W poniedziałek do NAR przyjechali wszyscy członkowie zespołu czeskiego i byli zaskoczeni nowym ustawieniem stołów w biurze. Narady zaczęły się już przed południem i ciągnęły się potem przez cały dzień. Milan z Lenką tworzą nowy cennik i według szefa, co dnia zbliżają się kawałek do celu, którym jest zdążenie przed lutowym Wielkim Poniedziałkiem. Jirka Š. od rana wpadł na klasyczną karuzelę narad, ale w połowie jazdy musiał z niej wyskoczyć, poszedł pilnować dzieci. Lukáš V. też miał ciężki dzień. O wpół do ósmej złapał mrówczych egzorcystów u siebie w bloku, więc udało mu się i był pierwszy w kolejce, potem pobiegł do dentysty i mimo paru ubytków, które mu stomatolog uzupełnił, na narady udało mu się zdążyć.. Po pracy, niektórych kolegów przywitała na parkingu centymetrowa warstwa lodu na przednich szybach, więc skrobali, stukali i znowu skrobali. Honza Š. i Jirka C. jak pierwsi samarytanie pomagali innym tak ochoczo, że aż dwie skrobaczki odeszły przez to do krainy wiecznych łowów. (FOTO1), (FOTO2), (FOTO3) We wtorek, szef, Lenka K. i Jirka Š. znowu odrobinę posunęli do przodu prace nad planem rozwoju, po południu był squash, w którym, dzięki ranom z pola bitwy na snowboardzie, nie uczestniczył Lukáš V. W ostatnich tygodniach, przy wydarzeniach sportowych, NAR-owców dotykają dziwne wypadki. W poprzednim tygodniu na śniadaniu po porannym badmintonie, zaczęli stopniowo wyciągać klucze od szafek. Grali w czwórkę, ale klucze znaleźli tylko trzej z nich. We wtorek na squashu, Jedloš stwierdził ze zdziwieniem, że zapomniał stroju na przebranie, wziął tylko pusty plecak. Trochę później odkrył to również Honza Š., z tym, że on przynajmniej zabrał buty. Szef przyznał, że jeszcze go bolą różne części ciała po sylwestrowym turnieju w squasha. Natomiast ZuzCe udało się wyjść z szatni przed upływem 30 minut, co można uznać za cud. Lekarz wytłumaczył Dance Gaborovej, że 6 infekcji w roku w Ostrawie to jest norma, więc dzięki zarządzeniu szefa pracowała z domu. Ondra szkolił nowego klienta, pozostali natomiast pomagali użytkownikom w e-aukcjach i przygotowywali się do spotkań. Pięć kobiet z zespołu CM umówiło się na wspólny obiad, poszły więc do “Belga” smakowało im wszystko wybornie, natomiast premierą dla wszystkich była zupa kukurydziana. Milan Kaplan dowiedział się, że swoje auto z serwisu będzie mógł odebrać dopiero w czwartek lub piątek i od razu odwołał wszystkie swoje spotkania wyjazdowe. Nie będzie żadnej Bratysławy, Brna ani Pragi. Do tego, z internetu dowiedział się, że piosenkarka Shakira powiedziała o jego imieniu “Milan” (dała tak na imię swojemu synkowi), że w językach słowiańskich znaczy “drogi, kochający, miły”, w łacinie “pełen zapału i pracowity” natomiast w sanskrycie “zjednoczeni”. No i spróbujcie z taką informacją podróżować w jakimś samochodzie zastępczym, przecież tak nie można. W środę Jirka Š jechał do Bratysławy, od Hranic na Morawach po śniegu nie było ani śladu, rozmawiał miedzy innymi o e-aukcjach Yankee, a potem zjadł smaczny obiad. Ondra szkolił w NAR nowego klienta, który był zachwycony PROe.biz-em. Jana wyjechała w trasę razem z Lukášem K. wszystkie spotkania były przyjemne za wyjątkiem jednego, gdzie już od ponad siedmiu lat, pomimo zainteresowania klienta, nie daje się wdrożyć e-aukcji, choć tak naprawdę nikt nie wie dlaczego. Wśród marketingowców, środa to dzień prób. BASE-owcy na czele