcji, padło z jego strony pytanie, czy przypadkiem to jej nie widział o 5 rano na autostradzie. Jana smutno odpowiedziała: "Niestety tak. Już drugi tydzień z rzędu się to powtarza." Šára wyruszył z Víťą w drogę, a tradycją jest, że jak nie jedzie sam, to zawsze coś ciekawego się wydarzy. Najpierw trafili na stację benzynową, gdzie oprócz zwyczajowego asortymentu, można było zatankować również dość nietypowy produkt (patrz foto), w drodze powrotnej znaleźli ekofarmę i hotel z bardzo ciekawą stadniną (patrz foto). Woźny wpuścił ich do środka, była to oaza spokoju. Prywatne jeziorko z łódkami i plażą, żywe zwierzęta i ogrom placów zabaw dla dzieci. Jirka Špalek jechał do Bratysławy do nowego klienta. Z Kristą udało mu się jeszcze odbyć kilka przyjemnych spotkań. Pod koniec pracy Milan udał się do Petra Kajnara - prezydenta Ostravy, by przedyskutować z nim tegoroczne listopadowe eBF oraz rozdanie nagród FSA. Peťo ze słowackiego zespołu nocował w pewnym pensjonacie, który nie był jeszcze zupełnie wykończony, ale za to obok niego były dwie sadzawki pełne ryb i panował wręcz cudowny spokój. No, pomijając dwóch gości z Ostravy. Kiedy Peťo po północy wyłączał komputer, mógł pochwalić się nie lada osiągnięciem - zaledwie 10 "niezałatwionych" wiadomości. Taka sytuacja już długo nie miała miejsca. W czwartek Jirka Š. zajmował się Adíkem, którego wziął do NAR. Dzień mijał mu w tempie zmiennym, na przemian odbywał narady i pilnował. Oczywiście Jirka Adíka, nie odwrotnie. :-) Do południa w NAR pojawiło się dwudziestu uczniów z LO i Technikum w Orlovej. Pokazaliśmy im, czym się zajmujemy, pokazaliśmy im zaciętą aukcję i oprowadziliśmy po firmie. Šára miał prezentację na temat „Zamówienia na roboty budowlane a e-aukcje. „ Workshop organizował APUeN, spotkał na nim pokrewną duszę - Honzę Zahálku, który pozdrawia wszystkich pracowników NAR. Przed obiadem w firmie pojawił się Jaro Lexa ze słowackiego APUeN. Przywitano go głośnym okrzykiem i z wielką radością. Po południu analizowaliśmy z nim rozwój zamówień publicznych na Słowacji oraz możliwości rozwoju i przyszłość APUeN SK. W piątek przyjechała Milena Machová. Po wejściu do biura spojrzała na Janę i wszystkich siedzących przy stole i poszła dalej. Potem zatrzymała się, odwróciła i powiedziała: "A, wy siedzicie w innym miejscu!! Ja szłam do was do tyłu, a wy tutaj jesteście!" Jaro Lexa przeszkolił słowacki zespół w temacie słowackiej ustawy o zamówieniach publicznych, następnie wspólnie z Mileną, ZuzKą i Renatą Mecovą - dawną współpracownicą omówili z szefem następny rocznik FSA. Andrzej stoczył batalię ze swoim podpisem elektronicznym - więcej TUTAJ. Lukáš Karcol pojechał po pracy na "Staroměstské slavnosti" w Żylinie. Koncertowali tam między innymi IMT Smile i Hana Zagorová. Jirka Š. poszedł na imprezę z okazji dnia dziecka, Nelinka się wyszalała. __Weekend: __ Monika z Hotline razem z koleżanką zaplanowała sobie wycieczkę do lasu. Tak bardzo się z tego powodu cieszyła, że odwołała inne spotkania, jednak radość zepsuł jej szef Hotline Marian, który na telefonie komórkowym pokazał jej groźnie wyglądającą animację prognozy pogody na ten dzień, godzinę i miejsce. Na szczęście (zupełnie wyjątkowo) meteorolodzy pomylili się i wycieczka naprawdę się udała. Dzięki temu, że Jana ma w domu ciśnieniomierz, udało jej się ustalić, że jej ciśnienie nie podnosi się powyżej wartości 90/60. Spróbowała