Witam w trzeciej edycji angielskiego toboganu. Muszę przyznać, że nie zdawałem sobie sprawy z tego, że będę musiał napisać go do piątku, więc nie miałem zbyt wiele czasu na przemyślenia. W poniedziałek Trenki dostał od całej firmy swój prezent na czterdzieste urodziny, duży monitor komputerowy, który czekał na niego w pudełku przez cały tydzień. Na szczęście teraz znalazł dom. Trenki przyniósł dla nas talerze pełne pysznych pączków – lekkie i zdrowe poniedziałkowe śniadanie PHOTO. Wieczorem świętowanie kontynuowano na Stodolnej, ale oczywiście wszyscy przed dwunastą leżeli grzecznie w łóżkach, przygotowani na kolejny dzień pracy we wtorek :-): PHOTO. W poniedziałek i wtorek odbywały się rozmowy kwalifikacyjne na nowe stanowisko w zespole międzynarodowym, ale wciąż szukamy odpowiedniej osoby. W środę Trenki i Oskar pojechali do Polski i odwiedzili kilka firm i instytucji. Było pewne zainteresowanie ze strony dużej międzynarodowej kompani i dzięki temu PROEBIZ może dostać się do Rosji… wkrótce się przekonamy. Jedloš wymieniał maile z jednym z klientów, którego adres brzmiał Mr Gulnur Amirkhankyzy. Kiedy zadzwonił do niego, a słuchawkę podniosła kobieta, spytał, czy może rozmawiać z Mr Gulnur Amirkhankyzy. Kobieta zaczęła się śmiać i powiedziała, że to ona jest Gulnur Amirkhankyzy! Andrzej, jak to Andrzej, zrozumiał dosłownie moją prośbę o napisanie czegoś po arabsku i wysłał mi to: مالكولم يكتب في هذا الأسبوع تزحلق، وبحاجة إلى أي معلومات، ولأن النهاية أنا لا أعرف أنا أكتب هذه المعلومات ولكن باللغة العربية Dla tych, którzy nie znają arabskiego, znaczy to mniej więcej, że nie ma nic do powiedzienia… Jak wszyscy wiecie, Radek relaksuje się w domu z powodu swoich „problemów z poruszaniem się” i dla potwierdzenia, tu jest zdjęcie jego nogi: PHOTO. Jiří jak zwykle był bardzo zajęty przez cały tydzień. W poniedziałek odbyło się pierwsze spotkanie w sprawie słowackiej elektronicznej karty identyfikacyjnej i tego, jak system może autoryzować użytkownika dzięki tej karcie. Po południu miał trening sprzedażowy z Petrem Kazikiem, starym przyjacielem NARu, a wieczorem przyjęcie urodzinowe TT. We wtorek rano spotkał się z naszym dostawcą, w związku z numerem telefonu dla polskiego i chorwackiego zespołu oraz szkolenie dla Danki O i Krista z używania tabletów. Po południu odbyło się spotkanie dotyczące rozwoju, a wieczorem squash z Osą, który, jak powiedział Jiří, był trochę lepszy. W czwartek miał szkolenie z produktów Apple zorganizowane przez Lukasa. Wieczorem przebiegła aktualizacja PROebizu i na szczęście wszystko poszło gładko. W piątek odbyło się krótkie spotkanie z dyrektorem w sprawie systemu 4.0. Później weekendowy relaks… W czwartek Danka zapytała Adelkę dokąd chce jechać na wiosenne wakacje. Odpowiedziała, że do Afryki. Danka dała jej drugą szansę: powiedziała, że Majorka. Następnym razem raczej nie będzie pytać! Danka donosi, że sterta na biurku Radka jest coraz wyższa i będzie miał dużo do nadrobienia, kiedy w końcu pojawi się w biurze! W środę wieczorem dyrektor i Jana mieli swój drugi wernisaż w tym miesiącu, tym razem w ratuszu w miejscowości Hranice. Wystawa potrwa do końca marca. Razem z Kaplanem swoje prace wystawia jeszcze dwóch fantastycznych artystów. Warto to zobaczyć. Na tym zdjęciu są odbitki na jedwabiu od Jany Dědochovej: PHOTO. Witamy w firmie nową Karolinę, nową Marinę, nowego Romana i dwóch nowych Mirków. Malcolm
Tobogan - 6. tydzień
15. 02. 2016 09:45 Jan Šlachta
15LUT