z ZuzKą z marketingu i Jirkiem, sprawdzają, jak by to było, gdyby wyszukiwanie i wpisywanie do katalogu BASE rozwiązywać poprzez odwiedziny sprzedających. Milan dla odmiany jest w domu, próbuje zostać pisarzem. Czyżby aktualizacja książki wyszła już w tym roku? Danka załatwiała zmianę miejsca stałego pobytu. Zaskoczyli ją urzędnicy, którzy pomimo braku elektryczności działali dzięki sprawdzonym metodom - długopisom i kartkom papieru. Później zorganizowała babski wieczór z Renčą i ZuzKą, podczas którego omówiły wszystko, co tylko było możliwe. Pet’o z zespołu słowackiego, zatrzymał się na nocleg w Nitrze, po przyjeździe zasnął, a kiedy obudził się około szóstej, ze zdziwieniem stwierdził, że w całym hotelu jest tylko on sam. Lenka K. wieczorem uczestniczyła w internetowej dyskusji na temat indirect marketingu, w której brali udział szefowie zakupów amerykańskich koncernów ponadnarodowych. Nie dowiedziała się niczego nowego, kluczem byli ludzie i ich motywacja. W czwartek Danka zaskoczyła samą siebie, przed urzędem stała już za dziesięć ósma, przy - 7 stopniach nic przyjemnego, ale za to miała na liście numerek 2, załatwiła sprawę w 10 minut, jeszcze trochę i zacznie lubić urzędy :) Lukáš V. z radością stwierdził, że z nowego mieszkania idzie do NAR-u tak samo długo jak ze starego - nie musi tak długo iść na tramwaj. Rano na badmintonie zdziwił Hanesa słowami ”Chyba nie myślałeś, że nie umiem w to grać?” Dzięki zmianom w ułożeniu biura w NAR, jeden z klientów miał wielkie trudności, żeby się dodzwonić do Lenki K. na telefon stacjonarny. Po paru próbach telefonicznych i mailach był zmuszony się poddać. Dzięki jednemu z klientów, rozważamy wdrożenie nowej usługi AP, zwanej konsylium. Klient, przy pomocy telekonferencji, skorzystał z konsultacji największych fachowców w NAR. Pavla z BASE długo rozmawiała z klientem, który opowiedział jej chyba cały swój życiorys. Rozmowa została przerwana obiadem, po nim jednak nastąpił ciąg dalszy... Jana zmieniła towarzysza podróży, a dzięki dobremu planowaniu trasy przez Luckę P. wszystko przebiegło gładko. Rostia, nowy towarzysz, zawsze się dyskretnie oddalał, kiedy Jana poważnym tonem zaznaczała, że musi zadzwonić do Karla. Dopiero po pewnym czasie zrozumiał, że nie dzwoni do Karla Schwarzenberga, ale do Karla Stoszka. Dla niej była to jednak świetna wymówka na przerwę na papierosa. :) W piątek w NAR trwały gorące dyskusje dotyczące wyborów prezydenckich, mniej lub bardziej zaciekłe debaty było słychać z każdego kąta. A było to z uśmiechem obserwowane przez naszych kolegów z Polski i Słowacji. Wynik wyborów już znacie – niestety... Lenka K. na naradzie z panem prezesem przedstawiała nową wersję umów, przez co trochę zaprzątnęli głowę Dance. Pracowicie stworzona przez pana prezesa tabelka zostanie wykorzystana w innym miejscu, niż na początku przypuszczał. Jarda C. stał się członkiem międzynarodowego zespołu, który będzie szkolił pracowników zajmujących się zakupami w dużej międzynarodowej firmie. Zespół tej firmy jest złożony z Niemców, Portugalczyków, Chińczyków, Koreańczyków (mam nadzieję że tych z południa), Kolumbijczyków, Hindusów i Czechów. Lukáš V. miał świetny pomysł jak zaoszczędzić trochę czasu i podjechał do pracy samochodem. Dzięki odkopywaniu auta z lodowej bryły przyjechał jakąś godzinę później. Wieczorem Danka znalazła siedzibę komisji wyborczej, do której