eBF już w tym tygodniu. Widać, że przyszedł już czas na eBF. 400 uczestników, 4 dni, 70 występujących. Wymaga to wiele wysiłku, ale oczywiście jest tego warte i już się nie możemy doczekać. Bliskość konferencji widać i słychać. Teraz stało się jasne, że w porównaniu do poprzednich, tegoroczna edycja pobije prawie wszystkie rekordy. Nie palimy. Większość pożarów wybucha, ponieważ w miejscach, w których obowiązuje zakaz palenia, nie ma popielniczek. Nie było ich również przy pożarze w hotelu w Jasne, który przed miesiącem przeżyli nasi przyjaciele ze słowackiego APUeNu, dlatego my postawimy popielniczki przed wejściem do Imperialu. Wierzymy, że wszystko będzie dobrze i każdy znajdzie coś dla siebie. Późno do domu. Marketing w tym tygodniu wychodził z pracy w godzinach wieczornych, a do pracy przychodził również w dni wolne. Wieczorne hasło „do domu” oznaczało sprawdzenie, gdzie znajdują się wyłączniki innych stanowisk pracy tak, żeby po wyjściu wszystkie światła zostały zgaszone. We wtorek, w trakcie długich poszukiwań wyłącznika przy biurku administracji, padło kilka niecenzuralnych zwrotów. Na szczęście znaleźli. Strzelić gola. Lukáš K po długiej przerwie poszedł na futsal. Sport jest dobry. Strzelenie gola również jest dobre. TOGETHER. Konferencja zaczyna się we wtorek wernisażem RAZEM – TOGETHER, na którym swoje prace pokaże 18 osób z eBF oraz zaprzyjaźnieni artyści, którzy żyją wokół nas. Wszystko jest już przygotowane i wystawa na pewno się spodoba. Uważamy tak, ponieważ według nas minimalnie połowa artystycznych eksponatów wygląda fantastycznie. Bez czy w stresie? Zuzkowe wahania nastrojów przebiegają w regularnych interwałach. Przez chwilę jest pełna entuzjazmu, po czym następują chwile grozy. Grafik Hanička szukała liny, więc baczniej zaczęliśmy się przyglądać, ale podobno jeszcze w porządku. Amo, nie damy Cię. Specjalistka prawna od udzielania zamówień publicznych Ama Eyo jest jednym z naszych najmilszych gości. Podróżuje między uniwersytetami w Anglii i Afryce. Już przed rokiem o mały włos, a nie zdążyłaby na konferencję, ponieważ na lotnisku przechodziła kontrolę z powodu eboli. W tym roku obawiamy się urzędu imigracyjnego. ZuzKa pisze pracę roczną o eBF. Spotkała swoją prowadzącą. Musiała to być długa i głośna opowieść, ręce latały wokół głowy, a z powodu ogromnego zaangażowania w sprawę o mało nie chwyciły zasłon, także prowadzące uznała Zuzce to spotkanie za jedną z dwóch, obowiązkowych konsultacji. Możliwe, że sama przyjdzie na eBF. Właściwie może się zdarzyć, że przybędzie cała grupa, która znajdowała się niedaleko miejsca konfliktu lub też cała szkoła, w zasadzie to nawet ludzie z pobliskich domów. Hellou, tu Houston PROebiz. Prowadzimy rozmowy z dostawcą, w związku z rozszerzeniem numerów telefonicznych dla wsparcia systemu, ponieważ mamy zamiar zacząć działać w kolejnych krajach. Patrz gdzie strzelasz. W środę w Nowościach podali szaloną wiadomość: „Bułgarska policja wzywa myśliwych do zachowania zwiększonej ostrożności, żeby na polowaniu nie pomylili zwierzyny z uchodźcami”. Profesjonalny tłumacz. Honza C., który pomaga z przedeBFkowymi przygotowaniami poprawiał kilka prezentacji tak, żeby można je było posłać Malcolmowi do przekładu jako szablony. Zabrał się do tego wszechstronnie i od razu je przetłumaczył z zastrzeżeniem, że może być tam kilka błędów. Odpowiedź Malcolma: „Dlaczego, na miłość boską, tłumaczyliście to przez Google translator?!” Ciężki ładunek czy mało siły? To, że czasem coś do was nie przyjdzie, nie zawsze jest błędem firmy transportowej, jednak