Tomáš po drodze do Chorwacji odwiedził węgierskie autostrady w Miskolci. Musiał zarejestrować elektroniczną winietę. Pani w okienku niestety nie umiała powiedzieć ani słowa w innym języku, niż węgierski. Podobno uzyskał to, co chciał... egy kettő három. W tym samym czasie w Ostrawie zastanawiano się, dlaczego Citigo pika zawsze przy przekroczeniu prędkości 30 km/h, czyżby maksymalna dozwolona prędkość? David Osička skompilował wideo z fantastycznego NARTURnieju, można obejrzeć tutaj. Marian w środę wyruszył pociągiem do Pragi. Po chwili jazdy zadzwonił jego tata, że w pociągu znajduje się bomba, tylko nie wie, w którym... Marian nie lenił się i szybko poszedł zapytać pani konduktor. Ta o niczym takim nie słyszała. Pytał ją za każdym razem, kiedy przechodziła obok jego przedziału. Po dwóch godzinach jazdy do pociągu wtargnęli policjanci i zaczęła się ewakuacja, jednak Marian był już przygotowany. Po długim czekaniu w Českiej Třebovie wsiadł do pociągu w kierunku Ostrawy i spokojnie dojechał do domu. Trenki 10.2. świętował swoje urodziny. Czy wiedzieliście, że -40° to temperatura, która jest taka sama zarówno na skali Celsjusza jak i Farenheita? że wiele napojów alkoholowych (np. wódka) zawiera około 40% alkoholu? że około 40 tygodni trwa ciąża? Wszystkiego najlepszego Tomie! Zuzka miała stłuczkę z palantem. Na drodze, na której zmieści się jeden samochód, starała się ominąć rozpędzony pojazd. Przycisnęła się do krawężnika, a auto przemknęło obok niej z ogromną prędkością. Trzask. Zuzka wstrzymała oddech. W końcu zauważyła, że stuknęli się jedynie lusterkami. Jej lusterko pod wpływem uderzenia jedynie się złożyło, jego niestety nie. Nie przeczuwała, że pan w audi na koniec zawróci i ją dogoni. Chciał odszkodowanie, ponieważ, w odróżnieniu od Citigo, audi niczego nie wytrzyma. Wszystko uratował dyrektor, który pospieszył na pomoc. Radek uszczęśliwił swój zespół wcześniejszymi walentynkami, chyba czuł, że przez jakiś czas nie pokaże się w pracy... Szedł na badminton, a wieczorem napisał sms: „siedzę u naszego klienta, w szpitalu i nie mogę chodzić, chyba będzie potrzebny gips...” Tak też było. Potwierdzone – 14 dni gips bez chodzenia – nie bój się Radku, do wesela się zagoi FOTO. Hanes chce w tym roku zdobyć niecałe pięć ośmiotysięczników. 52 raz w roku na Łysej Górze. To ponad 37 596 m. Każdy weekend, dużo szczęścia Honzo! FOTO. Dyrektor i Jana zostali zaproszeni na romantyczną kolację walentynkową do przyjaciół. Na Walentyna musi być romantyka, do romantyki świeczki. Niestety na te Jana ma uczulenie. Nie chciała marudzić i psuć atmosfery, więc we właściwe walentynki obudziła się z zapaleniem oczu. Życzę pięknego tobotygodnia, cześć, Hana.
Tobogan - 5. tydzień
08. 02. 2016 09:20 Jan Šlachta
08LUT
Czy wiecie, że... możemy obradować cały dzień? Nowy miesiąc zaczął się w poniedziałek. Nie był to zwyczajny poniedziałek, ale specjalny – mówimy na niego „Wielki poniedziałek”. Raz w miesiącu cały NAR spotyka się w Ostrawie i naradzamy się od rana do wieczora. Na koniec dnia, w nagrodę, dyrekcja zafunduje nam jakiś teambuilding, na przykład kręgle. Gdyby towarzystwo kolegów podczas całego dnia w pracy i przy wieczornym trapieniu ciała nie było wystarczająco atrakcyjne, wymyślono tym razem, że będziemy (prawdopodobnie przez cały rok) grać o nagrody. Mimo to, że od niepamiętnych czasów NAR tworzy liczna mniejszość słowacka, główną nagrodą za zwycięstwo w kręglowej lidze będzie wyjazd, nie zgadniecie gdzie, w Wysokie Tatry. Motywacja jak świnia, jak to się mówi u nas po tymi Tatrami. W poniedziałek narady zaczęły się nietradycyjnie – dyrekcja stwierdziła, że nie wystarczają jej swoi pracownicy i zaprosiła eksperta od zarządzania procesami. To może oznaczać dwie rzeczy: że z NARowymi procesami nie jest dobrze i należy coś z tym zrobić, albo że procesy idą świetnie i będzie jeszcze lepiej. Narada była podobno bardzo stymulująca, a szef kupił sobie nawet naukową literaturę. Pewnie przeczyta tam coś o długich naradach. W poniedziałek pożegnaliśmy Ivankę, która zdecydowała, że chce być teraz bardziej mamą niż szkoleniowcem i przez kilka lat jej nie zobaczymy. Ostatniego dnia pracy nie przejmowała się już formalnym ubiorem i kto pamięta „Ćwiczmy w rytmie” wie, o czym mówię FOTO. Mamie życzymy wszystkiego najlepszego.