należy z powodu zmiany miejsca zamieszkania, a potem już poszła się leczyć z grypy. Honza Š. wziął sobie urlop i wspiął się Lysou. (FOTO) Weekend Honza Š. miał ciąg dalszy sportu, wyjechał na biegówkach z łyżwami w plecaku na Žermanky, gdzie sprawdzał grubość lodu. (FOTO) Peťo z zespołu SK zabrał się do prac ręcznych, zrobił płotek, za pomocą którego od czasu do czasu oddzieli pieska od dzidziusia. W niedzielę Honza Š. był w markecie zoologicznym, gdzie wybierał przyszłe zwierzątko domowe. Wybrał sobie tropikalną żabę, może zmieni się w księżniczkę – mamy nadzieję, że żabka nie jest jadowita :)?. Šára
3. tydzień
14. 01. 2013 08:51 Tomáš Hric
14STY
lenka.jpg Mały powrót do noworocznej Ráztoki >> Kelner zapytał zatwardziałego wegetarianina Jedloša o wybór dania. Bardzo go zainteresowały jabłka z kotletem i momentalnie zdecydował się na zamówienie tego dania. Po odejściu kelnera, nas (mocno zdziwionych) zapytał mimochodem, co to właściwie jest kotlet. Poniedziałek. Luki z weekendowego wyjazdu przywiózł przeziębienie, i tą drogą chciał podziękować wszystkim, którzy zorganizowali ten wyjazd. Już z samego rana w biurze stwierdził, że źle się czuje, i że znowu będzie złośliwy. Wysłali go wiec do pracy z domu (1 zainstalowane oprogramowanie, 8 herbat, 1 cytryna, 10 haszlerek (czeskie cukierki ziołowe - przyp. tłum.). Odbył się tradycyjny Wielki Poniedziałek, przyjechali wszyscy z wszystkich stron, pełne stoły, pełne krzesła, narada za naradą. W końcu o 11, między naradami, przyszedł czas na noworoczny toast. Szef przedstawił zmiany, które nas czekają. Ogłosił powstanie nowego zespołu, przedstawił również zmiany personalne, dodał także informacje o planach - zarówno zawodowych jak i finansowych. "Polską" Monikę ogarnął smutek, bo chociaż Beata dalej siedzi na przeciwko niej, zaczęła już - wraz z Lenką K - pracować dla nowo powstałego zespołu "reszta świata". Beata to już nie jest "Polska". Wieczorem mimo wszystko graliśmy w bowling. Były obawy, ale jednak się odbył. Graliśmy tylko na dwóch torach i było nas tylko ćwierć "zwykłego" składu. Pod koniec już tylko modliliśmy się, żeby w końcu ktoś wygrał, żebyśmy mogli pójść spać. Tylko ZuzKa była pełna życia. Przełom roku jest naprawdę ciężki. W interesie wszystkich, zespół z szefem w składzie pozwolił wygrać drużynie Jany, żeby mieć spokój i nie przedłużać o jakieś zbyteczne protesty. .:D Wtorek. Mikulášowie zostawili na tydzień córkę u babci. Mała się bawi, a rodzice myślą, że dość szybko o nich zapomniała. Następna WAŻNA informacja dziecięca. Nelinka od Špalków znowu poszła do przedszkola. Jirka się zastanawia, jak długo wytrzyma bez gorączki i "kataru do pasa". Šára ruszył w trasę z Janą. Kiedy ruszali, było -5, padał śnieg i obydwoje się bali, co ich czeka dalej na Vysočině. Za Brnem, śnieg zmienił się w deszcz, temperatura się podniosła, a kiedy dojeżdżali do mostu, przywitała ich sucha jezdnia i teperatura +5 stopni C. Špalík od razu dwa razy przeszkolił kolegów w pracy z programem pocztowym. Myśli, że szkolenie było pożyteczne, ale nie ma jeszcze żadnej informacji zwrotnej. Oprócz tej od szefa, któremu się bardzo podobało. Luki musiał zrezygnować ze squasha (z przedstawionych powyżej powodów), myśli jednak, że wszyscy którzy grali nie mieli siły, skoro Zuzce udało się wygrać praktyczne ze wszystkimi. Lukáš czuje, że na pewno musi pójść grać następnym razem, bo "jak tylko człowiek zostawi ich na chwilę samych od razu jakiś bunt" Środa. Szef jest przekonany, że nowa propozycja cennika, którą przygotowuje razem z Lenką K, będzie dużą pozytywną zmianą na rynku. Zmiany. Bara przeniosła swoje rzeczy do Base, Rosťa Šimeček do zespołu morawskiego, a słowacka Jana poszła na dwumiesięczne szkolenie do Andrzeja na Hotline. Otwarcie mówi się, że w tym miesiącu będą się przeprowadzać całe zespoły. Morki przeniósł się do biura pomocy technicznej. Pierwszy raz siedzi w biurze pełnym facetów. Przedstawił się z dobrej strony, stan jego stołu w środę rano: 6 kubków, 3 talerze i 2 miski. W kuchence zaczęło brakować czystych naczyń. Całkiem nieźle jak na początek (FOTO). W środę poszliśmy z Jedlošem na obiad. Był bardzo głodny, a jeszcze nigdy nie jadł sushi. Chciał w końcu spróbować jak to smakuje. Jak mu przynieśli jego porcję, od razu wiedział, że głodu to on tym nie zagłuszy. Wziął widelec i chciał się zabrać do jedzenia. W tym samym momencie przyszedł azjatycki kelner, zabrał mu widelec i stwierdził: "Pan jeść pałeczkami". Walczył dzielnie. Jak mu to wychodziło można zobaczyć (TUTAJ). Junior przygotowuje nowe serwery, wiec stwierdził, że lepiej mu będzie pracować z domu. Czwartek. Peťo świętuje sukces managerski, wytłumaczył Žanecie, że to co mówią mapy Google, to nie jest do końca prawda, a czasy przejazdu w zimie musi przemnożyć przez 1,5. Wyszło im, że między spotkaniami miał dość czasu na przejazd i toaletę. Junior wygłosił Morkiemu solidne "kazanie", że musi po sobie sprzątać, że tak nie może być, że ma nieporządek na stole itd. Chwilę później Junior rozlał sobie kawę na biurku. Zaraz usłyszał od Morkiego, że ma zobaczyć na swoje biurko, jak to wygląda, jest faktyczne bałagan i co sobie ludzie pomyślą (FOTO). Morki poszedł umyć naczynia, które miał na stole. Najpierw pół zmiany nosił je do zlewozmywaka, a później drugie pół zmiany zmywał. Śára poznał praskie biuro NAR-u, które na jakiś czas stanie się jego bazą. Špalík pierwszy raz prowadził Nelinkę do przedszkola. Trzy razy usłyszał instrukcje. Udało się. Piątek. Nelinka od Špalków zostaje w domu, wygląda na chorą, zobaczy się co się z tego wykluje. W końcu musieliśmy iść na szkolenie dla kierowców. Jak co roku. Tym razem bez testów. Uczestniczył w tym szkoleniu również Niko, który wprawdzie jeszcze nie ma prawa jazdy, ale niech przynajmniej posłucha co go czeka. Dla szkolącego było naprawdę wielkim wydarzeniem, że Monika potrafiła wyjaśnić różnice w prawie dla kierowców w Czechach i Polsce. W sumie mogli się włączyć do dyskusji również Słowacy, ale oni milczeli. Słowak Peťo, który oficjalnie przestał palić, poprosił Šárę o jednego papierosa.. Kiedy Šára zapytał czy Peťo się poddał, usłyszał: "oczywiście nie, ale kiedy nie palę, jest mi dziwnie. Daj mi proszę jednego papierosa." Zjawił się u nas Zbyněk Štěrba, nasz doradca podatkowy, odbyła się więc wielka narada zarządu i kierownictwa. Widać, że zbliża się termin oddania kolejnego zeznania podatkowego. Zespół morawski sam siebie szkolił z pracy w PROE.biz. Jana mówiła, że było fajnie. Weekend. Pěťo w sobotę zawiózł swoją Lucię do Karviny do swojej ALMA MATER, na egzamin. To, że spotka znajomych, to było pewne, ale ich liczba go zaskoczyła.. Podebatował chwilę z Panią Prodziekan o tym co u nich słychać, po tak długim czasie.. Nelinka od Špalków ma gorączkę, katar i w poniedziałek do przedszkola nie idzie. Szef w niedzielę podczas jazdy wpadł w poślizg na błocie pośniegowym i oprócz swojego, uszkodził jeszcze trzy inne auta. Powstał mały problem w komunikacji. Dwa samochody były azjatyckich handlowców, a trzecim kierował Rom. jam