kiedy coś nie przyjdzie do firmy, odpokutujecie to wy. W piątek przyjechały materiały na eBF, niestety 500 metrów od wejścia, na jednej, dwieściekilogramowej palecie. Chłopcy z marketingu, zespołu morawskiego i Houstonu jeszcze teraz się do końca nie uspokoili. Njalepszy tydzień to taki z dwoma piątkami. Wykorzystaliśmy go w pełni (niektórzy nie zdążyli) i wyrównaliśmy trochę ilość świątecznych dni wolnych ze słowackimi i polskimi kolegami. Też przegapiliście bolid? Gdybyśmy w sobotę wieczorem wpatrywali się w niebo, na pewno zauważylibyśmy, jak powietrze przecięła kosmiczna materia, która jasno rozbłysła. Niestety, może w przyszłym życiu. Jak mała jest ta większa szpilka? Igor został w sobotę zaproszony na babską wycieczkę do saksońskiej metropolii w Dreźnie i zamku Moritzburg. Prawdziwego Kopciuszka wycieczka nie spotkała, a planowanemu, popołudniowemu shoppingowi przeszkodziły zamknięte sklepy w Święto Reformacji, które również w Saksonii było obchodzone na pamiątkę Marcina Luthra. Mimo to wszyscy dobrze wykorzystali słoneczną pogodę i wspaniałą, barwną jesień FOTO](https://store.proebiz.com/igor-moritzburg.jpg) i FOTO. Jeśli niedźwiedź, to z drewna. Špalíkowie na wycieczce Niedźwiedzią ścieżką szukali niedźwiedzi na Niedźwiedziowie FOTO i FOTO. Być może nie wiedzieli, że ostatni karkonoski niedźwiedź padł w 1726 roku i że był to raczej niedźwiedzi turysta, który poszedł na dłuższą wycieczkę krajoznawczą. jana
Tobogan 43. tydzień
26. 10. 2015 08:43 Jan Šlachta
26PAŹ
Przygotowania do tegorocznego eBF idą pełną parą. 11 edycja będzie najlepsza i pełna superlatyw. Po pierwsze w tym roku odbędzie się wernisaż ludzi z naszego środowiska. Dzieła, które zaczynają przychodzić do Ostrawy, pozwalają domyślać się, że świat e-Aukcyjny pełen jest malarzy, rzeźbiarzy, fotografów i innych artystycznie uzdolnionych ludzi. Ideą wernisażu, oczywiście pod naciskiem ZuzKy, dał się zarazić również Honza Z. i przysłał swoje artystyczne początki z podstawówki. Doceniamy pożółkły odcień papieru, szybkość i głównie staranie! :-) Zuzka nie zaczęła tygodnia najlepiej. Najpierw zauważyła, że nie działa jej telefon, dzień później przestał działać także notebook. Dane uratowane, urządzenia wymienione, a pech wyczerpany na długo do przodu. Wszystkie plusy mają także swoje minusy. Przez tę połowę dnia, kiedy nie miała telefonu, świetnie się słyszeliśmy z kolegami, nawet półgłosem i odkryliśmy, że na ulicy da się usłyszeć auta. Jiřík C. z powodu lekkiej niestrawności rozpoczął samostudia wszystkiego, co mu w tamtej chwili wpadło pod rękę. W jednym z czasopism natknął się na artykuł o nazwie: „Jak dobrze umrzeć i oszczędzić przy tym pieniądze”. Cóż dodać. Literatura odpowiednia do miejsca znalezienia. :-) Adelka Danki ma zupełnie inne problemy. Razem z kończącym się letnim czasem, zdecydowała się napisać Mikołajowi list i zostawiła go za oknem. Kilka dni później zauważyła, że list zniknął. Skoro wszystko zadziałało według planu, ze słowami, że do pierwszego napisała tego za mało, zaczęła przygotowywać drugi list. W środę zarejestrowaliśmy prawdziwą perliczkę. W kalendarzu, przy wpisywaniu doradcy na eBF, do sali szkoleniowej udało nam się zaprosić, oprócz wszystkich kolegów, także Citigo i Rapida. Ich uczestnictwa ostatecznie pożałowaliśmy. Jirka Š. miał podróżny tydzień. Środa konferencja K2 w Brnie, czwartek Praga u klienta, a w piątek Bratysława z Kristą i spotkanie dotyczące możliwego podłączenia oprogramowania. W ciągu tego gorączkowego tygodnia dał radę pójść jeszcze na zebrania rodziców i