letka.jpg W poniedziałek do Ostrawy zawitał czeski team, wszystkich w firmie wycałowali i dosiedli się do stołu teamu morawskiego. Było ciasno, ale przyjemnie. Hotline zażądał pomocy Lukaša K, ponieważ mieli bardzo dużo zadań na ten tydzień. Każdą pomyślnie zakończoną rozmowę telefoniczą podsumowywał słowami: „No widzisz, jak ładnie mnie przeszkoliłeś“ patrząc na Andrzeja. Wszyscy złożylismy życzenia Ondrze Ž, a następnie zajadaliśmy się pysznym domowym ciastem upieczonym przez jego przyjaciółkę. Przez cały dzień było mnóstwo porad, więc wyszło tak, że każdy miał naradę z każdym. Po pracy część firmy poszła do teatru marionetek na spektakl „Denik Ostravaka“ („Dziennik Ostrawiaka“ – przyp. tłum.) Míša, przyjaciółka Radka, stwierdziła, że od początku nie mogła się skupić, ponieważ jeden z aktorów przypominał jej Jirkę Š. Jirka Š. zakończył prowadzenie kursu „Specjalista od e-aukcji“ (więcej na www.vzdelavani.sentinet.cz) a w studiu QQ kończył spoty video służące edukacji i szkoleniom (więcej na http://www.vzdelavani.sentinet.cz/spot.wmv) Lukáš V po czternastodniowym urlopie wrócił do pracy. Jednak jego ciało zastrajkowało, miał więcj dietę rogalikową i cały dzień musiał odpierać dowcipy kolegów. Na szczęście większość maili przyszła już w niedzielę, więc na naradach był już w temacie. We wtorek miało miejsce kolejne z kilku szkoleń dla dużych klientów, w jednej sali szkolił Ondra Ž. a w drugiej Andrzej, któremu po dłuższym czasie udało się wyjechać do Pragi. Adelka szkoliła nowego klienta w Ostrawie, i mówiła, że było bardzo miło. Na końcu wszystkich przyprowadziła na Hotline, gdzie pochwaliła się, że gwarantujemy pomoc w wielu językach, pracują tu również Słowacy i Polacy, przy czym popatrzyła na Mariana. Ten szybko przysiągł, że jest rodzonym Czechem, następnie podniósł słuchawkę i zaczął rozmawiać płynną polszczyzną. Danka zgłosiła, że tydzień zaczął jej się świetnie. Najpierw podtopiła sąsiadów, a następnie dowiedziała się, że auto, które miało jej dostarczyć nowe meble, zostało okradzione i zniszczone. Šára cieszył się sukcesem, i dzwonił do Jany mówiąc, że „twierdza zdobyta“. Po wielu latach udało mu się namówić na szkolenie niechętnego klienta. Lenka była w Bratysławie i w pełni korzystała z ostatních dni letniej pogody. Na jednym ze spotkań spotkała się z Kristą, i razem wyjaśniły klientowi, że szkoda wydawać pieniądze na licencję na własnych serwerach. Nie chciał dać się przekonać i postawił na swoim. Co więcej, zaplanował sobie kilka wizyt u użytkowników PROe.bizu, których wybrał z listy referencyjnej. Jirka Š miał narady swoich teamów (hotline, IT, rozwój). Było to spotkanie po krótkiej przerwie urlopowej, więc tematów było sporo. Kończyły się przygotowania do kontrolu grantu z regionu morawsko-śląskiego. W środę zgłosił się niemiecki klient, który chce dostać ofertę na nieograniczone potrzeby Europy, i to jak najszybciej. Do końca tygodnia wybierzemy dla niego najlepszą formę licencji. Nadeszła kontrola Grantu, wszystko wyszło bardzo dobrze. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do pracy. Na koniec kontroli głos zabrał Jirka Š. po czym Danka stwierdziła, że szef ma w nim już regularnego zastępcę, nawet na 120%. Choć Jirka nie wie, co faktycznie Danka miała na myśli, tylko nie mógł sie powstrzymać przed wytłumaczeniem paniom czym są e-aukcje. Na zakończenie dnia Danka poszła na shopping. Po kiepskim ich wyniku stwierdziła, że nie będzie robić tego zbyt często. W czwartek rano część firmy pojechała na workshop nt. planowanej konferencji eBF do Němčiček. Było to miłe spotkanie ludzi, którzy z jednakowym zapałem dyskutowali nt. jak najlepiej wybrać dostawców. Starły się ze sobą światy zamówień publicznych i sektora prywatnego, więc dyskusja była bardzo ciekawa. Martin Wiederman nie mógł złapać oddechu