Poniedziałek tradycyjnie upływał w duchu narad, ale nie znaczy to, że nie działo się nic innego. Rozerwał się worek z customizacjami, a w poniedziałek zajmowano się kolejnymi dwoma wymaganiami. Poza customizacjami IT zrobiło najbardziej zasłużoną rzecz w tym roku. Inni na pewno już ich nie dogonią. Naprawili stojak na noże FOTO :-D. Pod koniec dnia żegnaliśmy się z Moničką, która zorganizowała dla nas wieczorek pożegnalny. Hanka i Honza Š. przygotowali prezent – kolaż z naszych zdjęć – FOTO. Kto mógł, przyniósł coś na ząb i jeśli robilibyśmy konkurs na coś najsmaczniejszego, Marian na pewno nie miałby najmniejszych szans na zwycięstwo. Między faworytów dostał się deser Majki, jednak Lukáš V. twardo lobbował za bułeczkami Monči, które wywołały w nim wspomnienia z dzieciństwa. Jirkovie Š. i C. we wtorek pojechali pociągiem do Pragi, gdzie spotkali się ze specjalistami, aby przedyskutować eIDAS. Później rozmawiali z ekspertami od tworzenia raportów, a pod koniec dnia wypili kawę z kolegami z Otidei. Świętowaliśmy również moje urodziny. Kolejka wzorowo ustawionych składających życzenia nie miała końca, a prezenty, za które bardzo dziękuję, zrobiły mi ogrooooooooooomną radość. Mój najwspanialszy szef Trenki życzył na odległość z Chorwacji z komentarzem: „Znów jesteś starsza, to straszne” FOTO. Lukáš V. od rana nie czuł się najlepiej. Później wieczorem Kuba nie mógł zasnąć, a kiedy Lukáš poszedł biegać w wpół do dziesiątej, zaczęło padać. Ale wygrało jego pozytywne nastawienie: „Jest wieczór i ciemno – super, nikt nie będzie mi się plątał pod nogami. Pada – super, powietrze się oczyści i lepiej będzie się biegało. Jestem przeziębiony – super, przynajmniej się spocę i jutro będzie dobrze. Tak więc 10 km do domu, a przez cały luty 100 km. Jestem zadowolony”. W środę Terka i Alla były na koncercie Xindl X. Cały dzień upływał we właśnie takim „przedkoncertowym” nastroju, choć prawdą jest, że takowy Terka z Allą mają cały czas. Aby skrócić czas między pracą a koncertem, poszły razem z praskim Tomem do kawiarni – Terka na wino, Alla na kilka piw, Tomáš na całą beczkę. Tomáša można zrozumieć, ponieważ dziewczyny w kawiarni dyskutowały na swój ulubiony aktualnie temat, czyli zdrowe odżywianie. Wspierają się w tym i dobrze im się udaje. Dlatego po drodze na koncert zamówiły pizzę i słodkie ciastko, ponieważ miały plan, że to później wytańczą, co niestety nie pasowało zbytnio do muzyki Xindl X. Obie jednak obiecują, że do bikini będą fit… chyba. Więc powodzenia z dietą FOTO! Jakie było moje zaskoczenie, kiedy wracając z pracy za wycieraczką znalazłam pozdrowienia od straży miejskiej – za parkowanie na chodniku. Strażnik, z którym załatwiałam sprawę, był miły i uśmiechnięty, więc odważyłam się zapytać, dlaczego tylko ja dostałam