Tobogan / blog


7. tydzień

16. 02. 2015 09:05 Jan Šlachta
7. tydzień

16LUT


 W poniedziałek Maruškę z Działu Administracji porządnie wymęczyło szukanie dokumentów sprzed 25 lat, których domagał się urząd. Musiała nawet odkurzyć maszynę do pisania z tego okresu, by wypełnić jeden z formularzy. Lenka z recepcji ze zdziwieniem spoglądała na maszynę i zapytała, czy Maruška ma w planie podłączyć go do komputera, czym rozśmieszyła cały zespół. Jej kolegę Radka rozśmieszyły natomiast dokumenty Lenki K, gdy na jednym z rachunku od zmiotki do samochodu widniało „Bielizny nie wymieniamy. Gotówki nie zwracamy.”. Jirka C jest bohaterem. Squash tym razem odbył się w poniedziałek. Jirka dostał rakietą w kolano. Oczywiście nieumyślnie. Powiedział, że wszystko OK, że nic a nic go nie boli, jednak kolano było bardzo czerwone i podlane krwią. Był naprawdę dzielny. Część NARu w godzinach wieczornych odbyła mały teambuilding w kinie. Birdman nie jest zły, ale nic powalającego, czego jednak oczekuje widz od filmu z 9 nominacjami do Oskara.  We wtorek Radek dostał nowy, szybki komputer. Bardzo sobie go chwali, co z pewnością wpłynie na podwyższenie jego tempa pracy. ZuzKa z Kristinką odbyły spotkania służbowe w Bratysławie. Ostatnie ze spotkań miało trwać godzinę, Krista jednak chciała go skrócić. Gdy po dwóch godzinach dyskusja nie chyliła się ku końcowi, ZuzKa zaczęła zastanawiać się nad wykupieniem noclegu w Bratysławie. Spotkanie trzech gaduł to po prostu katastrofa. Zajmowaliśmy się ubezpieczeniami samochodów, po porównaniu ofert i wartości samochodów przecieraliśmy oczy ze zdumienia. sep} Syn Márie z Houston - Lukáš reprezentował szkołę w siatkówce. Jego drużyna wygrała wśród zespołów z Poruby i przeszła do rundy miejskiej. Jedloš z Verčą byli w teatrze Aréna posmakować sztuki „Rosyjskie przetwory”. Pomimo, iż w tle rozpoznawalna była tradycyjna nutka Czechova, sztuka z dodatkiem nowych przypraw była bardzo smakowita, a cały wieczór niezwykle pożywny.  W środę koledzy Jedloša zaprosili go na poranny squash. Zapomnieli powiadomić go o zmianie miejsca, więc pomimo, iż dotarł na czas, nie brał udziału w walce na kortach. Był w złym i ponurym nastroju. Polski Piotr z Houston doczekał się pochwały słowackiego dostawcy, który docenił jego wysoki poziom czeskiego. Piotr był zadowolony, natomiast Czesi zaskoczeni. Odbyła się pierwsza aukcja łączona praskiego partnera, któremu udało się swoim klientom wygenerować oszczędności z kosztów za paliwo. Jirka Š kupił dzieciom budzik, by nie wściekały się na rodziców, że budzą ich wcześnie rano do przedszkola. Teraz już nie ponoszą za nic odpowiedzialności.  