zażyć trochę kultury w formie koncertu Kryštofów, o którym można powiedzieć, że był najlepszym w ciągu ostatnich 10 lat. Juraj, nasz słowacki kolega, ostatnie 4 dni kierował rozmowę na jeden temat. Papużka – wspaniały towarzysz i mało wymagający pieszczoch. Dostał dwie od kolegi, który już nie mógł się nimi zajmować i ta urocza parka w dużej mierze naruszała jego wyobrażenie o podziale na dzień i noc. Mimo to, że bardzo się starał, nikt z nas się nie skusił. Swoje starania z sukcesem obrócił w kierunku sąsiadów. Harmonijna symbioza nowego właściciela i naszych solistów operowych, dzięki temu, że sąsiadka, która je wzięła, niedosłyszy, jest zagwarantowana. Na wspólnym obiedzie podziwialiśmy z niektórymi kolegami zmianę nawyków żywieniowych Honzy Jedlički. Nasz kolega jeszcze przed rokiem był zatwardziałym wegetarianinem. Na piątkowy obiad zamówił sobie pieczone kolano, a kiedy je dojadł, nie pogardził zaproponowanym sznyclem z kurczaka. Myślę, że ta historia ze szczęśliwym zakończeniem mogłaby oznaczać światełko w tunelu dla innych wegetarian. Dla nich i dla was na koniec jeszcze jedno piękne zdjęcie z jesiennych, sobotnich Hukvaldów od Danki i Adelki. Według zdjęcia pogoda dopisała :-) Miłego tygodnia w pracy. Oskar
Tobogan 42. tydzień
19. 10. 2015 08:49 Jan Šlachta
19PAŹ
Wielki poniedziałek. Spotkaliśmy się znowu, żeby podzielić się tym, co i komu udało się w minionym miesiącu. Popołudniową prezentację obejrzeliśmy w rekordowym czasie, szczęśliwcy z naszych szeregów otrzymali dyplomy za pomyślne ukończenie kursu elearningowego, a później śpieszyliśmy się na kręgle. Lukáš V z pełną werwą wcielił się w rolę organizatora i przygotował wiele nagród, np. za pierwszy strike (Jirka Š), pierwsze „G” lub inaczej dwa rowki (Trenki), jak również za pierwsze „poroże”. Danka G. swoją wygraną w postaci cukierków uczciwie oddała w domu Adelce, ale za co ta wygrana była, nie dało się za bardzo wyjaśnić. Za najlepsze wyniki otrzymywało się czekolady, a drużyna zwycięska dostała magiczne, blaszane pudełeczko, pełne słodkich niespodzianek. FOTO, FOTO. Przez dyplom do choroby. Ondra Ž pomyślnie skończył studia, a ponieważ na wszystkich listach bywa na samym końcu, zawsze musi poczekać. Wykładowcy byli już zmęczeni całą uroczystością. Chyba zmęczyło to również jego samego, poniważ przyszedł do pracy w niezbyt świeżym stanie, więc wygoniliśmy go do domu do łózka. Bardziej szczegółowo już się chyba nie da. Poprosiliśmy naszą nową tłumaczkę na polski, żeby przysłała nam informacje o ilości przetłumaczonego tekstu. Wiedzcie, że 44716 znaków daje razem 24,84 strony. Chyba nie moglibyśmy już poprosić o bardziej szczegółową informację. Konsultujemy się. W poniedziałek Jirka Š brał udział w poradzie klient servisu – żartowali z niego, że może również zostanie przedsiębiorcą. Nie zostanie. We wtorek rano, dla odmiany, spotkał się z Juniorem i Szefem, żeby trochę posunąć do przodu ich rozwojowe porady. Odbyła się również miniporada odnośnie dalszego rozwoju pierwszej wersji nowego produktu – aplikacji Workflow. Jesienna pogoda nam nie sprzyja, więc szybko zmieniamy opony w autach. Lenka, w czasie wieczornej podróży po D1 w deszczu, mgle i temperaturze bliskiej zeru, na pewno to doceniła. Kawałek po kawałku do eBF. Ściągamy od klientów ich dzieła artystyczne, żebyśmy mogli przygotować wernisaż w przedwieczór konferencji. Wszystko jest bezpiecznie schowane pod kluczem. Dyskutowało się o programie konferencji i rewidowane były prezentacje, które są już prawie gotowe. Jak wiemy, prawa Murphiego działają