więc wypić na czczo duży kieliszek Śliwowicy - ciśnienie wzrosło do 100/70. Z radości wypiła jeszcze jednego mając nadzieję, że w końcu jej ciśnienie osiągnie normalne wartości, a ona powróci do żywych. Jednak po drugim kielichu ciśnienie spadło na swoje wcześniejsze wartości. Współlokatorom Jany ulżyło, że Jana nie będzie musiała zostać alkoholikiem, by móc normalnie funkcjonować. Koniec weekendu stanął pod znakiem powodzi i niestety również osobistych ludzkich tragedii. To straszne, że to co człowiek buduje cały życie, woda weźmie w mgnieniu oka. Chętnie napisałabym w tym miejscu coś mądrego i podnoszącego na duchu, ale niestety brakuje mi słów. Wszystko, co przychodzi mi do głowy to tylko wiecznie powtarzane frazesy. Napiszę przynajmniej tyle. Życzę Wam wszystkim żelaznych nerwów, pewnej woli i wiary, że wszystko będzie dobrze. Šára
22. tydzień
27. 05. 2013 07:37 Tomáš Hric
27MAJ
marian-terlicko.jpg W poniedziałek rano Jirka Š., który on-line bywa praktycznie od szóstej rano aż do północy, musiał odwieźć auto do serwisu. Pojawiła się usterka w nawigacji. Jirka zaproponował panu mechanikowi, że po auto przyjedzie koło w pół do piątek, na co pan mechanik odpowiedział, że pracuje tylko do trzeciej, nie jest przecież idiotą, który pracuje 12 godzin dziennie. W południe Jedloš, Bára, Morki i Honza Šlachta poszli na obiad, Honzie nagle urosły wąsy. Używa ponoć jakiejś magicznej czeskiej nalewki. Ale uwielbia ją, więc nie ma się nad czym zastanawiać. :-) (patrz foto) Po południu winowajcy z zeszłego piątku poszli załatwić sprawę dotyczącą mandatu za złe parkowanie. W jednym miejscu złapali aż 4, zniżki ilościowej niestety nie było, ale wysokość kary nie była aż tak zawrotna. Ondra dzwonił do hotelu z pytaniem, czy nie mieliby dla niego jakiegoś wolnego "pokoiku". Owszem... mięli, ale czy w standardowym wyposażeniu znajdował się również konik bujany, tego już się nie dowiedzieliśmy. Nelinka Jirki Špalka wieczorem ujawniła swoje zapędy gastronomiczne i upiekła ciasteczka. (patrz foto) We wtorek do NAR dostarczono umowę klienta, którą zparafowało 12 pracowników!!! Uff, mamy co nadrabiać... Jirka Š. ponownie zostawił auto w serwisie, tym razem w innym, w celu przeprowadzenia regularnej kontroli. W godzinach popołudniowych poinformowali go, że nie udało im się naprawić auta na czas, jednak po wyjaśnieniu przyczyny złagodzili sytuację dobrą kawą i wodą mineralną. Jirka później jeszcze odbył spotkanie z Lenką Kundratovą i Standą, który przyjechał do nas z Niemiec. Po pracy odbył się squash, w którym uczestniczyli Jirka Špale i Cudlín, Jedloš, ZuzKa i Lukáš Vyskočil, którego nikt znów nie pokonał, nawet ZuzKa wdrażająca nowe ruchy, ktorych nauczyła się podczas lekcji boxu. Honza Sz. udał się na zaporę Terlicko, pooglądać wyczyny Mariana w wakeboardingu, swoje pierwsze kroki stawiał tam też Michal Husek. Marian okazał się cierpliwym instruktorem. (patrz foto) W środę Jirka Š. z Juniorem przyszli do pracy bardzo wcześnie, pojawił się nawet Jirka Cudlín. Wspólnie przedyskutowali nowe możliwe wersje systemów. Rozmawialiśmy o warunkach rozpoczęcia pracy przez kolegów z Chorwacji, na szczęście Chorwacja wchodzi do UE. Słowacki Peťo pojechał do Liptovskiego Mikuláša, gdzie przywitała go silna burza z gradobiciem, które z ogromnym impetem bębniło po karoserii jego Fabii. Šára był na Śląskim Dniu E-aukcyjnym w Katowicach. Podczas