W czwartek marketingowy Jiřík zawitał w wegetariańskim Burfi, by skosztować znanego specjału Happyburger. Pomimo, iż sam jest miłośnikiem potraw niewarzywnych, stwierdził, że lepszego dania jeszcze w tym roku nie jadł. Beata zabrała z sobą do Polski ZuzKę. W tym dniu obchodzono tzw. Tłusty Czwartek. Jest to ostatni dzień poprzedzający post wielkanocny, w którym w dużych ilościach konsumowane są pączki. Są do kupienia zupełnie wszędzie - na stacjach benzynowych, uniwersytetach i w firmach. Powstają pączki, o których ZuzKa nawet nie śniła i nie wierzyła, że mogą istnieć. Pączek z adwokatem czy skórką pomarańczy. ZuzKa jest na diecie, pączków marchewkowych nie ma, więc był to dzień pełen poświęceń i wyrzeczeń. Jirka Š jechał rano pociągiem do Pragi, gdzie zrealizował kilka zadań IT, odbył parę spotkań, a wieczorem poszedł na tor saneczkowy. Monika otrzymała dwie podejrzane wiadomości e-mail, zastanawiała się, czy to nie wirus. Po dokładnych oględzinach i pobraniu załącznika, zorientowała się, że to tylko Malcolm posłał skan zadania domowego na język angielski. Lukáš K w końcu dotarł do swoich kluczy, które w zeszłym tygodniu wpadły do szybu windowego. Usługa wyciągnięcia kluczy miała oficjalnie kosztować 500 CZK, ale w ostateczności 200 CZK na piwo wystarczyło. Nawet otrzymał pochwałę, że jest jednym z niewielu, którzy wiedzą ile to „na piwo”. Monika znalazła w końcu sposób na swój samochód, który w okresie mrozów jest twierdzą nie do zdobycia. Wsiada do niego od strony pasażera.  W piątek czeski zespół wykorzystał Jirką Š, który jeszcze stacjonował w Pradze, by przeprowadził szkolenie kolejnej sieci handlowej w zastępstwie za Ivę, która się rozchorowała. Tomáš powoli aklimatyzuje się w Pradze, czeski zespół cieszy się, że biuro jest znów pełne. Naszym klientem został kolejny z praskich szpitali. Piotr zachwycał się różnorodnością języka czeskiego, ponieważ dowiedział się, że hlemýžď to słowo określające ślimaka z budką, natomiast slimák to ślimak bez budki. Brzmienie słowa hlemýžď przez kilka następnych minut wyraźnie poprawiło mu humor. ZuzKę w drodze na obiad zatrzymał brat Harikrishna i powiedział: „Droga Pani, Pani pali papierosy. Zapraszam więc do siebie, z moją pomocą porzuci Pani nałóg. Pozwolę Pani u nas w gospodarstwie doić krowy. Będzie to Pani nawet pasowało”. W tym tygodniu odnotowano większą liczbę telefonów z Chorwacji, ze strony uczestników, jak również klientów. Co więcej, chorwackie firmy pojawiły się nawet w aukcjach wygłaszających z innych krajów. Nataša była szczęśliwa, że może porozmawiać z kimś po chorwacku. Dzięki klientom międzynarodowym o PROebiz słyszano również w Azerbejdżanie. jam