mandat, skoro stało tam jeszcze 5 innych samochodów. Od razu zareagował: „Widocznie wygrała pani na loterii”. Mimo to był wyrozumiały i dostałam najniższy możliwy mandat. W czwartek Lukášovie V. i Z. przyszli z przedwczesnym prezentem na Dzień Kobiet dla dziewczyn z zespołów PL i EU. Czekano na kwiaty, bombonierki, ale w końcu zdradzili, że będzie to ułożenie kabli pod stołem, co zaskakująco nie wywołało zachwytu wśród żeńskiej ekipy. Honza J. śpieszył się z podróży prosto do teatru na przedstawienie May day, aby zobaczyć swojego kolegę w roli detektywa Portehouse. Amatorski dramat przeszedł jego oczekiwania, widzowie często śmiali się jeszcze przed rozpoczęciem dialogu, już w trakcie wchodzenie postaci na scenę, co w oczach krytyków, w przypadku komedii konwersacyjnych, bywa miarą oceny sukcesu. Wiertarka się znalazła – tzn. Lukáš V. wykonał tę pracę i obszedł wszystkie pomieszczenia, wszedł pod wszystkie stoły, zajrzał we wszystkie możliwe kąty i znalazł. Wiertarka leżała pod biurkiem, przy którym przed przeprowadzką siedział Lukáš Z. Ten wprawdzie na początku bronił się i wypierał, ale kolega przekonał go od razu 3 dowodami i doszło do przyznania się. Zaraz po tym Lukáš Z. został ukarany przez członków swojego zespołu, ponieważ zawsze trzeba zaprzeczać, zaprzeczać, zaprzeczać. Lukáša V. rozbawiła piątkowa prośba od Lili, która była trochę niestandardowo sformułowana: „Hey, Lukáš, could you, please, come to me, kiedy będziesz mógł? Nie działa mi myszka”. Ten trudny problem rozwiązali szybko i z uśmiechem chłopcy z IT. Igor ze szwagrem zaczęli sprzątanie generalne zapomnianej piwnicy w kamienicy z lat 30, gdzie ich rodziny wspólnie mieszkają. Oprócz najróżniejszych relikwii lokatorów z ostatnich 70 lat musieli uporać się z pozostałościami zasobów węgla, którego po zmianie źródła energii mieszkańcy domu nie zdążyli spalić. Z tej okazji Igor z sukcesem wykorzystał znajomość terminologii z rodzinnej Ostrawy i motywował szwagra np. słowami: „aż narąbiesz wagon węgla w rewirową sobotę, będziesz mógł dopiero twierdzić, że powąchałeś robotę” FOTO. Špalkovie mieli w piątek pojechać w Tatry na ferie wiosenne, ale Jirkę złapał jakiś okropny wirus i musieli odłożyć wyjazd na sobotę. Druga próba się udała i korzystają z wolnego w Jasném FOTO. Ivanka z rodziną wykorzystali piękną sobotnią pogodę i zrobili sobie wycieczkę na Hlučínską Štěrkovnę, którą całą objechali na hulajnogach FOTO. Radek z żoną obejrzeli w Cieszyńskim teatrze kolejną premierę – tym razem chodziło o komedię Herbata u pana senatora, na której dużo się śmiali, a Radek wszystkim ją poleca. Trenki już w piątek ruszył z rodziną na urlop do Zanzibaru. Po drodze zatrzymali się w Stambule FOTO, FOTO, a później już hura do Afryki FOTO. Pięknego tygodnia, A.