tłumacząc, że insytucje publiczne nie mogą ujawniać, że chcą kupić Skodę, jedynie mogą opisać, że chcą kupić samochód ze strzałką w znaczku. Uświadomiliśmy sobie, że praca agenta nieruchomości jest bardzo ryzykowna. Nasz kolega wybiera mieszkanie i ma z tym sporo przygód. Jeden agent w ogóle się nie zjawił, a następnego dnia dzwoni, jakby nigdy nic, inny przyszedł na oprowadzanie po mieszkaniu w dość „wskazującym“ stanie, i to w czasie prohibicji. W piątek rano Andrzej uczył szkoleniowców. Są już bardzo zaawansowani, a zatem porusza już nawet sposoby nauczania. Już dawno przeszli z monologu do dyskusji z nieplanowanymi i zaskakującymi prezentacjami. Jako pierwszą wskazał Adelkę, przeżyła, nie narzekała. Przygotowujemy się na szkolenie „Specjalista od e-aukcji“. Zastanawiamy się, co można jeszcze wymyślić, aby zaskoczyć tych, którzy używają systemu PROe.biz codziennie. Przed południem rozstaliście się w Němčičkách z uczestnikami workshopu i każdy pojechał w inną stronę. Kuba z powrotem do Czech, Zuzka z Jirką C. na spotkanie doBratysławy, Šára z Kristą razem do Ostrawy, zaś szef z Jirką Š., Lenką i Janou na konkretną naradę poza murami NARu. Weekend. Lukáš V. raczył sie piwem i bawił kinektem, Jirka Š poświęcił się rodzinie, Šára z przyjaciółką był na długiej wycieczce w ZOO i nie mógł się nadziwić, jak się zmieniło od jego dzieciństwa (FOTO) Szef za zaleceniami lekarza zmienił krew na burczak, a Lukáš K był na Dniach NATO na lotnisku w Ostravie, skąd przesłał nam zdjęcia bombardiera B52 (FOTO) i brytyjskiego dywizjonu RED ARROWS. (FOTO)
jam
37. tydzień
17. 09. 2012 10:42 Tomáš Hric
17WRZ
Úvodní-foto.jpg __ W poniedziałek__ Danka szukała na swoim biurku miejsca na monitor, który dostała od IT, ponieważ jej notebook nie działał, tak jak powinien. Gość TV 24, który jest gościem na ekranie pół godziny przed północą, tak na prawdę jest gościem popołudniowym. Narady w ten poniedziałek miały miejsce przed południem, ponieważ Milan był na trzecią umówiony przed kamerami. W blasku pytań czasem zamykał oczy, żeby widzowie mieli świadomość, że myśli nad odpowiedzią. We wtorek Andrzej zrobił dobry uczynek i kupił od Świetlików (fundacja na rzecz niewidomych – przyp. tłum.) czułki, i tym samym pomógł niewidomym. (FOTO), (FOTO) Lucka z szefem skończyła podobno „poważne“ prace nad poradnikiem marketingu dostawców, który ma być gotowy na eBF. Oszacować można, że te ostateczne końcowe prace będą się jeszcze ciągnąć do początku przyszłego tygodnia. W środę Nela miała swoją pierwszą samodzielną podróż, i jak często się dzieje, i ta ciekawie się potoczyła. Jechała na nowobudowaną autostradę, jednak jej GPS nie dał rady znaleźć się w tamtym miejscu. (TUTAJ) Šára prezentował PROe.biz w ultranowocześnie wyposażonej sali konferencyjnej pewnego miasta. Wszystko przebiegło sprawnie, po czym przedstawiciele miasta go pochwalili, że mamy świetną prezentację i umiemy odpowiedzieć na ich pytania (w przeciwieństwie do konkurencji) Nasi ITowcy w praktyce mogli spróbować DRP (Disaster Recovery Plan) – plan przywrócenia działania w przypadku sytuacji awaryjnych. Naszemu usługodawcy zepsuła się centrala telefoniczna i chwilę pracowaliśmy bez telefonów stacjonarnych. Lenka z Janą prezentowały opcje zakupów w systemie PROe.biz przedstawicielom dużego holdingu. Były w kolejce za dwoma panami w krawatach i myślę, że przedstawicieli firmy zainteresowała ich prezentacja w 3D, oczywiście wszystkich skutecznie pobudziła i wywołała dyskusję. Szef tłumaczył pracownikom dużego praskiego szpitala, że konferencja przez nas organizowana nie jest podobna do konferencji firm farmaceutycznych czy też dostawców technologii do działu medycznego. Gustavo Piga, który ma być gościem na eBF, zadzwonił do Zuzki K., że jest już w Madrycie na lotnisku, a wieczorem będzie w