nieubłaganie, więc nikogo już nie dziwi stale rozkopana ulica wokół hotelu Imperial, gdzie tradycyjnie odbywa się konferencja. W związku z tym Zuzka z kolegami zdecydowała, że odpowiednimi słowami pobudzi naszych romskich współobywateli do większego zaangażowania w pracy. Ci widocznie potraktowali to jako żart, ponieważ kontynuowali swoją niekończącą się przerwę. Z królestwa ptaków. Juraj od środy ma w domu nowy przybytek – papużki Johnego i Maruškę, ale według Iarki są to raczej Herkules i Afrodyta. Biuro w czwartek łasuchowało – Radek przywiózł z Polski kultowe krówki. Na przyszłość musi pomyśleć o rodzinnym opakowaniu, jedna torebka nie wytrzymała zbyt długo. Juraj wieczorem pomyślnie brał udział w turnieju piłkarzyków. Ten sport podobno także wzbudza pragnienie, więc piwo smakowało. Magia sekretarek. ZuzKa dzwoniła do jednego z niemieckich użytkowników. Telefon odebrała pani sekretarka, więc poprosiła o przełączenie do Filipa. – Nie znam. – Więc dyrektora zakupów. – Nie znam. – Więc do pana X. – Aha, ma pani na myśli naszego dyrektora Filipa, który zarządza zakupami! Iva z recepcji spędziła popołudnie na ranczu w Hulczynie, gdzie jej dzieci jeździły konno FOTO, FOTO. Zbierajcie papier! Jirka Š wiózł w czwartek rano z Nelinką do szkoły zbiór – odbywała się tradycyjna akcja, w której szkoła przystawia kontener, a rodzice zasypują go tonami papieru. Konkurs we wspinaczce czy zjeżdżaniu na linie? Niee, to tylko ekipa sprzątająca myła okna, a właściwie to ściany, olbrzymiej biurowej szklarni na przeciwko NC Karolína FOTO. Student Andrzej. Nie tylko Zuzce zaczęła się szkoła. W czwartek i piątek doczekał się również Andrzej. Na wykładach o zakupach. Przyszła kolej na eAukcje, upłynęło ledwie 10 minut i Andrzejowi zaczęło skakać ciśnienie, mroczki przed oczami, nóż otwierał się w kieszeni. Rozchodził to, w nikogo niczym nie rzucił, nikogo nie zadusił, a na koniec nawet, mimo chwilowego dramatu, był bardzo zadowolony i już nie może doczekać się kolejnych zajęć. Obraz działa! Jirka Š i Junior mieli wideokonferencję z klientem, którego szczęśliwie przekonali, żeby używał w tym celu obrazu. Tematem było, jak uruchomić oprogramowanie eAukcyjne na jego serwerach. Lenka debatowała wieczorem z Peťą o eAukcjach na Teplicku. Dzień dobry! Hanka w piątek rano w żaden sposób nie mogła włączyć komputera. Przyszedł Niko z IT, popatrzył i zwyciężył – włączył Hance monitor. Kilka kilometrów dalej Danka spędzała swój poranek w pełnej poczekalni u lekarza z Adelką. Później przyszła kolej na bieganie po lekarzach i szukanie leków. Po obiedzie pospieszyła do szkoły, żeby dowiedzieć się, ile Adelka opuściła i czego trzeba się douczyć. Pani nauczycielka 10 minut zaznaczała prace domowe i na koniec życzyła jej „miłego weekendu, matko.” Na houstonie wyjątkową ciszę przerwał Martin D podstępnym pytaniem: Ile minut właśnie minęło od północy? Zanim ktokolwiek zorientował się, że jest równo 10:00, Nataša odpowiedziała. Ukrytym zamiarem było najprawdopodobniej oderwać myśli obecnych od ponurego humoru, wywołanego brzydką pogodą. To się Martinowi oczywiście udało. A jak weekend? Ondra, na przekór swojemu kiepskiemu stanowi zdrowia, kończył nową elektrykę i ogrzewanie. Przede wszystkim elektrykę, skoro elektrykom udało się odciąć już całą jedną fazę w domu. Jirka Š spędzał czas z rodziną u babci na świeżym powietrzu. A Radek ostatniego dnia wybierał się na czekoladowy festiwal w sąsiednim mieście. Ciekła mu już ślinka, jednak pociąg miał coraz większe opóźnienie. Poddał się już na peronie i poszedł ukoić swoją czekoladową fantazję do Lidla. Radek