Tobogan / 8. tydzień
27. 02. 2017 09:19 Jan Šlachta
27LUT
W poniedziałek wszyscy witaliśmy się w biurze słowami „Dzień dobry”. Malcolm witał Honzę pendrivem i Toboganem FOTO. Z samego rana zaczęły się narady według nowego schematu i jest ich dużo, więc jeszcze dojdzie do zmian. Mamy w biurze strefę relaksu. Tak nazwała ją Lila, która chętnie pracuje, kiedy pozostali idą na obiad FOTO. We wtorek w Bratysławie odbyła się pierwsza ARENA PRAKTYCZNA dla uczestników z sektora publicznego. Forma warsztatów umożliwiła otwarte dyskusje, które interesowały wszystkich FOTO. W międzyczasie w ostrawskim biurze przygotowywano się do szkolenia JOSEPHINE. Iva wszystko przyszykowała FOTO i kiedy chciała nalać kawę do termosu, pękł jej w rękach. Stała jak oparzona, dosłownie FOTO. To było pierwsze oficjalne szkolenie JOSEPHINE dla środowiska czeskiej legislatywy. Kameralna i przyjazna atmosfera umożliwiła interesujące dyskusje i spokojne elektroniczne przepłynięcie przez zamówienia publiczne. Zadowolenie było po obu stronach. Jirka Špalek ruszył we wtorek przez Poprad i Spiską Novą Ves do Koszyc. Spotkał się zarówno z nowymi, jak i z już istniejącymi klientami. Tomáš z Mariną od wtorku do czwartku byli w Zagrzebiu. W czwartek mieli prezentację aukcji na seminarium naszego chorwackiego partnera. Marina pokazywała żywą akcję, która wywołała zainteresowanie FOTO. Przyjedzie Peter Kraljič!!!… największe zaskoczenie tego tygodnia, Zuza wciąż jeszcze nie może uwierzyć FOTO. W piątek w Ostrawie odbywało się wewnętrzne szkolenie. Zuzka z Honzą i Honzą pozdrawiają ze szkoły. Na obiad przyszedł do nas Martin Skorunka, zwany Juniorem oraz Ivanka z Emily FOTO. W sobotę Danka i Adelka poszły na karnawał na Zamku śląsko ostrawskim, wszystkie akcje opuszczały ostatnie, Adelka wykorzystała firmowy prezent od Mikołaja FOTO i FOTO :-) Malcolm znów wbiegał na Łysą… Na czas od Bezruče - LysaCup (długość 3,7 km, wysokość: 664 m, jego czas 41:22). Podobno była to jak zwykle zabawa… FOTO :-) Zaskoczenie nr II. Tydzień po tym, jak Zuza opłakała stratę swoich ulubionych rękawiczek, znalazła je w domu – wisiały na tablicy:) Huraa!!! Radek w Pradze poszedł odwiedzić Muzeum o komunizmie, nie mylić z Muzeum komunizmu, jego dziewczyny z kolei odwiedziły NC Palladium FOTO i FOTO. Andrea miała urodziny, fotki ze świętowania są niemożliwe do opublikowania, więc przynajmniej życzenia od synów FOTO. Fajnego tygodnia, idzie wiosna… Hana
Tobogan / 7. tydzień
20. 02. 2017 08:45 Jan Šlachta
20LUT
Welcome to English Toboggan V. It was a pleasant start to the week for me as I had my English lesson with Danka and Jana at Danka’s flat on Monday morning. This was on account of Adélka being off school sick. Luckily, she wasn’t too ill to be able to take this photo. I was even served English tea with milk, which is the correct way, of course. Jirka and Lukáš had an early morning breakfast meeting in Bratislava on Tuesday with Mr Jaroslav Lexa, then two further two business meetings in Bratislava and then on to Pezinok. Jirka reports that all the meetings were great and the weather was nice and sunny. Meanwhile, Marina and Ljilja were embarking on an adventurous business trip to Croatia. The only navigation aid they had was Google Maps, which seemed very keen to keep them as far away from the main road as possible. Although they were happy to get to know Hungary better, they had actually planned to travel through Austria! Despite these tribulations, they arrived