Pradze, i czy nie wyskoczą na kawę. ZuzKa usprawiedliwiła się mówiąc, że jest już późno. Musiała iść kupić sobie buty, a już rano miała być w Bratysławie. Jeden Jirka z działu programistów wraz z Mirunem przeszli do następnej tury prac nad katalogiem, a drugi Jirka omówił z nim pierwsze zadanie na tzw. rundę zerową. W czwartek Monice S. ściągali gips i szła na zdjęcie rentgentowskie (FOTO). Lekarz powiedział, że wygląda to dobrze, a nie zawsze tak się udaje. Jednak przed operacją, na którą ją namówił, nic na ten temat nie wspominał. W przyszłym tygodniu Monika znów pojawi się na chwilę u nas w NARze, a potem pójdzie na rehabilitację. Ondra pierwszy raz doświadczył komplikacji na naszej D1, półtorej godziny stał w korku. Jego rada brzmi: „Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość.“ W pewnej firmie Šára pobił osobisty rekord czasu prezentacji. O godz. 12.30 zgłosił się na recepcji, a o 12.36 już z niej wychodził…? Milan z Jirkiem Cudlinem wieczorem mieli spotkanie z grafikiem Kubą. Omówili wydarzenia ze świata twórców gier komputerowych, nowe trendy, plany finansowe gier, a na końcu spotkania wspomnieli też o potrzebie nowych wydruków dla naszej firmy. W piątek Jaro Lexa napisał nam, że w piątek o północy skończyło się komentowanie procedur do nowelizacji prawa zamówień publicznych. W ministrestwie pewnie bardzo się cieszyli, jak przyszło 1224 komentarzy, z czego 481 zasadniczych. Jaro samo posłał 15 zasadniczych komentarzy, ostatni o godz. 23.57! Cieszy się też na spotkanie w Němčičkach i ma nadzieję, że nie będzie prohibicji na wino. Ondra, który przyszedł do nas z czeskiego wojska na urodziny od hotlinu dostał nowego kumpla. (FOTO) Hotlinowa Maria S. przyszła po poradę do Mteamu, a Jana przy tej okazji pochwaliła jej twarzowy kok na czubku glowy. Maruška podziękowała i powiedziała „To jest mój ÚD“, co w języku czeskim oznacza „członek“. Jak tylko zauważyła dziwne spojrzenia wytłumaczyła, że chodzi jej o U.D. – czyli Umělecké Dílo, po polsku: dzieło sztuki. Podczas dwutygodniowego urlopu Lukaša, Niko miał pełne ręce (klawisze) roboty, a jednak udało się wykonać rekordową liczbę instalacji oraz wiele innych rzeczy. Jeden z przyjaciół Šára zareagował na ogłoszoną prohibicję w ten sposób: „W piątek wieczorem prohibicję może ogłosić tylko jakiś dureń. To tak jakby zakazać prezentów rano 24 grudnia“. W niedzielę Lukáš V skończył urlop w Czechach i w wielkim uproszczeniu można powiedzieć – 1500 km, 2x Praga, Liberec, Jihlava, Znojmo. Wśród jego doświadczeń znalazły się: Mácháč, Vranovská zapora, park IQ i wiele więcej. Najciekawiej było według niego było w parku IQ i na musicalu Grease w teatrze Kalich.
Šára
36. tydzień
10. 09. 2012 07:32 Tomáš Hric
10WRZ
Uvodni_foto.jpg W poniedziałek Adelka, córka Danki, poszła pierwszy raz po wakacjach do przedszkola – jak zwykle jako jedyna płakała i to tak mocno, że aż pierwszaki patrzyły, zastanawiając się co się dzieje. Po Wielkim Poniedziałku Danka szła jeszcze na szybkie zakupy, Adélka czekała już na nią głodna, przy drzwiach, zabrała torbę i zaniosła ją szybko do stołu. Młodszy syn Radka, poszedł pierwszy raz do szkoły, porządnie się przygotował, uśmiechał się w każdą stronę (FOTO), i wszystko brawurowo osiągnął - jak na niego (i tatę) przystało. Wszystkiego najlepszego! Poranek był dla Šáry trochę gorączkowy. Jeszcze szybko kończył prezentację, potem przekonywał panią w punkcie ksero, żeby już otworzyła drzwi i mu tę prezentację wydrukowała (w NAR, jak na złość w piątek wieczorem popsuła się kolorowa drukarka), a potem gnał na prezentację PROe.biz dla zainteresowanych Belgów. Wszystko – dzięki pomocy Kristy i Lenki K. się udało i wydaje się, że się Belgii podobamy. Nam się Belgia też podoba :-) Nela w zeszłym tygodniu spędziła urlop w Słowackim Raju, gdzie pokonała swój