1. tydzień
07. 01. 2013 09:24 Tomáš Hric
07STY
pf-2013.png Zorganizowanie w Sylwestrowe dopołudnie otwartego, firmowego turnieju w squasha to był naprawdę podstępny plan. Jakoś tak nie wyszło przeświadczenie wszystkich, którzy przyszli się tylko zabawić, że grać się będzie lekko i przyjemnie, jak na plaży. Na koniec, na krzesłach przed kortami, wszyscy wyglądali jakby Sylwestra mieli już za sobą i to takiego strasznie ciężkiego, przetańczonego całą noc z kilkoma szalonymi tancerkami. Bohaterowie, całkowicie przepoceni, z trudem łapali oddech, trzymali się za bolące miejsca swoich zmęczonych ciał i narzekali, kto mógł taką głupotę wymyślić. Jeszcze przez cały tydzień w firmie słychać było stękania i narzekania na boleści łydek, ud, kostek, kolan, pleców, łokci, nadgarstków i głów. Do tego jeden mówił, że ma małe płuca. W końcu nawet szef, aż do następnego weekendu, przy każdym ruchu pojękiwał i przewracał oczami. Wielu zmieniło swoje plany na Wieczór Sylwestrowy, inni starali się nie rozczarować swoich bliskich i tylko z powodu ich wsparcia dali radę się bawić. No to jeszcze wyniki – Finał: Lukáš V. kontra Jirka C, wygrał Lukáš Vyskočil. Podsumowanie. Turniej squasha – dlaczego nie, ale na Boga nie w Sylwestra! Może jakiś inny sport, Ale ostrożnie, duch walki w NAR okazał się bardzo duży. (FOTO 1), (FOTO 2) Jirka Špalek świętował na końcu roku swoje urodziny. Z pachnącego prezentu był bardzo zadowolony. (FOTO) ZuzKa stara się rozgryźć, kto wpadł na pomysł grania w squash w Sylwestra. Jarda Cirkovský został przyjęty do grona członków American Purchasing Society i zdał egzamin. Ma więc potwierdzenie od Amerykanów, że coś niecoś o zakupach wie. W końcu koniec nudy. Milan rozmawiał z szefami zespołów klienckich – wyglądało to trochę jak zabawa z muzyką i krzesłami – kto nie usiądzie odpada. Niektórym uczestnikom dyskusji, aż się trochę zrosiło czoło. Pierwsze, styczniowe niedzielne przedpołudnie zakończyło wspólny firmowy kulturalno oświatowo sportowy weekend w górach. Pogoda nam zbytnio nie sprzyjała, lało, wiało i była mgła, ale i tak niektórzy z nas założyli narty, a inni poszli na wycieczkę. Przeprowadziliśmy wiele bilardowych i bowlingowych pojedynków, żeby na koniec z soboty na niedzielę spotkać się przy kolejnym wielkim firmowym turnieju. Wokół trzech stołów, z rozłożonymi planszami gry Activity, usiadło 24 NAR-owskich bohaterów i dzielnych członków ich rodzin. Zagraliśmy wiele gier. Trzej zwycięzcy jeszcze w nocy grali przeciwko sobie. Ze śmiechu aż rozbolały nas brzuchy. Wystarczy przypomnieć „klarnecistę“ Ondry lub „majstra“ Honzy Šlachty. Chyba najbardziej śmialiśmy się przy rysowaniu. Nawet nie przypuszczaliśmy, że mamy tyle talentów plastycznych. Niektóre rysunki dołączamy jako dowód tego co piszemy, inne zostały złożone w firmowym skarbcu, na potrzeby ewentualnego leczenia psychiatrycznego. Jirka Cudlin – chrzcielnica (TUTAJ), Szara – peruka (TUTAJ), ZuzKa – meble tapicerowane (TUTAJ), Ondra Żidek z dziewczyną – Żebrzący mnich na Bali (TUTAJ) jam
50. tydzień
17. 12. 2012 09:39 Tomáš Hric
17GRU