on time for all their meetings. After a day full of adventures with their new best navigational friend and some successful meetings, they felt they had to continue with the tradition of eating pancakes in Galapagos: photo. In the photograph you can also see the woods that their navigator thought was a must-see destination :) On Wednesday evening after work, Honza and Radek scaled Malá Prašivá (706m) to attend a talk at Chata Prašivá by a man who had scaled and then flown by paraglider from the top of K2 (8611m). Honza says that he and Radek had had a similar adventure on their journey from Kohutka, and maybe even worse, on the frozen trail, in the dark, on a sledge… photo, photo and photo. Also on Wednesday after work, Terka went with Igor and Juraj to a "winter" event being held at the Technical University dormitories. Terka says the tram ride was almost as long as it takes by train from Kolín to Prague so she was a bit afraid that at any minute the tram would end up in Prague. However, when the journey ended they were amazingly still in Ostrava. Terka feels sorry for Juraj that he has to make this trek twice every day. Anyway, they felt better after some ice-cold Jägermeister. She says that the event looked nice, and people were snowboarding and skiing, but since there was no snow it seemed more like grass skiing, so she was sorry that they hadn’t entered Igor, who said he preferred summer sports. Even so, they really enjoyed it in the end, and here is the proof: photo. Sometime during the week, I’m not exactly sure when, Igor had his yoga class. He says his instructor was very proud of him. I’m sure she was! I must say, it’s not like any yoga I’ve ever seen before: photo and photo. So, to the weekend… It was a busy weekend for Adélka and Danka. On Friday evening they were at Cooltour to see a children’s dance performance featuring a solo by the daughter of Jirka Zerzoň, and on Saturday Adélka and Nela went to Ostrava Planetarium to see the Astronomical Adventures of Little Red Riding Hood (Astronomické příhody Červené Karkulky): photo. On Saturday Andrea and her family went to Lego exhibition in Gliwice. Andrea says that the adults expected a little more, but Tobiaš was happy enough: photo and photo. Meanwhile, Marina and her husband were enjoying a small snack: photo. Jana spent the weekend snowboarding in Chopok in Slovakia, and says that although her “ass was burning so much that she couldn’t sit down” from constantly falling over, she was slowly getting better and better... photo. Finally, on Sunday morning Jirka and his family went to the Crown Jewels exhibition at Ostrava Museum (Korunovační klenoty v dějinách světa), which reminds me of a story… This exhibition opened last year in December, and it was being opened by the Dutch Ambassador to the Czech Republic. Somehow Erik, the nice old man who was on the door to NAR at eBF was involved in the organisation of the exhibition. Now Erik, who speaks very good English, was talking to me before the opening, and asked me if I wanted to attend. I asked him why. He told me that maybe I could talk to the Dutch Ambassador, because I’m English and the Dutch Ambassador probably doesn’t speak Czech. Yes, but what should I say to him, I asked. Well, Erik told me he had been speaking to Mr Kaplan, and knew that our Dutch colleague Jan Siderius had an issue with the Dutch government, and maybe I could ask the ambassador to intervene with the Dutch government on behalf of Mr Siderius. Unfortunately I was busy that evening. Have a nice week. Malcolm.