lęk wysokości i według jej słów skakała po drabinkach, mostkach kładkach i linach jak kozica. W drodze powrotnej zatrzymali się na farmie niedaleko Rużomberku, gdzie w restauracji otoczonej zwierzętami zajadali się zupą bryndzową i haluszkami. (Nela przedstawiła spis zwierząt na farmie – na życzenie do wglądu). Weekend spędziła z rodzicami, których nie widziała trzy miesiące – było bardzo miło. Jirka Š. Z Ondrą kończyli dla dużego klienta dokumenty dotyczące e-aukcji, wieczorem wyjątkowo opuścił Wielkoponiedziałkowy bowling i nadrabiał deficyt snu, we wtorek musiał wstać przed czwartą rano. Mončę S, która leży w łóżku na chorobowym po swojej premierze na rolkach, jeden kolega z Hotline nazwał „niszczycielem norm“, dlatego, że pracuje, chociaż ma leżeć w łóżku. Dzień ukoronowała jej córka, która pożyczyła sobie jej rolki i o mało nie wjechała na nich prosto do łóżka Moniki? We wtorek Andrzej z Šárą testowali nowy moduł i licytowali taką normalną, po prostu standardową rzecz :-) (FOTO) Jirka Š. „delektował się“ wyjazdem do Pragi, który był „pod patronatem“ cyfry 3. Budzik o 3.50. 3 godziny pracy w pociągu, następne 3 godziny prezentacji z krótką przerwą na odpowiedzi na maile i telefony (zamiast obiadu), następnie pozostałe 3 godziny prezentacji, z powrotem na pociąg, 180 minut następnej pracy ( 3 godziny), do domu dotarł o 21. 30 prawie nieżywy. Danka wsparła organizacje charytatywne, odwożąc kilka worków z rzeczami na dworzec kolejowy i dzięki temu ma w domu więcej miejsca ? . Została na tydzień osamotniona razem z Radkiem, Maruška pojechała na urlop, a Radek dał Dance część przydziału wspaniałych bułeczek, które należały się Marušce. W środę Marián odwoził samochodem z pracy Barę i była to droga pełna przygód. Najpierw przymocowywali sznurkiem tłumik do podwozia, a potem, po krótkim postoju przy sklepie, auto nie chciało zapalić. Pchanie, kable rozruchowe ani dolanie benzyny nie pomogło (FOTO), (FOTO). Zadzwonili więc po kolegę, który w ciągu 5 minut usterkę usunął. Tajemnicy zagadkowej usterki jednak nie zdradził. Podczas telefonowania do jednego szefa firmy w telefonie Šáry zamiast sygnału zwykłego dzwonka odezwał się głos: Wytrzymaj...., Wytrzymaj..... Wyyytrzyyymaj, jeszcze chwilę wytrzymaj... chyba jednak tego telefonu nie odbierze”. Wieczorem Adélka powiedziała Dance, żeby wzięła młotek i że pójdą przed dom budować domek dla Biedronki, Danka skontrowała zadaniem – „idziemy spać“. Adélka wprawdzie nie rozumiała dlaczego jej propozycja spotkała się z odmową ale ustąpiła. Monice S. Wyjmowali szwy po operacji ręki, a lekarz nie nadążył odpowiadać na jej pytania typu: kiedy wyciągną jej śruby, czy może już ćwiczyć nadgarstek, kiedy otrzyma ortezę i kiedy wreszcie skończy chorobowe. Pielęgniarka nazwała ją później najweselszym człowiekiem ze złamaną ręką. Monika to tłumaczy w ten sposób, że jest otoczona samymi wspaniałymi ludźmi począwszy od NAR-u a na szpitalu kończąc. W czwartek Jirka Š był z córką Nelą ściągnąć gips (FOTO), zrobili zdjęcie (rentgen), przy którym Nelča zachowywała się bardzo profesjonalnie. Sama ubrała sobie ubranie ochronne i ustawiła rękę tak jak potrzeba. Ciocia lekarka zrobiła zdjęcie szybciej niż Jirka wysłał maila. Jednak Nela musi jeszcze przejść dwutygodniową rehabilitację, więc pójdzie do przedszkola trochę później. Jirka poszedł później do gospody, żeby dokończyć to czego nie zdążył zrobić wcześniej. Šára ma w aucie głosowe sterowanie telefonem, niestety jednak ta dama mało rozumie. Kiedy już kilka razy bez skutku powtórzył nazwisko osoby do której chciał zadzwonić, stracił nerwy i wykrzyczał: Boże, ty jesteś głupia jak but“ na co komputer odpowiedział „Jak?