Tobogan 41. tydzień
12. 10. 2015 09:17 Jan Šlachta
12PAŹ
Legendarna Trójca świętowała kolejne sukcesy FOTO. Nowe dzieła, nowi artyści, znane przestrzenie, tradycyjny zachwyt w oczach zwiedzających, ponownie przekroczone limity kreatywności. Tak można by opisać uroczysty, poniedziałkowy wernisaż FOTO. Ostatecznie pan dyrektor stwierdził, że najlepszym mówcą będzie on sam, co się zresztą stało. Na rozpoczęcie oldschool acoustic folkpunkowa grupa Tempo di vlak rozkręciła imprezę na cztery fajerki, aż się im dymiło ze smyczków, czym zyskali sobie publiczność wszystkich kategorii wiekowych FOTO. Wystawa była tak dobra, że Adelka zrobiła sobie zdjęcie ze wszystkimi dziełami i zjadła wszystkie pizzowe kanapeczki. Wystawę wciąż można oglądać, nie wahajcie się i przyjdźcie nasycić swe zmysły. Dywersyfikację tutejszych prądów artystycznych widać na każdym kroku. Nic nie jest takim, jakim się wydaje. Trenki miał we wtorek spotkanie u bezimiennego giganta między producentami wyrobów niealkoholowych w Chorwacji. Oprowadzili go po zakładzie produkcyjnym. Nie dali mu spróbować. Ani kapki. Pozostaje więc konsumentem konkurencyjnych napoi, które i tak bardziej lubi. Kochany Mikołaju, życzyłbym sobie poważnego związku. Lenny już zaczął pisać do Mikołaja i na początek potrzebowałby nowego materaca do spania, później ubranie na jesień, dalej jakiś loft w centrum Pragi (to dopiero Mikołaj chwyci się za głowę: loft), bogatą dziewczynę i takie tam. Kiedy dowiedział się, że jego lista pójdzie na Tobogan, zdecydował się jeszcze dodać do niej pokój na świecie. O Lenym mówi się, że jest flegmatykiem. Jemu to wszystko jedno. Sześcioletni informatyk. Mała Nela Špalkovic miała pierwsze spotkanie kółka informatycznego. Jakżeby inaczej, jeżeli od urodzenia ma nieoficjalne kółko komputerowe - obserwował ją system dwóch odpowiednio umieszczonych i dobrze wycelowanych tabletów. Przewidujemy, że pierwszą sztuczną inteligencję, która zautomatyzuje regulację napędu atomowego w wielkim zderzaczu hadronów rozwinie w przybliżeniu w wieku 12 lat. Ostrawak. Polska Marta po 5 miesiącach codziennego dojeżdżania z Karniowa została oficjalnym Ostrawakiem, także Marto, serdecznie witamy. Pilociak. Oskar zdobył dwa piloty w tydzień, co jest wielkim sukcesem, gratulacje. Na pytanie o jakieś zabawne przeżycie odpowiedział, że Tobogan to nie jeżozwierz. Nie wiem, jak na to wpadł, ani co chciał przez to powiedzieć. Casanowa. Kret, Krecik, nasze słońce, kulturowy pewniak, fakt historyczny, niepoprawny buntownik, bezkonkurencyjna złota rączka, będzie musiał teraz zmienić styl życia. Poznał kogoś. Na poważnie. Panią Krecikową. Co będzie teraz robił zając i jeż albo myszka? Skąd weźmie większe autko, kolejne spodenki i nowy parasol? FOTOWrażliwy ignorant. Hanka podobno dostała się w czwartek do ignor-mody, nikt jednak nie wie, jak się to odbyło, co było przyczyną i jak to wyglądało. Podobno stało się to wcześnie rano. Early Bird. Jirka Š. wspomniał sobie stare czasy i był w pracy już o 5 rano, żeby mieć spokój. Jego przykrywką było, że po południu musi pilnować dzieci, które się właściwie pilnują same, także wspaniały relaks. Tak, szefie. Zuzka w czwartek jechała na konferencję, zbliża się eBF (Linda informowała, że już o 29 więcej niż w zeszłym roku do tej samej daty), więc przed wyjazdem rozdzieliła zadania z taką prędkością, że trzeba było się podzielić, kto co zapamięta. Szukam marchwi i ziemniaków. Na targu każdy Polakiem. ZuzKa jest bardzo dumna ze swojego polskiego i cieszyła się, że sobie go