Tobogan / 6. tydzień
13. 02. 2017 08:54 Jan Šlachta
13LUT
Poniedziałek. Przywitaliśmy nową koleżankę Terezę, która zasili praski zespół cz i pierwsze dwa tygodnie będzie się uczyć u Zuzki w Ostrawie. Poza tym tradycyjnie Wielki poniedziałek, narady wszystkich zespołów, na popołudniowym podsumowaniu przedstawili się nowi koledzy, którzy dołączyli do nas w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Niektórzy podobno prawie nic nie robią, inni mają obiecane, że będą pracować, aż się z nich będzie kurzyć, a my czekamy na to z niecierpliwością. Wieczorne aktywności były wesołe i głośne na tyle, że sprzątaczki bały się wejść FOTO. Sushi wyszło bardzo dobre, Jana chciałaby zrobić z tego tradycję FOTO, Lili i Igor spróbowali, ale nie za bardzo im smakowało FOTO. Wtorek. Zwycięski zespół w activity podzielił się z nami słodką wygraną z cukierni. Na popołudniowej naradzie dowiedzieliśmy się, jak powinny działać nowe zespoły, Houston i wsparcie klientów. Taka mała rewolucja, zobaczymy, jak to będzie. Krista powoli przekazuje Jirce swój zespół. Pojechali razem na Słowację. Objechali Orawę, skończyli w Previdziu. W samochodzie Jirka zauważył, że nawigacja nie jest najlepsza, miał o niej lepszą opinię, na szczęście do celu zawsze pomoże dojechać kolega Google. Odbyło się kolejne zapoznanie użytkowników PROEBIZu z nowym programem do elektronizacji zamówień publicznych Josephine, wszystko na piątkę, a zespół morawski cieszy się na dalszą współpracę. Środa. Hanka od rana szukała specjalistycznych publikacji o reklamie. Obwiniała o zgubienie ich Zuzkę, która się uraziła, Jedloš również do niczego się nie przyznał, aż dostała informację, żeby spróbować u Sofii FOTO. Sofii zrobiła sobie z nich, w ramach przeprowadzki na nowe miejsce, podstawkę pod monitor. Twierdzi, że były w pudle z rzeczami do wyrzucenia. Przyszła do nas była koleżanka Míša podpisać dokumenty, w nowej pracy się jej podoba. O 9:50 słychać było głośny trzask – Radek spadł z krzesła na ziemię. Na szczęście nic mu się nie stało, ale krzesło do wyrzucenia FOTO. Iva przez tydzień rozdrabniała dla Jirki papier do wypełnienia pudełek, Jirka we wtorek zapomniał zabrać worek i aktywne panie sprzątaczki go wyrzuciły. Czwartek. Honza J. był w Bratysławie na konsultacji dotyczącej sprzedaży państwa FOTO. Danka nie była pewna, które państwo jest do sprzedania. Oczywiście sprzedawany był, zgodnie z prawem, majątek państwa. Zuzka znów szukała swojego parkera, na szczęście sprzątaczka nie wyrzuciła go z sali konferencyjnej. Chorwacki Igor codziennie rano stara się wstawać wcześniej i ćwiczyć. Po rozgrzewce czekał na niego tym razem zimny prysznic, którego się nie spodziewał. Cytuję: „To była dopiero gęsia kurka.” Nad czeskim będziemy musieli jeszcze popracować, Igorze. Zuzka umawia na eBF wielkiego zakupowego guru, przez którego jest tak zdenerwowana, że z jej wiadomości musi wywnioskować jasny kolor jej włosów. Przynajmniej na pewno ją zapamiętał. Danka pracuje z domu. Chora Adelka przywiozła ze szkoły mnóstwo pracy domowej i skomentowała to słowami, że nauczycielka chyba zwariowała. Jirka i Krista mieli super szybkie spotkanie, 5 minut, klient nie miał więcej czasu, ponieważ nieoczekiwanie wezwali go negocjujący, więc Krista pokrótce przedstawiła PROEBIZ i zdążyła jeszcze zaprosić klienta na NAF. Tomáš w Potrfene huse na Stodolnej świętował swoje urodziny z polskim