Czy wiecie, że... kiedy już rozpoczną się nasze narady, mogą trwać dwa dni? Wielki poniedziałek trwa dwa dni. Przecież nie będziemy jechać do Ostrawy jedynie z powodu jednodniowej narady. Więc kontynuowaliśmy we wtorek, tym razem prezentacjami nowych produktów i szkoleń. Firmowy baby boom sprawił między innymi, że każdy zespół szuka nowych ludzi. A kto nie szuka, ten na pewno za chwilę będzie to robić. Kilka nowych osób przyszło w ostatnich dniach/tygodniach i Andrzej zdecydował, że zrobi z nich specjalistów aukcyjnych. Oczywiście, żeby pasowali do pozostałych. We wtorek zaprezentował swój plan szkoleniowy i nowicjusze będą musieli się bardzo starać, żeby po spotkaniu z Andrzejem jeszcze trochę popracować. Juraj ma na ten temat własną opinię i jego szkolenia odbywają się bezprzewodowo na odległość – przez zieloną antenkę FOTO.
Czy wiecie, że... potrafimy załatwić wiele spraw w Chorwacji? Koledzy przyzwyczaili się już, że co tydzień jeżdżę na zakupy do Chorwacji, a firma mi za to płaci. Żeby nie było im tak bardzo przykro, uprzyjemniają mi podróże różnymi zadaniami. Tym razem byłem listonoszem dla Veltruskich. Od Natašy dostałem list dla jej mamy i między kąpielami mam go zanieść na pocztę. Na Houstonie nic się nie ukryje, więc Sofia wymyśliła, że przydałoby się jej jakieś chorwackie ciasto, ewentualnie inne miejscowe specjalności. Dostałem listę zakupów i wyruszyłem na południe. Tylko żebym zdążył się przy tym wszystkim wykąpać... Jirka Š. był w środę w pracy już o piątej trzydzieści. Podobno w ciągu dnia nic nie może zrobić, więc przychodzi w nocy. My na szczęście mamy odwrotnie. Wieczorem Trójca (Vítová, Dědochová, Kaplan) miała wernisaż w Hawierzowie. Minimum trzy osoby twierdziły, że było wspaniale.
Czy wiecie, że... NAR to nie tylko PROEBIZ? W czwartek odbyła się prezentacja Józefiny na Słowacji. Nie jest to żadna kobieta, ale nasz nowy produkt – system ewidencyjny zamówień publicznych. Wypadło to dobrze i obie strony uczyły się od siebie nawzajem. Iwa wywołuje swoją obecnością w IT salwy śmiechu. Tak po prostu. Jej jednak nie było do śmiechu, komputer nie chciał działać i nie mogła pracować. Kiedy chłopcy skończyli się śmiać, naprawili komputer. Jirka Š. z Jedlošem byli na spotkaniu z callcenter, żeby ustalić dalszą współpracę i byli bardzo dobrze przygotowani. Jednak na miejscu wyjaśniono im, jak się sprawy mają i że wszystko będzie inaczej.