poćwiczy na międzynarodowej konferencji w Łodzi. Pojechała razem z Lindą. Polski Michał długo łamał sobie głowę, jak to jest możliwe, że nie rozumie czeskiego Lindy, ale kiedy ZuzKa mówiła po polski, powiedział: „Ten twój czeski jest dużo bardziej zrozumiały.” Niedoceniony polski był dla ZuzKi naprawdę ciężkim ciosem. Tę śmiercionośną ranę szybko zabliźniła Linda: „Kiedy będę mieć depresję, mów do mnie po polsku.” Cukier droższy niż złoto. Oskar zamienił się w piątek w Williego Wonkę FOTO i zabrał swoje córki na wycieczkę do fabryki cukierków. Towarzyszyło temu kosztowanie łakoci w stanie ciekłym, ciężko powiedzieć, może razem z kąpielą. Oczywiście polecamy wszystkim, którzy nie kierują się hasłem „najlepszym cukierkiem jest porządny kotlet.” Obalacz mitów Adelka. W piątek i sobotę hulała na Oktoberfeście, bawiła się z paniami minister republiki, poskakała na No Name, a w niedzielę miała jeszcze siłę tworzyć. Jeżeli myśleliście, że z trzech kasztanów nie da się zrobić jeża, ślimaka i jeżoślimaka, byliście w błędzie. Adelka dała radę i dorzuciła jeszcze do tego żyrafę i bałwana FOTO. A co jeszcze się udało? Odkryliśmy, że gdyby Hanka nazywała się Olga, wtedy byłaby OKurková, ale z inicjałami O.K. Andrzejowi łasica ukradła buty, więc teraz bez kapelusza jest bosy. Igor zajmował się adoptowanym psem i razem szpiegowali wytrzymałych entuzjastów w Podolskim basenie FOTO. Maruška S. z rodziną na całe gardło dopingowała Słowacką reprezentację grającą z Białorusią. Do wygranej to nie wystarczyło, ale doświadczenie fantastyczne. Szef (ze wsparciem ekipy murarskiej) podwyższał komin nad swoim domem. Uczył się nowych słów i nowego spojrzenia na proces pracy, więc jeżeli nie wiecie czym jest paca, kielnia lub strug, a możliwe że również inne, niepublikowalne, wiecie do kogo się zwrócić. W przyszłym tygodniu możecie oczekiwać Toboganu w wersji Radka. Jirka
Tobogan 40. tydzień
05. 10. 2015 09:11 Jan Šlachta
05PAŹ
Niektórzy z nas byli ciekawi krwawego księżyca, więc ustawili sobie budziki na 4 rano. Kaplanowie budzik wyłączyli i spali dalej, ale Monička patrzyła i starała się zjawisko przyrodnicze sfotografować telefonem. Jak się jej to udało, możecie ocenić tutaj: FOTO. Jedynie Czesi świętowali w poniedziałek, Słowacy i Polacy pracowali. Tylko Jirka Š z Morkim jechali do Bratysławy zamiast wykorzystywać wolne, na konsultację z klientami i nie mogli się nachwalić tych pustych autostrad. Cała firma składała życzenia Ivě z okazji przyjęcia nowego nazwiska i dostaliśmy na spróbowanie dwa rodzaje sałatek. Tegoroczna eBF zaskoczy wspaniałą stroną techniczną, którą razem z nami zajmuje się partner konferencji BENQ. Po roku odwiedzili nas kontrolerzy i przeprowadzili inspekcję ISO. Gładko to przeszliśmy. Mogli jedynie zapytać, dlaczego jest nas w firmie tak mało. Większość kolegów zaplanowała sobie dzień wyjazdowy. Danka po całym roku zaproszeń z banku w końcu wybrała się na spotkanie. Przywitał ją tam Standa Dolínek z pierwszego szeregu Superstar, a pani z banku po spojrzeniu w jej dowód osobisty stwierdziła, że to przecież nie jest ona! Również w środę Morki pojechał do Bratysławy, tym razem z Jirką C. Na pierwszym spotkaniu udało się Morkiemu od razu cztery razy zakochać, mimo że siedział w pokoju jedynie z trzema mężczyznami. Zdolności nawigacyjne Morkiego są bliskie zeru, dlatego w trakcie przemieszczanie się po Bratysławie osiem razy zabłądził, szesnaście razy nie trafił w odpowiedni zjazd, siedem razy o mało nie pojechał pod prąd i cztery razy przejechali Dunaj, zanim w końcu dotarli do