jana-ivca.jpg Poniedziałek zaczął się od narad, na które zjechali się pracownicy NAR-u z każdego zakątka. Danka, Jirka Š. i pan prezes mieli naradę dotyczącą tegorocznych oczekiwanych wyników. Nasze wydatki i przychody się zbilansowały. Pan prezes stwierdził, że ze względu na zeszłoroczne i tegoroczne inwestycje w innowacje jest to jakiś „wymyślony“ wynik. Po południu w NAR odbył się wieczorek świąteczny, prowadzili go Peťo z Šárem, chłopaki z IT zażartowali sobie z Jirka Š., dając mu pod choinkę naprawiony telefon, na który już tak długo czekał. Kto chciał mógł wymyślić i opowiedzieć swoją baśń, okazało się, że poetów było naprawdę wielu. A ZuzKa z Jirkiem C. napisali nawet baśń opisującą życie w NAR oraz kolegów. Wieczorem odbyło się natomiast spotkanie z byłymi pracownikami NAR-u, atmosfera była tak przyjemna, że pan prezes w ogóle nie chciał iść do domu.. We wtorek pan prezes był u lekarza i dostał pochwałę za to, że już dwa miesiące nie pali. Szef dziękuje za wsparcie swoim kolegom. IT pomagało zespołowi polskiemu przygotować ofertę dla jednej z wielkich polskich firm. Lenka K. była z Kristą w Bratysławie, rozmawiały z przyszłym klientem, który już się cieszy na współpracę. Do zespołu M „dosiadła się“ Lucka Popková, zostając nowym trafficem. Šára, podczas podróży, odebrał 30 kg miodu od naszej byłej koleżanki, Jarky Štolfovéj, która wszystkich pozdrawia. Wiedzie jej się dobrze, dzieciom też. Odśnieżyła nawet Šárovi drogę, żeby nie miał problemów z wyjazdem. Środę Jana spędziła w podróży, pierwsze spotkanie z długoletnim klientem, przebiegło w bardzo przyjacielskiej atmosferze. Rozmawiali o windsurfingu, tenisie, wakacjach u babci w Leskovcu oraz o słabości sportu zwanego golf. Później była na spotkaniach dotyczących porozumień o współpracy zarówno z nowym jak i z obecnym klientem. Szef przyznał się przed dziennikarką że maluje, od razu wyprosiła obraz. W świątecznym party regionalnego klubu Ostrava, České marketingové společnosti, uczestniczyli ZuzKa i szef. ZuzKa mówiła, że idzie tam z powodu indyka, którego pani Klevarová uwielbia. Jirka Š. przeszkolił rano pozostałą cześć firmy w ISO i potem pobiegł odebrać pierwszą partię ciasteczek, w domu od razu spróbowali, naprawdę było warto :) Spróbujcie wpisać do najpopularniejszej wyszukiwarki słowo „brano“ i popatrzcie na obrazy. Między tymi zwykłymi obrazami znajdziecie również niespodziankę. W czwartek Šára na prezentacji PROe.biz z początku zderzył się z murem sceptycyzmu. Skończyło się zachwytem i zapewnieniem o przyszłej współpracy. Jeden z uczestników powiedział nawet: „No może to już zakończmy, zbyt często mi się to nie zdarza, ale moja głowa nie przyjmuje już więcej wiadomości i gwarantuję że dzięki panu mam święta w... :-D. Jirka Š. zaczął poranek od dawki sportu z Lukášem V. później szli na narady z szefem, podczas których omawiali Coloring. Przyszedł również Jirka Šimonek z DAPS, a dzięki Jirkovi C. było „przejirkowane“. Jana zaczęła planować sobotni wyjazd w góry i zbliżające się święta. Z poczty odebrała parę przesyłek z prezentami, kupiła również karpia. Dopiero wieczorem uświadomiła sobie, że zapomniała wypożyczyć sobie jakieś lepsze narty. Lenka K. prezentowała oprogramowanie w jednej z polskich hut. W prezentacji uczestniczyło wiele osób i już teraz czekają z niecierpliwością na styczeń, kiedy zaczną z nami współpracować. Piątek Lenka K. rozpoczęła od kawy z klientem, a później już tylko