6. tydzień

09. 02. 2015 09:17 Jan Šlachta
6. tydzień

09LUT


 W poniedziałek po raz pierwszy w Nowym Roku wszyscy spotkaliśmy się w Ostrawie. Zupełnie wszyscy oprócz Lukáša V., który pilnował małego Kubíka. Marian i Beatka poinformowali nas o majowym terminie swojego ślubu. W godzinach popołudniowych odbyliśmy wielkoponiedziałkową prezentację w obecności całej firmy, a następnie poszliśmy na kręgle. Monice po pierwszym rzucie kulą na kciuku prawej ręki pojawił się wylew, próbowała więc gry lewą ręką, z marnym skutkiem. Dopiero, gdy kciuk przestał boleć, ponownie rzucała prawą ręką. O całym zajściu dowiedzieliśmy się dopiero, gdy pokazała nam fioletowy kciuk po skończeniu gry. Ondra miał na kręglach swój dzień, w pierwszej grze zdobył niesamowitych 216 punktów, tylko raz rzucił dziewiątkę. W połowie drugiej gry wyłączono nam tor, co tym razem było wybawieniem dla pozostałych zespołów. Jirka Š z szefem, Hanką i Jirką C podczas naszej gry dyskutowali w piwiarni obok o nowej aplikacji.  We wtorek Jirka Š zaplanował szkolenie z nagrywania płyt CD na 20 minut, przygotował nam szczegółowe instrukcje. Ostatecznie trwało prawie godzinę, a sam Jirka nie mógł rozumieć, co my (dziewczyny) jesteśmy w stanie przeskrobać - zgubić plik, który ma zostać nagrany, podłączyć nagrywarkę złą końcówką kabla, źle włożyć płytę CD - to tylko część tego wszystkiego, co musiał z nami przeżyć. Jirka wykazał się niesamowitą dozą cierpliwości. Pan Dyrektor egzaminował Dankę z liczb. Obliczenie tego, ile % tworzy część całości nie było tak trudne, ale uzgodnić, co jest całością okazało się zadaniem megatrudnym. Miro zapytał Działu Księgowości, dlaczego monetę dziesięciokoronową określa się mianem "piątki". Radek w gotowości sięgnął do wiedzy (z internetu) z XIX wieku, i wszystko stało się jasne. Monika z Houston kupiła pączki z nadzieniem czekoladowym i nie mogła się doczekać, kiedy je zje. Po pierwszym gryzie pojawiła się marmolada morelowa a ona zapiała z radości - morelową kocha prawie tak samo jak nutellę! W godzinach wieczornych odbył się squash. Chłopaki twierdzą, że w Zuzce obudził się hipochondryk, ponieważ przeczytała w gazecie, że panuje epidemia grypy w połowie meczu uświadomiła sobie, że informacja ta dotyczy również jej osoby i nie dograła. Powiedziała, że czuje się jakby zaraz miała wyzionąć ducha i poszła do domu. Chłopaki twierdza, że choroba pojawiła się w chwili, gdy zaczęła przegrywać.  W środę wcześnie rano Jana z Karlem przedstawiali klientowi oprogramowanie i jego zastosowanie. Przygotowali wiele slidów, które ostatecznie przedstawili tylko pobieżnie, ponieważ Ondra na początku prezentacji posłał im podgląd ciekawego postępowania, które omówili uwzględniając wszystkie możliwe aspekty. Lenka z recepcji wykazała się znajomością szeregów NAR i wysłała nam wiadomość e-mail z bardzo istotną informacją dotyczącą bezpieczeństwa: "Dzisiaj rano naostrzyłam noże w obu kuchenkach. Uważajcie na palce." Jirka Š w drodze do domu odebrał paczkę aż z Chin, na którą bardzo cieszyła się Nelinka. Była w niej sukienka z Elsy z Krainy Lodu - pasowały jak ulał.  