“ Danča z ZuzKą i Dědoškową (szwagierką Jany) zrobiły sobie babski wieczór. Kiedy już nie miały o czym rozmawiać, zaczęły „rozkładać“ ZuzKę i jej dotychczasowe życie na czynniki pierwsze. ZuzKa nie wyszła na tym najlepiej, ale pozostali byli zachwyceni wspaniałą rozmową. W Piątek Jana została cały tydzień w bazie i starała się kierować swoim zespołem, który nazywa centrum szkoleniowym. Czasami szło to dobrze, czasami gorzej. Szef zaprosił paru kolegów do sali narad, a za chwilę było stamtąd słychać bardzo głośnie huki. Duże biuro ucichło, Lucka trzymała się notebooka i powiedziała że ona tam nie wchodzi. Za moment wybiegła Jana, nic nam nie powiedziała tylko szukała małej Lenki. Nie znalazła jej i wróciła z powrotem, a my dalej nie wiedzieliśmy co się dzieje, na nasze wystraszone miny nikt nie reagował. Dopiero po chwili dowiedzieliśmy się, że mocny powiew wiatru otworzył okno i rozbił wszystkie stojące tam doniczki. Danka miała po pracy chyba dziesiąte spotkanie z elektrykiem, problemu dalej nie rozwiązał, więc umówili się znowu na sobotę. Będzie mu chyba musiała kupić kapcie. W sobotę Adélka od Danki była na pierwszych urodzinach swojego kolegi, pomogła mu złożyć traktor i potem przewiozła go nim po ogrodzie (FOTO). Rodzinne uroczystości przeciągnęły się aż do niedzieli. W niedzielę Šára ze swoją dziewczyną Ivčą oraz jej pieskiem Safčą pojechali na wycieczkę na Čeladną, gdzie kiedyś Šára, jak był w wojsku służył jako „Administrator domków rekreacyjnych dla żołnierzy zawodowych“. Domki są dzisiaj w opłakanym stanie, ale widoki są tam nadal przepiękne. (FOTO) Monika S przekonała się, że jedynie wtedy przerwała by pracę na Hotline, gdyby cała została zapakowana w gips, a jeszcze musiałaby mieć zaklejone oczy i usta. Andrzej jej odpowiedział, że to dałoby się załatwić. Według Moniki jest z nim wesoło i to nie tylko z nim. Koledzy piszą do niej wiadomości typu: „Cześć Moniko, jesteś już Cyborgiem“ lub „Hej, Terminatorze, jak tam ręka? Skrzypi?“
35. tydzień
03. 09. 2012 07:53 Tomáš Hric
03WRZ
narovsti-patek.jpg W poniedziałek był miły dzień. Tym razem narada z szefem rozpoczeła się już wcześnie rano, więc w powietrzu unosił się zapach adrenaliny. Koło południa wszystkim już burczało w brzuchu, narada wciąż trwała, a ZuzKa prowokacyjne przyniosła ciastko tylko dla szefa. Jedynie Šára od rana miał wyjątkowo zły humor. W kuchni zagadnęła go ZuzKa pytając, co się dzieje. Po chwili milczenia jej twarz sie rozjaśniła i zapytała go, czy to dlatego, że rozstał się ze swoją dziewczyną. Jana spotkała się na kawie i ciastku z ricotty z szefową zakupów pewnej dużej firmy, co zaowocowało planami długofalowej współpracy. Jirka Š. z Lukášem zaprosili uprzejmych dostawców IT, aby odpowiedzi na niektóre z otwartych pytań. Z Hotlinu się tylko dymiło, pracowali bowiem w osłabionym składzie: Marian wziął urlop, a Monika ze złamaną ręką jest w domu i ma L4, jednak stara się trochę pomagać. Danka kupiła Adelce nowy materac dla dużych dziewczynek, nikt jednak jej nie uświadomił, że materac waży więcej niż ona sama, ma więc nowe doświadczenie życiowe i trochę też problemy z poruszaniem się. We wtorek rano Jirka Š. zjadł z szefem śniadanie omawiając różne rzeczy. Między innymi odkryli, że już jesień się zbliża, ponieważ chociaż było ok. 20 stopni, to przy stoliku w cieniu panowała sroga zima. W międzyczasie Šára z Lukášem K. pojechali na prezentację do klienta. Bardzo się starali, ale jednak jeden ze słuchaczy pomimo ich wielkiego wysiłku troszkę się zdrzemnął. Stwierdziliśmy, że trochę poprawimy nasze umowy, zgodnie z naszymi doświadczeniami i komentarzami. Danka włączyła do pierwszej wersji nasze propozycje, a teraz będziemy nad tym dyskutować. Zuza Václavíková i Vilda trenowali przed liderem pierwszą wersję swojej prezentacji dotyczącej części badań „Aukcje a miasta“, która odbędzie się we wtorek. Wieczorem, podczas gry w squasha, Jedloš był zupełnie bez formy, co uzasadniał