upragnionego celu, oddalonego tak naprawdę o jakieś 500 metrów. Koledzy z praskiego biura nie mogli doczekać się końca regularnego szkolenia, które prowadziła Iva, ponieważ miała dla nich upragnione ślubne bułeczki. Doczekali się. W czwartek rano Danka cieszyła się, że system w służbach socjalnych wydrukuje jej numer 1 w kolejce, zamiast tego dostała bilet z wiadomością, że jeszcze nie zaczął się dzień pracy. Jednak nie czekała. W nagrodę za pomyślne skończenie logopedii, Iva obiecała swojej córce ściankę wspinaczkową, ale jej brat nie mógł zostać w tyle. FOTO i FOTO. Podczas oglądania zdjęć serce podskoczyło mi do gardła, Emma ma 6 a Tomasz 4 lata. ZuzKa chodzi między biurami raźnym krokiem i skraca przerwy między telefonami, dotyczącymi programu eBF, co jest wyraźnym dowodem na to, że konferencja się zbliża. Trenki uzupełnił kolekcję naklejek na przedniej szybie i to niemieckim znaczkiem. Tam się raczej nie płaci za autostrady, ale za to płaci się za wjazd do wszystkich większych miast. Trenki przez szybę auta prawie nic nie widzi, ale może pędzić po autostradach i miastach niemal całej Europy. Pan dyrektor jechał wcześnie rano do Pragi. Sprawdził, że w ciągu dnia będzie tam ponad 15 stopni, dlatego oprócz koszulki założył jedynie marynarkę. Nie sprawdził jednak, ile stopni będzie w Ostrawie przed 5 rano i dlatego zmarzł na przystanku. Także Lukáš K. zaskoczył nas wszystkich, kiedy w piątek przyszedł do pracy w krótkich spodenkach. Jakoś nas nie rozgrzało jego wyjaśnienie, że po południu ma być 18 stopni. ZuzKa w piątek wzięła udział w szkolnym przyjęciu „Złap swojego drugoklasistę”, na powitanie nowych pierwszoroczniaków. Złapał ją František. František urodził się jako Pavel. Jego ojciec František w ostatniej chwili w urzędzie nazwał go po sobie i przez kilka tygodni bał się przyznać swojej żonie. František ma wielkie hobby w propagowaniu bibułek do papierosów. Długich bibułek. Ponieważ jest codziennym konsumentem, zapomniał na czas podać zgłoszenie i dlatego studiuje z pierwszakami jako uczestnik zerowego roczniku. František na przyjęcie przyniósł próbkę swojego hobby – zob. FOTO. ZuzKa nie uważa, że jeszcze kiedyś Františka zobaczy :-) Do klasy ZuzKi przyszedł Lenny, sobowtór Tomáša, trafika z czeskiego zespołu. Podobieństwo jest tak duże, że aż przerażające i potwierdza teorię, że każdy gdzieś na świecie ma swoją kopię. Radek pojechał do Ołomuńca na święto wina z bogatą ofertą degustacyjną, asortymentem dobrej jakości wina i wybornego młodego wina i natknął się tam na dwie inne interesujące akcje. Na placu odbywały się targi rolne i książkowy pchli targ. FOTO i FOTO. Pan dyrektor rozdawał zaproszenia na poniedziałkowy wernisaż wystawy TROJICE 2015, więc Adelka zdecydowała, że namaluje kilka obrazków, żeby też mogła zrobić wernisaż. Zrobiła ich około sześciu i później trzeba było zmyć farby ze wszystkiego w promieniu dwóch metrów. Pójście na ASP jest pewne FOTO. Bea z Marianem nie zdążyli w Nowym Jorku pójść do żadnego bluesowego klubu, więc wynagrodzili to sobie w sobotę na 35. edycji festiwalu Rawa Blues w Katowicach – największego bluesowego indoor festiwalu na świecie, gdzie słynne gwiazdy przyjechały do nich z USA. Wspaniałe przeżycie. FOTO, FOTO. Trenki z synem Arturem puszczali latawca i nie byli sami. Na górce poleciało siedem latawców. Ten ich nie poleciał bardzo wysoko, ale utrzymał się w powietrzu długo. ... a mówiliście, że nie rosną! Petr raczej nie znalazł sam, dostał od kolegi, sam go za to zje! FOTO. jv
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