W czwartek ZuzKa z Beą miały spotkania z polskimi klientami. W planie były uzgodnienia dotyczące narodowego forum, jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Na każdym spotkaniu jedna z obecnych pań była w trakcie przygotowań do ślubu, więc temat spotkania okazał się jasny. ZuzKa po opracowaniu statystyk stwierdziła, że Bea jest najbardziej zaawansowana w przygotowaniach. Na spotkaniach, gdzie rozmawiano również o porodach, dziewczyny po doświadczeniach z narowskim baby boom mogły również powiedzieć swoje. Bardzo nas cieszy, że u wielu naszych klientów widzimy nasze PF. Nasz Pan Gospodarz oprowadzał po budynku zainteresowanych wynajmem lokalów na dolnym piętrze. Kawiarnia lub herbaciarnia w naszym budynku to nie brzmi źle. Adélka Danki pojechała z przedszkolem na sanki na Skalkę. Dwa dni zastanawiała się, czy weźmie sanki, czy raczej ich nie weźmie, później stwierdziła że weźmie, ale nikomu ich nie pożyczy, następnie stwierdziła, że nie pojedzie w ogóle, następnie doszło do zmiany decyzji - pojedzie, ale bez sanek, natomiast rano podczas zamykania mieszkania definitywnie zadecydowała, że sanki bierze. Uff. Radek już tradycyjnie śpieszył się na pociąg, na ostatnim przejściu w drodze na stację o mało nie wpadł pod samochód. Dzieje mu się to prawie codziennie, więc tylko poklepał ręką po odjeżdżających tylnych drzwiach. Kierowca natychmiast skręcił, zatrzymał się, włączył niebieskiego koguta i przed Radkiem pojawił się policjant z pytającym wyrazem twarzy. Przeżył. Lukáš K w windzie, zmęczony z piłki nożnej, słabą ręką szukał kluczy, wypadły mu i skończyły na pół zawieszone w próżni. Zorientował się zbyt późno, spadły do szybu. Sytuacja rodem z piekła wzięta. Wieczorem zespół Houston miał piknik-parapetówkę u Natašy. Przygotowano mnóstwo smakołyków i odbyła się degustacja wina Jara Lexy. Było dobre! Pozdrawiamy! Z udanego wieczora mamy tylko jedną nieudaną fotografię FOTO. Nataša następnie wsiadła do pociągu do Brna, skąd z siostrą i znajomymi pojechała do rodziców do Chorwacji. O w pół do szóstej rano zadzwoniły do drzwi rodziców. Udana niespodzianka - zaraz ugotowali sobie kawę i musiały wyjaśnić im, jak się to stało, że akurat teraz nie śpią w miejscu 700 km na północ.  W piątek zrozumieliśmy, co miał na myśli Jirka na szkoleniu ISO, gdy mówił o zabezpieczeniu komputera i sejfu podczas nieobecności FOTO. Kto przyszedł w piątek do pracy wcześniej ugotował sobie herbatę lub kawę, kto się spóźnił, miał pecha. Od w pół do dziewiątej w centrum doszło do awarii wodociągów, więc nie mogliśmy nawet skorzystać z wc. Na szczęście OVaK był w gotowości i awarię szybko usunięto. ZuzKa była w szkole. Dostała zadanie z Ekonomii - musi namalować obraz na jakiś temat ekonomiczy i zaprezentować, co autor miał na myśli. Od tego momenty zastanawia się, co w metaforyczny sposób może oznaczać Makowe pole szefa. Czyżby podatkowy raj? Monika tym razem wyjątkowo pojechała do domu na Słowację razem z Radkiem. Dzięki niemu poznała ekspres, którym wcześniej jeszcze nigdy nie jechała. Dlaczego nim nie jechała, przekonała się dopiero w momencie, gdy konduktor poprosił od niej opłaconą miejscówkę.  W sobotę Słowacja żyła referendum i trwały poszukiwania sali wyborczych w miejscach innych niż zazwyczaj. Honza wyruszył na nartach biegowych z Ostravicy na Łysą, w drodze mógł podziwiać wspaniałe widoki FOTO. Szef pojechał do Pragi przekonać się, jak wygląda sprawa ceramiki w Chinach FOTO.  W niedzielę Radek był na zawodach lekkoatletycznych "Beskydská laťka", na które wyprzedano wszystkie bilety w oczekiwaniu na dobre wyniki najlepszych światowych skoczków wzwyż. Wiosna już za pasem, więc w końcu zaczął padać śnieg. jam