przyjmowała kwiaty, prezenty i życzenia z okazji urodzin. Jana szybko kończyła robić oferty i umowy, rozdała zadania na następny tydzień i hura w góry. Syn miał jej wypożyczyć narty, ale jakoś pomylił rozmiar i przyniósł takie długie (a raczej krótkie ?) na 140 cm, więc szybko wyciągała stare z dna szafy. Szef zapowiadał, że pójdzie koło południa się spakować, w końcu jednak wychodził koło szóstej wieczorem jako ostatni. Potem już pojechali w kierunku na Livigna, wraz z ZuzKą, która jest po prosu fabryką przeróżnych wydarzeń. Parę kilometrów przed „metą“ wyciekł jej płyn z chłodnicy i musiała parę godzin czekać na mrozie na pomoc drogową. Przyjechał w końcu wystraszony szwajcarski mechanik, a kto zna ZuzKę ten wie, dlaczego był tak aż tak wystraszony, w każdym razie szwajcarska precyzja to to nie była, a do tego ZuzKa odebrała bardzo ciekawy dowód oddania samochodu do serwisu (FOTO) Šára
49. tydzień
10. 12. 2012 08:39 Tomáš Hric
10GRU
lukas.vyskocil.jpg W poniedziałek Maruška obchodziła urodziny, a kolejka chcących złożyć życzenia ciągnęła się przez całe biuro (FOTO). Stwierdziła, że tylu całusów w jednym czasie jeszcze nigdy nie dostała. Zespół morawski zamówił u Lukáša K owcze „korbáčiky“ (warkoczyki plecione z sera – przyp. tłum), które przywozi od rodziny ze Słowacji. Przywiózł tego pełną torbę, żeby zapasy wytrzymały do Świąt. Wszystkie krzesła w firmie były zajęte, czyli wielki firmowy dzień pełen narad, które odbywały się jedna za drugą od samego rana. Lukáš V. zamiast na obiad, pobiegł do swojego doradcy finansowego, żeby się dowiedzieć czy realizacja jego celu, czyli zamieszkanie do świąt „ na swoim“, się zbliża. Wieczorny bowling był wspaniały. Humory dopisywały, kapitanowie starali się motywować. Wygrał pierwszy zespół, który miał tym razem bardzo mocny skład – ZuzKa, Krista, Adam, Jirka C i inni mocni zawodnicy. We wtorek rano, Słowaczce Janie jej komputer odpowiadał na hasło start tylko ostrzegawczym piskiem. Okazało się że potrzebował usłyszeć jakieś dobre słowo... Udało się. Maruška ciągle odkrywa nowe doświadczenia z Regiojetem. Kopiła sobie miejscówkę do piątego wagonu, ale przyjechały tylko cztery, więc musiała szukać wolnego miejsca. Tylko prawdziwy łowca przygód kupuje sobie bilet do ostatniego wagonu. Radek usiadł na miejscu szefa, ale jak tylko zobaczył że Šára chce mu zrobić zdjęcie, zaraz zniknął. Šára dostał e-mail, w temacie którego było napisane "Przyjdź się ze mną pobawić“ od Farmerki Zuzi. Niby jej nie zna. Panowie stwierdzili, że mail jest bardzo ciekawy. Prawdopodobnie jakaś Zuzia zbiera pieniądze na prezenty. Do WC z laptopem! Przebiegło szkolenie z problematyki ISO i TOPO. Niektórym informacje trochę zakręciły w głowach, ale wszyscy już wiemy, że na stacjach benzynowych musimy do ubikacji chodzić z laptopami. Na squash poszedł inny zestaw, marketing po poniedziałkowym zwycięstwie w bowling miał przerwę. Po długiej serii Lukášových zwycięstw znowu nadeszły zmiany. Nelinka od Špalków znowu zaczęła chodzić do przedszkola i przynosić do domu różne zarazki, więc cała rodzina choruje. W środę rano napadał śnieg, autostrady na całych Morawach były pokryte szarą breją. Odpowiedź na pytanie: jak jesteś przygotowany do zimy? Niektórym z nas nie wyszła... np. zabrakło płynu do spryskiwaczy i jakieś pięć kilometrów musieli jechać praktycznie na ślepo. Jirka Š wraz ze wsparciem technicznym