i chorwackim zespołem FOTO. Młodzież jest podobno mało wytrzymała, więc rozeszli się po dziesiątej. Piątek. Świętującemu Tomášowi złożyliśmy życzenia z okazji urodzin FOTO. Prowadzono debaty nad pełnymi stolikami FOTO, a po pączkach został tylko cukier puder. Wielu ludziom było trochę ciężko i nie chciało im się iść na obiad. Po południu odbyły się rozmowy kwalifikacyjne na stanowisko wsparcia klienta z językiem niemieckim. Jirka przeszkolił nowych kolegów z ISO. Honza J. zauważył rano, że okradli mu samochód i w dodatku zepsuł się silnik, więc szukał w firmie zapasowego auta, żeby pojechać do szkoły. Tomáš w miniony weekend przeprowadził się ze Śląskiej do kawalerki w centrum. Pomagali mu Igor I Lucka. Plan jest taki, że do pracy będzie chodził na piechotę. Przez pierwszy tydzień, poza jednym wyjątkiem, mu się udało. Popołudniową podróż do Koszyc odbył z ojcem, który przebywał przez tydzień w Ostrawie na kongresie lekarzy. Weekend. Marina w sobotę spędziła miły wieczór z przyjaciółmi w serbskiej restauracji w Pradze FOTO. Lukáš pojechał obejrzeć pod Tatrami zawody w slalomie koni z narciarzami FOTO. Pogoda była przepiękna, przyszło około 2000 ludzi, udział brała również “księżniczka Elsa” FOTO. Jirka z rodziną świętował w sobotę 70 urodziny teścia i Eva wymyśliła wspaniałą niespodziankę. FOTO. Polska Magda poleciała na wycieczkę do Kijowa, przeszła się po Majdanie FOTO i zjadła dziwnego pączka z parówką, którego nigdzie indziej jeszcze nie widziała FOTO. Kaplanowie byli w niedzielę na wspólnym świątecznym obiedzie z Zuzką i jej rodzicami, którzy już dawno powierzyli im ją pod opiekę. Było przyjemnie i trochę się przejedli. Pięknego walentynkowego tygodnia. MH
Tobogan / 5. tydzień
06. 02. 2017 08:57 Jan Šlachta
06LUT
Poniedziałek: polska Adéla zdała w szkole ostatni egzamin i może już zapomnieć o semestrze zimowym, a ponieważ jest tajną fanką Michala Davida, zbiera same C. Po piątkowej przeprowadzce w biurze zostały jeszcze jakieś resztki. Morawska Sofia wymieniła mały stół na duży, który (nie)dobrowolnie oddali jej chłopcy z IT. Sofia jest zachwycona, IT już mniej. Ale na pewno przyzwyczają się do małego stołu i wcale się nie gniewają. Akurat przeszło po firmie awizo, że prośbami morawskiego zespołu będą się teraz w IT zajmować trochę dłużej. Kto wie dlaczego. My z Lilą znów wyruszyliśmy na południe do Chorwacji. Plan wystartowania koło drugiej po raz kolejny się nie powiódł, ale w pół do piątej siedzieliśmy już w samochodzie. Przed północą, jak na koniu, dotarliśmy do Zagrzebiu. W samochodzie puściłem Lili muzykę z filmu La la land i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Do musicalu, nie do mnie. Kilkakrotnie później jeszcze ostrożnie pytała, czy może posłuchać jeszcze raz. Jest to wspólna miłość. Danka G. do północy czekała na wyjście słońca, które zapowiadał jej iPhone foto. Nie doczekała się. W nocy przeprowadzane były testy wydajnościowe systemu, abyśmy byli przygotowani na update w środę. Przygotowanie wypadło dobrze. Wtorek: Andy miała spotkania w Poznaniu, droga do domu w strasznej pogodzie (i przez Polskę…) trwała 9 godzin, średnia prędkość 52km/h. Morawska Jana miała w drodze podobnie. Rano piękna pogoda foto, a po obiedzie ciężarówki stojące w korku foto i niezwykle długi powrót do domu. A my z Lilą korzystaliśmy we wtorek z morza w Zadarze. Wieczorem oparliśmy się pokusie pójścia do miejscowego kina, w którym grali La la land (w samochodzie kolejne 25 odtworzeń), ponieważ musimy pracować. Dlatego w hotelu pisaliśmy notatki ze spotkań, a musical zamieniliśmy na islandzki dramat na podstawie prawdziwych wydarzeń o marynarzu, który przeżył zatonięcie łodzi rybackiej i zimą, w nocy dopłynął do brzegu. W oryginale, jak w Chorwacji mają w zwyczaju. Całkiem dobrze potrafiliśmy się wczuć w historię głównego bohatera, tonącego w Atlantyku, ponieważ na Jadranie zimą zazwyczaj nie mają gości i apartamenty nie są ogrzewane. Nawet trzy koce nie pomogły. Danka G. świętowała z dzieckiem piątki na świadectwie i jakże by inaczej… pomyślmy… w cukierni. Słowacka Lucia świętowała urodziny i cały zespół zaprosiła na wino. Męska część była dość nieszczęśliwa, ponieważ mieli zaplanowany squash, a temu przecież żadna popijawa nie może się równać. Ostatecznie nie żałowali, Jirka Š. złamał wszystkie zasady dobrego wychowania i zamiast krótkiej, formalnej wizyty, został do końca. Jirko, przecież wszyscy wiedzą, że szef musi wychodzić pierwszy, żeby mogła się zacząć zabawa. Środa: Adéla była jak zwykle na jodze i zauważyła, że pozycja krowy to dla niej żadne problem, ale za to paw raczej nigdy z niej nie będzie. PeMi jeździł po Wysoczyźnie, delikatny śnieżek, słoneczko świeciło, nigdzie nikogo. Nie byłby sobą, gdyby nie wypróbował, co oznacza to 4x4, które ma naklejone z tyłu na bagażniku. Czyli „super” foto. Moja nowa młoda pomoc Jana zaczęła się uczyć, jak to wygląda między dorosłymi. Chciała pochwalić naszą polską Andy, że świetnie wygląda na swoje 36 lat. Później dowiedziała się, ile Andy ma naprawdę (więcej) i o nic już nie pytała. Dostała jednak życiową radę, że tajemnica leży w spokojnym związku. Cieszę się, że nam to razem z moim zastępcą tak dobrze działa. Andy wiek wcale nie przeszkadza i to dobrze, inaczej miałaby depresję. Musi zajmować się zupełnie innymi problemami. Jej Tobias był na wizycie u dentysty. Wszystko dzielnie zniósł, aż się pani doktor dziwiła. Później poszedł na konkurs recytatorski. Niestety nie dostał się do kolejnej rundy i to go zmartwiło dużo bardziej, niż wyrwany ząb. Mały prezent/łapówka to zmienił. Lukáš V. wziął urlop i razem z partnerką po długim czasie ruszył w góry. Wybrali dobry czas, w środę u nas mocno sypał śnieg, więc prawdopodobnie nigdzie nie doszli. Mała zmiana planów, zatrzymali się przy najbliższym kurorcie narciarskim i świetnie się tam bawili foto. W nocy z sukcesem przeprowadziliśmy update PROEBIZU. Wciąż padało foto. Z Lilą cały czas słuchamy w samochodzie La la land. Jesteśmy przy powtórce numer 174. Czwartek: Błędy, które wystąpili po udanej środowej aktualizacji, naprawiliśmy w czwartek. Śniegu po wczoraj jest w Ostrawie tyle, że nikomu nie chce się podróżować foto. Jirka Š. ulepszał z doradcą zasady ISO. Ponieważ ISO można poprawiać nieustannie. Adéla miała konflikt ze swoją szefową Andy. Umówiła jej tyle spotkań, że dla Andy naprawdę nie było już zabawne dodawanie ich wszystkich do kalendarza. Oby więcej takich problemów. W trakcie powrotu z Chorwacji zdarzyło się coś nieprzyjemnego na węgierskiej granicy. Prowadziła Lila i nie zdążyła się zatrzymać przed policjantem w budce, musiała cofać i to też nie bardzo jej wyszło. Lila nie boi się rozmawiać z obcymi mężczyznami i policjant zwietrzył okazję na pogaduszki z piękną kobietą. Zaczął ją przesłuchiwać, gdzie była i ile czasu spędziła w Chorwacji (Lila je Serbką, czyli poza Unią), dlaczego nie zgłosiła się na policję, gdzie pracuje, co robi firma, co to są te aukcje i gdzie właściwie