5. tydzien

02. 02. 2015 08:54 Jan Šlachta
5. tydzien

02LUT


 W poniedziałek męczyły nas cyfry. Maruška wyjęła orzechy włoskie, tłumacząc, że dobrze działają na ludzką psychikę - od razu passa się odwróciła i cyfry wyglądały lepiej. Mali Špalíkowie po dłuższej nieobecności znów poszli do przedszkola. Nie cieszyć się! Nie klaskać! Bo jeszcze im się odmieni! Kolejna grupa międzynarodowa, która w Czechach i na Słowacji korzysta z aukcji już od wielu lat, zadecydowała o ich wdrożeniu w ramach całej grupy. Przebiegają konsultacje, prezentacje, szkolenia i instrukcje prosto ze Szwajcarii. Pan Dyrektor oświadczył nam, że nowe opony, które mu załatwiliśmy są bardzo ciche. Nie byliśmy pewni, czy to pochwała, czy pretensja.  We wtorek rano w radiu zapowiedzieli prawie koniec świata, całe zamieszanie skończyło się na godzinnej awarii facebooka, co w sumie niektórzy przeżywali jak swój mały koniec świata. Miłośnicy squasha zmienili popołudniowy termin treningu na wczesne rano. Pobudka po ciemku nie była chyba zbyt przyjemna. Jana przez cały tydzień dziękowała swoim stróżom za to, że jej kolana są całe po akrobacji, którą wywinęła idąc z parkingu na lodzie, spadając bezpośrednio na nich. Co prawda pojawiła się opuchlizna, mała dziura, ale olana są całe... Jako prawdziwa gospodyni z zadowoleniem stwierdziła również, że pończochy są również całe. Nawet nowe opony nie pomogły - Pan Dyrektor we wtorek (zamiast w Bratysławie na spotkaniu), pojawił się w firmie. Stwierdził za Ołomuńcem, że opady śniegu są zbyt obfite, zatrzymał również Kristę i słowacką Danką - po kawie na stacji benzynowej również one wróciły do bazy. Monika, pracująca z domu jadła pyszny obiad, który sama ugotowała, komentując to głośno. Małżonek pochwalił ją i stwierdził, że w tej dziedzinie jej wyniki są bardzo stabilne. Lenka była na obiedzie służbowym w Pradze, gdzie dyskutowała między innymi o aukcjach z oddzielną oceną oferty technicznej i handlowej. W biurze następnie rozmawiano o aukcyjnej wyprzedaży niepotrzebnego majątku. Dział Księgowości skończył pracę o godzinę wcześniej, ponieważ przebiegał upgrade oprogramowania ekonomicznego. Lukáš K. w godzinach popołudniowych chciał wyjechać z parkingu Rapidem, którym przez kilka dni nikt nie jeździł. Przez dwadzieścia minut zrzucał z niego lód i śnieg. W połowie złamała mu się łopatka, więc drugą połowę zmuszony był odśnieżyć rękoma. Wieczorem z ust Adélki padło w stronę Danki zasadnicze pytanie: „Mamuś, a co Ty właściwie robisz, odkrywasz świat?” Narady w kawiarni spodobały się BASEowcom na tyle, iż w środę rano odbyła się powtórka z rozrywki. Pokryły się dwa terminy szkoleń, do jednego z klientów pojechał