przerwy starał się porozumieć z uczestnikami. Jeden z nich powiedział mu, że w Czechach mamy fajne "drogy" (przyp. tłum. z czeskiego narkotyki). Šára zachował wewnętrzny spokój i odpowiedział tylko, że o tym nie wiedział. Później zgorszony skarżył się polskiemu Andrzejowi z Hotline, który opluł herbatą ze śmiechu swój ekran i wytłumaczył mu, że nie chodziło o narkotyki, ale drogi. Poza tym incydentem Dzień E-aukcyjny przebiegł w przyjemnej atmosferze z bardzo miłymi uczestnikami. Wczoraj przebiegał regularny update, jeszcze przed nim Lukáš V. zdążył zaprosić swoją partnerkę do chińskiej restauracji "Lotos" na wspaniałą kolację. Jedzenie obojgu bardzo smakowało, partnerka nie mogła się powstrzymać i zjadła całą porcję kurczaka po seczuańsku, pomimo, że nie gustuje w ostrych potrawach. Restaurację bardzo wszystkim polecają! Update przebiegł bez żadnych komplikacji. W czwartek Radek z zespołu księgowych siedział przy stole sam. Danka z Marušką brały udział w seminarium na temat zatrudniania obcokrajowców oraz delegowania pracowników do państw spoza UE. Morał po seminarium - nie jest to wcale tak łatwe, jak się wydaje. Peťo spędził dwa dni w Koszycach i zauważył, że po poinformowaniu, że jest tak na pół "ze Wschodu", wszystko stawało się łatwiejsze. Lucka P. potrzebowała na ostatnią chwilę weekendowego zakwaterowania w hotelu w Pradze. Odrzuciła nawet ofertę za 1900 CZK, gdy pani z recepcji poinformowała ją, że jest to pokój trochę niestandardowy. Na jej pytanie, co to oznacza, usłyszała: "No, nie prowadzą do niego schody." "A jak się tam dostanę?" "Po drabinie" - brzmiała odpowiedź. Nela rozmawiała przez telefon z Šárą skarżąc się, że w Příbramiu jest strasznie zimno. Šára natomiast bardzo się dziwił mówiąc, że w Ostrawie świeci słońce i jest 20 stopni. Nela marudziła, że to nie fair, ale kto spędził ten dzień w Ostrawie, wie jak to wyglądało tak naprawdę. :-) Czwartek dla Lukáša był dniem dosłownie szaleńczym. Jedynym zadaniem, które udało mu się wykonać w całości było zjedzenie obiadu. Wieczorem odbyła się wideokonferencja, podczas której dyskutowano z Jirkou Š. na temat polepszenia systemu. Pozostali członkowie zespołu IT nieustannie skarżyli się na dziwne echo w słuchawkach przypominającej "kapiącą wodę". Jirka w końcu uświadomił sobie, że obok niego stoi włączona fontanna wodna. Czy wiecie może, że imię Spytihněv (pol. Spitygniew) nosi w Czechach tylko 5 osób, a jednak ma ono swoje miejsce w kalendarzu? Imię, a więc i te osoby. Pomimo tego, że z powodu Narodowego Forum E-aukcyjnego w Pradze nie zdażyliśmy opublikować informacji na temat eBF odbywającego się jesienią, mamy pierwszego uczestnika! Šárko, gratulujemy, masz u nas dużego plusa! :D W piątek Lukáš V. nie mógł znaleźć koperty, do której razem z partnerką wkładali oszczędności na nowy aparat. W momencie, kiedy zaczął się denerwować, jego partnerka wyciągnęła wszystkie szuflady i voila - znalazła się nie tylko koperta na aparat, ale również ta z pieniędzmi, której nie mógł znaleźć już wcześniej, a która przetrwała trzy przeprowadzki. :-) Wieczorem oboje pojechali w dobrych humorach na działkę, by przygotować imprezę z okazji urodzin. Jirka Š. po dłuższej przerwie miał ponownie lekcję języka polskiego, bardzo mu się podobało i z niecierpliwością oczekuje następnej. Danka dzwoniła do kandydatów ubiegających się o pracę w słowackim zespole dziwiąc się, że pomimo wysokiego bezrobocia zainteresowanie jest nikłe. Weekend Peťo pojechał na zakupy. Z pełnymi torbami i Melisską wrócili do auta, zdalne otwieranie pilotem nie działało, a zamek nie został jeszcze naprawiony od ostatniego włamania. Nie pozostało nic innego niż wsiąść do tramwaju i pojechać po zapasowe klucze z działającym pilotem. Pomimo niekorzystnej pogody grill na działce Lukáša się udał, wszyscy byli zadowoleni i mieli pełne brzuchy. (patrz foto) Nasza ex-koleżanka Lucka zaprosiła Monikę S. na degustację tortów. Chce spełnić swoje marzenie i być cukiernikiem. Wszystkich nas pozdrawia. Monice do dziś cieknie ślina na samą myśl o tych wspaniałościach. (patrz foto) Monika "Lucíkowi" bardzo bardzo dziękuje. Danka i Jirka Š. razem z dziećmi byli w cyrku Berousek. U Špalków był to sukces na pełnej linii, u Adélki od Danki również, dodatkowo jeszcze dziewczynka zakochała się w konikach. Šára
21. tydzień
20. 05. 2013 07:38 Tomáš Hric
20MAJ
aukcne-forum-2013.jpg W poniedziałek odbył się tradycyjny dzień narad, rzeczą szczególną było jednak spotkanie się dwóch "piratów drogowych" przy jednym stole. Jirka Š znajduje się już na samym końcu długiego roku "warunkowego", rozpoczął ostatni jego kwartał, szef stoi na samym początku swojej drogi. Šára uświadomił sobie, że w sobotę minęły dwa lata, odkąd pracuje w NAR. Danka po kilku dniach wolnego oczekiwała morza e-mailów, z którymi dzielnie walczyła aż do środy. Poniedziałkowy wieczór był ostatnią szansą do przygotowania prezentacji na Narodowe Forum E-aukcyjne w Bratysławie. Oczywiście, jeżeli ktoś lubi adrenalinę. We wtorek rano Kristína z Lenką wyjechały do Bratysławy, gdzie poprowadziły prezentację w jednej ciekawej firmie. Podróż skomplikowały roboty drogowe na autostradzie, objazdy oraz wypadek drogowy, jednak dwudziestominutowe spóźnienie zostało im wybaczone, a sama prezentacja mająca trwać godzinę przeciągła się do dwóch i pół. Szef razem z Janą wyruszyli do Bratysławy, po drodze zahaczyli o Pragę, gdzie spotkali się z klientem. W Brnie zatrzymał ich wypadek, na szczęście nie byli jego uczestnikami i mieli solidną czasową rezerwę. Podczas podróży stopniowo kontrolowali objazdy oraz roboty drogowe na autostradzie, dzięki czemu wiedzieli, że roboty drogowe niedaleko Jihlavy jeszcze się nie rozpoczęły, na spotkanie do Pragi przyjechali dokładnie na czas. W między czasie ZuzKa będąca w firmie zajmowała się odbieraniem telefonów. Ona mówiła przez Ty, druga strona przez Pan/Pani. ZuzKa zapewniła drugą stronę, że ma się bardzo dobrze ponieważ jest "Dzieckiem Słońca". Danka z Lucką zajmowały się rachunkiem zysków i strat zespołu. Poplątanie z pomyleniem. Dodatkową dozą dezinformacji stanowiły okrzyki "goool!", których autora nie udało im się bliżej specyfikować. Kibicowali Słowak Lukáš i Czech Ondra. Jana Z. w Wiedniu odebrała z lotniska Marca - Członka Komisji Europejskiej ds. Elektronizacji Zamówień Publicznych, na którego z radością czekaliśmy w Bratysławie. Środa należała do sektora publicznego, w sali znalazło się około osiemdziesięciu osób, Marco był gwiazdą programu. Zadowolone były również organy nadzorcze biorące udział w spotkaniu. W godzinach popołudniowych zabraliśmy Marco na spacer po historycznym centrum Bratysławy. Fachowcy z naszych szeregów polecili nam 1 słowacką karczmę, gdzie gość spróbował "halušek" przygotowanych na kilka sposobów i smakowały mu. W między czasie