brakiem konkretnego obiadu. W środę Šára z Lukášem K usiłowali dostać się do jednej z firm w Hanie, jednak z powodu zamknięcia dróg, nie udało im się. Podjęli ryzyko i wjechali w jedną z zamkniętych dróg, jednak tuż za rogiem czekała policja. Šára zaczął improwizować, wybiegł do nich i pytał jak powinni jechać, twierdził, że nie są miejscowi, a ich GPS już nie daje rady. W hanackiej gwarze mu wytłumaczono " Toć was bedziemy brać żeście są obsługą" Szef zapowiedział, że zostanie w domu, bo w innym wypadku nie złoży poradnika (tzn.Poradnika marketingu zakupów). Stwierdził, że wróci do biura dopiero w piątek. Jirka Š. po pewnej przerwie jadł obiad z Danką, i jak zawsze bardzo się najedli. Następnie pobiegł na pocztę, żeby wystawić podpis elektroniczny. Myślał, że zajmie mu to max. 10 minut, jednak wrócił dopiero po godzinie, za to z wielką ulgą i podpisem. Na Słowacji było święto Powstania Narodowego i wszyscy dodali sobie do niego kilka dni urlopu i mieli ostatni tydzien wakacji wolny. Słowacki team nie wykorzystał dnia wolnego i ukończył pracę nad 100-stronnicową ofertą dla węgierskiego giganta przemysłu. Jana na ostatním spotkaniu stoczyła słowny bój ze swoim partnerem w negocjacjach. Gdy zaczynała odpowiadać na zadane jej pytanie, dostawała kolejne, na które miała odpowiedzieć, i tak w kółko. Wybrała więc strategię „bez oddechu“, a jak wyszła, musiała rozmasować sobie mięśnie szczęki. Danka pojechała po Adelkę do babci i dziadka. Jak piesek Berry zorientował się, że Danka bierze córkę do domu, zawisnął jej na nogawce i nie chciał odczepić. Na szczęście waży mniej niż Danka, więc tym razem z nim wygrała, jednak wiadomo, kto wygra ten pojedynek za rok. W czwartek Jana z Lukášem K. jechali do klienta, którego firma miała siedzibę na środku wielkiego terenu przemysłowego. Pan portier wytłumaczył im, że nie jest łatwo znaleźć tą firmę, ale niech się nie boją. Lukáš śmiało dojechał na miejsce po torze żurawia. Adela miała na szkoleniu kontrolę w postaci Jirka Š. Jej trema i uczucia były bardzo różne. Po szkoleniu Jirka bardzo ją pochwalił, a przy okazji wręczył jej listę błędów, które zrobiła. Mija drugi dzień, w którym szef ukrywa się w domu i pracuje nad poradnikiem. Jest już prawie na końcu. Po obiedzie na chwilkę wstąpili do niego Jirka Cudlin z Zuzką. I z pizzą. Ostatecznie chwilka zamieniła się w trzy godziny. W piątek do pracy przyszła studentka Bára, a na pytanie Jany niepewnie odpowiedziała, że jeden test został przesunięty, a drugiego nie ma. Dobrze Báro! Prawie cały marketing po przyjściu do pracy zjawił sie obok stołu szefa. Oczywiście pojawił się w pracy wcześniej. Šára pracował pół dnia z domu, lodówka grzała, a on czekał na fachowca. Fachowiec przyszedł, naprawił, zkasował za niecałą godzinę 850 Kč, no ale za zimne mleko i nie zepsutą szynkę sie płaci… Zatrzymaliśmy Kubie na chwilę krążenie, jak o wpół do dziesiątej zapytaliśmy go, czy podał juz ofertę do przetargu. Miało być to zrobione do dziesiątej. Jego serce ruszyło ponownie, jak wyjaśniliśmy mu, że do dziesiątej w poniedziałek… Pojawił się nowy cytat z cyklu: „Sven powiedział…“. Jeżeli coś kiedyś się wam nie udało, wiemy już dlaczego. „Sparwy się nieładnie zeszły”. Widać już zarysy poradnika, nad którym pracuje szef. Jeszcze kilka dni cierpliwego pisania, a będzie zupełnie gotowy. Najgorsze jest to, że szef czyta teksty z jednodniowym opóźnieniem. I zawsze zaczyna od nowa. Córka Jirki Š – Nelinka, ma rękę w gipsie. Nie wiemy, czy usłyszała o Monice z hot-linu i też tak chciała, ale stało się to nie na rolkach, ale w żłobku. Jest szansa, że ręka nie będzie złamana. Martin Junior miał ciekawą przygodę. Podczas jazdy, wypadł (wyleciał) mu z samochodu telefon komórkowy, który był na desce rozdzielczej od strony pasažéra. Pewnie Martin trochę ścinał zakręt.