Ondra, drugi klient przyjechał do NAR. Szkolenie przeprowadzała Sofie, która zwierzyła się Monice, że dusi się próbując wykonać telefon, więc ma obawy, czy da radę ze szkoleniem. Monča dała jej dobrą radę, by nie mówiła tak szybko i czasami zrobiła sobie przerwę na oddech. Do naszych referencji dodajemy kolejne wizyty w szpitalu. Nasz Pan Gospodarz odśnieżał dach, przez cały dzień słyszeliśmy potem nagłe obsuwy śniegu. Było nam żal przechodniów. W godzinach popołudniowych do zespołu księgowości dotarł spóźniony prezent mikołajkowy - dostaliśmy drukarkę do druku w trybie tajnym. Zbyt długo się nią nie nacieszyliśmy, zablokowała się już w piątek. Wieczorem kolegom udało się zamknąć uczestników szkolenia w sali, po godzinie piątej starali się marnie z niej wydostać. Na szczęście skaczących zobaczyli przez szklane drzwi koledzy wychodzący do domu i udało im się uratować.  W czwartek rano mali Špalíkowie znów zostali w domu. W przedszkolu wytrzymali zaledwie trzy dni. Nie rozumiemy, co im tam robią. Lenka uzgodniła z Węgrami przez telefon kolejne kroki wdrożeniowe aukcji w ramach grupy firm koncernu spożywczego. Monika zgubiła obrączkę. Była zbyt luźna, więc myślała, że może spadła jej, kiedy trzepała pościel z okna lub myła WC. Już powoli traciła nadzieję, gdy znalazła ją na tubce kremu. Maruška wyruszyła na wycieczkę urzędową do Čadcy, zespół słowacki podrzucił ją na miejsce, uprzyjemniając podróż. Radek zgłosił dzień wolny, który połączył z piątkiem i weekendem, by spędzić czas ze swoimi synami.  W piątek Jirka Š miał dyżur przy dzieciach, natomiast wieczorem spotkał się z Martinem Klimšą na balu. Śledziliśmy informacje o burzy śnieżnej na Słowacji, gdy Monika przesłała nam pięknie zaśnieżony widok z okna. FOTO   ZuzKę czeka ostatni egzamin w semestrze. Większość z nich zdała na "A", tylko dwa niezbyt jej się udały i dostała "B". W jej grupie studenckiej przezywają ją kujonka. Adélka chyba zazdrościła uczniom piątkowego dnia wolnego i w nocy rozpoczęła protest gorączkowy. Rano Pani Doktor ze zgrozą stwierdziła szkarlatynę, po zbadaniu podejrzewała rumień, by później starać się uspokoić nas diagnozą wirusa (z dziwnymi objawami). Na szczęście na początku weekendu, ku radości Danki mała była zdrowa. Pan Dyrektor zdarł podeszwy na wiejskim „Balu Sąsiedzkim”. Lukáš K był w sobotę na Światowej Uniwersjadzie Zimowej w Štrbskim Plesie. Pogoda dopisała, spadł metr śniegu i było -8°C. FOTO i FOTO   Pogoda wreszcie sprzyja również Honzie, który jest w swoim żywiole i spędził weekend na nartach biegowych w zimowym królestwie beskidzkich kopców. W drodze na Travný udało mu się uchwycić piękną panoramę doliny Slavíča. FOTO   jam