Šára korzystając z kilku minut wolnego w Pradze wybrał się do sklepu. Na działce zmaga się z kuną. Diablica znosi mu do domku małe trupy, które zasmradzają całe piętro. Słyszał, że kuny nie lubią hałasu, dlatego poprosił panią sprzedawczynię o coś, co jest na baterie, można to włączyć i co jakiś czas wyda określony dźwięk, a następnie ponownie się wyłączy. Najlepiej gdyby dźwięki nie powtarzały się cyklicznie. Sprzedawczyni obdarzyła go zdziwionym spojrzeniem i zapytała wprost, do czego mu to potrzebne? Šára odpowiedział, że na kunę. Nie wiemy, co sobie o nim pomyślała, ale zaoferowała mu odstraszacz do kun. Danka napisała, że w przedszkolu obył się Dzień Matek. Ponoć musiały szukać skarbu, zjeżdżać na zjeżdżalni, a na samym końcu skosztowały lodów. Zapomniała tylko napisać, co w między czasie robiły dzieci. W czwartek był dzień dla firm. Zgodnie z pierwszymi informacjami zwrotnymi w porównaniu z ubiegłym roku podnieślimy poprzeczkę, co do fachowości oraz poziomu dyskusji. Martin W. wykorzystując cały swój czar i poczucie humoru referował zebranym o podstawowych filarach zakupów, dyskusja na temat oceny zespołów ds. zakupów wszystkich bardzo zaciekawiła, szef natomiast zabłysnął w temacie marketingu dostawców. Nasunęły nam się następne tematy do praskiego forum oraz eBF, musimy tylko wszystko zapisać, by nie zapomnieć. Po zakończeniu forum policzyliśmy auta i podzieliliśmy się według kryterium, kto spieszy się na hokej i pojedzie szybko oraz pozostali. Niestety Peťę oddzielono od Martina W, ponoć, by jeden nie uszkodził drugiego. W między czasie w Ostrawie Lenka P. odwiedziła kilka komisów samochodowych z naszą starą Octavią, w celu zweryfikowania ceny sprzedaży. Jeden z komisów do dziś zaciekle do nas wydzwania. W piątek rano Danka dołączyła do szerokiego grona kolegów, którzy odwiedzili w tym tygodniu dentystę. Nie ma się czemu dziwić, czeka nas następna ważna impreza w Pradze, musimy mieć piękne uśmiechy. Jirka Š. po ciężkich dniach w Bratysławie został w domu z dziećmi, ponieważ żonę posłał na wycieczkę. Nie wiemy, co jest bardziej wyczerpujące... konferencja, czy pilnowanie małych Špalków? Szef oznajmił koleżankom, że w czwartek pojadą do Zagrzebia. Mają za zadanie spotkać się z kandydatami ubiegającymi się o pracę i przygotować grunt pod Narodowe Forum E-aukcyjne, które ma odbyć się we wrześniu w Chorwacji. Lenka i Zuzka uśmiechały się nawet oczami. Šára i jego Iva nie palą już od dwóch tygodniu. Zdołali również test w postaci meksykańskiej imprezy, na której bawili się razem z przyjaciółmi-palaczami. Nela razem z Zuzką Nezhodovą posłały Janie nocne pozdrowienia. (FOTO) W weekend Šára zamieszkał na działce, w niedzielę przygotował odstraszacz do kun, który jednak zmusił również jego do opuszczenia dotychczasowego lokum. W Porubie powstał Bajkowy las, impreza z dwunastoma stacjami bajkowymi. Špalków nie mogło ta zabraknąć. Nelince wszystko bardzo się podobało, Adíkowi zasnęło się przy szóstej stacji. Danka nie wyspała się zbyt dobrze, za to nasyciła się kulturą - pod jej domem koncertowały "Buty". ZuzKa przyjechała do Jany na kawę i przywiozła jej kwiaty Elżbietę i Artura. A może Agnieszkę i Alíka? Chłopczyk był niegrzeczny i wysypał się w aucie. Oboje są podłamani, chyba ciężko znoszą przekazanie Janie. ZuzKa jednak twierdzi, że wszystko będzie dobrze. jam
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