jam
34. tydzień
27. 08. 2012 08:32 Tomáš Hric
27SIE
léto-otv..jpg W poniedziałek biuro NARu rozjaśniła swym obliczem ZuzKa, która po czternastu dniach w Grecji wróciła pięknie opalona i jeszcze w tym samym dniu świętowała swoje urodziny. Tak oczarowała Lukasza V., że z miejsca obiecał jej, że weźmie ją za żonę nawet, jak będzie miała pięćdziesiąt lat. Jak zdradliwy może być słownik w telefonie przekonał się Šára, który swojej chorej szefowej Janie posłał smsa o treści: ŽižKa ma dziś urodziny, złożymy jej życzenia również za Panią. Chociaż Jirka Š. miał urlop, zjawił sie w pracy razem z Nelinką, aby zrobić korekty szkoleniowych filmów video nt. PROe.bizu. Razem z nimi poszedł również szef, i wszyscy dobrze się przy tym bawili. Szef chciał przeciągnać spotkanie jeszcze na kawę, ale Nela bardzo chciała już iść do babci i nie dała się przekonać. Zbliża się start maratonu, w którym planują wziąć udział niektórzy koledzy i koleżanki, i dlatego Peto w ramach treningu zaczął chodzić do pracy piechotą. We wtorek po raz pierwszy w drogę wyruszyli Ťuk i Muchonella (czyli Šára i Nela). Nie mamy pojęcia, co oznaczają ich nowe przezwiska. Nela stwierdziła, że spotkania były dobre, choć mieli niemałe przeszkody, ogromny głód i pecha z powodu braku jakiejś ładnej restauracji. W zamian zobaczyli piekny zamek w przebudowie, a ku radości Šára, wóz bojowy piechoty, z którym musiał zrobić sobie zdjęcie. (FOTO) Mamy nadzieję, że w szpitalu w Bojnicach sukcesem zakończą się operacje ręki narciarki inlinowej, jak i naszej koleżanki Moniki. Na popołudniowego squasha poszedł elitarny pięcioosobowy zespół. Lukáš po raz drugi wygrał, i to zarówno w calkowitym rozliczeniu, jak i w pojedyńczym secie. W ten sposób chciał publicznie namówić Zuzkę na przeprosiny, która wcześniej w niego wątpliła i twierdziła, że czas jego sławy już dawno minął. W środę popołudniu Nela siadła za kierownicą i ze wsparciem spokojnego Vitka dowiozła ich z Pragi aż do Mostów. Jana nie chciała się dać przekonać, że powinna jeszcze zostać w domu i pojechała na ważne spotkania do Pragi. Po wielu dniach, był to pierwszy tak deszczowy i burzowy dzień, a parasol Jany został w domu. Miała wszystko dobrze obliczone, bo albo na spotkanie przychodziła zaraz po deszczu, albo wychodziła jak spadały pierwsze krople kolejnej ulewy. Prezentacja dla zarządu Huty w Gliwicach odbyła się przy pomocy tablicy interaktywnej. Zarząd stwierdził, że dla pełnej jej funkcjonalności potrzeba jeszcze jakiegoś programu, więc uznano, że dotyku „polskiej“ Moniki tablica interaktyna posłuchać nie będzie. Kiedy pierwszy raz Monika pokazała coś palcem, przerwała prezentację głośno stwierdzając: „Wow, to działa!“ . Na końcu prezentacji panowie z zarządu zgodzili się, że wypróbują jak działają e-aukcje. Z Bojnic nadeszła następująca wiadomość: „Moi drodzy, wybaczcie, wczoraj miałam wyładowany telefon, a teraz odsypiam noc – lekarstwa przeciwbólowe nie działają. Operacja zakończyła się sukcesem, no i pacjent przeżył. Jutro wychodzę do domu. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za dobre myśli. Do szybkiego zobaczenia! Cześć.“ Lukáš cały dzień głowił się nad tłumaczeniami systemu, odrabiał zaległości i działał. Na koniec dnia przeżył horror z końcówkami ru, cz, de, sk, ro, en, pl i hu. Danka przeszła się na wystawę zdjęć J. Kolbaby, wzdychając, że w niektórych (ciepłych) częściach świata całkiem chętnie by zamieszkała. W czwartek już o 4.50 Jirka Š pojawił się u Lukáša i pojechali do Bratysławy na instalację oprogramowania bezpośrednio u klienta. Zaplanowali pracę na 5 godzin, ale w końcu zrobiło się z tego pełnych osiem. Na szczęście wszystko było gotowe i mogli wracać do domu. Lukáš na stacji benzynowej kupił sobie drożdżówkę z dżemem morelowym i bardzo go zasmucił fakt, że dżemu w środku nie zastał. Bardzo smutna historia. Šára i Lukáš Karcol