Czy wiecie, że... po śnieg musicie jechać do Chorwacji? Zima w tym roku łagodna, śnieg możemy zobaczyć jedynie na historycznych zdjęciach i cały czas przejeździłem z letnim płynem w spryskiwaczach. Dlatego byłem przyjemnie zaskoczony, kiedy w czwartek, podczas podróży na Istrię przed Rijeką zobaczyłem prawdziwą zimę z białym śniegiem. Tylko z tym kąpaniem FOTO. Pula to piękne miasto, amfiteatr ładniejszy niż w Rzymie i mają tam morze. W piątek spędziłem pół dnia na lotnisku, gdzie między innymi przyglądaliśmy się aukcji na rentgen (taki lotniskowy, nie szpitalny). Zeszły się wszystkie lotniskowe grube ryby i przed aukcją robiliśmy zakłady, jaki będzie wynik. Kto trafi, stawia wszystkim kawę. Po dwóch godzinach przegrali wszyscy, nawet najwięksi optymiści. Spadku ceny o połowę oczekiwanej wartości nikt nie przewidział FOTO. Później omówiliśmy jeszcze przygotowywane aukcje i wyruszyłem w drogę powrotną. Tylko 900 km i 8 godzin. W przyszłym tygodniu wracam, wciąż nie mam ciasta dla Sofii. Jirka Š. w piątek „objechał” Bratysławę – można, jeżeli nie dzieje się to co tydzień. W międzyczasie w Ostrawie odbywały się kolejne rozmowy o pracę, żeby Andrzej miał kogo szkolić. Malcolm był na lekcji angielskiego, kreatywny jak zawsze, nawet mimo choroby i skończyło się aż na japońskim, malajskim i hiszpańskim.
Czy wiecie, że... w drodze do pracy nie można zasypiać? Swoje wie o tym Monika z Houstonu, która zasnęła w pociągu i minęła cel o 90 minut. Mówimy o drodze z Prievidza do Ostrawy... Kaplanowie spędzili weekend w Bechyni, gdzie mają swoją kulturową ostoję. W piątek wieczorem w karczmie słuchali od miejscowej grupy artystycznej o wycieczkach szkoły do Florencji i tylko cicho zazdrościli. Do tej pory myśleli, że szczytem kultury są południowe Czechy. Danča była w weekend w planetarium na Czekoladowej planecie. Z pewnych źródeł wiemy, że po planecie ani widu ani słychu... Typowa Daniela. & Miłego tygodnia życzy trzydziestoletni Trenki.
Tobogan - 4. tydzień
01. 02. 2016 08:56 Jan Šlachta
01LUT
Dzisiaj zaczniemy niestandardowo,
że w poniedziałek narad nie było.
Muszę przekazać kolegom słowo,
aby im również zrobiło się miło.
Smutni byliby Igor z Malcolmem
gdybym ich wiadomości pominął,
więc rządząc się demokratyzmem,
nie będę kulturowym barbarzyńcą.
Malcolm z głową w obłokach zabłądził,
dosięgnął celu wysoko w chmurach,
że tak daleko dobiegnie nie sądził, patrzcie jak kłania się mu Łysa Góra.
Igor z Ameryki dostał zdjęcie,
za wielką wodą ma swego syna,
burza tam wyprawiła przyjęcie,
w mediach wyglądało to jak lawina.
Jak po kolei dni przeszłe przeżyli,
mam wiadomości z tygodnia zeszłego,
wszyscy po prostu na naradzie byli,
więc nie zdarzyło się nic ważnego.
Maruška S. ma synka w domu,
niestety go jakaś zaraza dopadła.
Mamy nadzieję, że nic nikomu
nie stanie się, leczą wierszydła.
Jirka Š wciąż jest zajęty,
wyszedł na zewnątrz przewietrzyć głowę,
z operatorem w rozmowy odmęty
wdał się; i już opłaty gotowe.
Idziecie załatwić coś u lekarzy
i nagle stajecie się asystentką,
tym się zajmuje kierownik sprzedaży,
zastrzyki robi wam drżącą ręką.
Monička spokojnie autem jechała,
i nagle trzask usłyszeć się dało,
hamulec, została w samochodzie sama,
niestety wrony pod autem nie było.
Wydarzył się okropny wypadek,
na szczęście obeszło się bez rannych,
uśmiech Monički oznaczał spadek
niezadowolenia u zebranych.
We wtorek w Houstonie mieli ciężki dzień,
dobrą godzinę śmy tam spędzili,
podczas odwiedzin telefon ani jeden,
i tak z drugim śniadaniem nie zdążyli.
Jirka Š do Pragi się dostał
punktem programu była akcja w serwisie,
skończyło się tak, że na wycieczce został,
fura nie działała, wynik na minusie.