cały tydzień jeździła po kraju. W szczerej naiwności próbowała wyjaśnić, że we wtorek byliśmy w Zagrzebiu, w środę w Zadarze a w czwartek w Osijeku. Zapytał tylko, dlaczego zmyśla. Na wszelki wypadek nie mówiłem mu, że ja tak pracuję co tydzień. Nowe wsparcie chorwackiego zespołu – Igor, przyjechał z Chorwacji, ale mówi po czesku. Jego notatkę zostawiam dlatego w oryginalnym brzmieniu. Czytelnik niech nie da się zwieść faktem, że Igor pisze w trzeciej osobie: „Igor codziennie stara się wyglądać pięknie (nawet jeśli za bardzo mu nie wychodzi, ale przynajmniej się stara :), dlatego w czwartek, kiedy śnieg był po kolana, zamiast zimowych butów założył tenisówki. Zrozumiał, że zrobił błąd, dopiero kiedy wyszedł na zewnątrz, ponieważ ludzie trochę dziwnie się na niego patrzyli, niektórzy śmiejąc się, niektórzy z litością.” Do Maruški przyszła nieprzyjemna wizyta z miasta. Urzędnicy liczyli kury z powodu ptasiej grypy. Dużo nerwów, oczywiście niczego nie znaleźli. W trakcie naszego nocnego powrotu z Ostrawy licznik zatrzymał się na numerze 325. Bez problemu potrafimy to razem zaśpiewać nawet bez muzyki. Piątek: Uczniowie mieli ferie, Jirka Š. przyszedł nawet do pracy z Nelą, która wcale się nie nudziła. Zabawiała prawie wszystkich i najlepiej było jej w zespole morawskim, gdzie otworzyła salon fryzjerski. Sofia skończyła uczesana i niemal ostrzyżona foto. Jeśli tata nie zabrałby Neli na obiad, Ondra pewnie zostałby bez wąsów. Dziecko odchodziło zadowolone i pewnie przyjdzie znowu. Morawo, ciesz się! Jana K.V. wieczorem pojechała z koleżanką na narty i spotkała tam Jirkę C. foto. Dyrektora na parkingu przy NARze zatrzymała jego ulubiona wróżka i zapytała, czy może mu znowu przepowiedzieć przyszłość. Pozytywna odpowiedź tak ją ucieszyła, że od razu zapytała o pożyczkę na 300 koron. Przyszłość nie mogła być bardziej pozytywna. W samochodzie z Ostrawy do Koszyc wciąż La la land. Już mi się trochę nudzi, ale prawie mogę zaśpiewać nawet żeńskie partie. Weekend: Jana K.V. spotkała zranionego Petra D., który w tej chwili (kiedy jest poniedziałek rano a wy macie tygodniową toboganową abstynencję) leży na stole operacyjnym, a lekarze przyszywają mu biceps foto. Marina korzystała z weekendu z córką (przybraną). Zachowała się nawet dokumentacja. Nasza piękna Marina to ta po prawej. Tak dla pewności foto. Malcolm w sobotę świętował. Córka Vicky obchodziła słodkie 15 i Malcolmowi nawet wyszedł tort, również słodko. Świętowanie jak się patrzy foto i foto. Radek był z synem na florbalowym turnieju w Litovli. Maty w czterech meczach strzelił 4 gole, wywalczył trzecie miejsce foto. Sukcesy syna nie bardzo interesowały ojca, spacerował po mieście i fotografował kaczki. W tle miejska szkoła średnia foto. Ja w weekend byłem zajęty zupełnie czymś innym. Przygotowujemy się z rodziną na wyjazd w tropiki w marcu i są tam jakieś zalecane szczepienia. Zastrzyki nie działają na mnie dobrze i staram się ich unikać, jak tylko mogę. Nawet moja lekarka wie, że przy tej operacji muszę leżeć, żeby w razie upadku nie zrobić sobie krzywdy i kawa musi być przygotowana. Żona miała w domowych zasobach dwie z wymaganych dawek, jedną sama!!! sobie w wstrzyknęła tydzień temu, ja się oparłem. W ten weekend znów zaatakowała, po kilku godzinach ganiania się po mieszkaniu poddałem się i pozwoliłem się ukłuć. Przeżyłem bez ujmy i bez kawy. Urlopie, jestem przygotowany. Pięknego tygodnia życzy Trenki.
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