pojechali na prezentację ostrej aukcji u potencjalnego klienta. Przed rozpoczęciem zorientowali się, że przygotowana aukcja już dawno się skończyła. Na szczęście Adela załatwiła im dostępy do innych e-aukcji i wszystko przebiegło sprawnie. Klient był entuzjastyczny i zainteresował go ten temat. Dzięki Adél! Danka zmieniła zielony nagłówek na dokumentach proe.biz; pojawił się także nowy wzór, który musí zostać zmieniony na sporej ilości dokumentów. Wszyscy muszą zwrócić na to uwagę bo: będą błędy, będą kary. Nela i Vitek odwiedzili razem kilku klientów. Nela za kierownicą, szło jej bardzo dobrze. Vitek podzielał jej entuzjazm, zwłaszcza przy wyprzedzaniu „kamieni“. Lenka w Bratysławie razem z klientem określała warunki dla sal aukcyjnych ich europejskich córek. Swierdzili, że Ticker i Holland będą u nich używane nawet do 15%. BASEowicze zorganizowali mały wieczór pokerowy w klubie Mirror, w którym uczestniczyło sporo ludzi. Najbardziej przekonującą twarz pokerową miał Hanys Š., który wygrywał, co dla innych nie było takie miłe. W rozgrywce finałowej „oskubał“ Zuzkę V i Jankę Z., i stał się zwycięzcą wieczoru. W piątek Maria z hotlinu wzorowo wyczyściła aż do błysku podłogę pod umywalką w sali szkoleniowej. Chwilę przed tym trochę żonglowała mydłem w płynie, aż w końcu jej wypadło i rozlało się na podłodze… Nikovi kończy się drugi tydzień urlopu, a zespół IT już go niecierpliwie wyczekuje. Nazbierało się sporo pracy, ale chłopcy dopilnują, aby go ten nawał pracy nie zadusił. Lukáš się chwalił, że Jirka junior fachowo mu pomagał, więc był w stanie zrobić trzy instalacje, pomimo tego, że cały jeden dzień spędził w Bratysławie. Lucka zawolała Šára do siebie i pękając ze śmiechu wręczyła mu zadanie na weekend – kilka stron tłumaczenia z j. angielskiego. Šárze nie było tak do śmiechu. Vitek jest tak szczęśliwy, że Nela tak szybko się wyrabia za kierownicą, że dostała on niego odpowiedni prezent. (FOTO) Veronice złożyliśmy życzenia urodzinowe, i tym samym zakończyła ona swój dwutygodniowy pobyt w na recepcji w zastępstwie za Lenkę. Córka Pety – Melisska postanowiła ulepszyć malarskie dzieło taty i na ścianach nowopomalowanej kuchni odbiła swoje rączki, na które wcześniej nałożyła grubą warstwę kremu. ZuzKa po raz pierwszy rozmawiała z Rzymem. Skutecznie. Do udziału jako gościa w konferencji namówiła pana profesora Gustava Pigu, jednego z inicjatorów idei elektronizacji zamówień publicznych w UE. Jirka C. przysłał nam pozdrowienia z urlopu: „Tydzień spędzony w Toskanii zaowocował u mnie sporą wiedzą. Leonardo da Vinci był genialnym wynalazcą, który wymyślił nie tylko pierwszy rower, śluzę, ale też rurkę do nurkowania, i w ten sposób stworzył też pierwszego nurka, niemniej jednak jego sławna lotnia nie mogła nigdy polecieć… Krzywa wieża w Pizie jest tak krzywa, że woleliśmy utrzymywać bezpieczny odstęp, gdyby się przypadkowo przewrócila, a na górę nikt z nas się nie odważył wyjść. Czy nasze zachowanie spowodowane było cenami wstępu –to już inna sprawa… Podczas robienia zdjęcia wieży wystąpiły jakieś anomalie. Na (ZDJĘCIU) wieża przekrzywiona jest w inną stronę niż w rzeczywistości. W trakcie tygodnia niektórzy uczestnicy naszej wycieczki zaczęli dostawać szału na punkcie pamiątek… (FOTO1),(FOTO2) Wieczorem doświadczona hodowczyni trzech kotów Jana dała Lence dobre rady, u której z kolei mieszkanie znalazł sobie kotek Bertik.I wydaje się, że już u niej zostanie na dobre. Jeżeli by nie został, byłby chyba niemądry opuszczając taką odpowiedzialną opiekunkę. W niedzielę wielka tragedia przydarzyła się Lukasovi, któremu zepsuła się zupa. Ugotował sobie cały garnek bulionu, który był przepyszny, jednak tak długo stał pod przykryciem, żeby się schłodził, aż się zepsuł. Lukas opłakał każdy kawałek makaronu i każdy kawałek marchewki…
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