No dobrze dobrze, trochę popracował,
wieczorem rozmawiał z naszymi dostawcami.
Wideokonferencją wszystko wykonywał,
oficjalna wersja – piwo z przyjaciółmi.
Tym razem nasi w squasha nie grali,
ponieważ Zuzka rany wciąż goi,
wpadła na turniej, wszyscy się jej bali,
mimo to ostatnie miejsce boli.
W bardzo wczesny poranek środowy,
ondra stał się nowym tatusiem. (Vojtěch 3990 g a 50 cm)
Ale kochany, my tutaj gotowi,
oglądać zdjęcia, pochwal się dzidziusiem.
Ostatnimi czasy baby boom wśród mas,
słyszeliśmy nawet, że jest zaraźliwy,
koledzy z Otidei winią za to nas,
przyjechali na eBF i już temat drażliwy.
Wspaniale jest mieć dzieci dużo,
ale czasami też problem gotowy,
firmowe przedszkole już nam wróżą,
nie tylko o radości codzienne rozmowy.
Radek stwierdził – wieczorem nuda w domu,
na mistrzostwa w ręcznej do Polski go wywiało,
wrócił dopiero w nocy i pełen rezonu,
mówił – naprawdę się opłacało.
Monička nawigowała panią do NARu,
żeby być mogła na czas na szkoleniu,
cieszymy się, że nie miała zamiaru
błądzić do rana, byłaby na sumieniu.
Zuzka spotkała się z Milošem Olejníkem,
uczył ją po chińsku daty urodzenia,
Zuzka nie jest byle jakim uczniakiem,
jeden ton inaczej i rzeknie „przyrodzenia”.
Czwartek pod znakiem motywacyjnym upłynął
był to numer jeden dla Dyrektora i Lenki,
szkolenia nowych pracowników na pewno nie miną,
póki płynie przed nami strumień pieluch cienki.
Najważniejsza informacja dla nas w nowym roku,
Iva G. rozbiła czajnik elektryczny,
zaraz zaczęły się narady stojąc bok przy boku,
bez kawy dzień jest zupełnie niepraktyczny.
Drugi wielki temat w czwartek wam przedkładam,
dzieci ze szkoły oceny przynoszą,
nikt nie zgłaszał żadnej jedynki, powiadam,
same piątki, brawo, wszyscy tu się cieszą.
Adelka Danki dwa świadectwa dostaje,
jedno ze szkoły plastycznej, a drugie zwyczajne,
Nelinka w ogóle swoje pierwsze przyniosła,
dla rodziców w cukierni wzrastają więc koszta.
W piątek piliśmy za zdrowie Vojtíška małego,
wieczorem u Ondry będziemy kontynuować,
wszyscy życzymy zgodnie – niech ma synka zdrowego,
będzie mu to z pewnością świetlaną przyszłość rysować.
Jirka Š nadganiał tematy z przeszłości,
dziś na wokandzie pieniądze z Unii Europejskiej,
prawda, szło mu ciężko, trochę bezradności,
ale poprawił swój humor na zabawie wiejskiej.
Według tegorocznych badań,
albo karmić, albo życzyć będziemy,
wiele urodzin, dużo świętowań.
Na pewno się na to przygotujemy.
Zastąpić naszych kolegów wspaniałych,
będzie naprawdę zadaniem trudnym,
praca czeka wciąż na wytrwałych,
z Tobą zdarzeniem nie będzie nudnym.
Weekend upłynął spokojnie i bardzo świątecznie,
żadne wielkie akcje się nie odbyły,
jedynie Danka G. spojrzała na choinkę bajecznie,
igiełki wciąż jeszcze nie pospadały.
Kącik poetycki Łukasza ku końcowi się zbliża,
przyjemnego czytania życzę serdecznie,
żadna negatywna emocja wam już nie ubliża,
wierzę, że wspominać będziecie mnie wiecznie.
Lukáš V.