poszli dowiedzieć się jakie jest najlepsze – cenowo i technicznie, rozwiązanie videokonferencji, bo musimy odbywać narady z kolegami z różnych stron. Jana jechała zobaczyć sale konferencyjne na Vysočinie, gdzie na wiosnę mogłyby się odbywać warsztaty i została ugoszczona wspaniałym obiadem. Lukáš V kupił do nowego mieszkania panele, ale przy ładowaniu do samochodu wydawało mu się, że dostał ciemniejszy odcień. Wziął jedną paczkę, wbiegł do sklepu, żeby go porównać z wystawionym wzornikiem. OK, taki sam kolor. Odetchnął. W tym samym momencie jednak go zmroziło, bo pomyślał, jak teraz niezauważony ma wynieść tę paczkę ze sklepu. Szef wieczorem poszedł na kawę z szefem eCentre. Ten stwierdził, że nie będą z nami współpracować w czeskim APUeN-ie, że zmieniają strategię i chcą się bardziej skoncentrować na formularzach. Honza spotkał przed NARem kolegę, który szkoli restauracje, jak robić wyborną kawę. Po południu szedł wypróbować wyniki swojej nauki i efekty były wspaniałe. Może nas by nauczył... (FOTO) W czwartek Šára błądził w jednym ze szpitali klinicznych. W ogóle nie było mu do śmiechu kiedy trzeci raz znalazł się przed prosektorium. Szef i Jirka Š jechali pociągiem do Pragi, gdzie spotkali się z Karlem Otýsem i rozmawiali na różne tematy, a następnie z FOXCOMem omawiali rozwój nowych aplikacji. Dla lepszej atmosfery spotkania Jirka przygotował śniadanie i wszystkich oczarował. (FOTO) Jana wpadła na pomysł, że najlepiej będzie, przy pierwszej okazji, zabrać ze sobą w trasę firmowych „traffików“, którzy planują trasy. Musiała zdążać na kolejne spotkania z szybkością zawodowego kierowcy rajdowego, bez żadnej rezerwy czasowej. Do piątku (najpóźniej) mieliśmy rozebrać wielki wór, pełen plastikowych pojemników na śniadania, obiady i inne dania, które w ciągu roku zostały zjedzone w dwóch firmowych kuchenkach. Mimo kilkukrotnych ostrzeżeń worek się specjalnie nie zmniejszył. Trzeba będzie poskarżyć żonom, mężom lub mamom. Rano siedział Szef z Jirką i innymi, dyskutowali o przygotowywanych nowych serwerach. Klamka zapadła. Jakoś tak w pierwszych tygodniach nowego roku, gdzieś na końcu stycznia mielibyśmy całkowicie zmodernizować zabezpieczenie serwerowe PROe.bizu. Po pracy cześć z nas spieszyła się na mecz Vítkovic z Kladnem. Chcieli zobaczyć jak gra Jágr. (Zdjęcie) pokazuje jak fanka ZuzKa krzyczy Bravo! Bravo! Jana bardzo się cieszyła na mecz, była na hokeju po raz pierwszy. Kiedy zaczęła głośno dopingować Jagra, przekonała się, że doping dla Jagra pośród fanów Vitkovic, nie jest najlepszym pomysłem. Lukáš był wieczorem DJ-a na wieczorku świątecznym u dziewczyny. W szpitalu dotychczas jeszcze nie grał. On i 25 kobiet to była diabelska kombinacja. Tańczyli, śpiewali karaoke, były nawet stare czeskie hity. Sprzęt i Lukáš wytrzymali w pełnym zdrowiu, ba ...całkiem nieźle się bawił. W weekend Honza korzystał z uroków zimy, w sobotę lekki bieg na Prašivku, w niedzielę nie wytrzymał i wypróbował pierwszą otwartą w Beskidach trasę zjazdową w Mezivodí i przypomniał sobie, jak się tu kiedyś uczył na snowboardzie robić obrót. (FOTO) Dance w końcu udało się znaleźć dla Adelki zimową kurtkę, kupiła więc od razu dwie. Pod choinkę Adélka chce klejnoty. Pierniczki są upieczone, a w weekend kupiła też już pierwsze prezenty. Milan też pod wpływem sytuacji kupił choinkę. jam
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