4. tydzień

26. 01. 2015 09:24 Jan Šlachta
4. tydzień

26STY


Mamy za sobą przyjemny, czekoladowy tydzień.  W poniedziałek z uśmiechem podjadaliśmy czekoladę, którą dziewczyny przywiozły z Chorwacji. Odbyła się długa narada procesowa w sprawie nowego systemu oraz kilka innych narad. Jana pojechała uzgodnić z klientem dalszy ciąg współpracy, wykorzystywanie japońskiej eAukcji oraz wymianę doświadczeń na konferencji eBF. Wszystko się udało. Tylko na konferencji eBF będziemy musieli chyba wyłącznie słuchać. Lukáš V. przyjechał, by oznajmić nam, że musimy radzić sobie bez niego, ponieważ musi zostać w domu i dopilnować małego Kubíka. W dzielnicy Černá Louka rozpoczęła się największa wystawa dotycząca ogrzewania i oszczędzania energii, co od razu odczuliśmy na własnej skórze - przepełnione parkingi. Danka wyjeżdżała o szóstej wieczorem jedynym wyjazdem z parkingu wraz z setką innych samochodów. W godzinach wieczornych w Kawiarni Stará Aréna odbył się quiz wiedzy, w którym uczestniczyli ZuzKa, Jiří C, Nataša i Tomáš K. Zespół „Żółtodziobów” skończył na dobrym czwartym miejscu (pomimo, iż ZuzKa twierdzi, że była druga :-) ). Decydujące punkty zdobył Jirka, który przypomniał sobie osiemnaście imion koni ze znanej gry planszowej „Wyścigi konne”. Kolejny cel jest jasny, chcemy zwyciężyć!  We wtorek odbyły się następne narady. Danka otrzymała pochwałę od pani doktor, ponieważ po raz pierwszy od trzech lat oznajmiła jej, że nic jej nie dolega. W serwisie poinformowali nas, że Pan Dyrektor ma w swoim samochodzie zużyte opony, co było informacją niezbyt przyjemną ze względu na niedawny powrót z Alp. Dodatkowo okazało się, że wkrótce kończy się ważność przeglądu technicznego, tak więc pracy było aż za nadto. Kot Laila od Bei i Mariana ostatnio żyje sobie totalnie na luzie. FOTO   Bea upiekła ciasto Leśny mech, które było naprawdę słodkie! FOTO. Ogłaszamy konkurs-zagadkę - jakich składników użyła - i tak nikt nie zgadnie, a jeżeli tak, w nagrodę otrzyma od na czekoladę!  W środę rano Jirka Š wiózł do naprawy rakietę do badmintona z pękniętą siatką, następnie w ulubionej kawiarni zatrzymał się na dobrą kawę z Jedlošem i Marianem. Dyskutowali o możliwościach katalogu BASE. Jana z Karlem i praskim Honzą byli na wycieczce nad zaporą. Był lekki mróz i wiatr, podczas zwiedzania Honza zmienił swoje miejskie obuwie na zimowe buty górskie, by być dobrze przygotowanym na dłuższą, pieszą wędrówkę. Jana zrobiła chłopakom zdjęcie FOTO i wróciła do Ostrawy na dobry obiad. W godzinach popołudniowych przyjechali do nas przedstawiciele firmy ponadnarodowej z prezentacją swojego oprogramowania.  Czwartkowe rano Danka rozpoczęła u dentysty, do pracy dotarła z nową plombą, także była bez śniadania. Nasz Pan Gospodarz naprawił cieknącą baterię w kuchni, wymieniając ją na nową, która jednak nie bardzo spodobała się kolegom, ponieważ prysznicowała naczynia i wszystkich wokół. Danka przynosiła kolejno z domu różne narzędzia zgodnie z życzeniem Radka, aż wreszcie udało jej się przynieść ten właściwy klucz nr 22. Już się nie prysznicujemy. Jirka Š zapakował dzieci do samochodu i pojechał do babci w góry. Jedloš po pracy razem z Verčą i Marušką byli nasycić swój język i duszę w cukierni. Z tej okazji Maruška po raz pierwszy spróbowała malin, smakowały jej. Bea była wieczorem na sztuce teatralnej „Wysiedlenie” o utracie pamięci historycznej. Bardzo ciężki temat o wysiedleniu Niemców sudeckich po II wojnie światowej, pomimo tego wszystkim bardzo poleca.  W piątek Maruška z Houston zadecydowała odświeżyć powietrze w biurze i otworzyła oba okna. Największymi zmarzluchami okazali się Marian i Martin. Malcolm poszukuje osoby, która podczas jego nieobecności psuje mu jego krzesło. Miara przebrała się po poluzowanej śrubce, za sprawą której krzesło samo obniżało się, po tym jak na niego usiadł. Lenka dostała trudne zadanie, by zamontować Panu Dyrektorowi nowe dywaniki w samochodzie. Nie były oryginalne, więc była zmuszona do wycięcia w nich odpowiednio dużych dziur, by spasowały. W Dziale Marketingu dobiegają końca przygotowania do rozpoczęcia do tej pory największego projektu kształcenia elektronicznego. Kosztowało nas to wiele nerwów. Andrzej nauczył się programowania, przez kilka dni zawzięcie milczał, więc wszyscy myśleliśmy, że zapomniał języka plemienia ludzkiego. Mała Zuzka, która tak właściwie już nie jest mała, ani nawet nie nazywa się Zuzka, ale Blanka wypowiedziała swoje pierwsze wulgarne słowo „kurka wodna” skierowane do platformy Moodle - LMS. Projekt ujrzy światło dzienne w tym tygodniu. Mamy nadzieję, że wszystko przebiegnie bezproblemowo. Ze szkoły dotarła informacja, iż Adélka Danki została przyjęta, co stało się motywacją do spędzania wieczorów nad rozwiązywaniem zadań - na razie dobrowolnie. Wszystkie dziewczęta z Houston - Nataša, Maruška i Sofie były na koncercie grupy Petra z Houston - Tempo di vlak. Koncert im się podobał, zrobiły Petrowi zdjęcie z jego basem i będą z pewnością wymagały, by grał i śpiewał im również w pracy. Beatka przyjechała z podróży służbowej przywożąc doskonałe informacje, nowym klientem jest fabryka czekolady. Degustacja była naprawdę miłym zakończeniem tygodnia. jam