Tobogan - 3. tydzień
25. 01. 2016 09:20 Jan Šlachta
25STY
Jana z Danką jak zwykle rozpoczęły tydzień od angielskiego z Malcolmem. Tym razem poprawiały mu nastrój swoimi weekendowymi przygodami. W tym samym czasie Maruška z Radkiem pełną parą uczestniczyli w szkoleniu z dziedziny DPH i raportów kontrolnych – całkiem gęsty temat na poniedziałek. We wtorek składaliśmy Ivance życzenia z okazji urodzin (słodka 20), podobno gościnę przygotowywała nam w poniedziałek do samej nocy, ale następnego dnia były jakieś problemy z przewiezieniem łakoci z domu do pracy. Kiedy jej mąż dostarczył je w końcu koło południa powiedział, że rano musiał wcześniej wstać i wszystko upiec, więc kto wie, gdzie leży prawda... Adelka Danki kupiła sobie kaktus. Od razu zrobiła mu zdjęcie, które wstawiła na google plus z informacją, że kupiła kaktus i nie wie, jak się nim zajmować. Następnego dnia rano była zawiedziona tym, że przez noc wcale nie podrósł. Mocno rozdrażniona tym doświadczeniem naskoczyła wieczorem na sąsiadkę za to, że nie oddała im jeszcze instrukcji obsługi termostatu. Energiczna dziewczynka, która oczekuje szybkich wyników. W tym tygodniu znaleźliśmy nową osobę, która pomyślnie pokonała wszystkie przeszkody rozmowy kwalifikacyjnej i w przyszłych dniach zasili swoją znajomością niemieckiego szeregi Houstonu. Rozmowy kwalifikacyjne zakończyły się także w praskim biurze. Z trzynastu zaproszonych osób nie stawiło się tylko pięć co, w porównaniu do doświadczeń z przeszłości, stanowi całkiem dobry wynik. I nowi koledzy po raz trzeci. Przyjęliśmy nową współpracowniczkę i muszę powiedzieć, że z niej niezła kicia. Oceńcie sami (foto). Jirka Š. i jego zespół intensywnie finalizuje Josephinę. Tak intensywnie, że nie ma czasu chodzić na squash. Kiedy wieczorem w środku tygodnia na chwilę się „wyrwał” było widać, że dawni nie trenował. Określenie „było widać” po chwili poprawił na słówko „nędza”, które jest bardziej ekspresywne, ale podobno lepiej opisuje jego wynik. Lukáš z morawskiego zespołu pojechał w środę na spotkania w Brnie. W międzyczasie dzwoniła do niego żona Katka, że zepsuł się jej mikser i prawdopodobnie wywaliło korki w całym mieszkaniu. Resztę dnia musiała czekać aż z pracy wróci jej wybawiciel, otworzy skrzynkę rozdzielczą i naprawi bezpiecznik. Wszystko poszło dobrze i stało się jasne, że w roli złotej rączki urósł wyraźnie w jej oczach. Polski zespół, czy też jego intensywnie zaokrąglająca się szefowa, świętuje pierwszą jaskółkę „hospital” w formie uzgodnionego szkolenia i testu w polskim szpitalu i jednocześnie przygotowuje się na krajowe forum w Łodzi. Danka z Kristą ze słowackiego zespołu natknęły się w podróży na niczym niefałszowaną zimę (viz foto). Danka utknęła na godzinę w korku i musiała odwołać jedno spotkanie, a Krista jechała po autostradzie 80 km/h. Skoro jesteśmy już przy autostradach. Trenki kupował węgierską winietę. Dyktował numer rejestracyjny i zapomniał podać państwo. Zamiast CZ dostał znaczek PL, a w drodze nagrały go trzy kamery. Wygląda na to, że będzie miał co wyjaśniać. Pod koniec tygodnia ZuzKa z wracała z Peťą Mikulášem z Pragi do domu i znalazła miejsce w tzw, cichym wagonie – oczywiście miała kłopoty. Nie mogła z nikim rozmawiać, nie mogła zamówić jedzenia (ponieważ się go tam nie zamawia) i właściwie nie mogła nawet spać, ponieważ nie umie tego robić inaczej niż na głos. Jeżeli mam być szczery, na koniec po prostu wyrzucili ją z wagonu :-) A co na zakończenie? Na zewnątrz biało, więc koniec będzie należał do śniegu i to dwa razy. Dzieci Petra D. wyszły w niedzielę na zewnątrz lepić bałwana w duchu freestyle. Myślę, że powstał całkiem fajny cudak – sprawdźcie sami (viz foto). Malcolm przekonał nas, że po śniegu można biegać. Wykorzystał jeden ze swoich prezentów urodzinowych – rejestrację na bieg Winter run Ostrava. Pobiegł (viz foto) i zajął piękne, drugie miejsce (viz foto). Oskar
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