3. tydzien

19. 01. 2015 09:19 Jan Šlachta
3. tydzien

19STY


 W poniedziałek rano niemile zaskoczył nas chłód. Wszystko z powodu zepsutej pompy w systemie grzewczym. Większość kolegów z tego powodu postanowiła pracować w kurtkach i szalikach, a w Dziale Księgowości pojawił się stary jak świat grzejnik elektryczny. Martin z Houston na wszelki wypadek poszedł do sklepu kupić nowy sweter. Jirka w godzinach dopołudniowych starał się przemówić do rozsądku komórce Danki, by zaktualizowała sobie kalendarz, natomiast w godzinach popołudniowych wstąpił na kawę do dostawcy urządzeń video.  We wtorek kierownictwo NARu zasiadło nad filiżanką kawy w kawiarni i urządziło naradę, która przeciągła się do tego stopnia, iż obsługa zaoferowała im podanie obiadowego menu. Nataša zakomunikowała nam trzymiesięcznicę swojego życia bez papierosów, które coraz bardziej jej się podoba. Tylko tak dalej. Z uwagi na większe zmiany w składach zespołów, zaktualizowano kontakty na naszej stronie internetowej.  W środę Lenka, Iva, Nataša i ZuzKa wyruszyły w dwudniową podróż służbową do Chorwacji. Ze względu na to, że do Zagrzebia tym razem nie przyjechały późno w nocy, Nataša spotkała się u krewnych ze swoimi rodzicami. Bardzo ucieszyło ją spotkanie po dłuższym okresie rozłąki. W Houston przebiegały narady w sprawie wieczornego update, przydzielano zadania, tylko Sofie miała wolne, ponieważ obchodziła prawosławny Nowy Rok. Update przebiegł pomyślnie, opinie dotyczące nowej strony tytułowej są bardzo pozytywne.  W czwartek Nataša i Iva przeprowadziły w Zagrzebiu szkolenie nowego klienta. Była to bardzo ciekawa grupa z wieloma pytaniami, dziewczyny już cieszą się na ustawianie aukcji. Lenka z ZuzKą w tym samym czasie odbyły kilka spotkań biznesowych. W godzinach popołudniowych wszystkie były już w drodze powrotnej do domu. W czwartek do NAR przybyli partnerzy ze Słowacji, z którymi ponad cztery godziny dyskutowano na temat słowackiej Josephine. Jana z Milanem pojechali na długi weekend na narty w Alpy. Z powodu złej pogody jeden z dni poświęcili dla poprawy humoru na wizytę w muzeum Porsche w Gmünd. FOTO W piątek kilku nowych oraz "starych" kolegów odbyło szkolenie ISO, Jirka po południu radził się z Lenką. Honza Š. w niedzielę wyjechał na nartach biegowych z Bílej na Zbojník FOTO, następnie kontynuował trasę na Bobek, skąd zbiegł, tudzież zjechał po stoku narciarskim, by zdążyć zaliczyć jeszcze kilka zjazdów na snowboardzie ze znajomymi. Taki mały niedzielny dwubój. Radek z Lukášem K. byli na meczu hokejowym Třinec x Sparta, byli zadowoleni z wyniku 5:4, jak również bójki kończącej spotkanie. Niektórzy koledzy-rodzice w tym tygodniu odwiedzili szkoły swoich potomków. Danka była na zapisie Adélki w czwartek, Jirka z Nelinką w piątek - jego trzyletni Adík oczywiście też chciał się zapisać, Mária natomiast jest dumna ze swojego syna, ponieważ na wywiadówce dowiedziała się, że jako jedyny w klasie będzie miał na świadectwie same piątki. Andrzej i Zuzka przez ostatnich kilka dni staczają ciężką bitwę z programem do eLearningu Moodle. Nieprzyjemne chwile umilają sobie wspólnymi pieśniami ze starych, dobrych, czesich filmów. Zeszłotygodniowym hitem stał się utwór Vaška Neckářa "Jedním tahem", aktualne Andrzej tworzy playlist na następny tydzień. Wszyscy cieszą się na zakończenie prac nad elektronicznym programem kształcenia, pozostaje kilka ostatnich materiałów i rozwiązanie jeden zasadniczej kwestii. Czy elektroniczny nauczyciel naprawdę otrzyma dźwięczne imię Coolbizak? MH

Back to Top
PROEBIZ pracuje z otwartymi plikami cookie (ciasteczka).Pozwalają mu na przetwarzanie danych niezbędnych do prawidłowego przebiegu i oceny. O plikach cookies (ciasteczka) i ich ustawieniach dowiesz się WIĘCEJ TUTAJ